Reklama

I żeby było normalnie. Warta znów chce być stabilna

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

16 lipca 2023, 13:14 • 10 min czytania 21 komentarzy

Ma pomysł na siebie, nie podgryza innych, nie budzi złych emocji, nie gonią jej afery i skandale. Warta Poznań naprawdę jest jak zupa pomidorowa, bo lubi ją niemal każdy. Albo jak Robert Makłowicz. Lub jak Wojtek Sokół czy Łona wśród słuchaczy polskiego rapu. 

I żeby było normalnie. Warta znów chce być stabilna

Warta znów chce mieć spokój. Nie bić się do końca o utrzymanie, nie drżeć o swój los, wypromować jednego czy drugiego piłkarza, wysłać kilka e-maili w sprawie stadionu, może wbić pierwszą łopatę pod nowe trybuny… Ale przede wszystkim, by było normalnie.

WARTA POZNAŃ – ZAPOWIEDŹ SEZONU 2023/24

CHCIELIBY GRAĆ JAK…

Łona. Polski raper, który nigdy pewnie nie był i nigdy nie będzie „jedynką” w polskim rapie. On sam zresztą do tego nie aspiruje. Zawsze w którejś epoce polskiego hip-hopu ktoś go prześcignie – a to bardziej agresywne w swoich tekstach grupy z początku XXI wieku. Później bardziej muzykalni raperzy, którzy drążyli trendy amerykańskie. A teraz – w erze prostych tekstów i wpadających w ucho bitów – Łona ze swoim bardziej intelektualnym przekazem nawet nie walczy o youtubowo-spotifajowego słuchacza.

Reklama

I Warta też taka jest. Nie będzie walczyła z wielkim Lechem obok siebie o kibica. Daleko jej możliwościami finansowymi do Rakowa, Legii, Zagłębia czy Cracovii. Znalazła więc swoją niszę, swój styl, nieco hipsterskie podejście. I jest taką alternatywą dla fana, który niekoniecznie chce puszczać na rotacji te same kapele, które podrzuca mu radio.

Przed Wartą kolejny sezon, w którym będzie się podkreślało to, że mają mały budżet, że grają poza swoim domyślnym miastem, że nie stać ich na transferowe ura-bura. Ale Warta znów chce pokazać: słuchajcie, nie skreślajcie nas, damy radę. Tak jak Łona wypuszcza płytę i ta sprzedaje się wśród wiernych fanów, a zawsze jeden czy dwa numery stają się hitami. Może nie takimi, że nuci je twoja ciotka na zmianę z kawałkami Sanah i Podsiadło. Ale już kumpel, który niekoniecznie słucha polskiego rapu, wspomina, że „to o niczym nie świadczy, to nic nie znaczy, kojarzysz?”.

NOWI W KAPELI

Dario Vizinger. Warta robiła pod niego już kilka podejść. Jedno za dyrektora Mozyrko, jedno za dyrektora Barłoga, ale udało się dopiero teraz. Swego czasu w słoweńskim klubie Celje strzelił w jednym sezonie 23 gole i zaliczył 9 asyst w 35 meczach. Gorzej szło mu już po transferze do Wolfsbergera – 10 goli i 8 asyst w 62 meczach dla Wolfsbergera. Co ciekawe przed transferem do Austrii chciały go polskie kluby, ale gdy padała suma 800 tysięcy euro za 22-letniego Chorwata, to ekstraklasowicze się wycofywali.

Dla Warty Vizigner był wyborem numer jeden na listach skautingowych przy obsadzie ataku. Nieźle wyglądał w sparingach, a i grał jako dziewiątka, bo Zrelak dochodzi do siebie po zabiegu kolana. Chorwat może grać jako samotny napastnik, obok Zrelaka, ale i jako jedna z dziesiątek w tym ustawieniu 1-3-4-2-1.

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ

Jakub Bartkowski. Trochę czasu zajęło Warcie znalezienie zastępcy Jana Grzesika. W pewnym momencie przy robieniu grafik meczowych prawe wahadło Warty stało się dla nas najłatwiejszą rubryką do uzupełnienia – zawsze Grzesik, zawsze grał. Ale rozsypał się zdrowotnie na koniec poprzedniego sezonu, Warta chciała go przekonać do pozostania w klubie, jednak ten wybrał ofertę Radomiaka. No i zaczęły się poszukiwania. Opcją był Konrad Gruszkowski, jednak ten wybrał DAC Dunajska Streda. Rozważano zawodników z 1. ligi. A ostatecznie wybór padł w sumie na pierwszoligowca, bo przecież Bartkowski dopiero co spadł z Lechią. Zdrowy, wybiegany, dobry w pojedynkach, ograny na poziomie Ekstraklasy. Pod znakiem zapytania stoi jego forma w ofensywie, bo jednak Grzesik sporo dawał już pod samym polem karnym. Ale Bartkowski coś tam dorzucić potrafił, więc takie zastępstwo wydaje się nader logiczne.

Reklama

Kacper Przybyłko. Reprezentant Polski do lat 19, ostatnio grał na Euro U-19 na Malcie. Wychowanek Hutnika i AS Progres, ostatnio grał w Wiśle Kraków. Ponoć spory talent, ale mówimy jednak o chłopaku z rocznika 2005. Może połapie trochę minut jako młodzieżowiec, natomiast przed nim w kolejce do gry jest chociażby starszy Wiktor Pleśnierowicz.

FRONTMAN

Dawid Szulczek. Chcieliśmy poszukać jakiegoś nieoczywistego wyboru. Adam Zrelak? Niezły typ, aczkolwiek on opuści okres przygotowawczy i wróci dopiero już po starcie sezonu. Kajetan Szmyt? Najgłośniejsze nazwisko na rynku transferowym w Warcie, ale to wiąże się z tym, że do końca okienka może wyfrunąć z Poznania. Dawid Szymonowicz? Absolutny lider defensywy, który będzie miał jeszcze więcej roboty na początku sezonu, bo po kontuzji wraca Stavropoulos, a odszedł Ivanov.

Ale jasnym jest, że wszystkie oczy będą zwrócone na Dawida Szulczka. Jeszcze pod koniec poprzedniego sezonu nie było jasne, czy zostanie w ekipie „Zielonych”, bo przebąkiwało się, że może go wyciągnąć ktoś większy. Ot, chociażby Raków Częstochowa. Ale Szulczek został i na dziś to chyba największa nadzieja Warty na kolejny udany sezon. Odszedł Miłosz Szczepański, odszedł Jan Grzesik odszedł Robert Ivanov, nie wiadomo czy zostanie Szmyt, po kontuzjach jest Zrelak, po urazie jest Stavropoulos. A Szulczek musi zakasać rękawy i działać.

Trochę jak ten MacGyver – bierze trytytkę, WD-40, paczkę zapałek, śrubokręt i próbuje zmajstrować z tego helikopter. Ale skoro wcześniej mu się udawało, to dlaczego mamy nie wierzyć, że znów mu się uda? Po sparingu z Pogonią w Grodzisku rozmawialiśmy z „Portowcami” i wnioski płynące z tej rozmowy były jasne: – Z Wartą gra się cholernie ciężko, bo są świetnie poukładani. Czy ze Zrelakiem, czy przez pół meczu z niemal samymi młodzieżowcami, czy w sparingu, czy o stawkę. Zawsze jest trudno z nimi grać.

I jeśli Warta chce liczyć na to, że znów będzie kamyczkiem w bucie tych większych, to musi liczyć na Szulczka.

PUBLIKA OSZALEJE

Jeśli budowa stadionu przy Drodze Dębińskiej ruszy. Dzieciaki, który były na świecie podczas ogłaszania pierwszych planów na zagospodarowanie „Ogródka”, zaraz pójdą do szkoły. A stadionu nadal nie ma.

Niby co chwilę coś tam Warta komunikuje. Tu ogłasza, że stara się pieniądze z jakiegoś funduszu ministerialnego czy miejskiego. Tam pisze, że pozyskała środki na wyburzenie jakiejś pozostałości po starych obiektach. Nagle wjeżdża z efektowną wizualizacją nowego domu. Później jednak i tak zgłasza w procesie licencyjnym stadion w Grodzisku Wielkopolskim i przygotowuje się do kolejnych osiemnastu wycieczek jakieś 50 kilometrów na zachód od stolicy Wielkopolski.

Publika oszalałaby, gdyby faktycznie przy Drodze Dębińskiej w Poznaniu coś ruszyło. Gdyby powstały chociażby zręby trybun. Albo gdyby gdzieś z wildeckich okien można byłoby dojrzeć jupitery z prawdziwego zdarzenia. A tak? Pozostaje się tylko przyzwyczaić do pomyłek prowadzących studia piłkarskie, które „oddają głos do Poznania”, a tu jak byk widać zielony daszek znany z Grodziska.

FAŁSZUJĄ…

Kreatywność środkowych pomocników. Nie mówimy tutaj o dziesiątkach grających za napastnikiem, ale o piłkarzach ustawionych w centrum boiska. W poprzednim sezonie ich bilans asyst wyglądał tak

  • Kupczak – jedna asysta
  • Maenpaa – dwie asysty
  • Kopczyński – bez asyst
  • Żurawski – dwie asysty
  • Luis – bez asyst

I niby Żurawski strzelił cztery gole, a Luis dorzucił trzy bramki, natomiast trudno nie odnieść wrażenia, że przydałby się „Zielonym” piłkarz, który potrafi chwycić w ręce kierownicę i pokierować lepiej tą warcianą furką. My wiemy, że ta drużyna musi też mieć jakiś balans i że Szulczek mając takich graczy wystawia nieco bardziej defensywny środek pola, a hulać mają wahadłowi i ofensywne trio.

Ale weźmy takiego Łakomego w Zagłębiu. Pacheco w Górniku. Tomasiewicz w Piaście. Nene w Jagiellonii. Domingueza w Miedzi. I jeszcze kilka przykładów by się znalazło na to, że środkowy pomocnik (podkreślamy – nie ofensywny pomocnik) może też dorzucić z trzy gole i pięć asyst na przestrzeni sezonu. I to niekoniecznie grając w zespole z topu, bo już nie będziemy tutaj łapać się TOP4 i przykładowego Koczerhina.

Panowie, niby macie tylko odebrać, zabezpieczyć i zagrać, ale przecież nawet chórzysta wyjdzie przed szereg, by odśpiewać efektowną solówkę.

USTAWIENIE NA SCENIE

Jest tutaj kilka wątpliwości. Możliwe, że na początku sezonu zamiast Stavropoulosa będzie grał Pleśnierowicz, bo Grek dochodzi do siebie po urazie. W ataku sezon zacznie Vizinger, ale wiemy, że prędzej czy później do gry będzie Zrelak, a Zrelaka uwielbia Szulczek. Środek pola? Stawiamy póki co na duet Kupczak-Luis, ale nie zdziwimy się, jeśli zamiast ex-piłkarza Rakowa zagra Żurawski lub Maenpaa.

Generalnie sporo tu się jeszcze może pozmieniać. Wliczać w koszty trzeba przecież odejście Szmyta, wówczas będzie trzeba poszukać kogoś do ofensywy. Na wahadło może wskoczyć Wołodymyr Kostewycz, z którym Warta rozmawia o przedłużeniu umowy.

DLACZEGO TA PŁYTA BĘDZIE LEPSZA NIŻ POPRZEDNIA?

1. Bo praca w stabilnym środowisku powinna przynosić efekty. Skoro został Szulczek, znaczna część pionu sportowego, kręgosłup drużyny jeśli chodzi o obronę, defensywę i atak, to czemu miałoby się to błyskawicznie skiepścić? Wymienić ogniwa na lepsze, zachęcić perspektywą rozwoju przy mądrym sztabie i czas na kolejny krok.

2. Chociażby dlatego, że rosnąć powinni młodzi. Załóżmy, że zostanie Szmyt. Że Matuszewski sukcesywnie będzie się rozwijał. I że Pleśnierowicz zacznie grać regularnie. A może wystrzeli któryś z młodych – może Sarbinowski czy Sangowski.

3. Bo Dario Vizinger odciąży Zrelaka ze strzelania goli. Wiecie, Adam Zrelak to fajny napastnik do walki, uprzykrzania życia obrońcom. Bestia pressingu. Strzelił osiem goli. Ale mamy wrażenie, że gdyby dorzucić mu kogoś stricte pazernego na gole do ofensywy, to zarówno Słowak, jak i ten „ktoś” mógłby skorzystać. Duet Vizinger-Zrelak? Chętnie to zobaczymy.

4. Bo Szulczek też zbiera doświadczenie. W jednym z naszych wywiadów trener Warty przyznał, że nie można deprecjonować starszych trenerów, bo oni pewne sytuacje w piłce już przeżyli i są mądrzejsi o tamten czas. Drugi raz tego samego błędu nie popełnią (przynajmniej w teorii). Sam Szulczek pewnie też ma w głowie jakieś pomysł na to – co zepsułem, co mogłem zrobić lepiej, jak można lepiej zarządzać tym zespołem. Chodzi o to mityczne „wyciągniecie wniosków”.

5. Bo czas na większa regularność i stałość. Warta w ostatnich sezonach nieco falowała. Tragiczna jesień, świetna wiosna. Średnia jesień, bardzo dobry początek wiosny, fatalny finisz. Nie było tego balansu. Choć ostatecznie kończyli gdzieś w środku stawki, to sezon miał dużo skrajności. Może zatem czas na sezon zbalansowany, czyli dobry?

DLACZEGO TA PŁYTA BĘDZIE GORSZA NIŻ POPRZEDNIA?

1. Bo odeszli Ivanov, Grzesik i Szczepański. Ten pierwszy dawał mnóstwo jeśli chodzi o budowanie gry od tyłu i takiego stopera Warta nie ma. Grzesik przez dwa ostatnie sezony był w TOP5 prawych obrońców/wahadłowych ligi. Szczepański miał obiecującą wiosnę.

2. Bo każdy system da się rozgryźć. Warta dobrze broni, ale im dłużej będzie broniła w taki sposób, tym więcej materiału będą mieć trenerzy rywala na to, by ich rozgryźć.

3. Bo problemy z okresu przygotowawczego będą się ciągnąć. Urazy Stavropoulosa, Zrelaka, Mateuszewskiego, odejścia podstawowych graczy i długie oczekiwanie na transfery do klubu… Jasne, pewnie zaraz przyjdzie stoper, może nawet dwóch, ale czy nie będzie za późno? Szulczek rozumie, że klub działa na określonym budżecie, ale ile można przestawiać Kopczyńskiego i Kupczaka na środek obrony.

4. Bo będzie więcej zespołów, które ustawią się z tyłu i będą czekać na kontry. Beniaminkowie (choćby Puszcza i Ruch), drużyny krążące wokół strefy spadkowej w ostatnim sezonie… A Warcie bywa trudno dobrać się do ekip, które też wolą poczekać na to, aż to rywal zaatakuje, by przejąć piłkę i go skontrować.

5. Bo może być problem z młodzieżowcami. Odejmijcie Szmyta z wyjściowej jedenastki, poszukajcie kolejnych zawodników do kręcenia minut. Za dużo tych ogranych na poziomie seniorskim nie ma.

NA REPEACIE

Chciałbym tu normalnie żyćSpokojnie żyć nie banalnieNie za szybko wszystko naturalnieI żeby było normalnie

I dalej:

Żyje i żyć daję w tym bałaganieI jakoś nie jest wcale fatalniePierdolić marność tylko dbać centralnieO jakość i żeby było normalnie

Warta nie chce walczyć o przetrwanie. Chce spokojnie żyć w tym ekstraklasowym świecie. Bez szaleństw, ale i bez dramatów. Żeby było normalnie.

Czytaj więcej o Ekstraklasie:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Michał Kołkowski
0
Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Ekstraklasa

Anglia

Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Michał Kołkowski
0
Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Komentarze

21 komentarzy

Loading...