Długo czekał Kosta Runjaic na taki wieczór, jak ten dzisiejszy. Wieczór słodkiego triumfu. Legia Warszawa nie zachwyciła swoim występem w finale Pucharu Polski, to oczywiste, ale dokonała tego, co było summa summarum najważniejsze – przetrwała i wywalczyła trofeum. Trofeum ważne dla klubu, który pieczętuje w ten sposób powrót na właściwe tory po okresie głębokiego kryzysu. Ale istotne również dla samego szkoleniowca, bo Runjaic wreszcie może oderwać od siebie łatkę trenera niepotrafiącego stawiać kropki nad „i”.

Fatalnie z perspektywy Legii zaczęło się dzisiejsze spotkanie. Yuri Ribeiro wylatuje z boiska zanim finał zdążył się na dobre rozkręcić, zaraz potem żółte kartki oglądają Josue i Paweł Wszołek, a Raków marnuje doskonałą szansę do wyjścia na prowadzenie. Mogło się wydawać, że warszawska ekipa lada moment po prostu się rozsypie, że podopieczni Marka Papszuna przejadą się po osłabionych legionistach jak walec. A jednak gracze Legii zdołali przetrwać ten najtrudniejszy czas. I to bez zmian personalnych. Runjaic na pierwszą korektę zdecydował się bowiem dopiero w 43. minucie, gdy Maik Nawrocki zmienił Ernesta Muciego. Było wyraźnie widać, że trener „Wojskowych” chce w pierwszej kolejności uspokoić sytuację, pomóc swojemu zespołowi w odzyskaniu stabilizacji.
Po przerwie Legia miała już tylko jeden cel – dotrwać do dogrywki, a potem do serii rzutów karnych.
Czy wpłynęło to korzystnie na poziom widowiska? No jasne, że nie, ale z perspektywy Runjaica takie podejście było w stu procentach uzasadnione. Raków wykreował sobie kilka sytuacji strzeleckich, lecz nie były to klasyczne setki. Osłabiona Legia w tyłach zorganizowała się naprawdę świetnie.
I dopięła swego.
Rozczarowania w kluczowych momentach
Potrzebował takiego zwycięstwa Runjaic, nawet jeśli jest to triumf wyszarpany, wymęczony, wyrwany dopiero po konkursie jedenastek. Dotychczas ważne mecze nie były bowiem jego domeną, a to i tak łagodne określenie. W Pogoni Szczecin wykonał bez wątpienia fenomenalną pracę, zbudował bardzo mocny zespół, ale brakowało w tym wszystkim efektownej puenty. Do miana symboli urosły trzy porażki – z Legią (2:4) przy Łazienkowskiej 3 w kwietniu 2021 oraz z Lechem Poznań (0:3) i Rakowem (1:2), obie poniesione w Szczecinie wiosną 2022. „Portowcy” czuli się wówczas bardzo mocni, mieli mistrzowskie aspiracje. Runjaica przytłaczała ta presja. To nie jest człowiek, który potrafi stłumić w sobie emocje i do kluczowych spotkań podchodzić w stu procentach na chłodno, niczym wytrawny pokerzysta. – To będzie najważniejszy mecz w mojej karierze trenerskiej – przyznał wprost na konferencji poprzedzającej dzisiejsze starcie.
Nie zapewnił też Pogoni sukcesu w Pucharze Polski. Wręcz przeciwnie, na tym froncie szczecinianie zawodzili na całej linii. Dość powiedzieć, że za kadencji Runjaica ich największym osiągnięciem był awans do 1/8 finału. Bolało. Zwłaszcza w klubie tak spragnionym pucharów.
Runjaic i ważne mecze – wielka, nieszczęśliwa miłość
Po przeprowadzce do stolicy Runjaic znów zrobił to, za co jest generalnie nad Wisłą najbardziej ceniony. W ciągu ledwie kilku miesięcy uporządkował sytuację w zespole, wprowadzając Legię na poziom co najmniej przyzwoity właściwie we wszystkich aspektach gry. Kiedy 1 kwietnia 2023 roku jego ekipa pokonała 3:1 Raków Częstochowa w 26. kolejce Ekstraklasy, zapachniało nawet emocjami w wyścigu o mistrzowski tytuł. Runjaic wreszcie nie przekombinował w meczu największego kalibru. Ale zaraz potem Legia zremisowała z Miedzią Legnica (!), następnie z Lechem Poznań, a potem na dokładkę oberwała od Warty.
Znów zatem – świetna praca, której trudno nie doceniać, ale jednak z okraszona nieznośną szczyptą niedosytu.
Kosta Runjaic wreszcie z trofeum w Polsce
Dzisiejsze spotkanie pozwala o tym niedosycie na jakiś czas zapomnieć. Gdyby latem ktoś sympatykom Legii zaproponował, że zespół zakończy sezon 2022/23 z wicemistrzostwem kraju i Pucharem Polski – wzięliby zapewne taki rezultat w ciemno, biorąc pod uwagę niedawne zawirowania i sytuację finansową klubu. Runjaic w końcu postawił tę cholerną kropkę nad „i”. Legia i Pogoń rozegrały pod jego wodzą dziesiątki spotkań znacznie bardziej atrakcyjnych od tego dzisiejszego. Finał był przeokrutnym paździerzem, nie ma się co czarować. Ale szkoleniowiec „Wojskowych” zdołał domknąć temat, trofeum ląduje w gablocie.
Rzetelnie zapracował na ten sukces, na ten piękny moment. Choć gdy emocje po bitwie z Rakowem opadną, poprzeczka, jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, powędruje w górę. I za rok Legia samym pucharem już się nie nasyci. Powróci apetyt na mistrzostwo kraju.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Raków Papszuna rozwijał się i kształtował kolejnymi edycjami Pucharu Polski
- Następcą Pekharta został Pekhart, czyli jak Legia przekombinowała z transferem napastnika
- Josue kontra Ivi Lopez. Starcie tytanów na Narodowym
fot. FotoPyk
Raków grał beznadziejnie. To jego koniec. Przypominał Lecha Poznań z finałów, a to katastrofa.
I essentially make about $6,000-$8,000 every month on the web. It’s sufficientto serenely supplant my old employments pay, particularly considering I justwork around 10-13 hours every week from home. I was stunned how simple it wasafter I attempted it duplicate underneath web
.
.
For Details►—————————➤ https://hardincomejob90.blogspot.com
Guardiola trener tysiąclecia według weszlo tez by nic nie zdobył z Pogonią. Wiec się tak nie napinajcie. Hadaj na pewno wkurwiony.
przerekiamowany Raków i Papszun
Mistrz Polski słoiku.Boli?
Kolejorz wie co to za gra na Narodowym. 5 kolejnych kompromitacji. W 1 rundzie ze Śląskiem wyszli bez bramkarza i napastnika, żeby szybko odfajkować PP i nie zbłaźnić się w finale. Poza tym w tym sezonie zbudowali twierdzę na Bułgarskiej. Może uda się ustanowić rekord przegranych na własnym boisku.
Sztuka to grać cały sezon i to Papszun potrafił a jak końcówka sezonu nie była ustawiona to schrzanił ten mecz.
Bo ewidentnie nie kazał atakować jak gdyby przegrywali tylko tak do połowy z uwagą na kontre a robiąc coś do połowy to nic z tego nie wychodzi.
Do tego żeby się młody bramkarz nie załamał to nie wstawił 2 minuty od końca Cżyża jako U-21 i Kovacevicia do bramki. Widocznie to było ważniejsze niż wygrać, albo nie mieli wygrać tylko miał nie przegrać. A CWKS mu zagrał na nosie żeby i tak miał kompromitacje bo grali w 10ciu a reszta jak miało być remis przecież i karne (w zamian schrzanili co się dało w lidze by Mistrz był gładki). Jakoś po tej czerwonej nie widziałem by skakali z radości na ławce Rakowa.
Jakiego Czyża? Papszun nie mógł go wprowadzić, bo nie było go na ławce rezerwowych
Debil i wszystko w temacie.znajdz sobię jąkąś kobietę w końcu ,bo cię ta żółć zaleje i zdechniesz
Wg. Mnie taki finał powinien się odbywać na gruncie neutralnym.kropka.
Nazista szybciej coś wygrał niż się nauczył polskiego. 5 lat i dalej cwel nie umie powiedzieć kilku zdań.
Nazisci to jebali twoja babcie i matke jak jeszcze na świat nie wylazłeś, więc apeluje o szacunek do Ojców swoich !
Naprawdę nie spodziewałem się w tym sezonie wiele po Legii,ale Runjaic z emerytów i praktycznie darmowego szrotu zrobił wynik ponad stan.Gratuluje
Darmowy szrot a pensje bierze jak gwiazdy i CWKS przebił 200 mln długu 😀
I z czego się kurwo szmato cieszysz??
Ty mała hitlerowska zawistna kurwo,tylko tyle ci pozostało,do piachu nazisto
Teraz jeszzcze trzeba będzie tym bandziorom wypłacić sowitą premię!
Mam nadzieję że powalczą o tych parę milionów 😉
O którym meczu mówisz?
Ostatni puchar w Polsce. Minie rok i CWKS ściągnie nauczyciela WFu. Marek P. pewnie do tego czasu bedzie coraz bardziej odklejony.
Też stawiam na to, że za rok Papuszyn będzie trenerem Ległej. Teraz sobie rok odpocznie, Jugolowi skończy się kontrakt w czerwcu ’24 i zatrudnią Papuszyna.
Inna sprawa że nikt zbytnio w Warszawie jakoś zabijać się nie będzie.
Pomyśleć że ten zespół z tymi samymi zaawodnikami z Czesiem prawie spadł z Ekstraklasy xD
Ligę łączyli wtedy z europejskimi pucharami, nie zapominajmy o tym. W tym sezonie Runjaić miał tylko ligę i mógł sobie spokojnie ogarniać zespół
Dokładnie. Gdyby Raków grałby w grupie to możliwe że zdobyłby dublet. S taki niby kryzys ta Legia ma 😉
Pomijając to co się działo po meczu, Raków grając cały mecz z przewagą jednego zawodnika się skompromitował do granic możliwości. Kosmos partactwa, dziadostwa i miernoty piłkarskiej. Nie lubię Legii ale czapki z głów za ten mecz. Jednak w normalnej lidze byłby oklep totalny. Niestety my normalnej ligi nie mamy od 30 lat. Jestem z pokolenia pamiętającego silną Legię i Górnika, dobry Lech i Śląsk. Chciało się oglądać piłkę nożną to się oglądało. Dzisiaj to boli. I to bardzo.
W części zgoda,ale mistrz Polski.
Przecież Kosta nie miał szans na tytuły prowadząc klub mem, wiecznych przegrywów szczecińskich, którzy nie mają w swojej gablocie choćby Pucharu Sołtysa XD
Przejął drużynę przywykłą do wygrywania, z odpowiednim mentalem i od razu mamy efekty. A personalnie jest to praktycznie ten sam skład, który gruby świniak próbował spuścić do 1 ligi rok temu i prawie mu się to udało
Ligę łączyli wtedy z europejskimi pucharami, nie zapominajmy o tym. W tym sezonie Runjaić miał tylko ligę i mógł sobie spokojnie ogarniać zespół
Jak to w piłce – trzeba mieć szczęście i Runjaić w tej edycji PP miał go bardzo dużo.
W 1/16 Legia męczy się w Niecieczy z Termaliką – Josue wyrównuje na 2:2 z karnego w 92. minucie. W dogrywce Carlitos strzela na 2:3 dla Legii.
W 1/8 dogrywka ponownie – tym razem w Gdańsku z Lechią. W 117 min Rose strzela na 2:2, potem Legia lepsza w karnych.
W 1/4 i 1/2 Legia trafia na rywali z niższych lig – kolejno Lechię Zielona Góra i KKS Kalisz, który strzela w słupek i poprzeczkę.
Runjaić wyczerpał limit farta na długie lata 😀
A to w finale grając z boskim Rakowem 120 min w osłabieniu to też był fart że zobyli trofeum?
Legia jak Chorwacja na Euro gdzieś tam i MŚ w Katarze – głównie awanse i triumfy po dogrywkach lub karnych
Duży fart.
Czysty fart, jeszcze nie widziałem drużyny grającej w 10 która by się tak żałośnie zamknęła i generalnie liczyła tylko na fart że nic nie wpadnie i od 7 minuty marzyła o karnych. Nie da się tego inaczej opisać jak totalny antyfutbol, który niestety się opłacił, do czego przyczynił się mało skuteczny Raków, taka gra powinna być karana bardzo mocnym wpierdolem
Miernoty zez słoikwa
Głęboki kryzys? Jeden sezon bez pucharów. Myślę że reszta ligi chciała by mieć taki kryzys patrząc na ostatnie lata Legii i tego co wygrała
Buractwo górą!
chuj w dupę szwabskiemu cweLowi
Artykuł o niczym niestety.