Reklama

Prosto, ale nie prostacko. Piast oskalpował kolejnego rywala

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

12 maja 2023, 20:57 • 3 min czytania 25 komentarzy

Ani myśli się zatrzymywać Piast Gliwice! Machina Aleksandara Vukovicia tym razem ścięła głowę Korony Kielce, która jest absolutną rewelacją wiosny, ale jeśli chodzi o mecze domowe. Na wyjeździe złocisto-krwiści jeszcze w tym roku nie wygrali, dlatego matematycznego utrzymania wciąż nie mają.

Prosto, ale nie prostacko. Piast oskalpował kolejnego rywala

Naprawdę przyjemnie ogląda się poczynania gliwiczan. Bardzo trafnie w przedmeczowym wywiadzie na antenie Canal+ Kamil Kuzera stwierdził, że Piast prezentuje futbol dość prosty, ale nie prostacki. I faktycznie, przesadnych wymyślności raczej tu nie znajdziemy, za to wszystko się zgadza jeśli chodzi o pryncypia.

Piast Gliwice – Korona Kielce 2:1. Wszyscy bronią, prawie wszyscy atakują

Drużyna Vukovicia często stosuje wysoki pressing dużą liczbą zawodników i jeszcze większą liczbą zawodników przeprowadza wiele ze swoich ataków. A są to najczęściej ataki bardzo sensownie i zgrabnie rozegrane. Zawodnik z piłką praktycznie zawsze ma do kogo zagrać, każdy z kolegów chce podania, ciągle jest w ruchu i dzięki temu obrońcy przeciwnika mają utrudnione zadanie w próbach odbioru. Klasyką są już szybkie wymiany podań w trójkątach, po których następuje przerzucenie ciężaru gry i zyskanie przestrzeni, zwłaszcza po prawej stronie, na której szybkością mogą się wykazać Pyrka lub Ameyaw. Niby proste, jednak trzeba to jeszcze dobrze wykonać, a to się Piastowi udaje. Chrapek, Dziczek, Tomasiewicz, Felix – ewidentnie taki sposób grania im pasuje, każdy z nich może wtedy wyeksponować swoje atuty.

W defensywie zasada także zdaje się być prosta: wszyscy bronimy, wzajemnie się asekurujemy, nikt nie może odpuścić i staramy się przesadnie nie cofać pod własną bramkę. Rzadko zdarza się, żeby w okolicach pola karnego „Piastunek” rywale mogli grać jeden na jeden, nie mówiąc już o graniu w przewadze. W efekcie mierząc się z Piastem bardzo trudno stworzyć konkretną sytuację. Dziś Korona trafiła do siatki w doliczonym czasie w dużej mierze przypadkowo – powstało zamieszanie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, Godinho sytuacyjnie uderzył i z pomocą rykoszetu znalazł drogę do bramki.

Wcześniej jedyne okazje miał Podgórski po podaniach Łukowskiego. Wynikały one z indywidualnych błędów i odbiorów na połowie przeciwnika – w pierwszym przypadku piłkę stracił Ameyaw, w drugim skiksował Mosór. W „normalny” sposób pokonanie Frantiska Placha to ekstremalnie trudne zadanie.

Reklama

Bomby Pyrki i Ameyawa

Piast przyzwyczaił nas już tej wiosny do odnoszenia skromnych zwycięstw, choć dogodnych okazji wypracowywał sobie znacznie więcej. Dziś było podobnie. Nim rozwiązał się worek z bramkami, wyśmienite sytuacje zmarnowali Chrapek i Tomasiewicz, pozbawiając asyst Kamila Wilczka. W końcu zaczęło wpadać. Najpierw Pyrka huknął w zamieszaniu, a później Ameyaw huknął, gdy Trojak uznał, że położenie rąk na jego plecach upoważnia go do zaprzestania walki i kierowania pretensji do sędziego. Czerwiński zapewne sam się nie spodziewał, że posyłając standardową lagę do przodu zapisze na swoje konto asystę.

Ostatnich 11 spotkań Piasta to dziewięć wygranych i dwa remisy. Takie passy nie tworzą się z przypadku. Przed chwilą trzeba było drżeć o utrzymanie, a teraz przy odrobinie szczęścia będzie jeszcze można postraszyć Lecha Poznań w kontekście europejskich pucharów. Koronie 38 punktów zapewne da pozostanie w lidze, ale dla świętego spokoju powinna poszukać jakiejś zdobyczy z „Kolejorzem” lub Widzewem.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

25 komentarzy

Loading...