Reklama

Arsenal nie chowa armat. Chelsea na kolanach

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

02 maja 2023, 23:05 • 4 min czytania 9 komentarzy

Arsenal dostał ostatnio bęcki od Manchesteru City i oddalił się od zdobycia mistrzostwa Anglii. Złapał zadyszkę, którą skrzętnie wykorzystał Pep Guardiola i jego The Citizens. „Kanonierzy” jednak nie składają broni. Jeszcze się nie poddali, co pokazali w starciu z Chelsea. Bomby z armat poszły w ruch. Rywal zezłomowany.

Arsenal nie chowa armat. Chelsea na kolanach

Arsenal wraca na fotel lidera. Ma na swoim koncie 78 punktów i dwa oczka przewagi nad Manchesterem City. Z tym że podopieczni Guardioli mają rozegrane o dwa mecze mniej. Walka o mistrzostwo Anglii dalej trwa, ale „Kanonierzy” muszą liczyć w tym momencie na wpadki City, choć jeszcze przed chwilą mieli ogromną przewagę i autostradę do tytułu. Zboczyli z trasy. Wracają powoli na odpowiednie tory. Zbili Chelsea, ale to tylko rozbita drużyna, która ostatnio przegrywa z każdym.

Arsenal – Chelsea 3:1. Chelsea się kompromituje? Nowe, nie znałem

Cóż za efekt nowej miotły! Coś fenomenalnego! Aż trudno w to uwierzyć. Odkąd wrócił Frank Lampard na ławkę trenerską Chelsea, ta w każdym meczu dostaje wciry. W KAŻDYM. Sześć meczów, sześć porażek i bilans bramkowy 2:12. Drużyna naszpikowana gwiazdami, która przed momentem grała w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, wygląda jak banda przypadkowych ludzi, która przyszła na orlika rekreacyjnie pokopać piłkę.

W ostatnich dwóch okienkach transferowych Chelsea wydała ponad 600 milionów euro na nowych piłkarzy. Niewiarygodne. Ostatnio wiele mówi się o tym, że piłkarze Śląska Wrocław są przepłacani i grają padakę. W takim razie co powiedzieć o The Blues? Wyglądają tragicznie, a zarabiają kosmiczne pieniądze. Todd Boehly równie dobrze tę kasę mógłby spalić sobie w kominku. I nerwów by sobie oszczędził! Ot, co.

Lampard przyszedł do Chelsea, żeby pozbierać ten zespół mentalnie. Odbudować. Wlać wiarę i nadzieję na lepsze jutro. A jest jeszcze gorzej! W ofensywie są do bólu nieskuteczni. A w obronie popełniają mnóstwo karygodnych błędów. Można odnieść wrażenie, że niektórzy piłkarze są obrażeni na to, co dzieje się w klubie i nie chce im się już tu grać. To widać przy straconych golach w tym spotkaniu. Odpuszczanie krycia, brak powrotów i asekuracji. Przy każdym trafieniu brakowało doskoku i odpowiedniego pilnowania rywala. W pierwszej połowie „Kanonierzy” strzelili dwie identyczne bramki. Xhaka zagrywa do niepilnowanego Odegaarda, który z wielkim luzem wpakowuje piłkę do siatki, będąc w polu karnym.

Reklama

W ostatnich siedmiu meczach (pomijając dzisiejszy) Chelsea strzeliła tylko JEDNEGO gola. Niewiarygodne. A Lampard był dziś tak zdesperowany, że wystawił w pierwszym składzie Aubameyanga, który w tym sezonie zdobył jedną bramkę. Wyciągnięty z szafy Gabończyk, zaskakując wszystkich, nie wpisał się na listę strzelców i zagrał bardzo słabo. Tego nikt się nie spodziewał! I został zmieniony w przerwie.

Xhaka wybitny rozgrywający, Odegaard bombardier, a Kiwior nie zawiódł

Przed tym spotkaniem Arsenal miał serię czterech meczów bez zwycięstwa – trzy remisy i porażka 1:4 z City. „Kanonierzy” złapali gumę w najgorszym momencie wyścigu, gdy The Citiziens są w gazie i wygrywają wszystko, jak leci. Podopieczni Artety nie wywiesili jeszcze białej flagi. Kluczowe było  zwycięstwo w kolejnym spotkaniu, żeby złapać większą pewność siebie. Mieli to szczęście, że trafili na dziada, którego mogli ze spokojem zlać.

Już od pierwszych minut było widać totalną dominację. I to była tylko kwestia czasu, kiedy wpadnie pierwsza bramka. Granit Xhaka słynie z silnego uderzenia z dystansu, a Martin Odegaard z dobrego podania. We wtorkowy wieczór panowie zamienili się rolami. Norweg strzelał, a Szwajcar dogrywał. Dwie identyczne akcje. Przeszywające podanie z lewej strony w pole karne do środka i uderzenie z pierwszej piłki.

Do przerwy Arsenal prowadził 3:0. Trzecią bramkę zdobył Gabriel jesus. Miał mecz pod kontrolą. I po zmianie stron pojawił się spory luz i dekoncentracja. To już nie była ta sama ekipa. Zwolniła z tonu. „Kanonierzy” wyglądali tak, jakby nie chcieli się zmęczyć i odbębnić drugie 45 minut. Nie dążyli zaciekle do strzelenia kolejnych bramek. I przez swoją nieuwagę stracili gola. Kovacić posłał długie crossowe podanie w pole karne. Madueke wyprzedził Zinchenkę i z kilku metrów wpakował piłkę do siatki. Dla młodego Anglika było to premierowe trafienie w Premier League.

Jakub Kiwior wyszedł dzisiaj w pierwszym składzie Arsenalu. I trzeba Polakowi oddać, że zagrał całkiem niezłe spotkanie. W początkowych minutach było sporo nerwowości i jego zagrania były niepewne, ale z każdą minutą rósł. Tak rósł, że w pewnym momencie zaczął wręcz dyrygować defensywą „Kanonierów”. Nie popełnił rażących błędów w obronie i kilkukrotnie zdołał powstrzymać groźne kontrataki Chelsea. W pierwszej połowie wygrał kluczowy pojedynek z Aubameyangiem, a w drugiej z Havertzem.

Reklama

Do końca sezonu Arsenal rozegra jeszcze cztery spotkania – Newcastle (wyjazd), Brighton (dom), Nottingham (wyjazd) i Wolverhampton (dom). Jednak nawet cztery zwycięstwa mogą nie dać im mistrzostwa Anglii, jeśli Manchester City po drodze nie zgubi punktów. Walka o tytuł trwa, ale wszystko w rękach The Citizens.

Arsenal – Chelsea 3:1 (3:0)

M. Odegaard 18′, 31′, G. Jesus 35′ – N. Madueke 65′

Czytaj więcej o angielskiej piłce:

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Siedem godzin walki i odśpiewane „Sto lat”. Polki pokonały Czeszki w półfinale BJK Cup!

Szymon Szczepanik
1
Siedem godzin walki i odśpiewane „Sto lat”. Polki pokonały Czeszki w półfinale BJK Cup!
MMA

Eto Kavkaz! Mamed Chalidow wygrał z niepokonanym mistrzem KSW!

Szymon Szczepanik
7
Eto Kavkaz! Mamed Chalidow wygrał z niepokonanym mistrzem KSW!

Anglia

Komentarze

9 komentarzy

Loading...