W ostatnich godzinach z Arabii Saudyjskiej dotarła informacja o tym, że Fernando Santos może opuścić reprezentację Polski i trafić do Al-Shabab. Wiadomość przekazał jeden z użytkowników Twittera, więc ciężko było określić jej wiarygodność. Udało nam się jednak ustalić, jak wygląda sytuacja w Rijadzie. Czy PZPN znów będzie musiał szukać trenera?
Według naszych informacji Fernando Santos faktycznie jest rozważany do objęcia stanowiska trenera Al-Shabab. Saudyjski klub usilnie poszukuje szkoleniowca, który objąłby czwartą drużynę minionego sezonu. Sprawa nie jest jednak jasna i całkiem prawdopodobne, że… sam zainteresowany nie jest z nią dobrze zaznajomiony.
Simon Chadwick: Arabia Saudyjska chce być globalną siłą i ochronić rodzinę królewską [WYWIAD]
Fernando Santos trenerem Al-Shabab?
– Negocjowałem z Christophem Galtierem, porozumieliśmy się, wtedy wyszły na jaw jego problemy prawne. Negocjowałem z Olivierem Glasnerem, który odmówił w ostatniej chwili. Philip Clement także podziękował w ostatniej chwili. Trenerzy, którzy rok temu chcieli zarabiać dwa miliony euro, teraz żądają ośmiu. To zły moment na negocjacje. Mówimy trenerom, że jesteśmy normalnym klubem, a nie jednym z tych, które mają miliony z Public Investment Fund – mówił w niedawnym wywiadzie Khaled Al-Bultan, prezydent Al-Shabab.
Albo raczej: były prezydent, bo klub z Rijadu jest w momencie dużych zmian. Al-Bultan chciał przyśpieszyć proces budowania drużyny, zatrudnić trenera i oddać stanowisko sternika Al Leith. Zespół byłby gotowy do nowego sezonu, jego następca miałby łatwiejsze zadanie. Stołeczna ekipa nadal nie ma jednak szkoleniowca, a jedynym letnim transferem było zakontraktowanie Gustavo Cuellara, defensywnego pomocnika, który zajął miejsce Grzegorza Krychowiaka. Reprezentant Polski sam zresztą wspominał, że w negocjacjach z klubem napotkał problemy związane z ową sytuacją przejściową w zarządzie.
Al-Shabab dopiero dziś, 23 lipca, wybiera nowego prezydenta oraz zarząd klubu. Być może właśnie dlatego nagle pojawiła się informacja o zainteresowaniu Fernando Santosem. Z naszych ustaleń wynika, że Portugalczyk jest jednym z pomysłów, ale każda z grup starających się o władzę w klubie ma różne rozwiązania do zaproponowania. Niemniej jednak w Arabii Saudyjskiej informacja o zainteresowaniu selekcjonerem reprezentacji Polski jest szeroko komentowana i potwierdzana. Al-Shabab ma szykować dla niego ofertę, jednak brakuje wieści o tym, jak zapatruje się na nią sam zainteresowany.
Szaleństwo czy wybitny plan? Jak i po co Arabia Saudyjska chce przejąć futbol
PZPN nie wie, co zrobi Fernando Santos
Jak się okazuje, takich informacji brakuje także w Polskim Związku Piłki Nożnej. W federacji zawrzało, rozdzwoniły się telefony, ale z tego co wiemy, żadnych oficjalnych zapytań i konsultacji w tej sprawie nie było. Nie jest tajemnicą, że Cezary Kulesza nie jest przesadnie zadowolony ze współpracy z Fernando Santosem, a lokalny beton mylnie nazywany baronami od dawna buduje narrację przeciwną Portugalczykowi. Prezes PZPN jest jednak w kropce, bo po ostatnim kryzysie wizerunkowym i aferze z udziałem Mirosława Stasiaka, trzeba uważnie stawiać kolejne kroki, żeby nie wpakować się w sytuację bez wyjścia.
Polska federacja ma o tyle duży komfort, że podobnie jak w przypadku umowy z Paulo Sousą, jest zabezpieczona na wypadek potencjalnego odejścia selekcjonera. Nasze źródła twierdzą, że obwarowania, klauzule i kary zapisane w kontrakcie Fernando Santosa są wyższe niż w przypadku poprzedniego Portugalczyka, który pracował z reprezentacją Polski. Jeśli więc Al-Shabab, czy ktokolwiek inny, chciałoby zatrudnić Santosa, musiałoby się liczyć ze sporymi kosztami. Raz jeszcze podkreślimy jednak, że na chwilę obecną w Polskim Związku Piłki Nożnej o żadnej ofercie dla selekcjonera nie wiedzą.
W całej sytuacji najzabawniejsze jest to, że Fernando Santos… wyłączył telefon. Przynajmniej wszystko na to wskazuje, bo PZPN nie może się dodzwonić do portugalskiego trenera.
Banega i Krychowiak walczyli o tytuł. Pokazujemy Al-Shabab od kulis!
Portugalscy trenerzy popularni w Arabii Saudyjskiej
Czy kiedy Santos naciśnie zieloną słuchawkę, prezes Cezary Kulesza usłyszy w niej charakterystyczną modlitwę muezzinów z pobliskiego minaretu? Wątpliwe, natomiast samo zainteresowanie Portugalczykiem nie dziwi. W Arabii Saudyjskiej pracuje obecnie sześciu trenerów portugalskiego pochodzenia. Lokalsi mówią nam, że po zdobyciu mistrzostwa kraju przez Al-Ittihad prowadzone przez Nuno Espirito Santo, wszyscy biorą przykład z klubu z Dżuddy i szukają trenerów właśnie w tym państwie.
Inna sprawa, że portugalscy fachowcy na Bliskim Wschodzie byli cenieni zawsze. W historii Saudi Professional League mieliśmy już 32 trenerów z Portugalii – to najlepszy wynik w stawce. Dla porównania drugą najpopularniejszą nacją są Brazylijczycy (28), trzecią Rumuni (25). Rośnie również liczba portugalskich piłkarzy, którzy pojawiają się w saudyjskiej lidze. Obecnie jest ich siedmiu, przy czym czterech podpisało umowy ze swoimi klubami w ostatnich tygodniach.
WIĘCEJ O PIŁCE NOŻNEJ W ARABII SAUDYJSKIEJ:
- Czesław Michniewicz i złoto pustyni. Dlaczego Abha Club liczy na polskiego trenera?
- Maciej Gil o kulisach pracy skauta w Arabii Saudyjskiej
- Sezon na Rijad. Gwiazdy, które reklamują Arabię Saudyjską
- Herve Renard o kulisach pracy w roli selekcjonera reprezentacji Arabii Saudyjskiej
- Jak wygląda życie i futbol w Arabii Saudyjskiej? „Topowe kluby grałyby o mistrzostwo Polski”
- Złoto, piach i dolary. Różne oblicza futbolu w Arabii Saudyjskiej
- Dwa dni z życia Al-Fateh. Jak wygląda futbol na saudyjskiej prowincji?
SZYMON JANCZYK, MACIEJ WĄSOWSKI
fot. FotoPyK