Reklama

Zmiana warty. Co dalej ze środkiem obrony reprezentacji?

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

15 czerwca 2023, 13:07 • 8 min czytania 11 komentarzy

Do środka obrony reprezentacji Polski dotarł wiatr zmian. Drugie zgrupowanie z rzędu wśród powołanych nie ma Kamila Glika. Centrum defensywy, do jakiego się przyzwyczailiśmy, przestaje istnieć. Selekcjoner Fernando Santos szuka czegoś innego.

Zmiana warty. Co dalej ze środkiem obrony reprezentacji?

Szuka – w czasie teraźniejszym, bo na starcie zgrupowania trudno przewidzieć, na co się zdecyduje. W porównaniu z marcowym zgrupowaniem brak dwóch stoperów – Bartosza Salamona z Lecha Poznań (zawieszonego za podejrzenie stosowania dopingu, ciągle nie ma wyników próbki B) oraz Pawła Dawidowicza z Hellasu Verona. Ponownie są Jan Bednarek z Southampton oraz Jakub Kiwior z Arsenalu, a pierwszy raz za kadencji Portugalczyka w drużynie znaleźli się Mateusz Wieteska z Clermont Foot 63 oraz Przemysław Wiśniewski ze Spezii Calcio.

Czterech środkowych obrońców, każdy z innymi atutami i wadami, każdy z inną rolą w klubie w innym ustawieniu i innym doświadczeniem na poziomie kadry narodowej.

Środek obrony reprezentacji Polski – analiza

Przemysław Wiśniewski (0 meczów w reprezentacji)

Debiutant na zgrupowaniu, przyjechał po niezłym premierowym półroczu w Serie A, tyle że wyłącznie dla niego, bo jego zespół – Spezia Calcio – po dodatkowym meczu z Hellasem Verona spadł z ligi. Tyle dobrego, że Wiśniewski pokazał się z na tyle dobrej strony, iż całkiem prawdopodobne, że wcale nie wróci do Serie B, z której odszedł przecież niedawno – w styczniu z Venezii.

Choć początek wcale tego nie zapowiadał. Pierwszy mecz we włoskiej elicie trwał króciutko – cztery minut z Napoli, ale niecały tydzień później Wiśniewski rozpoczął rywalizację z Empoli w podstawowym składzie i… nie pomógł ekipie z Ligurii.

Reklama

Długo wydawało się, że wszystko będzie lekkie, łatwe i przyjemne, aż w 71. minucie Wiśniewski dał się zaskoczyć w bocznym sektorze Francesco Caputo. Włoski napastnik – niższy o 14 centymetrów od Polaka i mniej więcej o tyle lżejszy – odepchnął stopera z taką łatwością, jakby przyszło mu się mierzyć z juniorkiem, odebrał piłkę i pobiegł w pole karne, a po chwili zrobiło się 1:2 po golu Nicolo Cambiaghiego.

Wina Wiśniewskiego ewidentna.

W 94. minucie po zamieszaniu w szesnastce wyrównał Emanuel Vignato i zamiast trzech punktów, Aquilotti zdobyli jeden.

Kara była dotkliwa – w następnych sześciu kolejkach czterokrotnie Wiśniewski w ogóle nie zagrał, a dwa razy jako rezerwowy uzbierał całe sześć minut. Na szczęście poskutkowała – jak już 24-latek wrócił do wyjściowej jedenastki, to raczej nie zawodził, a zdecydowanie najlepiej spisał się przeciwko Milanowi, co spuentował strzelonym golem.

Wiśniewski: W Ekstraklasie gra się w chowanego. We Włoszech zawsze ktoś chce piłkę [WYWIAD]

Reklama

Wiśniewski dwanaście razy zagrał w podstawowym składzie, z czego sześciokrotnie jako prawy stoper w trzyosobowym bloku i sześć razy jako prawy centralny defensor w czwórce.

Czym się wyróżniał?

Po pierwsze, dynamiką. Wiśniewski mimo 195 centymetrów wzrostu (najwyższy z reprezentacyjnych defensorów) biega naprawdę szybko, co sprawia, że może sprawdzić również w obronie wysokiej, bo nawet kiedy już dostanie podanie za plecy, powinien dogonić rywala. Już na jednym z pierwszych treningów po transferze do Spezii rozpędził się do 35,3 km/h. By zobrazować jakie to tempo – w minionym sezonie Ekstraklasy najszybszy był Pontus Almqvist z Pogoni Szczecin, który rozpędził się do 35,37 km/h.

Od dzieciństwa byłem najszybszy. Zawsze wygrywałem w biegach, czy to przełajowych, czy zwykłych. To chyba wrodzone – mówił nam Wiśniewski w majowym wywiadzie.

Po drugie, Wiśniewski dominował w powietrzu. Wygrał 40 pojedynków powietrznych, co stanowi czwarty wynik w Aquilottich, a przecież występował w nich od końca stycznia. 71,4% wygranych starć nad murawą to najlepszy wynik w drużynie i to zdecydowanie, a siódmy w całej Serie A. A mowa o zawodniku, który w sezonie zasadniczym wystąpił w czternastu spotkaniach. Przyzwoicie radził sobie również w pojedynkach na ziemi, wygrywając przeciętnie na mecz 4,4 (55%).

Minusy? Zaangażowanie w konstrukcję akcji. W przeliczeniu średnio na 90 minut Wiśniewski wypada blado na tle innych stoperów – Ethana Ampadu i Dimitrisa Nikolau:

  • pod względem progresywnego prowadzenia piłki – 69,5 jarda przy 87,5 Nikolau i 102,9 Ampadu
  • pod względem podań w ofensywną tercję – 1,98 przy 3,4 Nikolau i 3,62 Ampadu
  • pod względem podań progresywnych – 2,16 przy 3,19 Nikolau i 4,27 Ampadu

Słowem, Wiśniewski to stoper, który prędzej wyróżni się w obronie niż w ataku, co wcale nie musi być wadą, bo w końcu podstawowym obowiązkiem obrońcy powinna być obrona.

Mateusz Wieteska (2 mecze w reprezentacji)

Na pierwsze zgrupowanie Santosa nie dostał wezwania, ale na drugie już się załapał. Zasłużenie. Oczywiście, nie wiadomo, czy wykorzysta szansę, natomiast z pewnością na nią zapracował na francuskich boiskach. W debiutanckim sezonie w Ligue 1 jak najbardziej dawał sobie radę.

Pochwała solidności. Wieteska dał sobie radę w Ligue 1

Clermont Foot 63 to mała sensacja ostatniego sezonu ligi francuskiej. Zespół z malutkim potencjałem finansowym (19. budżet) i sportowym (19. wg rankingu Elo na starcie sezonu) finiszował ósmy, ledwie trzy punkty za Olympique Lyon i sześć za AS Monaco, a wydatnie przyczynił się do tego Wieteska.

Może być grafiką przedstawiającą tekst

26-latek wystąpił w 35 meczach (wszystkie w podstawowym składzie), z czego cztery rozegrał w ustawieniu z czwórką obrońców, cztery jako prawy stoper w trójce defensorów i pozostałe 27 jako centralny zawodnik formacji. Przesunięcie do centrum po słabym spotkaniu z Troyes okazało się zbawienne.

Po pierwsze, Wieteska dominuje w powietrzu (jak Wiśniewski) i dobrze „czyta grę”, odpowiednim ustawieniem nadrabiający braki szybkościowe:

  • 56 przechwytów – 1. w zespole
  • 78 wygranych pojedynki powietrzne – 1. w zespole
  • 97 wybić – 1. w zespole
  • 28 zablokowanych strzały – 1. w zespole
  • 44 zablokowane podania – 3. w zespole
  • 185 odzyskanych piłek – 4. w zespole
  • Po drugie, w przeciwieństwie do Wiśniewskiego znacznie lepiej sprawdza się w fazie konstrukcji akcji:
  • 99 progresywne podania –1. spośród środkowych obrońców
  • 518 krótkich podań (na odległość między pięć a piętnaście) – 1. spośród środkowych obrońców
  • 670 średnich podań (na odległość między piętnaście a 30 jardów) – 1. spośród środkowych obrońców
  • 128 długich podań (na odległość ponad 30 jardów) – 1. spośród środkowych obrońców
  • 80 podań w ofensywną tercję – 1. spośród środkowych obrońców
  • 4115 przebiegniętych jardów do przodu z piłką przy nodze – 1. w drużynie

Wady? Dynamika, czego tak bardzo nie widać również w związku z głębokim ustawieniem Clermont. Do tego po prostu zdarzały mu się gorsze spotkania, jak ze wspomnianym Troyes, Lens czy Reims (wyleciał z czerwoną kartką). Być może również kwestia pozycji – zdecydowanie lepiej radził sobie jako środkowy w trzyosobowym bloku niż jako boczny w tym ustawieniu lub w czteroosobowej formacji.

Jakub Kiwior (11 meczów w reprezentacji)

W maju zaczął regularnie grać w Arsenalu w Premier League i w przeciwieństwie do marcowej przerwy na kadrę, tym razem zameldował się na obozie, będąc w rytmie meczowym. W ostatnich pięciu kolejkach pięciokrotnie zaczynał spotkania w wyjściowej jedenastce Kanonierów, a niezły finisz podsumował debiutanckim golem w potyczce z Wolverhampton. Co ciekawe, lewonożny 23-latek trzykrotnie pełnił funkcję prawego stopera w ustawieniu w czwórce i dwa razy zagrał jako lewy obrońca, a więc tam, gdzie wystąpił z Albanią.

„Pojawia się Arsenal i wszystko staje się prostsze”. Kulisy transferu Kiwiora

W tym momencie Kiwior sprawia wrażenie najbardziej wszechstronnego ze środkowych obrońców reprezentacji, bo choć Wiśniewski i Wieteska pełnili różne role w różnych konfiguracjach, to zdaje się, że piłkarz Arsenalu prezentował się najrówniej, mimo rzucania po teoretycznie nie jego pozycjach (a przecież jeszcze w Spezii grał w środku pomocy i w trójce). Przy czym – rzecz jasna – miał najmniej okazji do błędów, jako że w przeciwieństwie do wszystkich – również Jana Bednarka – po prostu wiosną występował najrzadziej.

Kiwior ze szczególnie dobrej strony pokazał się w meczach z Chelsea oraz Newcastle, jako prawy z dwójki stoperów.

Przeciwko The Blues zanotował:

  • 2/2 odbiory
  • 2 bloki
  • 3 przechwyty
  • 4 wybicia
  • 7 odzyskanych piłki
  • 2/6 pojedynków
  • 53/57 podań

A ze Srokami:

  • 2/2 odbiory
  • 1 blok
  • 1 przechwyt
  • 4 wybicia
  • 2 odzyskane piłki
  • 4/6 pojedynków
  • 25/29 podań

Polak niezmiennie dobrze radził sobie w rozegraniu, do czego zdążył wszystkich przyzwyczaić, ale jednocześnie poprawił się w aspektach defensywnych (przynajmniej w tych kilku spotkaniach). Podobnie jak Wiśniewski, imponuje dynamiką, m.in. krótko po transferze z Włoch na zajęciach Kanonierów pobił klubowy rekord w sprincie na 40 metrów.

Jakub z Chrzciciela po chrzcie bojowym w reprezentacji. Droga Kiwiora do kadry

Problemy? Pewnie mimo wszystko jeszcze gra w obronie, mimo niewątpliwego progresu. Najwięcej krytyki zebrał po Brighton, kiedy zawalił pierwszą bramką, bo po starciu z przeciwnikiem upadł i przestał kontrolować, co się dzieje w szesnastce.

To było żenujące, że Kiwior został na dole. Niezależnie od tego, czy był faul, czy nie (a nie było), zachował się niewłaściwie. Wstań i broń, jakby od tego zależało twoje życie – napisał w mediach społecznościowych Jamie Carragher, legendarny defensor Liverpoolu.

Jan Bednarek (48 meczów w reprezentacji)

Choć Southampton spadł z Premier League, Bednarek przyleciał na mecze reprezentacji, indywidualnie będąc w lepszej sytuacji niż choćby przed mistrzostwami świata, kiedy siedział w głębokiej rezerwie na wypożyczeniu w Aston Villi.

Tak, Święci zlecieli z gigantycznym hukiem do Championship, ale – jakkolwiek to nie zabrzmi – Polak odbudował się względem pierwszej rundy i gdyby szukać w zdegradowanej ekipie pozytywów, stoper z pewnością byłby jednym z nielicznych.

Odbudowa Jana Bednarka była jednym z przyjemniejszych aspektów sezonu w Southampton – napisał pod koniec kwietnia w trakcie rywalizacji z Arsenalem Jacob Tanswell z The Athletic, reporter piszący o Świętych.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA 100% DO 300 ZŁOTYCH – ŚWIETNA PROMOCJA NA FUKSIARZ.PL!

Naturalnie to nie znaczy, że nagle Polak grał niczym Franz Beckenbauer (koniec końców zespół z nim na murawie stracił 38 bramek), ale po prostu spisywał się solidnie. Do tego stopnia, że całkiem spora część kibiców Southamptonu w mediach społecznościowych Bednarka wskazywała jako najlepszego kandydata do pełnienia funkcji kapitana w Championship po Jamesie Wardzie-Prowsie. Szczególnie zaimponował im w starciu z Arsenalem, kiedy mimo kontuzji bronił się rękami i nogami przed zejściem z boiska (ostatecznie musiał zostać zmieniony). Pisano choćby o „odkupieniu”.

Co było dobrego w grze Bednarka? Ustawienie i „czytanie” gry. Choć występował w Southampton ledwie rundę, był pierwszym zawodnikiem Świętych pod względem sumy zablokowanych strzałów (27), drugim w przechwytach (49), trzecim w wybiciach (87). Poza tym mimo że nie notował wielu prób odbiorów (16), był bardzo skuteczny (12) – 75% udanych to najlepszy rezultat spadkowicza.

Właśnie – spadkowicza. Dlatego przy wszystkich pozytywach wokół Bednarka, warto mieć w głowie, że wyróżniał się w najgorszej drużynie Premier League.

Wady? Nie jest i pewnie już nie będzie wybitny w rozegraniu, w czym wypada znacznie gorzej niż Wieteska i Kiwior.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

foto. Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

11 komentarzy

Loading...