Początek Ligi Narodów tradycyjnie stanowi dla selekcjonerów okazję, aby przetestować różnych zawodników oraz ustawienia. Nie inaczej było dzisiaj. Ani Francuzi, ani Polacy nie grali w Nagoyi w najmocniejszym składzie. Lepsza jednak okazała się nasza reprezentacja, która wygrała w czterech setach.
Brak kilku podstawowych graczy nie oznaczał jednak, że na boisku nie oglądaliśmy znakomitych siatkarzy. Nikola Grbić postawił na skład, w którym znajdowali się Jan Firlej, Karol Butryn, Kamil Semeniuk, Artur Szalpuk, Mateusz Bieniek, Karol Kłos, oraz Kamil Szymura. Po stronie Francuzów najmocniejsze „nazwisko” miał chyba doświadczony Kevin Tille, ale to zdecydowanie nie ten zawodnik sprawiał nam dziś największe problemy.
Wyróżnić należy bowiem Theo Faure, który w francuskiej układance na dobrą sprawę może być dopiero trzecim atakującym (po wymagającym sezonie klubowym dłuższy odpoczynek otrzymali Jean Patry oraz Stephen Boyer). 23-latek zdecydowanie potrafi grać w siatkówkę. W dzisiejszym meczu nabił aż 28 punktów (na 63% skuteczności!). Inna sprawa, że kadra Nikoli Grbicia również miała swoją armatę. Karol Butryn zdobył tylko 3 oczka mniej od Francuza. Bardzo dobre momenty miał też Artur Szalpuk. Skuteczności brakowało natomiast Kamilowi Semeniukowi – ale i on dziś potrafił błyszczeć.
Wrócić musimy tu do trzeciego seta, w którym Polacy prowadzili już 18:10, ale dali się dogonić rywalom. W końcówce rozpoczęła się gra na przewagi i właśnie wtedy kluczowy okazał się Semeniuk. Nasz przyjmujący zanotował punktową zagrywkę, a także dwukrotnie zablokował Francuzów, pomagając nam zamknąć partię. A czwarty set okazał się już potem formalnością – podopieczni Grbicia wygrali go 25:15.
Kolejny mecz w Lidze Narodów Polacy rozegrają w czwartek o 11:00. Na drodze Biało-Czerwonych stanie Iran.
Polska – Francja 3:1 (25:23, 18:25, 35:33, 25:15)
Fot. Newspix.pl