Brak Grzegorza Krychowiaka w kadrze to nie tylko rezygnacja ze zbędnego balastu. To także szansa na ułożenie nowej hierarchii środkowych pomocników, którzy już stoją w blokach, żeby zająć bardzo ważny wakat. Jest w czym wybierać, a jeśli dodamy fakt zupełnie nowego rozdania za kadencji Fernando Santosa, można spodziewać się wszystkiego. Nie tyle ewolucji, co nawet rewolucji. Już wiemy, że Damian Szymański nie będzie ofiarą ani jednego, ani drugiego zjawiska, skoro został powołany. Kto wie, może to właśnie on skorzysta na zmianach i zostanie ważniejszą postacią w kadrze. Swego rodzaju żołnierzem selekcjonera do zadań specjalnych, jakim – idąc tropem portugalsko-greckich relacji – w przeszłości był Karol Świderski dla Paulo Sousy.
Potrafimy sobie wyobrazić, że dzięki doskonałej wiedzy na temat greckiego futbolu Santos byłby w stanie wyciągnąć z Szymańskiego dodatkowy potencjał. Uczynić go zawodnikiem stojącym bliżej pierwszego planu, który do tej pory był zarezerwowany dla Krychowiaka i jego partnera. “Partnera”, który w ostatnich dwóch latach tak naprawdę składał się z niejednej postaci.
Przeszłość: Krychowiak i reszta. Teraźniejszość: reszta startuje w igrzyskach
Wcześniej mieliśmy dłuższe epizody z Klichem czy Moderem, a krótsze z Żurkowskim, Linettym, Góralskim i Bielikiem. Można dodać jeszcze Zielińskiego ustawionego pięterko niżej, czyli wariant, którego teraz absolutnie nie można wykluczać. Oczywiście w przypadku Jakuba Modera czy Krystiana Bielika (potencjalnie topowych pomocników w hierarchii) fajne plany na obsadę środka pola reprezentacji krzyżowały kontuzje, ale to już niestety trzeba było przyjąć z pełnym dobrodziejstwem inwentarza.
Co do zasad w hierarchii, one generalnie były jasne. To raczej Krychowiak był wyłączony z rywalizacji, podczas gdy reszta musiała bić się o wyjściową jedenastkę. Teraz takiej zależności nie ma, a zatem zaczynają się ciekawe igrzyska, w których wszyscy powinni mieć podobne szanse.
Na pierwsze zgrupowanie Fernando Santos powołał Karola Linettego (42 występy w kadrze), Damiana Szymańskiego (10), Krystiana Bielika (9), Kacpra Kozłowskiego (6) i Bena Ledermana (0). To tyle, jeśli chodzi o “szóstki” czy “ósemki”, o ile nie bierzemy tutaj pod uwagę Piotra Zielińskiego. Od razu widać, że poza Linettym nikt nie świeci większym doświadczeniem w realiach reprezentacji, lecz czy to w tej chwili ważne? Niekoniecznie. Portugalski selekcjoner niejednokrotnie w swojej karierze powtarzał, że dla niego nie liczy się wiek czy liczba meczów na koncie. Ma się bronić jakość, a pod tym względem żaden z wyżej wymienionych piłkarzy nie odstaje wyraźnie od reszty. Mamy przedstawiciela ze średniaka ligi włoskiej, średniaka ligi holenderskiej, średniaka Championship, ekipy przyszłego mistrza Ekstraklasy i potencjalnego mistrza ligi greckiej.
W klubie robi wrażenie i walczy o mistrzostwo. W kadrze zawalczy o wyjściową jedenastkę?
Skupmy się jednak na samym Damianie Szymańskim. W tym sezonie ma już 25 meczów na liczniku. W rozgrywkach ligowych zawsze wychodzi w wyjściowej jedenastce i gra jako najniżej ustawiony pomocnik w linii. Ma mniej zadań ofensywnych pod wodzą nowego trenera, Matiasa Almeydy, przez co ucierpiał jego dorobek bramek i asyst, ale za to Polak więcej zyskał na tyłach. Zamiast wchodzić regularnie w pole karne i szukać goli a’la ten strzelony Anglii w 2021 roku, jak miał w zwyczaju w pierwszych sezonach w AEK-u, Szymański stał się topowym defensywnym pomocnikiem w greckich rozgrywkach. Nie zwolnił tempa po mundialu. Wiosną wygląda tak dobrze jak jesienią. Ma na stole podwyżkę i dodatkowe dwa lata kontraktu. Jeśli nie planuje spróbować swoich sił w jeszcze lepszej lidze, jest na idealnej drodze, żeby zapracować na status gwiazdy w Atenach.
Co więcej, AEK walczy przecież o mistrzostwo kraju i grę w Lidze Mistrzów. A nawet jeśli nie tam, to w innych pucharach, które mogą wyjść Szymańskiemu wyłącznie na dobre. Choć w tym roku skończy 28 lat, wydaje się, że właśnie teraz jest w najlepszym miejscu w swojej karierze. Od dwóch lat robi progres (widać to choćby po rozegranych minutach), do tego nie łapie kontuzji. Spośród pomocników reprezentacji Polski najbliżej mu też do pełnienia roli “szóstki”, której po skasowaniu Krychowiaka może zabraknąć. Mocnej w pojedynkach defensywnych, energicznej, ale też potrafiącej poszukać przydatnych rozwiązań w grze ofensywnej. 8 goli i 5 asyst na greckich boiskach nie wzięło się znikąd. To nie jest przecinak w starym stylu.
Kiedy zatem dać Szymańskiemu więcej odpowiedzialności w kadrze, jeśli nie teraz? Co do Linettego mamy wieczne wątpliwości. Bielik jest pierwszy do grania, ale boimy się o jego zdrowie. Kozłowski – inna charakterystyka, ot, na murawie powinien mieć swojego niżej ustawionego “bodyguarda” tak jak w Vitesse. Lederman – też inny profil, no i totalna niewiadoma z racji braku debiutu. Na ich tle pomocnik AEK-u sprawia wrażenie człowieka, który jest optymalną opcją na obsadę jednej z pozycji w środku pola. Tym dobrym wyborem, ani nie najlepszym, ani nie najgorszym. Oczywiście pod warunkiem, że nowy selekcjoner widzi miejsce dla zawodnika usposobionego bardziej defensywnie.
W tym rozważaniu trochę pomijamy Sebastiana Szymańskiego, ale z konkretnego powodu. Prędzej widzimy cofniętego Piotra Zielińskiego niż zawodnika Feyenoordu, który jak ryba w wodzie czuje się na pozycji ofensywnego pomocnika. Owszem, w lidze rosyjskiej robił wrażenie także w takich aspektach jak udane odbiory, jednak obecnie mówi się tyle dobrego o 23-latku przede wszystkim dlatego, że pozwolono mu bardziej skupiać się na ofensywie. Poza tym, wolelibyśmy trzymać się zasady, że dla piłkarza w kadrze lepiej szukać możliwie jak najwierniejszej kopii klubowej. Gdyby jednak Santos stwierdził, że Sebastian bardziej nadaje się na “ósemkę”, nikt nie mógłby być zdziwiony. Wtedy z kolei Damian Szymański miałby utrudnioną drogę do składu, ale to wszystko jeszcze się okaże. Na razie możemy jedynie pospekulować.
Damian Szymański – potencjał na żołnierza Fernando Santosa
Widząc pewne podobieństwa Santosa do postaci Adama Nawałki, nie zdziwilibyśmy się, gdyby po latach kadra doczekała się lepszej wersji Krzysztofa Mączyńskiego. Kiedy Nawałka zaczął na niego stawiać, “Mąka” był w tym samym wieku, co obecnie Damian Szymański. Nigdy nie jest za późno, żeby zostać nie do końca oczywistym filarem reprezentacji Polski. Pokolenia się zmieniają, ale ta zależność nie.
Rzecz jasna, Szymański ma dzisiaj trochę więcej argumentów niż kiedyś Mączyński, żeby zostać namaszczonym przez nowego selekcjonera. Ma już małe zasługi w kadrze i trochę spotkań w niej uzbierał, choć mogło być tego zdecydowanie więcej. 27-latek z Kraśnika tylko dwa razy wyszedł na mecz od 1. minuty: w pamiętnym eksperymentalnym składzie bez skrzydłowych przeciwko Włochom pod wodzą Jerzego Brzęczka (2018 rok) i z San Marino za sterami Paulo Sousy (2021). Nie mamy przy tym wrażenia, że jest w pełni zweryfikowany. A skoro jest na fali wznoszącej, w przeciwieństwie choćby do Krychowiaka, eliminacje do EURO 2024 jawią się jako dobra okazja do bardziej szczegółowych testów.
Ba, Santos i tak musi powiedzieć “sprawdzam”. Wygrywanie wygrywaniem, ale Portugalczyk dopiero co trafił w zupełnie nowe dla siebie środowisko. Będzie szukał swoich żołnierzy, a akurat Damian Szymański ma argumenty, żeby na mundur ze specjalnym emblematem sobie zapracować.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Paradoks Narodowego – w marcu można tam grać, ale w maju i czerwcu już nie
- Wonderkid z USA, któremu Raków dał więcej niż Barcelona. Kim jest Ben Lederman?
- Kowal o powołaniach: Brakuje Kownackiego, ale radość z nieobecności Krychowiaka jest duża!
- Santos ryzykuje, żeby Polska zaczęła grać piłką
- Polemika z Koźmińskim. Jeśli kadra się rozsypuje, to przecież nie przez wywiad Skorupskiego
Fot. Newspix