Jak sam tłumaczy, poprzez transfer do Anglii zapewni rodzicom spokojną emeryturę. W porównaniu do swoich rodaków już przed wyjazdem na Wyspy doskonale opanował również język angielski. Nic dziwnego, przeprowadzka do Londynu była niespełnionym marzeniem jego matki. Guglielmo Vicario wyruszył na podbój Premier League dopiero przed swoimi 27. urodzinami. Zdążył jednak przeżyć więcej niż niejeden weteran.
Udana gonitwa za złodziejem, bezinteresowna pomoc rodzinie z Ukrainy, mentalność 50-latka i droga do sukcesu, wiodąca od czwartej ligi. Jeżeli zapytacie się kiedyś, kim do cholery jest nowy nabytek Tottenhamu, odpowiedź może być tylko jedna. Guglielmo Vicario to dobry człowiek. I jeszcze lepszy bramkarz.
Historia Guglielmo Vicario. Misja: przerosnąć mistrza
Hugo Lloris spędził w Londynie blisko 11 lat. Rozegrał łącznie 361 spotkań na boiskach Premier League. Pod tym względem jest najlepszy w historii Spurs. Lepszy od Harry’ego Kane’a, znacznie lepszy od Sola Campbella, Robbiego Keane’a czy Teddy’ego Sheringhama. Jako zawodnik Tottenhamu cieszył się również ze zdobycia mistrzostwa świata. Jego następca musiał być więc kimś wyjątkowym. Ku zaskoczeniu wielu sympatyków “Totków”, stanęło na blisko 27-letnim bramkarzu Empoli, Guglielmo Vicario.
Piłkarz anonimowy poza granicami swojego kraju, występujący zazwyczaj w klubach z dolnej połowy stawki. Co więcej, już znacznie bliżej trzydziestki niż umownej granicy pełnoletności. Od teraz także następca klubowej legendy, pełnoprawny członek najlepszej ligi świata. Piłkarz, za którego płaci się 20 milionów euro.
Duży przeskok, nie ma co.
Szczególnie że kariera sympatycznego Włocha rozwijała się… nazwijmy to “w swoim tempie”. Początki w szkółce Udinese Calcio i seryjne wypożyczenia aż do Serie D, trzyletni staż w Venezii (w barwach której występował aż na trzech poziomach rozgrywkowych), a następnie wyjazd na Sardynię, rola rezerwowego bramkarza Cagliari i kolejna porcja wypożyczeń – tym razem do Perugii (Serie B) oraz Empoli, które od lat znane jest z rozwijania młodych bramkarzy.
[avatar size=”original” align=”center” link=”
Ciekawostka bezużyteczna- Vicario prawdopodobnie na długo będzie jedynym znanym przypadkiem, gdzie w ciągu kariery piłkarz zagra w Premier League, mając w CV grę w klubie Fontanafredda*
btw props za angielski, to nie takie oczywiste wśród włoskich piłkarzy
*🇵🇱 zimna fontanna https://t.co/DNm39IL60l— Marcin Ziółkowski (@MrcinZiolkowski) June 27, 2023
Vicario został więc przy Stadio Carlo Castellani. I była to bardzo dobra decyzja – w podobnym tonie mogą zresztą wypowiedzieć Bartłomiej Drągowski czy Łukasz Skorupski, którzy spędzili w Empoli kolejno rok i dwa lata. Włoski golkiper wyrównał, a w niektórych aspektach nawet przebił osiągnięcia naszych rodaków. Sezon 2021/22 zakończył bowiem z największą liczbą interwencji w całej lidze (wynik: aż 152, drugi w rankingu Skorupski zanotował wówczas 126 obron).
W ostatniej kampanii ligowej miał już nieco mniej roboty (97 interwencji) jednak patrząc na stosunek okazji bramkowych rywali do wpuszczonych bramek (wyliczenia serwisu “Opta”) i tak znalazł się na ligowym podium. Oznacza to, że Vicario zapobiegł przynajmniej dwóm bramkom, które nadprogramowo mogła stracić jego drużyna.
Dobrze wykonana robota.
Sylwetka Guglielmo Vicario. Świetnie gra nogami
– Tydzień temu, trener Postecoglou zadzwonił do naszego Guglielmo. Usłyszeliśmy wówczas, że wybrał go ponieważ przeszli podobną drogę do sukcesu. Był również pod wrażeniem, jak dobrze zna angielski. Całą dotychczasową karierę spędził przecież we Włoszech – mówi ojciec bramkarza, Michele w rozmowie z lokalnym portalem “Massagero Veneto”.
Nowy trener “Kogutów” skupił się więc głównie na czynnikach zewnętrznych, choć na murawie zdecydowanie nie jest gorzej. Świadczy o tym chociażby kosmiczna, potrójna parada wychowanka Udinese w starciu z AS Romą. To był jeden z tych momentów, gdy interwencja ma równowartość zdobytej bramki.
[avatar size=”original” align=”center” link=”
🧤 Guglielmo 👏 Vicario 🧤@EmpoliFC pic.twitter.com/j5pdfeURN0
— Lega Serie A (@SerieA_EN) February 6, 2023
W przeciwieństwie do Hugo Llorisa 27-letni Włoch czuje się również niezwykle pewnie z piłką przy nodze. W poprzedniej kampanii ligowej notował średnio cztery razy więcej podań na 90 minut od byłego mistrza świata. Patrząc na dokładną mapę zagrań, jego próby były również… bardziej ryzykowne. Vicario niejednokrotnie posyłał długie piłki między formacjami, co zapewniało Empoli przewagę w fazie ofensywnej. Na podstawie tych danych można więc stwierdzić, że dokładnie wpisuje do stylu gry drużyn prowadzonych przez Ange Postecoglou. Bramkarz to ostatni obrońca, koniec kropka.
Z odpowiednim podejściem do pracy także nie powinno być problemu. Obecny prezydent Empoli, Fabrice Corsi otwarcie przyznaje, że jego zdaniem Vicario ma mentalność 50-letniego, dojrzałego mężczyzny, a na boisku zachowuje się jak… artyleria wojenna. Jedynie włosi potrafią opowiadać o futbolu w tak barwny sposób.
Ludzka twarz Vicario
Gabriel Magalhaes, Victor Lindelof, Guglielmo Vicario. Co łączy tych trzech piłkarzy? Każdemu z nich udało się niegdyś zapobiec kradzieży.
Pierwszy z nich udanie obronił się przed napastnikami, wymachując kijem bejsbolowym. Drugi złapał złodzieja na ulicach miasta Vasteras, pomagając tym samym 90-letniej kobiecie. Trzeci natomiast… no właśnie, czym wyróżnił się Vicario?
2014 rok, zachrypnięty głos oznajmia, że na peron wjeżdża pociąg w kierunku Fontanafreddy. Komunikat ledwie wydobywa się przez podstarzałe głośniki z poprzedniej epoki, ale 17-letni bramkarz kojarzy go bardzo dobrze. To znak, że nie musi martwić się już o dojazd na trening. Jego układ dnia kompletnie zmienił jednak głos dochodzący z okolic drugiego peronu. Ten był już znacznie bardziej donośny…
– Kiedy miałem już wsiadać do wagonu, na stację wbiegł zadyszany mężczyzna. Facet zaczął krzyczeć, że głównym wyjściem ucieka właśnie złodziej, który zgarnął jego torbę. Nie zastanawiałem się zbyt długo i ruszyłem w pościg. Akcja zakończyła się powodzeniem, chociaż nie udało mi się złapać napastnika. W przypływie emocji wyrzucił jednak torbę z całą jej zawartością. To było najważniejsze. Dzięki uprzejmości konduktora, po kilku minutach wróciłem tym samym pociągiem – relacjonował nastoletni Vicario.
Nie był to jednak ostatni dobry uczynek, który udało mu się zrealizować w trakcie przygody na włoskich boiskach. W marcu zeszłego roku rodzina golkipera postanowiła bowiem wspomóc dwójkę uchodźców z Ukrainy – matkę oraz ośmioletniego syna, Milana. Guglielmo nie tylko znalazł chłopcu miejsce w szkółce piłkarskiej, zapewnił dostęp do edukacji on-line i pomógł pod kątem finansowym. Zdecydował się również na przyjęcie uchodźców pod swój dach, nie wspominając słowem o występach w Serie A. Nastoletni chłopiec dowiedział się o jego karierze dopiero od kolegów ze szkoły. Gdy sprawa wyszła na jaw, otrzymał darmowe bilety na mecz z Udinese.
Co równie ważne, familia Vicario od zawsze była otwarta na pomoc w tak bezpośredni sposób. Mało powiedziane, jego wujek zdecydował się przecież na adopcję dwójki dzieci z Etiopii.
[avatar size=”original” align=”center” link=”
Empoli’s Guglielmo Vicario is hosting two Ukrainian refugees (a mother and her son) at his home in Udine. He is looking for a football school and an Italian teacher for the boy, with his father still in Ukraine. The boy (Milan) will be in the stands for Empoli v Udinese.
— Kaustubh Pandey (@Kaus_Pandey17) March 30, 2022
Wszystko dla rodziny
– Czy żałujemy, że Guglielmo opuszcza Włochy? W żadnym wypadku. Moja żona marzyła o studiowaniu w Londynie, ale niestety nie miała takiej możliwości. Sam fakt, że nasz syn realizuje jej marzenie jest dla mnie niesamowitym uczuciem – dodaje Michele Vicario w przytaczanej już wcześniej rozmowie.
Ojciec jest byłym lekarzem, matka natomiast nauczycielką. Dzięki pięcioletniej umowie golkipera z Tottenhamem już teraz planują wyjazd do Londynu. Wraz z końcem roku, udadzą się także na zasłużoną emeryturę. Vicario tłumaczy, że osiągnął tym samym sukces życia, zabezpieczając byt swoim najbliższym. Nie przebiło tego nawet debiutanckie powołanie do reprezentacji Italii. Nie przebije również debiut w Premier League. To tylko piłka nożna. Tym razem chodzi o coś więcej.
W świecie futbolu przez lata utarła się zasada, że bramkarz musi być trochę szalony. Ekstrawagancki. Inny. W ładnych słowach ujął to ostatnio Filip Bednarek: Nasza profesja jest bardzo specyficzna. To sport indywidualny wewnątrz sportu drużynowego.
Nic dodać, nic ująć.
Vicario jest jednak dokładnym przeciwieństwem wspomnianej zasady. Wyjątkiem, który nie potwierdza, lecz łamie tę regułę. Między słupkami wciąż jest więc miejsce dla zwykłych, poukładanych gości (a przede wszystkim – dobrych ludzi). I tego się trzymajmy.
WIĘCEJ O WŁOSKIM FUTBOLU:
- Wyspa duchów i skazańców wraca na salony. Cagliari w Serie A
- Włosi to rasiści i nie zmienia się nic. Absolutnie nic
- Obrażają matki, żony i dziewczyny. Włochy jako europejska stolica braku kultury
- Czas pogardy trwa. Włosi dalej proszą o kąpiel z lawy dla Neapolu
foto. Newspix