Drugi raz Łukasz Zwoliński pojawił się w wyjściowym składzie Rakowa i drugi raz strzelił dwa gole. Zrobił to we wtorek w rewanżu z Florą (3:0) w eliminacjach Ligi Mistrzów, a dziś powtórzył taką zdobycz w 1. kolejce Ekstraklasy. Świetnie zagrał też John Yeboah, który miał udział w trzech trafieniach mistrzów Polski. Jagiellonia była dla częstochowian tylko tłem.
Tylko w pierwszej połowie można było mieć wątpliwości czy obrońcy tytułu będą mieli jakiś problem ze zwycięstwem. Zespół trenera Dawida Szwargi długo nie był w stanie stworzyć sobie klarownej okazji. Z pomocą przyszli obrońcy Jagiellonii. Najpierw stratę zaliczył Adrian Dieguez, później trzech defensorów złamało linię spalonego, a na końcu Dusan Stojinović nie trafił w piłkę. Zwoliński skorzystał z prezentu i zdobył bramkę tuż przed przerwą.
Raków – Jagiellonia 3:0. Zlatan znowu ratował
Ta akcja pokazała, że w Białymstoku nadal muszą mocno pracować nad poprawą gry obronnej. Wszak więcej goli od Jagi (dali sobie wbić 49 bramek) w poprzednim sezonie stracili tylko trzej spadkowicze: Wisła Płock (50), Miedź (55) i Lechia (56). Zresztą gdyby nie znakomita postawa wiosną Zlatana Alomerovicia to tych goli po stronie strat byłoby zdecydowanie więcej. Serb w wielu meczach ratował Dumę Podlasia, co pozwoliło jej zachować ligowy byt.
Dziś Alomerović uchronił swój zespół przed jeszcze większą porażką, kapitalnie broniąc w przynajmniej w dwóch beznadziejnych sytuacjach (próby Zwolińskiego z ostrego kąta i Frana Tudora po rykoszecie). W zasadzie to tyle można napisać o całej grze Jagiellonii. Goście całkiem nieźle bronili się do straty pierwszego gola. Momentami w obiecujący sposób wychodzili spod pressingu, ale schody zaczynały się na połowie Rakowa, gdzie nie potrafili przetrzymać piłki. Ofensywa przyjezdnych istniała czysto teoretycznie. W całym meczu drużyna trenera Adriana Siemieńca oddała jedno celne uderzenie i to takie, które średnio pamiętamy.
Szkoleniowiec Jagi z pewnością mógł czuć się zażenowany postawą swoich graczy. Było mu pewnie wstyd przed Szwargą. Obaj panowie nigdy ze sobą nie pracowali, ale się świetnie znają, bo obaj kończyli m.in. katowicki AWF. Obu łączy też fakt, że są najmłodszymi trenerami w Ekstraklasie. Dziś w Częstochowie wygrał ten nieznacznie starszy.
We wtorek po meczu w Tallinnie pytaliśmy trenera Szwargę o to, jak istotny jest dla niego fakt, że w rewanżu z Florą dublet ustrzelił Zwoliński, który jest napastnikiem. Trzeba pamiętać, że ci w Rakowie są od lat krytykowani za swoją nieskuteczność.
– Każda bramka nas cieszy. Nigdy nie będę rozstrzygał tego wszystkiego w takich kategoriach, że istotne jest, kto zdobywa bramki – napastnik czy piłkarz z innej pozycji. To nie jest istotne. Najważniejsze żebyśmy strzelali. Nie patrzę na te gole Łukasza na zasadzie przełamania napastników. Za nami dopiero trzy oficjalne mecze w nowym sezonie. Jesteśmy przed pierwszą kolejką w Ekstraklasie. Oczywiście cieszymy się, że Łukasz zdobył dwie bramki, bo to mu po prostu pomoże zaadaptować się w drużynie – mówił szkoleniowiec RKS w Estonii.
Zwoliński już zapisuje się w historii Rakowa
Jak pokazał z Jagą „Zwolak” – to przełamanie z Florą było mu jednak potrzebne. Dziś napoczął przeciwnika i wywalczył karnego, którego sam wykorzystał. To już jego drugi dublet w nowym klubie. W Rakowie nie są to sprawy codzienne, że napastnik tyle strzela. Dość powiedzieć, że od powrotu częstochowian do Ekstraklasy w sezonie 2019/20 tylko trzy „dziewiątki” zdobyły więcej niż jednego gola meczu.
AKTUALIZACJA 🙂
– Brown Forbes z Olimpią Elbląg w PP (październik 19)
– Gutkovskis z Lechią w lidze (sierpień 20)
– Gutkovskis z Wisłą Płock w lidze (listopad 22)
– Zwoliński z Florą w el. LM (lipiec 23)
– Zwoliński z Jagiellonią w lidze (lipiec 23) https://t.co/FTUSEpSPTP— Mateusz Rokuszewski (@mRokuszewski) July 22, 2023
Ciekawe jak to będzie wyglądać u Zwolińskiego w kolejnych tygodniach. Wejście do zespołu ma całkiem niezłe i zupełnie nie widać po nim, że w poprzednim sezonie grał w Lechii Gdańsk, która spadła z ligi.
Yeboah zaczął proces spłacania się
Podobnie jest z najdroższym transferem w historii klubu. John Yeboah przyszedł pod Jasną Górę za 1,5 mln euro ze Śląska Wrocław. Można powiedzieć, że dziś rozpoczął proces spłacania się. Zaliczył asystę przy pierwszym golu „Zwolaka”, później podał mu prostopadle i ten wywalczył karnego, a przy trzecim trafieniu Rakowa popisał się efektowną asystą drugiego stopnia po zagraniu piętą do Gustava Berggrena.
John Yeboah:
– asysta przy golu na 1:0
– podanie do Zwolińskiego przy karnym na 2:0
– asysta drugiego stopnia piętką na 3:0A ktoś mi tu po transferze pisał, że to będzie drugi Makana Baku 😅 pic.twitter.com/4iJvlhGyQR
— Damian Smyk (@D_Smyk) July 22, 2023
Właśnie Szwed wyglądał dziś bardzo dobrze, bo miał też asystę drugiego oraz bezpośrednie dogranie przy bramce Bartosza Nowaka na 3:0.
Warte odnotowania jest jeszcze to, że Raków znów zagrał bez młodzieżowca i efektowne pudło zaliczył Jeana Carlosa Silvy. Wahadłowy w zasadzie strzelał już na pustą bramkę (Alomerović zbierał się po obronie strzału Zwolińskiego) i przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Weryfikacja słów szkoleniowca w środę
Jakiś czas temu trener Szwarga, jeszcze jako asystent Marka Papszuna, udzielił nam wywiadu, w którym powiedział, że Raków broni własnego pola karnego najlepiej w Europie. To było w styczniu tego roku. Oby w najbliższą środę się to potwierdziło, bo na Limanowskiego w ramach II rundy eliminacji Ligi Mistrzów przyjeżdża Karabach Agdam. Co warte podkreślenia, mistrzowie Polski w tym sezonie rozegrali już cztery mecze i w żadnym z nich nie stracili bramki (nie licząc konkursu karnych w Superpucharze z Legią). Częstochowianie są też jak na razie specjalistami w utrzymywaniu zerowych kont w europejskich pucharach. Zrobili to jak na razie w 11 z 14 rozegranych meczów w Europie, w swojej historii. Z Karabachem trzeba więc liczyć nie tylko na rozpędzonego Zwolińskiego, ale również skuteczną grę w defensywie. To może być klucz do wywalczenia awansu w tym dwumeczu.
WIĘCEJ O RAKOWIE
- Trela: Piłkarz od konkretów. Dlaczego transfer Sonny’ego Kittela to hit lata w Ekstraklasie?
- Raków jak „Siłacz” w rytmie Scootera. Mistrz „one-season-wonder”?
- „Jest! Mamy go!”. Dziesiąty transfer i kolejna zabawa z mediami. Reportaż z Tallinna
- Cebula: W końcu nic mnie nie boli. Mogę koncentrować się na graniu
Fot. Newspix