Reklama

Śląsk wziął na pokład czeskiego bajeranta? „W Czechach nie ma dla niego miejsca”

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

28 czerwca 2023, 17:01 • 12 min czytania 52 komentarzy

Trudno nie stać się podejrzliwym, jeśli działania twojego klubu od dawna budzą jedynie wątpliwości. Kibic Śląska Wrocław to rozumie, bo obraca się w takiej rzeczywistości na co dzień. Widzi, że od dłuższego czasu jest źle i nie da się określić, dlaczego miałoby być lepiej. Nie dość bowiem, że WKS stoi w rozkroku z racji procesu zmian właścicielskich, to jeszcze na stołek dyrektora sportowego został wrzucony człowiek, co do którego można mieć pewne obawy. Może David Balda to nie Nikodem Dyzma, jednak opinie z czeskiego i polskiego środowiska podpowiadają, żeby ostrożnie patrzeć mu na ręce.

Śląsk wziął na pokład czeskiego bajeranta? „W Czechach nie ma dla niego miejsca”

Na razie 32-letni Balda ma na koncie więcej wywiadów niż zrobionych transferów (dokładnie pięć), ale nie bądźmy złośliwi – na razie to zostawmy. Czech chce się dobrze zaprezentować, sprzedać kilka fajnych haseł, kupić zaufanie kibiców. A że takiego stanowiska w tak eksponowanym miejscu w Polsce jeszcze w swojej karierze nie piastował, bardziej zrozumiała jest chęć skutecznego wykorzystania swoich pięciu minut. No, powiedzmy. Na początku bądźmy mili jak Balda.

Sęk w tym, że te wystąpienia medialne zapamiętamy jako rzecz karykaturalną, jeśli za nimi nie pójdzie dobra praca. Dla Baldy dobrze, że na razie jest za wcześnie, żeby to osądzać. Trzeba poczekać. Po czynach go poznamy. Nie ładnych, okrągłych słówkach o zdobyciu dwudziestu tysięcy kontaktów i wielkiej siatce konsultantów na całym świecie.

Kim jest David Balda, nowy dyrektor sportowy Śląska Wrocław?

W Rakowie dość szybko prysnęło dobre wrażenie. „Nie miałem do niego zaufania”

Dochodzą do nas niepokojące sygnały, że do pracy, którą David Balda miał okazję wykonywać w kilku poprzednich klubach (Banik Ostrava, Raków Częstochowa i FK Senica), można było mieć trochę obiekcji. Padają nawet hasła „farmazon”, które wskazują, że to człowiek robiący dobre pierwsze wrażenie, świetny mówca z klasą, ale im dalej w las, tym bardziej odsłaniają się jego wady. Słyszy się o nim też w środowisku, że chce dobrze, ale nie do końca mu wychodzi. Ta tendencja objawiała się choćby w Rakowie, który wtedy grał jeszcze w II lidze. W kwietniu 2016 roku Czech objął w Częstochowie funkcję dyrektora sportowego, ale już w sierpniu mu podziękowano, by potem przywrócić go do roli skauta na Czechy i Słowację, a później jedynie skauta zadaniowego, którym był w klubie do końca sezonu 2020/2021.

Reklama

O Baldzie opowiedziała nam osoba, która w przeszłości pracowała z nim w ekipie „Medalików”:

David zna się na piłkarzach. Raczej ma dobre oko, natomiast muszę przyznać, że nie miałem do niego zaufania. Czasami wydawało mi się, że za bardzo chciał wpłynąć na transfer jakiegoś zawodnika, który nie był najlepszą opcją, a wiedziałem, że miał lepsze. Miałem wrażenie, że gdzieś w tle ważniejsza była jakaś znajomość z agencją menadżerską, a nie dobro klubu i zawodnika. Poniekąd dlatego w Rakowie postanowiono rozstać się z Davidem. Pojawiały się też spore rozstrzały – David informował, że piłkarz może kosztować tyle i tyle, a potem w trakcie negocjacji okazywało się coś zupełnie innego. Widać było też, że David zna czeski rynek, ale można było mieć wątpliwości, czy penetruje rynek dalej, czy jednak zadowalał się tym, co już wie.

– David niewątpliwie potrafi zaciekawić swoją osobą i sprawić, że ludzie wierzą w jego profesjonalizm. Wie sporo na temat piłki nożnej, ale po czasie okazuje się, że nie jest tak kolorowo, jak było na początku. Nie było z nim w Rakowie jakichś skrajnych sytuacji, jednak dało się odczuć taką nutę braku wiarygodności. Ale to być może wynika z faktu, że David współpracuje z mniej wiarygodnymi ludźmi, a sam ma dobre intencje. Trudno powiedzieć. Na pewno docierały do mnie sygnały, że lubi robić wokół siebie otoczkę osoby, która robi więcej niż naprawdę, co też mogło mieć swoje znaczenie. Ale może się zmienił. Ludzie na takich stanowiskach powinni się rozwijać. To było kilka lat temu.

Na podstawie takich słów trudno założyć się o dużą sumę pieniędzy, że David Balda w Śląsku Wrocław okaże się wybitnym dyrektorem sportowym. Choć, czytając jego wywiady, na pewno widzi się człowieka rozgarniętego w swoim fachu. Pewnego siebie i kompetentnego. No i fajnie, umiejętności miękkie też są ważne, tylko że ten obraz nieco gryzie się z długością pracy w poszczególnych klubach.

David Balda nigdzie nie zagrzał miejsca na dłużej i łapał się każdej możliwej roboty

W Baniku Ostrava Balda był szefem skautingu przez półtora roku (2014-2015). Awansował do roli dyrektora sportowego, ale nacieszył się tą funkcją tylko przez dziewięć miesięcy. Potem od razu trafił do Rakowa, chwilę pobawił się w dyrektory, stracił robotę, wrócił do menadżerki, a potem Michał Świerczewski zadzwonił i stwierdził, że skoro Balda ściągnął do klubu m.in. Tomasa Petraska, może jednak warto dać mu szansę w roli skauta. Ale rozstał się z nim w 2021 roku ówczesny dyrektor sportowy, Paweł Tomczyk. Balda nie budził zaufania, a jego wkład w budowę kadry Rakowa jako skauta był mocno marginalny.

Reklama

Nadszedł 2021 rok i kolejny dziewięciomiesięczny epizod, tyle że w FK Senicy. W marcu 2022 roku Balda za porozumieniem stron rozstał się ze słowackim klubem, który nieuchronnie zmierzał w stronę bankructwa. Potem Czech zakręcił się przy firmie dystrybuującej sprzęt piłkarski dla klubów (współpracującej od poprzedniego sezonu ze Śląskiem Wrocław) oraz niszowej firmie zajmującej się analityką w piłce nożnej. Co istotne, po raz pierwszy od 2014 roku zaliczył dłuższy pusty przelot – nie miał żadnej roboty stricte w klubowym futbolu przez ponad rok.

Ktoś mógłby pokusić się o złośliwe stwierdzenie, że David Balda tak naprawdę został ostatecznie zweryfikowany. I po prostu nikt nigdzie go nie chciał, dopóki w czerwcu 2023 roku nie zjawił się zdesperowany Śląsk Wrocław na czele z radą miasta, która musiała zatrudnić kogoś na okres przejściowy. Ale to tylko domysły, którymi tutaj kierować się nie będziemy.

Agent David Balažovič

Z pewnością ciekawy jest okres, kiedy David Balda jeszcze nie udzielał się w klubach sportowych. Otóż zanim trafił do Ostrawy, był menadżerem angielskiej agencji World in Motion, która zatrudnia agentów z różnych krajów i reprezentuje dzisiaj takich piłkarzy jak Aaron Ramsdale czy Conor Coady. Generalnie bez szału, ale to akurat nie ma większego znaczenia.

Chodzi o to, że Balda pracował tam dawno temu, ale przez te wszystkie lata jego relacje z agencją nie wygasły. Wystarczy rzucić okiem na konto pana Baldy na Twitterze. Jego tablica w ostatnich latach pełna była „pompowania” takiego zawodnika jak Tomas Holy, czeskiego bramkarza ze stajni World in Motion, który przeniósł się z Czech do Anglii i tułał się co najwyżej po League One. A to nie wszystko. To tylko przykład.

Wątek pracy w agencji jest o tyle ważny, że gdy ponad 10 lat temu Balda wyjechał do Anglii, wcale się tak nie nazywał. Będąc na Wyspach, zmienił nazwisko. Wcześniej to był David Balažovič, co potwierdza profil na portalu www.pohyby.co.uk, który służy Czechom i Słowakom do szukania pracy, miejsca zamieszkania czy po prostu budowania wspólnoty na obczyźnie. Widoczna jest nawet data założenia: 11 lat temu.

Potwierdzeniem jest wycinek z czeskiej gazety „Denik Sport” sprzed lat i fragment: – Za skauting w Baniku odpowiada David Balda, ale pod swoim pierwotnym nazwiskiem David Balažovič grał w młodzieżowych drużynach na Bazale. Później wyjechał do pracy do Anglii, gdzie rozpoczął pracę jako manager i gdzie zmienił też nazwisko

Za Baldą ciągną się złe zdarzenia. „W Czechach nie ma dla niego wstępu”

Dlaczego w Anglii David Balažovič zmienił nazwisko? Odpowiedzi na to pytanie nie znamy, natomiast skoro już mowa o Baniku Ostrava, jeden z czeskich dziennikarzy odesłał nas do dobrze zorientowanego w realiach tego klubu kibica, Honzou Moravou udzielającego się na banikblog.cz, któremu nasze pytanie o Davida Baldę nie przywołało dobrych wspomnień: – Balda był w Baniku, kiedy właścicielem klubu był Petr Safarcik. Mieliśmy duże problemy finansowe. Balda był bardzo nielubiany wśród kibiców. Mówiono o nim jako o „menedżerze”, który spędził długi czas w Anglii, a robił transfery, które nie pomagały klubowi. Trudno mi sobie wyobrazić tego człowieka na tak eksponowanym stanowisku. Co prawda mógł przez lata nad sobą popracować, ale słysząc informacje z czeskiego środowiska piłkarskiego, nie spodziewam się po nim odpowiedniego progresu. Nie lubię wypowiadać się za innych, ale śmiem twierdzić, że większość fanów Banika cieszyła się na wieść o jego odejściu. David Balda był postrzegany jako osoba, która częściowo wpędziła klub w duże problemy.

Okres pracy w Czechach Davida Baldy krótko i enigmatycznie podsumował dla nas także jeden z tamtejszych dziennikarzy isport.cz, Jirka Fejgl: – Ma wielkie ambicje, ale w Czechach nie ma dla niego miejsca po problemach, jakie stworzył. 

O jakie problemy może chodzić? David Balda przyłożył rękę do spadku Banika z czeskiej ekstraklasy. Gdy w sezonie 2014/2015 pełnił rolę szefa skautów, Banik Ostrava ledwo wywalczył utrzymanie. Gdy został dyrektorem sportowym na kampanię 2015/2016, klub totalnie się skompromitował, mimo że w poprzednich sezonach dawał radę uciekać przed gilotyną. Ale wtedy zdobył jedyne 14 punktów, wygrywając tylko cztery mecze. Do bezpiecznej strefy brakowało dwa razy tyle oczek. To była przepaść, a mówimy o marce z wówczas nie najgorszym budżetem.

Z kolei komentarz do słowackiego epizodu Baldy wydał jeden z agentów, który zna piłkarskie realia u naszych południowych sąsiadów, ale poprosił o anonimowość: – W FK Senicy zasłynął ze ściągania piłkarzy z Indonezji z Egym Maulanem Vikrim na czele. Dzięki temu klubowi mocno podskoczyły liczby w mediach społecznościowych. To na początku wyglądało na promocję klubu. Ale później zaczęły pojawiać się wywiady z Davidem Baldą na azjatyckich stronach. Niektórym ludziom zaczęła zapalać się lampka, czy to dobre w interesie klubu, czy niekoniecznie. Nie mam nic do człowieka, ale jak widzę teraz, co dzieje się po jego przyjściu do Śląska Wrocław, chyba każdy może sobie odpowiedzieć, że tutaj też za dużo jest promocji własnej osoby. Znam kilku poważnych dyrektorów sportowych. Tacy podsumowują sezon czy okienko raz i tyle, bo przede wszystkim działają w ciszy. Mało kto robi inaczej.

Sprawdziliśmy wątek mediów społecznościowych. Rzeczywiście – FK Senica w marcu 2022 roku miała ponad 200 tys. obserwujących na Instagramie i ponad 100 tys. subskrybentów na Youtube. Drugi Slovan Bratyslava miał odpowiednio zaledwie 31 i 12 tysięcy. David Balda chwalił ten stan, mówiąc, że większa popularność klubu za sprawą transferów Indonezyjczyków przynosi dodatkowe zyski. – Mamy skonfigurowaną monetyzację składek. Euro płynie do nas za każde wyświetlenie filmu. Oczywiście to nie są wielkie sumy. To setki, najwyżej kilka tysięcy euro miesięcznie. Ale przynajmniej częściowo na tym zarabiamy. Ponadto sprzedajemy koszulki do Indonezji. To kolejna pomoc dla klubu choćby w kwestii codziennych wydatków – tłumaczył Balda kilka tygodni przed tym, jak odszedł z FK Senicy.

„David Balda wyglądał na takiego, który w FK Senicy próbuje być profesjonalistą”

Zwróciliśmy się też do dziennikarzy ze Słowacji. Ci, których poprosiliśmy o opinię, są łagodni w ocenie Davida Baldy. Jeden z nich, Andrej Zvolenský, mówi: – Mieliśmy z Davidem dobre relacje, kiedy pracował w Senicy. Zrobił tam kilka dobrych transferów i próbował sprowadzić do klubu kilku sponsorów. Ale też miał bardzo złe warunki za sprawą właściciela Senicy Oldricha Dudy, czeskiego „biznesmena”. Doprowadził klub do bankructwa, więc David po kilku miesiącach odszedł z klubu, ponieważ nie było to dobre dla jego CV. Moim zdaniem dobrze się spisał jak na warunki, w jakich pracował.

Drugi, Jan Jasenka, twierdzi natomiast: – Wydawało mi się, że starał się wykonać najlepszą robotę, jaką mógł. Z marketingiem, stroną internetową i tak dalej. Kiedy do niego zadzwoniłem, sprawiał wrażenie przyjaznego i miłego. Zgrzyt pojawiał się, kiedy padały pytania o sytuację w klubie. Ale wtedy w FK Senica były naprawdę złe warunki. W klubie mieli trochę problemów z FIFA, słowacką federacją, zakazem transferowym… Właścicielem był jakiś Czech z wątpliwą przeszłością. Niektórzy piłkarze do dziś nie otrzymali swoich pieniędzy, a FK Senica nie istnieje. Również dzięki temu facetowi. Ale David Balda wyglądał na takiego, który cały czas próbuje być profesjonalistą.

Kto wie, może David Balda zwyczajnie miał pecha i trafiał w złe miejsca w nieodpowiednim czasie? To wersja nr 1. Druga jest taka, że w normalnych okolicznościach żaden klub nigdy by go nie powołał, a jeśli już trafił do takiego Rakowa, to dzięki zrobieniu dobrego pierwszego wrażenia, po którym i tak szybko stracił na znaczeniu z wcześniej opisanych powodów. Kontynuacją tej wersji jest fakt, że Balda tu i teraz nie sprawia wrażenia niezaprzeczalnie wiarygodnego fachowca, jakim powinien być, pełniąc tak ważną funkcję w klubie piłkarskim.

Dość powiedzieć, że David Balda już wprowadza wątpliwy czeski zaciąg (odsyłamy do fragmentu tekstu o „znajomości z agencją menadżerską ważniejszej niż dobro klubu”). Może to tylko testy sportowe, ale jak to w ogóle brzmi: w Śląsku na treningu pojawił się Michal Jerabek, rezerwowy stoper  z najgorszej drużyny czeskiej ligi, który według InStata popełnił w swojej karierze 60 błędów prowadzących do straty gola. A rozegrał 185 meczów…

Śląsk Wrocław wziął byle kogo? „Nie wiem, jak David Balda znalazł się w tym klubie”

Gdy zapytaliśmy o Davida Baldę jednego z dyrektorów sportowych, który od lat funkcjonuje na polskim i europejskim rynku, usłyszeliśmy: – Dużo gada. Zanim został dyrektorem sportowym Śląska, proponował mi jakiś szrot. I nie wiem, jak znalazł się w tym klubie. Może zgodził się pracować za darmo, może za półdarmo… Naprawdę nie wiem, jakim kluczem wyboru posługiwał się Śląsk. Czy tam wystąpił jakiś proces selekcyjny?! Wydaje mi się, że to po prostu słaby fachowiec. A o tych wywiadach mówi już całe wewnętrzne środowisko.

A może prawie wszystkie zapytane przez nas osoby się mylą? Może jego zła prasa wynika ze zwykłej, ludzkiej zawiści? Sam Balda, odpowiadając na pytanie o niepochlebne opinie na swój temat, tłumaczył się zazdrością innych: – Myślę, że złej opinii na pewno nie mam lub o tym po prostu nie wiem. Mogę zadzwonić do jakiegokolwiek klubu w Czechach i wszyscy ze mną pogadają, więc nie wiem, o co chodzi. Może to prostu zazdrość? – powiedział Czech na łamach ŚląskNetu.

My wiemy jedno: zazdrościć Śląskowi dyrektora sportowego raczej nie będziemy. Wstrzymamy się z wieszczeniem lepszych czasów dla wrocławskiego klubu, bo w tej historii po prostu coś nie gra, a i tak nie wszystko wyszło na jaw, bo nie każdy chce teraz publicznie wypowiadać się o Baldzie. Co prawda on sam zapowiedział, że jego pracę będzie można oceniać dopiero po dwóch-trzech latach, że przecież nie przyszedł tutaj na chwilę i ma wielkie plany, ale chyba tylko naiwny by uwierzył, że Czech popracuje we Wrocławiu tyle czasu. Szczególnie ze zmianą właściciela na horyzoncie. Z drugiej strony – to Śląsk, który w ostatnich kilkunastu miesiącach zapracował na status klubu nieobliczalnego. Tu może wydarzyć się wszystko. Tak jak to, że Balda okaże się nieoczywistym magikiem, który wyciągnie WKS z głębokiej przeciętności.

WIĘCEJ O ŚLĄSKU WROCŁAW: 

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Magiera: Cieszę się, że gola strzelił Żukowski. Zasłużył ciężką pracą na trafienie

Piotr Rzepecki
1
Magiera: Cieszę się, że gola strzelił Żukowski. Zasłużył ciężką pracą na trafienie

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Magiera: Cieszę się, że gola strzelił Żukowski. Zasłużył ciężką pracą na trafienie

Piotr Rzepecki
1
Magiera: Cieszę się, że gola strzelił Żukowski. Zasłużył ciężką pracą na trafienie

Komentarze

52 komentarzy

Loading...