Reklama

Jak strzela Erling Braut Haaland i dlaczego robi to tak dobrze?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

08 kwietnia 2023, 15:11 • 9 min czytania 10 komentarzy

198 bramek w seniorskiej karierze. Dwanaście hattricków, dwa czteropaki, jeden mecz z pięcioma trafieniami w ciągu 35 minut. Erling Braut Haaland to maszyna do zdobywania goli, absolutny killer zmierzający po wszelkie rekordy strzeleckie. W czym tkwi sekret jego skuteczności? Co odróżnia go od innych napastników ze światowego topu? Przyjrzeliśmy się bramkom zdobywanym przez Norwega i próbujemy znaleźć odpowiedź na to pytanie.

Jak strzela Erling Braut Haaland i dlaczego robi to tak dobrze?

Piłka odbita od poprzeczki, Haaland tam jest i dobija ją głową. Strzał odbity od słupka, Haaland tam jest i dobija go czubkiem buta. Bezpańska futbolówka na szóstym metrze, Haaland tam jest i ładuje ją do siatki. Ping-pong z bramkarzem, Haaland tam jest i kończy temat atomowym strzałem.

Cztery z pięciu z goli w pamiętnym spotkaniu z RB Lipsk padły dlatego, że Norweg był w odpowiednim miejscu i czasie, żeby wykończyć akcję pojedynczym strzałem. Piątego zdobył, wykorzystując rzut karny i choć statystyki oficjalnie nie wliczając uderzeń z „wapna” do strzałów z pierwszej piłki, to przecież także wtedy noga Erlinga zaliczyła dokładnie jeden kontakt z okrągłym przedmiotem, nim ten zatrzepotał w siatce.

86% goli z gry zdobytych przez napastnika Manchesteru City w tym sezonie padło po strzałach, które „InStat” klasyfikuje jako „single-touch”. Ta umiejętność to pierwszy krok w kierunku zrozumienia geniuszu tego snajpera.

Erling Braut Haaland. Dlaczego jest tak dobry? Analiza strzałów i goli Norwega

Reklama

Sztuka strzału z pierwszej piłki. Największa przewaga Erlinga Haalanda

Podczas naszej wizyty w Bryne Espen Undheim, jeden z pierwszych trenerów Erlinga Brauta Haalanda, opowiadał o tym, jak jego były podopieczny szlifował umiejętność wykończenia akcji.

Haaland bardzo często wychodził z kolegami, albo nawet sam i wykonywał ćwiczenia, które mu podpowiadaliśmy. Mówiliśmy: to ci pomoże, spróbuj tego, a on brał piłki, szedł na halę i grał. Był bardzo młody, a potrafił zostawać po treningach, wyznaczać sobie miejsce, w które ma trafić piłkę i po prostu ćwiczył, ćwiczył, ćwiczył. Oddawał tyle strzałów, aż był z siebie zadowolony.

Wielki piłkarz z małego miasteczka. Reportaż z Bryne, miejsca, gdzie dorastał Erling Haaland

Norweg już w młodości wykonywał pracę, o której jego rówieśnicy nawet nie myśleli. Sam rzucał sobie wyzwania: strzały z danego kąta, z konkretnego miejsca na boisku, posłane w wyznaczone miejsce bramki. Tak, żeby wyrobić nawyk i precyzję, którą później przekładał na mecze.

Powtarzanie czegoś aż do osiągnięcia perfekcji nie jest nową metodą treningową. Sinisa Mihajlović opowiadał, że jego precyzyjne uderzenia z rzutów wolnych brały się stąd, że w rodzinnym domu kopał piłkę o ścianę i musiał to robić tak, żeby odbijając się od niej, wróciła pod jego nogi, zamiast zaginąć gdzieś na terenie pobliskiego zakładu. Jego rodziny nie stać było bowiem na kupowanie nowych szmacianek za każdym razem, gdy strzały mu nie wychodziły.

Pobudki inne, efekt ten sam. Erling Braut Haaland opanował umiejętność strzałów z pierwszej piłki tak, że dziś często oglądamy obrazki, w których Norweg całą akcję podporządkowuje temu, żeby huknąć jak z armaty przy pierwszym kontakcie. Nie chodzi już o dobitki i próby z bliskiej odległości. Zwróćcie uwagę na to, że napastnik City w niektórych sytuacjach, w których mógłby pokusić się o opanowanie piłki, poprawienie pozycji czy po prostu próbę pozbycia się obrońcy z drogi zwodem, i tak woli zrobić wszystko, żeby uderzyć futbolówkę od razu, przy pierwszej okazji. Dla przykładu:

Reklama

Czy to aby na pewno najlepszy pomysł? Czasami wychodzą z tego takie potworki, jak ten strzał ze spotkania z Newcastle:

Z założenia ciężko jednak mieć do Erlinga Haalanda pretensje o jego wybory. Po prostu nawet najlepsi napastnicy na świecie nie mogą się z nim równać, jeśli chodzi o strzały z pierwszej piłki.

Terminator. Erling Haaland strzela z pierwszej piłki najlepiej na świecie

Victor Osimhen, Harry Kane, Kylian Mbappe, Robert Lewandowski. Ta czwórka uzupełnia zestawienie pięciu najlepszych strzelców topowych lig w Europie, jeśli chodzi o bramki z gry w obecnym sezonie. Porównajmy więc ich dorobek z wyczynami Norwega, wliczając w to wszystkie rozgrywki — także europejskie oraz krajowe puchary.

Jak już wspominaliśmy, Haaland 86% swoich bramek zdobył po strzałach z pierwszej piłki. Najbliżej jego dokonań jest Osimhen, w którego przypadku gole z pierwszego kontaktu odpowiadają za 76% całego dorobku. Dalej jest Kane (74%), gdzieś w tle majaczą Mbappe (57%) oraz Lewandowski (50%). To jednak tylko część prawdy, bo choć Nigeryjczyk z Napoli z pozoru stara się dotrzymywać tempa Norwegowi, to porównanie skuteczności uderzeń spod znaku “single-touch” tej dwójki odsłania przepaść.

  • Haaland: 77 strzałów z pierwszej piłki, 31 goli. Skuteczność: 40,3%
  • Osimhen: 69 strzałów z pierwszej piłki, 19 goli. Skuteczność: 27,5%

Napastnik Manchesteru City deklasuje konkurencję także pod względem tego, jak wiele uderzeń tego typu zamienia na bramki. W tym przypadku najbliżej jego wyniku jest Kylian Mbappe (45 strzałów, 16 goli, skuteczność – 33,5%). Reszta zostaje w tyle, kręcąc się w okolicach 25%. Dla pełnego obrazu rzućmy jeszcze okiem na statystyki innych czołowych strzelców Premier League.

W Anglii najwięcej goli z gry zebrali wspomniani już Haaland i Kane, ale w czołówce są także Marcus Rashford, Gabriel Martinelli, Ivan Toney oraz Mohamed Salah. Może w tym gronie znajdziemy kogoś, kto przy pierwszym kontakcie z piłką jest tak skuteczny, jak norweski supersnajper?

Niespodzianka: nie. Można pochwalić Marcusa Rashforda, który strzały z pierwszej wykańcza z 32,5% skutecznością (34, 11 goli), reszta nie dobija nawet do progu 30%. Wynik Haalanda pozostaje nieosiągalny dla najlepszych strzelb Anglii i całej Europy w obecnym sezonie.

Erling Haaland kontra wielcy napastnicy. Norweg wyprzedza ich na każdym polu

Wciąż jednak mówimy o obecnym sezonie, więc w teorii istnieje szansa, że Erling Haaland ma absolutnie kosmiczny rok, w którym przekracza wszelkie granice i zakrzywia czasoprzestrzeń. W końcu napastnik „The Citizens” według modelu “Opta” dostępnego na portalu „FBRef” strzelił 38 bramek przy współczynniku xG równym 26,9, więc ewidentnie zawstydza statystyki.

Problem w tym, że kiedy patrzymy na obraz globalny, a konkretniej — na statystyki „InStat” od sezonu 2018/2019 do chwili obecnej — Braut Haaland wciąż wygląda jak bramkostrzelny potwór, który swoimi umiejętnościami pod bramką rywala zawstydza dotychczasowych czempionów.

Norweg ma dziewięć punktów procentowych przewagi nad drugim najlepszym snajperem pod kątem strzałów z pierwszej piłki, Kylianem Mbappe, oraz dziesięć nad trzecim Robertem Lewandowskim. Zdecydowanie dominuje nad Lionelem Messim i Cristiano Ronaldo, choć akurat w tym przypadku trzeba pamiętać, że Messi pełni jednak nieco inną rolę na boisku i od zawsze odznaczał się atutami innymi niż polowanie na bramki w szesnastce rywala. Tę dwójkę dodajemy raczej dlatego, żeby pokazać, że umiejętności Erlinga Haalanda dają nadzieję, że niebywałe rekordy Argentyńczyka i Portugalczyka wcale nie będą tak długowieczne, jak przypuszczano przed tym, gdy chłopak z Bryne objawił się światu.

Jeszcze bardziej druzgocące dla konkurencji jest jednak porównanie kolejnych statystyk wyszczególnionych przez „InStat”. Haaland rzadko używa słabszej nogi, ale kiedy już to robi, osiąga niemal identyczny procent skuteczności, co przy strzałach z — w jego przypadku – “lewaśki”. Wykończenia lepszą i słabszą nogą mogą mu zaszkodzić napastnicy, którzy ostatnio sięgali (lub powinni sięgnąć) po Złotą Piłkę — Robert Lewandowski i Karim Benzema. A przecież w obydwu przypadkach sezony, w których obaj osiągnęli swój peak, są wliczane w serwowane wam wyżej liczby.

Powiemy nawet więcej. Kiedy zbierzemy inne statystyki, takie jak skuteczność w ataku pozycyjnym, po kontrach, czy po strzałach wewnętrzną częścią stopy i porównamy dane Norwega, Polaka, Francuza i, dorzućmy jeszcze drugą ikonę nowego pokolenia, Kyliana Mbappe, Erling Braut Haaland wciąż dominuje.

Wykończenie ataków pozycyjnych:

  1. Erling Haaland – 27,33%
  2. Robert Lewandowski – 23,36%
  3. Kylian Mbappe – 19,3%
  4. Karim Benzema – 16,53%

Skuteczność po kontrach:

  1. Erling Haaland – 34,27%
  2. Robert Lewandowski – 26,74%
  3. Karim Benzema – 25,73%
  4. Kylian Mbappe – 24,83%

Procent strzałów wewnętrzną częścią stopy, zamienionych na gole:

  1. Erling Haaland – 49,33%
  2. Robert Lewandowski – 39,77%
  3. Kylian Mbappe – 34,04%
  4. Karim Benzema – 28,79%

Żeby nie było, że podchodzimy do tematu wybiórczo i specjalnie wyciągamy konkretne dane, udowadniające wyższość Norwega. Kiedy sprawdzamy skuteczność po stałych fragmentach gry, wypada równie dobrze. Jeśli chodzi o wykończenie kwalifikowane przez “InStat” jako „top of the foot” także jest najlepszy.

To nie jest kwestia doboru korzystnych dla Erlinga statystyk, bo tym, w czym dystansuje konkurencję, można żonglować w nieskończoność.

Jakość, nie ilość. Co robi Haaland, żeby strzelać jeszcze więcej bramek?

Erling Braut Haaland i jego skuteczność to nie jest jednak tylko i wyłącznie kwestia fantastycznie ułożonej nogi, świetnej techniki strzału i tym podobnych rzeczy. Pamiętajmy, że porównujemy Norwega do najlepszych piłkarzy świata. Na tym poziomie różnice w umiejętnościach poszczególnych napastników nie są wielkie, różnice robią detale. W przypadku zawodnika Manchesteru City mówimy o perfekcjonizmie na wielu polach.

Wykończenie. Umiejętność ustawiania się w polu karnym. Ruchy, które mylą rywali.

Słowem: “dziewiątka” z północy Europy robi co tylko może, żeby pomóc sobie samemu. “The Athletic” w jednej ze swoich analiz przemycił stwierdzenie, które idealnie opisuje podejście i rolę Norwega w zespole: Haaland nie przejmuje się budowaniem ataków, Haalanda interesuje ich wykańczanie.

Pod tym hasłem kryje się praca, jaką Norweg wykonuje, żeby być w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu; żeby mieć jak największą szansę na gola. Trzeba zwrócić uwagę na to, że Erlinga od zawsze wyróżnia wysoka statystyka non-penalty xG/shot. W ten sposób mierzymy jakość poszczególnych strzałów, a więc im lepsza jest pozycja, z które zawodnik uderza na bramkę, tym wyższy współczynnik npxG/shot, a co za tym idzie: szansa na gola.

Sprawdźmy więc najwyższe wyniki czołowych strzelców w pięciu topowych ligach Europy od sezonu 2019/2020.

  1. Erling Haaland 19/20 – 0,26
  2. Erling Haaland 20/21 – 0,23
  3. Robert Lewandowski 19/20, 20/21; Wissam Ben Yedder 19/20, 22/23 – 0,20
  4. Erling Haaland 22/23; Robert Lewandowski 21/22 – 0,19
  5. Erling Haaland 21/22; Robert Lewandowski 22/23; Kylian Mbappe 19/20, 20/21 – 0,18

Doskonałym uzupełnieniem tego tematu jest grafika, którą “The Athletic” dołączyło do swojego tekstu. Przedstawia różnicę między miejscem, w którym podania otrzymywali napastnicy “The Citizens” w poprzednim sezonie, w porównaniu z obecnym.

Fox in the box. Haaland zone. Po meczu z FC Kopenhaga trener duńskiej drużyny stwierdził, że to, w jaki sposób Erling dochodzi do sytuacji strzeleckich, jak swoim poruszaniem się odnajduje idealne miejsce, to kwestia naturalnych zdolności. Alf-Ingve Berntsen, jeden z pierwszych trenerów Norwega, ma zupełnie inne zdanie na ten temat.

Jego spryt i technika bierze się z tego, jak i ile trenował. Jego zdolności taktyczne to też pochodna treningu oraz ogólnej fascynacji futbolem, który non-stop śledził w telewizji. W niektórych miejscach myśli szybciej od innych i jest szybszy od innych, ale to nie tak, że on się z tym urodził. Erling dorastał ćwicząc takie sytuacje raz po raz, a że jest typem człowieka, który szybko przyswaja wiedzę, weszło mu to w krew.

Opiekun Haalanda z czasów gry w Bryne FK podkreśla, że jego były podopieczny na pewno ma specjalny dar, ale zaznacza, że musiał go rozwijać, żeby dojść do poziomu, na którym znajduje się obecnie.

W tym wszystkim najlepsze — i poniekąd najbardziej przerażające — jest jednak to, że to wcale nie jest szczyt możliwości „Terminatora” z Norwegii. Analitycy wyliczają, że Manchester City wykorzystuje tylko jedną trzecią zrywów Erlinga Brauta Haalanda, w których ten krąży w okolicy pola karnego, czekając na piłkę. W Anglii wciąż trwają debaty nad tym, czy Haaland przy całej swojej wybitności pasuje do modelu gry Pepa Guardioli. Czy jest w stanie robić wszystko to, czego Pep wymaga od innych zawodników?

Nie ma wątpliwości, że to wybitny napastnik, który pobije jeszcze wiele rekordów. Być może więc pytanie trzeba odwrócić? Może „The Citizens” byliby lepsi, gdyby to Guardiola dryfował w stronę gry zaspokajającej głód bramek Haalanda? To zagadki, na które ciężko odpowiedzieć, bo przecież jeden i drugi są geniuszami w swoim fachu. Jedno jest pewne: biorąc pod uwagę wszystko, co opisaliśmy wyżej, szanse na to, że Erling kiedyś się zatrzyma, są naprawdę znikome.

WIĘCEJ O ERLINGU HAALANDZIE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

10 komentarzy

Loading...