Reklama

Trela: CV piłkarzy, których znamy. Jak nas mamią życiorysy nowych graczy w lidze

Michał Trela

Autor:Michał Trela

03 sierpnia 2023, 09:03 • 8 min czytania 18 komentarzy

Czy Artur Sobiech i napastnik, który w Bundeslidze strzelał Manuelowi Neuerowi to ta sama osoba? Oczywiście. Tak samo, jak MVP mistrzostw Europy U19 i Kyryło Petrow. Sęk w tym, że u piłkarzy, których znamy, widzimy nazwiska, a u tych, których nie znamy, życiorysy. Szczególnie w oknach transferowych prowadzi to do oceniania ruchów różnych klubów kompletnie po omacku.

Trela: CV piłkarzy, których znamy. Jak nas mamią życiorysy nowych graczy w lidze

Każdy dziennikarz zajmujący się polską ligą zna to doskonale. Mógłby wręcz stworzyć generator tekstów sylwetkowych o nowych nabytkach klubów Ekstraklasy. Jeśli to Hiszpan, to na pewno wyróżniał się w niższej lidze. Pochodzi z akademii dużego klubu, w którym spotkał którąś dzisiejszą hiszpańską gwiazdę, np. Rodriego. „Niczym się wówczas nie wyróżniał i trudno powiedzieć, dlaczego nasze kariery poszły w tak różnych kierunkach” – opowiada w wywiadach.

GENERATOR TEKSTÓW SYLWETKOWYCH

Na pewno wpływ na to miała kontuzja odniesiona w okresie przejścia od juniora do seniora. Podczas mozolnej odbudowy kariery nowej twarzy w polskiej lidze zdarzyło się zagrać w Pucharze Króla z Atletico, Realem albo Barceloną. Może nawet dostał w jakimś dużym klubie minuty w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Europy z Łudogorcem Razgrad. I pytał przed transferem o opinię Carlitosa oraz Jesusa Imaza, którzy polecili mu polską ligę bez wahania. Jeśli przybysz jest z Bałkanów, wychował się w akademii Crvenej zvezdy, Partizana lub Dinama Zagrzeb. W młodzieżowych kadrach grał z Dusanem Vlahoviciem albo Mateo Kovaciciem. I liczy, że jeszcze pójdzie w ich ślady poprzez dobre występy w Polsce. A jeśli w Portugalii, to kiedyś interesowała się nim Benfica, Porto albo Sporting.

ZNAJOMOŚĆ DANEJ LIGI NIE RATUJE

Nie możemy polegać na niczym innym niż życiorys, bo pozyskiwanych zawodników siłą rzeczy nie znamy. Nawet jeśli interesujemy się ligami zagranicznymi, rzadko kiedy trafia do Polski ktoś, kto faktycznie rzucił nam się w nich w oczy. Widzę to od lat na przykładzie Bundesligi, którą intensywnie zajmuje się zawodowo od jakichś dziesięciu lat. W tym czasie trafiali do Polski piłkarze, którzy zaliczyli w niej występy. Ale jeśli w ogóle ich kojarzyłem i tak byłem w stanie scharakteryzować ich jedynie ogólnikami. Afimico Pululu zapamiętałem, bo dźwięcznie się nazywał. Kibicom Jagiellonii mógłbym jednak o nim powiedzieć: ten napastnik z Fuerth. O tym, że Burak Ince zaliczył jakieś minuty w Arminii Bielefeld a Momo Cisse w Stuttgarcie, dowiedziałem się dopiero, gdy przyszli do Polski. Liga zagraniczna to pół tysiąca piłkarzy. A jeśli ktoś przychodzi z niej do Ekstraklasy, to zwykle piłkarze z miejsc 490-499. Nic dziwnego, że zwykle nie zapadają w pamięć.

Przez te wszystkie lata było raptem kilku piłkarzy z niemieckiego rynku, o których naprawdę można powiedzieć, że w momencie transferu do Polski mogłem o nich powiedzieć coś więcej tylko na podstawie oglądania Bundesligi. To Mikael Ishak, Filip Mladenović, Sonny Kittel czy Adam Hlousek. Przy czym to też bywa mylące. Hlousek w Norymberdze i Stuttgarcie tak bardzo nie przystawał czasem do poziomu Bundesligi, że aż myślałem sobie, że kiedyś zagra w Ekstraklasie. Gdy przepowiednia się ziściła, wcale nie miałem poczucia, że Legia Warszawa robi świetny interes. Okazało się jednak, że kiepski piłkarz Bundesligi może być dobrym w Ekstraklasie. Wszystko to prowadzi mnie do wniosku, że jeśli ktoś nie zajmuje się zawodowo skautingiem piłkarzy albo nie pracuje w agencji menedżerskiej, praktycznie nigdy tak naprawdę nie zna piłkarzy trafiających do Polski zza granicy. Nawet jeśli przychodzą z ligi, którą tydzień w tydzień ogląda.

Reklama

ZAKŁADNICY CV

Jesteśmy więc zakładnikami CV. Patrzymy na Transfermarkcie, jak układały się losy danego zawodnika. Sprawdzamy liczbę minut. Zastanawiamy się, czy kluby, w których grał, coś nam mówią. Co bardziej żyjący tematem czytają opinie miejscowych mediów, oglądają kompilacje najlepszych zagrań albo analizują statystyki w platformach skautingowych. Ale zasadniczo przez całe lato rozmawiamy o transferach w Polsce na podstawie życiorysów. Ten transfer jest ciekawy, bo CV wydaje nam się obiecujące. Przy innym szrotomierz zaczyna wydawać alarmujące dźwięki. Dopóki jednak nie zorientujemy się, oglądając ligę, czy nabytek z krajów nadbałtyckich to bardziej Said Hamulić, czy Camilo Mena, albo czy Efthymios Kolouris to nie Michalis Manias, pewności mieć nie możemy.

Bezcelowość takich prognoz najlepiej widać jednak na piłkarzach, których już znamy i oceniamy ich na podstawie tego, jak grają, a nie, jakie mają CV. Warto przeprowadzić mentalny eksperyment i opisać kilku zawodników znanych z polskiej ligi i niekoniecznie będących jej gwiazdami, tak, jakby byli nowymi nabytkami. Spróbujmy. Newsy transferowe z lata 2023.

NOWY NAPASTNIK LECHA POZNAŃ

Do Lecha trafia tego lata doświadczony napastnik, który rozegrał blisko sto meczów w Bundeslidze, czyli znacznie więcej niż Ishak, będący przecież numerem jeden w poznańskim ataku. Strzelił w niej osiemnaście goli, a w najlepszym sezonie trafił w Niemczech siedem razy (o trzy więcej niż szwedzki idol kibiców Kolejorza). Wbił bramkę Manuelowi Neuerowi na Allianz Arenie. Dwa razy strzelał też przeciwko Borussii Dortmund. Dwukrotnie płacono za niego ponad milion euro. W minionym sezonie może nie grał najwięcej, ale dotarł ze swoim klubem do ćwierćfinału europejskich pucharów. Strzelił w nim zresztą gola Fiorentinie. Trzynaście razy grał w reprezentacji swojego kraju. Ten napastnik nazywa się… Artur Sobiech.

KORONA KIELCE WZMACNIA ŚRODEK POLA

Zespołowi Kamila Kuzery udało się wreszcie rozwiązać bolączkę na pozycji defensywnego pomocnika. Kontrakt z Koroną podpisał doświadczony zawodnik, który może też zagrać na środku obrony. Ma na koncie blisko dwieście występów w najwyższych ligach Azerbejdżanu i Ukrainy. Zadebiutował w Dynamie Kijów. Jako junior uchodził za wielki talent nie tylko w swoim kraju. Został mistrzem Europy do lat 19, pokonując w finale Anglię, w której składzie byli m.in. Kyle Walker, Danny Welbeck czy Kieran Trippier. W decydującym meczu był kapitanem drużyny, a po końcowym gwizdku wybrano go MVP całego turnieju. Ten piłkarz to… Kyryło Petrow.

SKRZYDŁOWY Z BUNDESLIGI W GÓRNIKU ZABRZE

To może być transferowy hit. Górnik może dzięki niemu szybko zapomnieć o odejściu Kanjiego Okunukiego. Drużynę Jana Urbana wzmocnił skrzydłowy, który ma na koncie 65 występów w Bundeslidze w barwach 1. FC Koeln. W debiutanckim sezonie posadził na ławce kapitana tego klubu i grał praktycznie od deski do deski. Po latach spędzonych w Niemczech trafił na Wyspy Brytyjskie, gdzie rozegrał pełny sezon w Boltonie Wanderers. Podstawowym piłkarzem był także w lidze tureckiej. Łącznie w Bundeslidze, Championship i SuperLig uzbierał ponad 140 występów. Zanotował też trzynaście meczów w reprezentacji kraju. Paweł Olkowski, zapamiętajcie to nazwisko.

Reklama

GRAŁ WE WŁOSZECH I W ANGLII, TRAFIŁ DO JAGIELLONII

Białostoczanie mają dość przeciętności i reagują na rynku transferowym sprowadzeniem skrzydłowego o bardzo ciekawym CV. Już za młodu był uznawany za duży talent. Trener Steve Bruce czterokrotnie zabierał go do kadry meczowej na spotkania Premier League, m.in. z Chelsea. Większość kariery skrzydłowy spędził jednak we Włoszech. W Serie A zadebiutował w wygranym meczu z Interem Mediolan, w którym grał m.in. Mateo Kovacić. Na poziomie Serie B zanotował ponad dwieście występów. Cztery razy wystąpił też w reprezentacji kraju. Kibice z Podlasia powinni pokochać Tomasza Kupisza.

KUMPEL RIBERY’EGO WZMOCNI CRACOVIĘ

Pasy wreszcie reagują na rynku transferowym. Po odejściu Kamila Pestki i Michala Siplaka w końcu udało się im załatać dziurę na lewym wahadle. I to jak! W zespole Jacka Zielińskiego zagra piłkarz ściągnięty prosto z Serie A. Wcale nie jakiś weteran, lecz 28-letni. Na poziomie najwyższej ligi włoskiej wystąpił ponad czterdzieści razy. Mierzył się m.in. z Interem, Milanem czy Juventusem (grał na Cristiano Ronaldo). W ostatnim klubie przed transferem do Krakowa jego kolegą z drużyny był sam Franck Ribery. Ktoś o takim CV raczej nie powinien mieć problemów z aklimatyzacją pod Wawelem. Pozyskanie Pawła Jaroszyńskiego to dowód rosnących ambicji krakowian.

HIT. ŚREDNIAK I LIGI BIERZE BYŁEGO GRACZA HOLENDERSKIEGO GIGANTA

Ciekawy transfer w I lidze. Podbeskidzie Bielsko-Biała zapewniło sobie usługi pomocnika o bardzo interesującym CV. Już jako nastolatek grał w barwach Feyenoordu Rotterdam, gdzie dostawał nawet szansę w podstawowym składzie. I to u boku takich sław jak Giovanni Van Bronckhorst, Georginio Wijnaldum czy Roy Maakay. Później skusiły go występy w modnej ostatnio lidze saudyjskiej. Ktoś taki może być odpowiednią osobą, by poprowadzić Górali ponownie do Ekstraklasy. Michał Janota wygląda na lidera co się zowie.

Jesteśmy, jako obserwatorzy ligi, w sytuacji niemal beznadziejnej. Przy ocenie transferów nie bardzo jest jak oprzeć się na czymś innym niż CV. Ale opieranie się na CV jest kompletnie bez sensu. Przecież gdyby dziś – odpukać – coś się stało z Mikaelem Ishakiem, a Lech w odpowiedzi ściągnąłby kogoś o życiorysie Artura Sobiecha, chwalono by Kolejorza za to, że nie skąpi grosza i reaguje błyskawicznie, zapewniając sobie usługi gracza z doświadczeniem stu meczów w Bundeslidze. Ale gdyby Lech ogłosił, że w odpowiedzi na problemy zdrowotne Ishaka, będzie grał Arturem Sobiechem, zostałoby to uznane za minimalizm i powielanie starych grzechów.

WIEMY, ŻE NIC NIE WIEMY

Czasem ludzie z dobrym CV są znakomitym wzmocnieniem, jak w przypadku Lukasa Podolskiego czy Kamila Grosickiego, ale bywają też doskonale przeciętni zawodnicy, których CV wygląda zaskakująco ekscytująco. Dopiero dobra znajomość tego, jak prezentują się na boisku, mówi, czy warto się ekscytować danym transferem. Inaczej transfer MVP mistrzostw Europy U19 do Korony Kielce może nam się wydać bardziej hitowym ruchem, niż Kyryło Petrow na to zasługuje. Wszyscy próbujemy wyczytać z CV z kim mamy do czynienia. Ale z rzeczywistością ma to często bardzo niewiele wspólnego. Jedyną szczerą, choć nudną, odpowiedzią na pytanie, kto zrobił w lecie ciekawe transfery, jest: Nie wiadomo. Pierwsze mecze pokażą.

WIĘCEJ TEKSTÓW MICHAŁA TRELI: 

Fot. FotoPyk

Patrzy podejrzliwie na ludzi, którzy mówią, że futbol to prosta gra, bo sam najbardziej lubi jej złożoność. Perspektywę emocjonalną, społeczną, strategiczną, biznesową, czy ludzką. Zajmując się dyscypliną, która ma tyle warstw i daje tak wiele narzędzi opowiadania o świecie, cierpi raczej na nadmiar tematów, a nie ich brak. Próbuje patrzeć na futbol z analitycznego dystansu. Unika emocjonalnych sądów, stara się zawsze widzieć szerszą perspektywę. Sam się sobie dziwi, bo tych cech nabywa tylko, gdy siada do pisania. Od zawsze słyszał, że ludzie nie chcą już czytać dłuższych i pogłębionych tekstów. Mimo to starał się je pisać. A później zwykle okazywało się, że ktoś jednak je czytał. Rzadko pisze teksty krótsze niż 10 tysięcy znaków, choć wyznaje zasadę, że backspace to najlepszy środek stylistyczny. Na co dzień komentuje Ekstraklasę w CANAL+SPORT.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

18 komentarzy

Loading...