Reklama

Barcelona wreszcie wygrała z przytupem. Lewandowski z golem, choć mógł mieć trzy

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

29 kwietnia 2023, 23:28 • 4 min czytania 26 komentarzy

Pięć punktów w ostatnich czterech meczach. Zaledwie dwa strzelone gole. Wydawało się, że Barcelona na finiszu sezonu po wypracowaniu przewagi nad Realem weszła już w tryb ekonomiczny, siłą rozpędu chciała dojechać do ostatniej kolejki, wrzuciła już jałowy bieg. Ale dziś powetowała sobie ostatnią porażkę z Rayo i gładko ograła Betis.

Barcelona wreszcie wygrała z przytupem. Lewandowski z golem, choć mógł mieć trzy

Inna sprawa, że ekipa z Sewilli dziś mocno zapracowała na to, by droga przed Barceloną przypominała prosty zjazd z górki.

Dwunasta minuta. Kontuzji doznaje Luiz Felipe, zmienia go Edgar Gonzalez. Szybko łapie kartkę (można mieć wątpliwości co do jej słuszności). Dziesięć minut później rezerwowy Betisu stawia stempel na stopie rywala. I wylatuje z boiska. Dwadzieścia minut biegania i zjazd do bazy.

Barca już w tym momencie prowadziła 1:0 i miała ten mecz pod kontrolą. Tak jak w starciach z Getafe czy Gironą (ale przede wszystkim z Getafe) rywale Blaugrany stwarzali sobie jakieś okazje po szybkich kontrach, tak dziś Betis nie był stworzyć nic w jedenastu, a w dziesięciu to już w ogóle.

Inna sprawa, że Katalończycy dziś wreszcie chwycili za meczowe lejce i kontrolowali to, co dzieje się na boisku. To nie było posiadanie piłki dla samego posiadania, ale typowe dla tych “dobrych czasów” dociskanie rywala przewagą w kontroli futbolówki. Świetny był Raphinha, kreatywnymi podaniami popisywał się Pedri, aktywny na prawej flance był też Kounde.

Reklama

Był to też mecz powrotów. Wyczekany przez kibiców Christensen wrócił na środek obrony i od razu popisał się golem po pięknej wrzutce Raphinhi. Wreszcie zagrało ze sobą trio Pedri-Busquets-De Jong. Z ławki wszedł Dembele. Wygląda na to, że ten skład coraz bardziej przypomina ten, o którym Xavi pewnie przed pójściem spać myśli “o, tak chciałbym grać, gdyby wszyscy byli zdrowi”.

Wracając do samego starcia – Betis w dziesiątkę, Barcelona głodna strzelania, więc jeszcze przed przerwą gospodarze dorzucili dwie sztuki. Najpierw Lewandowski odpowiedział Benzemie na hat-tricka i powiększył przewagę nad Francuzem do dwóch goli – ładnie dograł mu Kounde, Polak zgrabnie nadstawił stopę i było 2:0. Chwilę później idealnie w linię podania po dograniu Busquetsa wkleił się Raphinha, który do asysty dorzucił gola. Długo trwało VAR-owanie tej bramki, bo z pierwszych powtórek byliśmy przekonani, że Brazylijczyk spalił. Ale dopiero rozrysowane linie udowodnił, że skrzydłowy jakimś cudem zmieścił się przed linią ofsajdu.

Po tej kolejce przewaga Lewandowskiego nad Benzemą stopniała o dwa gole, natomiast wcale nie musiała. Snajper Barcy miał szanse na to, by znów odskoczyć na cztery gole. Może nawet zwiększyć przewagę mimo hat-tricka Benzemy. Ale najpierw źle zabrał się z piłką w sytuacji sam na sam. Później przy kolejnym sam na sam nieczysto trafił w piłkę i obił tylko słupek. A wreszcie po asyście Fatiego z gola okradł go… Rodriguez, który swojakiem zabrał piłkę z buta Lewandowskiego.

Zatem niby Lewy z golem, ale po tym golu na 4:0 wyglądał jak gość, który najchętniej wziąłby po meczu szybki prysznic, pojechał do chaty i ponarzekał na samego siebie. To nie był zadowolony z siebie Lewandowski. I w sumie trudno się dziwić.

Do odnotowania jeszcze z tego starcia dwie ważne rzeczy:

  • Joaquin może nie pobić rekordu występów w La Liga, bo wszedł z ławki (przywitany oklaskami), ale doznał urazu kolana i po chwili musiał z niego zejść – czy zdąży się wykurować, by przed końcem kariery jeszcze przeskoczyć Zubizarettę?
  • dziś w Barcelonie zadebiutował Lamine Yamal. Chłopak z rocznika 2007 (!!!), który dopiero w lipcu skończy szesnaście lat. Miał okazję na gola, mógł mieć asystę (cudowne podanie do Dembele), ale… rany boskie, piętnastolatek grający w Barcelonie. Ponoć to perełka La Masii, będziemy się przyglądać, bo z jednej strony – za kilka lat może zostać gwiazdą tej drużyny, a z drugiej – za dekadę może wylądować w Miedzi Legnica.

A w tabeli po staremu – pozostaje już tylko odliczać moment, w którym Barca matematycznie przyklepie sobie mistrzostwo.

Reklama

FC Barcelona – Betis Sevilla 4:0 (3:0)

Christensen (14.), Lewandowski (35.), Raphinha (39.), Rodriguez (82. – sam)

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

26 komentarzy

Loading...