Do trzech razy sztuka. To powiedzenie znalazło potwierdzenie w przypadku dwumeczów Interu z Milanem w Lidze Mistrzów, bo właśnie w trzeciej próbie Nerazzurri wreszcie wyeliminowali Rossonerich. Za to jak już to osiągnęli, to w taki sposób, że nie ma wątpliwości, kto zasłużył na awans do finału.

Sezon 2002/03 – awans Milanu do finału dzięki bramce zdobytej na wyjeździe (0:0 i 1:1).
Sezon 2004/05 – awans Milanu do półfinału po triumfie 2:0 i walkowerze za przerwanie spotkania przez tifosich przeciwników.
Sezon 2022/23 – awans Interu do finału po dwóch pewnych zwycięstwach 2:0 i 1:0.
3:0 w dwumeczu nie oddaje przepaści, która dzieliła obie drużyny ze stolicy Lombardii. Tu nie było dyskusji. To była lekcja. Tak, w rewanżu Milan już nie był tak dramatycznie bezradny jak w pierwszym starciu, ale to żadna sztuka. Tydzień wcześniej zanim się zorientował, że zawody trwają, już przegrywał 0:2. Tym razem po prostu wytrzymał dłużej.
Inter sprawiał wrażenie, jakby już ten mecz widział i w związku z tym wiedział, co w konkretnym momencie zrobi rywal. Nerazzurri w odpowiedniej chwili byli zawsze tam, gdzie trzeba. Zamykali strefy, odcinali kierunki podań, podwajali. Dwukrotnie stracili kontrolę i dobre okazje mieli Rafael Leao oraz Brahim Diaz, ale prawdopodobnie nawet, gdyby je wykorzystali, gole zostałyby anulowane, bo w trakcie akcji faulowani byli odpowiednio Nicolo Barella i Matteo Darmian.
Poza tym zespół trenera Stefano Piolego walił łbem w czarno-niebieską ścianę. Nie miał pomysłu. Nie miał siły. Aż wreszcie stracił też nadzieję.
Inter odrodził się w nieprawdopodobnym stylu, właśnie odniósł ósme zwycięstwo z rzędu (rekordowa seria za Simone Inzaghiego). Nerazzurri wdrapali się na trzecie miejsce w Serie A, awansowali do finału Coppa Italia, a dzisiaj do finału Champions League. W fazie play-off w sześciu meczach pięciokrotnie zachowali czyste konto. Czwarty raz w 2023 roku pokonali lokalnego przeciwnika.
W ten wtorkowy wieczór zawodnicy Inzaghiego pilnowali, by temperatura spotkania była letnia. Trzymali dłonie na kurkach z gazem i nie pozwalali na niepotrzebne z ich perspektywy podgrzanie. Ugotowali, co chcieli w pierwszej potyczce, i tyle. Nie mieli ochoty na nic innego.
Formalni goście długo się trzymali, jednak wreszcie zabrakło im cierpliwości i nie ustawili się na czas w defensywie, co po podaniu Romelu Lukaku wykorzystał Lautaro Martinez. Zegar wskazywał 74. minutę. Na dobrą sprawę można było już zejść z murawy. Losy awansu zostały ostatecznie przesądzone w momencie, w którym piłka odbita od nogi Mike’a Maignana wpadła do siatki.
Inter już stał się duży, a może jeszcze urosnąć do miana wielkiego. Co prawda scudetto już nie zdobędzie, ale na przestrzeni pół roku może zgarnąć trzy trofea – Superpuchar już ma, a przed nim walka o Coppa Italia i Ligę Mistrzów. Oczywiście, faworytem do triumfu w tych drugich rozgrywkach będzie zwycięzca pary Manchester City – Real Madryt, ale… kto zabroni Nerazzurrim marzyć? W końcu przez półtorej godziny może się zdarzyć wszystko.
Inter Mediolan – AC Milan 1:0
Martinez (74.)
WIĘCEJ O WŁOSKIM FUTBOLU:
- Włosi to rasiści i nie zmienia się nic. Absolutnie nic
- Obrażają matki, żony i dziewczyny. Włochy jako europejska stolica braku kultury
- Czas pogardy trwa. Włosi dalej proszą o kąpiel z lawy dla Neapolu
- Mistrzowie Europy nie mają „domu”, by jednoczyć Włochów
foto. Newspix
Inter w drodze po srebrny medal.
chyba ty
Poza wygraniem prestizowego meczu derbowego „Nerazzurri” nie maja sie z czego cieszyc. Chyba ze z bycia wicechuyem, bo i tak Inter obskoczy w finale.
Ja Pierdole ale zjeb, chyba Cię nikt nie kocha
W takim razie, Panie Arturrrrrze, prosze 10 czerwca br. zainwestowac w FC Internazionale caly swoj zyciowy dorobek u bukmachera.
No chyba, ze cos stoi na przeszkodzie, zeby dodatkowo niezle sie wzbogacic.
Lepiej nikt niż jaki zboczon.
No ale jednak widać, że boli Cię dupsko po tym, jak Milan odpadł 😉
Zonk, milordzie.
Yebać Milan, klub Januszy! Jeszcze im dupsko pęknie, jak w maju 2010, kiedy Inter podchodził do finałowego meczu z Bayernem też z pozycji underdoga.
Taa,sprawdz sobie lepiej jaki inter miał wtedy skład..
Inter miał wtedy najlepszy skład w historii, lepszy nawet niż wtedy jak prawdziwy Ronaldo tam kopał.
O ile dobrze dosłyszałem, bo facet chyba nie ma połowy zębów,
a w ustach zakrwawione waciki, „ekspertem” na meczu był niejaki Piotr Sobolewski.
Skąd się taki wziął za mikrofonem i skąd takich wynajdują te nasze sportowe stacje telewizyjne?
Coś jak kolega szpiker u Kolegi Kierownika dawnego, jeszcze normalnego kolegi Fedorowicza. Nie miał dykcji, talentu ale chciał udowodnić sobie i innym że sie nadaje do fachu, że się przełamie. Wczoraj ten przygłup zabijał ten mecz nieustannym i nieczytelnym bełkotaniem opisującym nam każde zdarzenie i to w dowolnym kontekście.
Czy naprawdę nie czas by WESZŁO (składające sie z podobnych, stolikowych popierdół)
podjęło się Kampanii, by telewizje sportowe zaczęły nadawać ścieżkę bezkomentatorską?
No nie wierzę, że jak słuchacie Murawskiego, Wieszczyckiego („no ale jak widzieliśmy”…)
nie dostajecie podobnej kurwicy! Tak wam łatwo dzielić włos na czworo, atakować, podjudzać w dużo mniejszych sprawach, ale w tym temacie (osobistym) ani słowa.
Zgadzam się. Powinna istnieć opcja wylaczenia komentarza,tak jak w Fifie. Bo faktycznie można cholery dostac. Przykladowo- tu widzimy jak X wdal się w drybling itd …kurwa przecież widze,na chuj mi to mówić!!!
Od dawna kusi mnie by opublikować tu swoisty Kodeks Komentatorski, czyli
absolutne oczywistości, które powinny obowiązywać tę nową kastę sportową,
która przyznała sobie jakieś szczególne prawa i czyni mecz tłem dla swoich
rozmówek, przemyśleń osobistych, czy solowych „popisów orratorskich”.
Podam na razie punkt pierwszy:
-komentujemy zawsze… TEN MECZ (tylko!), W TYM SKŁADZIE JAKI JEST!
(czyli bez jałowych rozważań, dlaczego kogoś nie ma w składzie, choć
przed meczem wydawało sie nam i oczekiwaliśmy występu kogoś innego)
nudny jesteś synku
Fantastyczna możliwość pracy z domu dla każdego…Pracuj od trzech do ośmiu godzin dziennie i zacznij zarabiać od 13 000 do 19 000 dolarów miesięcznie…Cotygodniowe płatności…A najlepsze jest to…To takie proste…postępuj zgodnie z szczegóły na tej stronie….https://dollarboost247.blogspot.com/
Mieli śmieszną drabinkę. W finale City ich zmiecie 5-6:0.
śmieszną drabinkę to miałeś ty w łóżeczku i się rozwaliła i wypadłeś. benfica rewelacja LM, derby z milanem, faktycznie bardzo śmieszne