Reklama

Porządny start – byliśmy na ceremonii otwarcia Igrzysk Europejskich

Szymon Szczepanik

Opracowanie:Szymon Szczepanik

21 czerwca 2023, 23:22 • 4 min czytania 12 komentarzy

Napiszmy to od razu – ceremonia otwarcia Igrzysk Europejskich Kraków-Małopolska 2023 nie przejdzie do historii. I to… dosyć dobra informacja. Obserwując internetową dyskusję wokół tej imprezy, trudno było nie dojść do wniosku, że wielu ludzi życzyłoby sobie, by cały projekt już na wstępie zaliczył jakąś wtopę. Ale nic takiego nie miało miejsca. Może dziś na domowym stadionie Wisły Kraków nie zobaczyliśmy widowiska, które będziemy wspominać latami. Jednak ogólnie całość po prostu dobrze się oglądało. I jeżeli mielibyśmy czegokolwiek sobie życzyć, to żeby pod względem sportowym igrzyska europejskie utrzymały podobny, solidny poziom.

Porządny start – byliśmy na ceremonii otwarcia Igrzysk Europejskich

Na wstępie wyjaśnijmy sobie jedną rzecz. Rozumiemy, że organizatorzy Igrzysk Europejskich starają się być bardzo dumni z właśnie otwartej imprezy. Że na różne sposoby chcą dodać jej prestiżu. Ale mamy dobrą radę: jeżeli któryś z oficjeli wypali jakąś tezę z kosmosu, to nie należy jej kolportować dalej, tylko raczej przemilczeć. Tymczasem wczoraj w informacji prasowej rozesłanej do mediów mogliśmy przeczytać słowa Spyrosa Capralosa, prezydenta Stowarzyszenia Europejskich Komitetów Olimpijskich (EOC), który na temat igrzysk europejskich rzekł: – To największa impreza sportowa w Europie od czasu igrzysk olimpijskich w Londynie. Możecie być z niej dumni.

Prezydent EOC zawsze może iść w narrację, że chodziło mu na przykład o liczbę sportowców, którzy biorą w niej udział. I zapewne wtedy będzie miał rację. Ale wiadomo, że mówiąc o największym wydarzeniu sportowym, zwykle ma się na myśli jego ogólny ogrom. Liczbę kibiców, których owo wydarzenie przyciąga. Skalę inwestycji oraz zainteresowania mediów. W tym kontekście pan Capralos chyba nie zdaje sobie sprawy z istnienia takiego cyklu imprez jak piłkarskie mistrzostwa Europy. Oraz z tego, że piłkarskie mistrzostwa świata w 2018 roku niestety odbyły się w Rosji.

Teksty o największym sportowym wydarzeniu na Starym Kontynencie w ostatniej dekadzie są niepotrzebne z jeszcze jednego względu. Wierzcie lub nie, ale oglądając całe show na żywo, ceremonia otwarcia igrzysk europejskich sama w sobie, jako zapowiedź dużego wydarzenia sportowego, naprawdę dała radę. Frekwencja na trybunach była wysoka, atmosfera niezła, a przedstawienie po prostu przemyślane. Pod względem samego widowiska trudno było się dziś do czegokolwiek doczepić.

Reklama

Nie będziemy wam szczegółowo, punkt po punkcie opisywać całego wydarzenia, bo nie ma to sensu. Kto lubi tego rodzaju połączenia sportu i sztuki, a ceremonię otwarcia przegapił, większą przyjemność będzie miał, kiedy obejrzy powtórkę w telewizji. W telegraficznym skrócie, dziś obejrzeliśmy wszystko to, co podczas startu wielkich imprez jest prezentowane. Były krótkie scenki przedstawiające historię danego regionu i kraju. Były ciekawe choreografie sceniczne, przypomnienie o najważniejszych postaciach związanych z Miastem Królów i przemowy oficjeli, wzniesienie biało-czerwonej na maszt i zapalenie ognia pokoju.

Nie zabrakło także znanych twarzy polskiej sceny muzycznej. Bracia Golec tradycyjnie dmuchali w trąbki, swoje hity zaśpiewał Zakopower, a całe show muzyczne skradła Roxie Węgiel, która – co było słychać na trybunach – miała na stadionie liczne grono fanek. W uroczystości wziął udział także zespół Kalush z Ukrainy. I został przez publiczność nagrodzony owacjami za swój występ. Zresztą podobna reakcja publiczności towarzyszyła także sportowcom z kraju naszego wschodniego sąsiada, kiedy ci pojawili się na płycie stadionu. Z kolei pod koniec imprezy na scenie pokazali się między innymi starzy wyjadacze polskiego rocka – Krzysztof Cugowski i Muniek Staszczyk.

Nieodłącznym elementem ceremonii otwarcia igrzysk jest przemarsz reprezentacji, które biorą w nich udział. Akurat w tym przypadku nie było żadnej kadry, która jakoś szczególnie mogła zwrócić swoją uwagę strojem czy zachowaniem. Wiecie, w przypadku olimpijskiej odmiany igrzysk dużo łatwiej znaleźć dość osobliwe jednostki. Takie jak koleś z Tonga, który nawet na zimowej edycji IO dzielnie kroczył cały wysmarowany w oliwie i przyodziany w tradycyjny strój swego kraju, przypominający sukienkę. Kraje Starego Kontynentu nie prezentują aż takiej egzotyki i ekstrawagancji w ubiorze. Pochód reprezentacji tradycyjnie rozpoczęli Grecy i tradycyjnie zakończyli gospodarze imprezy. Czyli Polacy, którzy zarazem są największą reprezentacją na turnieju.

Ogólnie rzecz ujmując, jeżeli ktoś bardzo czekał na jakąś wielką wtopę, no to się takowej nie doczekał. Igrzyska Europejskie zaliczyły naprawdę niezły start. Pozostaje tylko trzymać kciuki za to, by pod względem sportowym cała impreza wyglądała tak, jak dzisiejsza uroczystość.

Fot. Newspix

Reklama

Czytaj więcej o innych sportach:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
6
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Uncategorized

Komentarze

12 komentarzy

Loading...