Reklama

Gdzie leżą granice Natalii Kaczmarek?

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

31 lipca 2023, 13:19 • 9 min czytania 19 komentarzy

Żadna polska lekkoatletka nie pokazuje w ostatnich tygodniach tak regularnej i wysokiej formy. Czasem można odnieść wrażenie, że Natalia Kaczmarek rośnie z biegu na bieg, do tego stopnia, że w jej zasięgu zdaje się być rekord Polski Ireny Szewińskiej. Ale jak daleko może faktycznie zajść na międzynarodowej scenie, jako zawodniczka z Europy?

Gdzie leżą granice Natalii Kaczmarek?

Można zażartować, że Kaczmarek zaczęła wykonywać „misje poboczne”. Bo w minionych mistrzostwach Polski w Gorzowie Wielkopolskim wygrała nie tylko rywalizację na 400 metrów (po raz trzeci w karierze), ale również pokonała Kryscinę Cimanouską i Martynę Kotwiłę, zostając najlepszą biegaczką w kraju na 200 metrów.

Natalia przedstawiła też swoje plany na nadchodzące tygodnie. Przede wszystkim: w trakcie mistrzostw świata w Budapeszcie nie wystartuje w sztafecie mieszanej, co ma związek z napakowanym kalendarzem startów na tej imprezie. Zobaczymy ją za to w klasycznej sztafecie 4×400, ale tu niełatwo może być Polkom nawet o awans do finału (w MŚ nie wystąpią Justyna Święty-Ersetić, Małgorzata Hołub-Kowalik oraz Iga Baumgart-Witan, a pod znakiem zapytania stoi też start Anny Kiełbasińskiej).

Co w tej sytuacji może zrobić 25-latka? Zapewne pozostaje jej rzucić niemal wszystkie siły na rywalizację indywidualną. To już nie czasy, w których sporym sukcesem dla jakiekolwiek polskiej biegaczki był awans do finału wielkiej imprezy. Natalia Kaczmarek naprawdę może powalczyć o medal mistrzostw świata.

Reklama

Jak znalazła się w tych realiach?

Trudno o wiele przykładów równie modelowo poprowadzonej kariery w polskiej lekkoatletyce w ostatnich latach. Natalia Kaczmarek może i nie błyszczała pełnym blaskiem jako nastolatka, ale progres robiła praktycznie z sezonu na sezon. Pięć lat temu biegała w drużynie Aleksandra Matusińskiego, ale tylko w eliminacjach. W 2019 roku zdobyła natomiast dwa złote medale młodzieżowych ME i niejako dała sygnał, że wkrótce może być kluczową częścią polskiej sztafety 4×400.

Tak też faktycznie się stało. Jeszcze w sezonie 2020 trudno było realistycznie ocenić, w jakiej formie znajdują się nasze poszczególne zawodniczki, ze względu na pandemię i ubogi kalendarz startów, ale forma Kaczmarek miała być już wtedy naprawdę wysoka.

– Po przełożeniu igrzysk mogliśmy skupić się na spokojnej pracy i testowaniu nowego treningu – mówił nam swego czasu Marek Rożej, trener lekkoatletki. – Wiedzieliśmy doskonale, że wszystko idzie w dobrą stronę. Tylko trudno było to sprzedać, bo brakowało startów, szczególnie tych w mocnej stawce. Zdarzało się też, że nie mieliśmy szczęścia do warunków atmosferycznych. W 2020 roku więc brakowało cyferek, ale Natalka już była szybka.

Podczas sezonu olimpijskiego świat lekkoatletyki nie był już sparaliżowany, wszystko powoli wracało do normy. Kaczmarek miała okazję startować w sezonie halowym i jej wyniki wyglądały naprawdę solidnie. Choć postacią numer jeden w polskiej kadrze wciąż bezsprzecznie była Justyna Święty-Ersetic. Nie musieliśmy jednak długo czekać na moment, w którym to Kaczmarek zaczęła biegać najszybciej wśród Polek. Już w drugim starcie na stadionie w 2021 roku zanotowała życiówkę wynosząca 51.03. A nieco ponad miesiąc później zeszła poniżej granicy 51 sekund (50.72). To był znakomity zwiastun przed igrzyskami w Tokio, które przyniosły Kaczmarek dwa medale w sztafetach 4×400 metrów – złoty w mieszanej oraz srebrny w kobiecej.

Reklama

Natalia miała zatem wyniki, które pozwalały je szaleć w zmaganiach drużynowych. Ale, jeśli chodzi o rywalizację indywidualną, to na świecie wciąż się przesadnie nie wyróżniała. Nie dało się ukryć: Święty-Ersetić, Igę Baumgart-Witan czy Kaczmarek dzieliły lata świetlne do zawodniczek pokroju Shaunae Miller-Uibo czy Marileidy Paulino.

25-latka zaczęła przebijać jednak kolejne bariery. Rok temu bieganie poniżej 51 sekund stało się dla niej normalnością. A podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej zaliczyła nawet 49.86. Wynik, który w trwającym sezonie zdążyła przebić… dwukrotnie. Obecnie jej życiówka wynosi już 49.48 – i jest tylko o dwadzieścia setnych gorsza od rekordu Polski Ireny Szewińskiej.

To nie jest dzieło przypadku

Wyniki Kaczmarek mogą być zaskakujące dla przeciętnego obserwatora, ale nie dla niej oraz jej sztabu. Gdy rozmawialiśmy z Markiem Rożejem w 2021 roku, ten podkreślał, że jego celem jest uczynienie z Natalii zawodniczki regularnie biegającej poniżej 50 sekund. Wierzył też, że lekkoatletka będzie zdobywać medale nie tylko w sztafetach, ale również indywidualnie (co udało jej się w trakcie ME w 2022 roku, gdy była druga na 400 m).

– (Justyna Święty-Ersetic) z mistrzostw Europy w Berlinie przywiozła nawet złoto. Mocno wierzymy, że Natalka będzie osiągać podobne wyniki. Dzięki naszym metodom treningowym nie boimy się rywalizacji “turniejowej”. Im więcej biegów na dużej imprezie, tym jej szanse wzrastają – opowiadał Rożej.

Kaczmarek – jaka sama podkreślała w rozmowie z nami – wraz ze swoim trenerem skupia się na nieco mniej intensywnych jednostkach treningowych. Tak, aby uniknąć szybkiego wyeksploatowania, zajechania organizmu. Formę od dawna chciała budować stopniowo – i to zdecydowanie udawało jej się robić. Ale nie ma też co ukrywać, że powoli zbliża się do swojego „prime’u”, szczytowego momentu kariery.

Natalia Kaczmarek

– Myślę, że życiowa forma nadejdzie bardziej prędzej, niż później – mówiła dla Weszło. – Jestem teraz w odpowiednim wieku na szybkie bieganie. Natomiast czy faktycznie życiowa forma przyjdzie na Paryż? Trudno powiedzieć, bo sezon sezonowi nierówny. Oczywiście będziemy z trenerem robić wszystko, żeby tak się stało, ale nie wiem, co będzie za rok.

Prawdziwą imprezą docelową dla Kaczmarek naturalnie są przyszłoroczne igrzyska. Ale o medal w biegu indywidualnym 25-latka powinna walczyć też w trakcie nadchodzących mistrzostw świata w Budapeszcie. Jakie zatem zawodniczki spotka tam na bieżni?

Faworytka, która… jest w odwiedzinach.

Na wstępie musimy zaznaczyć, że poziom 400 metrów na świecie wśród pań jest piekielnie wysoki. I to mimo tego, że chwilowo poza bieżnią znajduje się Shaunae Miller-Uibo, czyli aktualna mistrzyni świata, która spodziewa się dziecka. W roli faworytki mistrzostw świata ma zastąpić ją Sydney McLaughlin-Levrone. A więc przede wszystkim płotkarka, która postanowiła spróbować rywalizacji na „płaskim” dystansie.

Sydney McLaughlin

Amerykanka swoje niesamowite możliwości na 400 metrów pokazywała w przeszłości przede wszystkim w sztafetach. W 2022 roku miała najlepszy międzyczas ze wszystkich zawodniczek startujących w finale 4×400 w Eugene – mówimy o nieprawdopodobnym 47.91. Na płotkach jej dominacja też oczywiście była olbrzymia. McLaughlin-Levrone miała godne rywalki, w postaci Femke Bol oraz Dalilah Muhammad, ale bez większych problemów pokonała je zarówno podczas ubiegłorocznych MŚ, jak i igrzysk w Tokio. Rekord świata wyśrubowała do wyniku 50,68, o  który trudno przecież nawet w sytuacji, gdy na bieżni… nie ma płotków.

SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ

Nie ma zatem co się dziwić, że 23-latka ma na celu podbicie kolejnej konkurencji. Na 400 metrów w tym sezonie startowała pięciokrotnie. Za każdym razem schodziła poniżej granicy 50 sekund, a jej najlepszy czas – 48.74 – już zapewnił jej 10. miejsce w historycznej tabeli 400 metrów. Nieco ponad tydzień temu McLaughlin-Levrone miała też wystartować na mityngu w Monako, ale musiała się z niego wycofać z powodu kontuzji.

Pojawia się zatem kwestia zdrowia. Ale jeśli tylko Amerykance w Budapeszcie nie będzie nic dolegać, to pokonanie jej będzie stanowiło olbrzymie wyzwanie. Dla Kaczmarek, ale też innych znakomicie dysponowanych biegaczek.

Salma, czyli najszybsza od… lat osiemdziesiątych

To McLaughlin-Levrone jak dotąd jest najszybszą biegaczką tego sezonu, ale to nie do niej należy najlepsza życiówka na 400 metrów spośród aktywnych zawodniczek. I nie, nie mówimy tu o Shaunae Miller-Uibo. A Salwie Eid Naser, która w tym roku (a dokładnie – w lutym) zakończyła niespełna dwuletnią karencję za unikanie kontroli antydopingowych.

Mówimy o biegaczce, która pochodzi z Nigerii, ale od lat reprezentuje Bahrajn. Oczywiście trudno nie patrzeć na postać 25-latki z przymrużeniem oka, nawet kiedy w jej organizmie nigdy nie znaleziono niedozwolonych substancji. Między kwietniem a listopadem 2019 roku dziewiętnastokrotnie próbki Eid Naser dawały co prawda wynik negatywny. Trudno jednak myśleć, że biegaczka nie ma czegoś na sumieniu, skoro aż czterokrotnie nie pojawiła się na miejscu, w którym miał zostać przeprowadzony test antydopingowy.

W skutek swojego „niefrasobliwości” mistrzyni świata straciła parę lat startów. Zawieszona była co prawda oficjalnie od czerwca 2021 roku, ale już wcześniej w jej sprawie toczyło się śledztwo. Przed sezonem 2023 jej poprzedni występ w międzynarodowych zawodach miał miejsce w… październiku 2019 roku. Nikt zatem nie zdziwiłby się, gdyby 25-latka wróciła na bieżnię kompletnie bez formy. Ale tak się nie stało.

Eid Naser już w swoim starcie w maju zanotowała bardzo solidne 50.27. Czerwiec przyniósł jej natomiast dwa wyniki poniżej 50 sekund (49.78 oraz 49.95). Do tego, co prezentowała cztery lata temu wciąż jest daleko (podczas MŚ w Dosze pobiegła 48.14, co jest… trzecim wynikiem wszech czasów, a więc najlepszym w lekkoatletyce od lat osiemdziesiątych). Ale nie ma co ukrywać, że podczas MŚ w Budapeszcie i tak znajdzie się w ścisłym gronie faworytek do medalu. O ile obecnie wszystko z nią w porządku – bo ostatni start zanotowała półtora miesiąca temu.

Paulino, czyli ciągle w górę

Marileidy Paulino – w przeciwieństwie do wspominanych wcześniej lekkoatletek – nie ma jeszcze żadnego złotego medalu zdobytego indywidualnie. To trochę podobny przypadek do Kaczmarek – bo Dominikanka również robiła postępy z sezonu na sezon i ostatnio wyraźnie zaczyna zyskiwać życiową formę. Jest jednak jeden szczegół, o którym należy wspomnieć – przed 2020 rokiem Paulino specjalizowała się w krótszych sprinterskich dystansach.

Zarówno na 100, jak i 200 metrów nie była jednak specjalnie wybitna, nawet mimo tego, że ustanawiała rekordy swojego kraju. Decyzja o przedłużeniu dystansu, którą podjęła, okazała się zatem strzałem w dziesiątkę. W 2021 roku pochodząca z Nizao sprinterka zbudowała formę, która pozwoliła jej zostać wicemistrzynią olimpijską. W Tokio pobiegła 49.20 i musiała uznać wyższość wyłącznie Miller-Uibo.

Co ciekawe, Paulino to zawodniczka, z którą Kaczmarek potrafiła już wygrać – wspominając tegoroczny Memoriał Kamili Skolimowskiej. Generalnie Dominikanka jest jednak naprawdę mocna. Zarówno w tym, jak i w poprzednim sezonie bez większych problemów łamała granicę 50 sekund. A w maju w Los Angeles zeszła nawet poniżej kolejnej, kiedy zanotowała życiówkę wynoszącą 48.98 (co też warte podkreślenia: w Paryżu pokonała w bezpośrednim starciu McLaughlin-Levrone).

Mówimy zatem o zawodniczce, która może nie jest aż tak medialna jak Amerykanka, czy nie ma tak imponujących wyników z przeszłości jak Eid Naser, ale wciąż może w Budapeszcie pokusić się nawet o złoty medal. Piekielnie szybkich zawodniczek w światowej czołówce znajdziemy zresztą jeszcze więcej. Britton Wilson z USA w tym sezonie biegała już 49.13. Zaledwie 20-letnia Rhasidat Adeleke z Irlandii odhaczyła natomiast 49.20. Na światowych listach w tym sezonie znajdziemy zatem aż cztery zawodniczki, które miały lepszy czas od Kaczmarek, a do tego trzeba doliczyć wspomnianą Eid Naser, której potencjał jest bądź co bądź olbrzymi.

W pogoni za Szewińską?

Medal mistrzostw świata może być dla Kaczmarek jednym z celów, ale nawet jeśli go nie zdobędzie, może pokusić się o inne wybitne osiągnięcie: czyli dorównanie Irenie Szewińskiej. Wynik na 400 metrów (49.28) legendarnej polskiej lekkoatletki przez dekady wydawał się jakby z innego świata. Dość powiedzieć, że „Irenissima” ustanowiła go już niemal pięćdziesiąt lat temu, podczas igrzysk w Montrealu. Co jednak ciekawe: miała wówczas trzydzieści wiosen i był to pierwszy przypadek, kiedy na olimpijskiej imprezie startowała na dystansie pełnego okrążenia. Wcześniej w końcu specjalizowała się w 100 oraz 200 metrach.

Przypadek Szewińskiej pokazuje, że Kaczmarek może mieć jeszcze większe rezerwy i więcej owocnych sezonów przed sobą niż nam się wydaje. Możemy już jednak teraz trzymać kciuki, za to, żeby w 2023 roku ucięła ze swojej życiówki przynajmniej dwadzieścia jeden setnych sekundy i została nową rekordzistką Polski. Trudno w końcu o lepsze warunki do historycznie szybkiego biegania, niż te w finale mistrzostw świata. Kiedy obok Natalii na bieżni staną gwiazdy jak McLaughlin-Levrone czy Paulino.

Czytaj więcej o lekkoatletyce:

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Lider rozbity w Rzeszowie. Stal pokonała Lechię 4:2 [WIDEO]

Piotr Rzepecki
0
Lider rozbity w Rzeszowie. Stal pokonała Lechię 4:2 [WIDEO]
EURO 2024

Piątek z pięknym trafieniem. To czternasta bramka w tym sezonie [WIDEO]

Piotr Rzepecki
3
Piątek z pięknym trafieniem. To czternasta bramka w tym sezonie [WIDEO]
Ekstraklasa

Matysiak: Nie ma co oszukiwać samych siebie. Nie ma szans na utrzymanie w lidze

Piotr Rzepecki
1
Matysiak: Nie ma co oszukiwać samych siebie. Nie ma szans na utrzymanie w lidze

Inne sporty

Komentarze

19 komentarzy

Loading...