Reklama

Legia nie chciała dzisiaj dogonić króliczka

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

10 kwietnia 2023, 23:39 • 3 min czytania 167 komentarzy

Legia mająca spore problemy z Miedzią? Gdzieś to już widzieliśmy…

Legia nie chciała dzisiaj dogonić króliczka

Pamiętacie? W Warszawie Miedź potrafiła szybko załadować legionistom dwie sztuki i wydawało się, że takiej okazji zwyczajnie nie da się zmarnować. Równie prędko okazało się, że legnicki beniaminek jednak potrafi wypuszczać z rąk nawet najlepsze prezenty, robiąc przy tym niewytłumaczalne gafy. Wtedy, choć miał już Legię na ruszcie, ostatecznie sam na niego trafił i został zjedzony. Z 0:2 zrobiło się 3:2.

Względem spotkania z jesieni, scenariusz dzisiejszego meczu miał kilka podobieństw. Wtedy bramkę Miedzi na srebrnej tacy wyłożył Augustyniak, dziś Hładun. Wtedy błyszczał Dominguez z dublecikiem asyst na koncie, dziś strzelił bramkę. I wreszcie wtedy również Legia zdążyła się ogarnąć, pokazując Miedzi, że spoko, można się chwilę pobawić, ale gdy przychodzi co do czego, o kompromitacji nie ma mowy. Dziś było inaczej.

Legia sama prosiła się o kłopoty

Miedź jeszcze raz wyszła na prowadzenie, natomiast Legia dosłownie wyglądała tak, jakby obsrała zbroję. A tu Nawrocki kopał się po czole, a to Baku, Kapustka czy Slisz podawali do niebieskich lub w aut. No i Josue, który co prawda pięknie zapakował z rzutu wolnego i wykorzystał rzut karny, jednak jak na swoje standardy w kreowaniu gry ofensywnej zagrał poniżej przeciętnej. Zasłużył na najlepszą oceną w zespole, ale gdyby nie te bramki, także wylądowałby pod kreską oceny wyjściowej na liście not. Wiele mówi fakt, że Portugalczyk wręcz ratował resztę kolegów. Nie licząc jednego groźnego strzału, Legia miała przebłysk geniuszu swojego kapitana i uśmiech od losu, który dał jej jedenastkę po 90. minucie. Nie brzmi to dobrze.

Reklama

Rozumiemy, gdyby Legia pojechała do topowego zespołu w Ekstraklasie, ale, kurde, to przecież tylko Miedź Legnica. Najgorszy zespół w Ekstraklasie, z którym niedawno rozprawiła się Lechia czy Korona. Mówiąc wprost, wstyd takiego rywala nie pokonać. I wstydem dzisiaj Legia się okryła, mając przecież doskonałą okazję do zmniejszenia straty punktowej do Rakowa, który kilka godzin wcześniej potknął się na Radomiaku.

Dwóch rannych

Miedź natomiast mogła jeszcze przez chwilę pomarzyć o utrzymaniu. Znów była blisko, nawet bliżej niż jesienią, żeby odtrąbić zwycięstwo z Legią, ale znów „czegoś zabrakło”. To byłaby naprawdę duża rzecz. Nawet nie tyle w kontekście utrzymania w Ekstraklasie, co bardziej jako fajny bodziec na koniec sezonu. Kto wie, może to byłby jakiś początek ostatniej próby oszukania przeznaczenia. „Miedzianka” miała plan na ten mecz i skutecznie go realizowała. Całkowicie zneutralizowała Legię i czyhała na jej błędy. To dało punkcik, ale z jej perspektywy to strata, nie zysk. To Legia się cieszy, bo do końcówki spotkania wszystko wskazywało na to, że wstyd będzie jeszcze większy.

Po raz kolejny możemy powiedzieć, że Miedź traci punkty, choć zrobiła wiele, żeby wygrać. Jak jednak wiadomo, akurat wygrywanie nie jest specjalnością beniaminka. A jeśli takiego jak dzisiaj nie udaje się całkowicie przechylić na swoją korzyść, mamy wątpliwości, czy to uda się przed wakacjami. Na tak słabą Legię nie trafia się często, więc w Legnicy mogą jedynie pluć sobie w brodę. Oczywiście takie same odczucia mogą mieć w Warszawie, bo chyba mało kto realnie zakładał, że Legia po tym meczu nie zbliży się do swojego króliczka. Goni go i goni, dystans jest mniejszy niż przed kilkoma miesiącami, jednak gdy trzeba było zrobić kolejny krok (łatwiejszy niż wygranie bezpośredniego starcia z Rakowem), Legia poślizgnęła się, rypnęła w ziemię i złapała jajo. Zamiast mieć cztery punkty straty do Rakowa, nadal ma sześć.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Reklama

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
5
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
2
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
5
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
2
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Komentarze

167 komentarzy

Loading...