Łukasz Piszczek był głównym kandydatem na polskiego asystenta Fernando Santosa, ale odrzucił tę propozycję. W rozmowie z Kanałem Sportowym wskazał główne przyczyny swojej decyzji.
Piszczek jest łączony z pracą w reprezentacji, odkąd zakończył karierę piłkarską. O jego dołączeniu do sztabu mówiło się już w zeszłym roku, kiedy stery w kadrze miał przejąć Adam Nawałka. Temat powrócił ostatnio, kiedy zatrudniono Fernando Santosa i chciano, żeby przydzielić mu polskiego asystenta. Były piłkarz odrzucił jednak tę propozycję.
– Przede wszystkim musiałem podjąć decyzję w bardzo krótkim czasie. Dla mnie ważne jest to, żeby kontynuować pewne projekty do czasu, aż sam nie poczuję, że to jest koniec. W tym momencie mojego życia dzieje się wiele rzeczy, także poza piłką. Nie byłem gotowy, aby w stu procentach poświęcić się pracy w reprezentacji. Znając mój charakter, to wiem, że praca w reprezentacji byłaby priorytetem i zaniedbałbym pewne ważne dla mnie rzeczy. Nie chciałem iść w tę stronę – przyznał Piszczek.
Były reprezentant Polski ocenił też debiut Fernando Santosa, który zakończył się porażką z Czechami 1:3. – Trudno mi wejść w głowy zawodników, ale jak się oglądało hymny, to było widać, że Czesi są emocjonalnie przygotowani na to spotkanie. Jak oglądałem reprezentację Polski na hymnach, to wiadomo, że zawsze śpiewamy mocno, ale czułem niepewność w tej grupie. Był nowy trener, nie wiadomo było, jak to zadziała. Czesi to dość szybko wykorzystali – ocenił Piszczek.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Co sztuczna inteligencja podpowiada Santosowi? Plan AI na reprezentację Polski
- Santos wymienia czwórkami. Jak selekcjonerzy zmieniają kadrę po pierwszym zgrupowaniu?
- Łapiński: – Santos w klubach widział dobrych graczy. Przyszedł jednak mecz i mógł pomyśleć: o kuźwa…
Fot. Newspix