Reklama

Webb, Marciniak… i tyle. Polak pisze historię futbolu

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

22 maja 2023, 15:18 • 3 min czytania 42 komentarzy

Szymon Marciniak gwizdał w tym sezonie finał mistrzostw świata, dziś dowiedzieliśmy się, że przyznano mu również finał Ligi Mistrzów. Usadowił się więc wygodnie na sędziowskim szczycie, z którego nie dostrzega już innych arbitrów, bo ci zostali bardzo daleko w tyle.

Webb, Marciniak… i tyle. Polak pisze historię futbolu

Dostać finał Ligi Mistrzów – wielka sprawa.

Dostać finał mundialu – ogromne wyróżnienie.

Poprowadzić jedno i drugie w tym samym sezonie – absolutny kosmos.

Naprawdę, zatrzymajmy się przy tym na chwile, ponieważ to sukces, który na zawsze będzie pięknym rozdziałem w historii polskiego futbolu. Ba, jakiego tam polskiego, światowego, gdyż dopiero po raz drugi zdarza się, by jeden arbiter cieszył się tak wielkim zaufaniem. Pierwszy był Howard Webb, który wykręcił taki zestaw w 2010.

Reklama

Inni wielcy musieli obchodzić się smakiem.

Collina od swojego finału Ligi Mistrzów do finału mundialu czekał trzy lata (1999-2002). Puhl też trzy (1994-1997). Rizzoli rok (2013-2014). A Marciniak czekać nie musi. Oczywiście sprzyjał mu kalendarz, w związku z tym, że turniej w Katarze rozgrywano zimą, ale nie umniejsza to jego zasług ani o ułamek procenta. Jest wielkim sędzią, obecnie największym na świecie.

Przecież do jednego i drugiego finału trzeba dodać jeszcze półfinał między City a Realem, który był hitowym starciem wagi ciężkiej. Naturalnie na boisku okazało się, że ekipa Guardioli przeszła Królewskich gładko, lecz przed meczem nikt takiego lania nie zakładał. Miało być na ostrzu noża, miał to rozstrzygać Marciniak.

A przez to nie dostać już finału, no bo jak to – gwizdać dwa razy z rzędu temu samemu zespołowi w jednych rozgrywkach, przechodzić z półfinału w finał, raczej nie, bez szans. Tyle że najwyraźniej w tym fachu niemożliwe dla Marciniaka po prostu nie istnieje.

No, jak to się ładnie mówi – przeszedł grę. Brakuje już przecież wielkich meczów, które mógłby poprowadzić. Zostaje Euro, ale to mniejszy kaliber niż mundial. Zostaje finał Klubowych Mistrzostw Świata, ale to zdecydowanie mniejsza impreza niż Liga Mistrzów. Igrzyska Olimpijskie? Ładna historia, jednak ma daleko od wyżyn profesjonalnego futbolu.

Niemniej każdemu wypada życzyć takich problemów typu „osiągnąłem wszystko i co dalej”.

Reklama

Marciniak jest zdecydowanie czołowym ambasadorem polskiego futbolu w dzisiejszym świecie. Wyprzedza go pewnie tylko Robert Lewandowski, a dalej już się można spierać – czy już Marciniak, czy jeszcze na przykład Zieliński, ale jak facet na przestrzeni pół roku rozsądzi dwa najważniejsze mecze w piłce nożnej, to coś nam mówi, że jednak Marciniak.

Kłaniamy się niziutko. Wyrwać się z polskiego środowiska, tak naznaczonego negatywnie w ujęciu historycznym przez sędziów i aferę korupcyjną, by dolecieć do gwiazd, to historia nieprawdopodobna. Filmowa. Jason Statham powinien już wczuwać się w tę rolę.

Na koniec życzymy po prostu udanego spotkania. Na poziomie tego Argentyna – Francja. Ale o to, cóż, jesteśmy spokojni.

Czytaj więcej o Szymonie Marciniaku:

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Wiceprezes ŁKS zapowiada rewolucję kadrową: Będziemy musieli zastąpić 13 zawodników

Szymon Piórek
1
Wiceprezes ŁKS zapowiada rewolucję kadrową: Będziemy musieli zastąpić 13 zawodników

Komentarze

42 komentarzy

Loading...