Macha rękami po nieudanych zagraniach partnerów. Wdaje się w niegodne takiej postaci przepychanki na Twitterze. Nieprzyjemnie zwraca się do rywali. Czasem wchodzi w nich zdecydowanie za ostro. Ale gdy wpada w trans, Lukas Podolski nadal ma mentalność ulicznego grajka, których futbol tak bardzo potrzebuje.

Ulrich Hesse, jeden z najlepszych historyków niemieckiego futbolu, opowiadał mi kiedyś, jak w miesięczniku „11Freunde”, w którym aktualnie pracuje, redaktor naczelny na trzy dni przed zamknięciem numeru uznał, że brakuje mu odpowiedniego otwarcia. Głównego tematu wydania. Materiału, który już z okładki zachęcałby do przeczytania całości. Czasu było mało, ale Hesse zaproponował, że napisze do Lukasa Podolskiego, by spytać, czy nie zechciałby przyjąć delegacji z Niemiec i oprowadzić jej po Stambule, gdzie wówczas grał. Młodszym redaktorom, którzy przecież w kontaktach ze znanymi piłkarzami byli już dość otrzaskani, zaświeciły się oczy. Że nowy w redakcji Hesse może sobie ot tak napisać do Podolskiego, a co więcej, że po chwili otrzymał od niego wiadomość, że mogą wpadać. Dla pokolenia Niemców, które w 2006 roku chłonęło mundial jeszcze jako dzieci albo nastolatkowie, trudno o większego idola niż Podolski. Mimo że z generacji zwanej „Lahmsteiger”, od nazwisk jej głównych przedstawicieli, wcale nie zrobił największej kariery, niewątpliwie zdobył największą powszechną sympatię. Ale mam wrażenie, że do czasu przyjazdu Podolskiego do Polski, rozumiano ją u nas opacznie.
POKOLENIE WIELKICH PIŁKARZY, ALE NIE POSTACI
Wraz z Juergenem Klinsmannem, a już zwłaszcza Joachimem Loewem, skończyły się w niemieckim futbolu awanturnicze czasy. Przeminęli szaleńcy opętani dążeniem do zwycięstwa w rodzaju Olivera Kahna. Przeminęli playboye w stylu Lothara Matthaeusa. Albo niewyparzone gęby à la Mario Basler. Przyszli chłopcy milsi, grzeczniejsi, bardziej ułożeni i profesjonalni. Tłumaczący, a nie rzucający krzesłami po szatni. Kapitanowie „mówiący o płaskich hierarchiach” i „dynamice grupy”. Przyniosło to nieprawdopodobny skok jakościowy, jaki względem wcześniejszych lat zaliczył niemiecki futbol. Ale efektem ubocznym była coraz mniejsza liczba postaci, z którymi można było się utożsamiać. Trudno nie doceniać Manuela Neuera, ale na żadnym stadionie, może poza jego rodzinnym w Gelsenkirchen, nie reaguje się na niego jak na Kahna. Trudno nie zachwycać się Tonim Kroosem, ale jeszcze trudniej, by jego podania poderwały tłumy z miejsc. Trudno nie lubić boiskowej inteligencji Philippa Lahma, ale jeszcze trudniej powiesić sobie jego plakat nad łóżkiem. Sympatią cieszył się raczej Thomas Mueller, lecz on też był kiepskim kandydatem na masowego idola, bo przecież na pierwszy rzut oka nie robił niczego dobrze i trudno byłoby kopiować jego zagrania na podwórku. A po drugie był symbolem bardzo polaryzującego Bayernu. Trudno kogoś takiego kochać ponad podziałami.
IDEALNY IDOL
W powstałą niszę idealnie wskoczył Podolski. Z jednej strony do jego profesjonalizmu, taktycznego zmysłu, techniki i boiskowej inteligencji nie można było się przyczepić, z drugiej w każdym wywiadzie było słychać, że nie uważał na PR-owych kursach przeprowadzanych przez klubowe biura prasowe. Od momentu pojawienia się w Bundeslidze mówił, co chciał i kiedy chciał. Nie dorabiał do piłki ideologii. Zasłynął w niemieckiej kulturze piłkarskiej cytatem, że w futbolu chodzi o to, by „okrągłym trafić w kanciate”. Kiedy Loew znów pogmerał przed kamerami tam, gdzie nie powinien, powiedział na konferencji prasowej, że „każdy przecież czasem drapie się po jajkach”, rozładowując atmosferę. Lubiło się go za to, że jest naturszczykiem. Chłopakiem prostym, ale nie prostakiem. Inteligentnym, ale nie inteligentem. Za to, że grał stanowczo zbyt długo w swoim FC Koeln. A gdy nawet poszedł do Bayernu, to sobie tam nie poradził. Nie pasował do klubu cyborgów, co tylko dodało mu sympatii.
WYTĘSKNIONY ŁOBUZ
Przede wszystkim jednak Podolski grał tak, jakby znajdował się wciąż na jakimś wielkim podwórku. Systemy taktyczne i wskazówki trenerów go nie krępowały. Gdy miał skrawek miejsca, po prostu kopał. Z całej siły, której miał mnóstwo. Gdy ktoś go faulował, nie udawał, tylko oddawał. Gdy coś mu się nie podobało, było to widać. I gdy mu się podobało, także. Co w sercu, to na języku. Zero fałszu. Czasem owocowało to strzałami w okienko, czasem kartkami. W sezonie poprzedzającym transfer do Monachium zebrał ich dziewięć. W pierwszym po powrocie z Bayernu częściej łapał kartki, niż strzelał gole, czy zaliczał asysty. Podolski zawsze był łobuzem, ale że w Niemczech tęsknota za chropowatymi piłkarzami jest wręcz chorobliwa, tylko dodawało mu to uroku. Do Polski docierała zwykle tylko jego ugrzeczniona wersja. Przez co przez ostatnie półtora roku niektórzy mogli się mocno zdziwić.
DWIE RÓŻNE POSTACI
Podolski unikający świętowania gola strzelonego przeciwko Polsce i zakładający potem polską koszulkę (myślicie, że w Niemczech się to podobało? Odwróćmy sytuację i zastanówmy się, jaka chryja wybuchłaby, gdyby przykładowy Eugen Polanski strzelił gola Niemcom i się nie cieszył, na koniec zakładając koszulkę ich reprezentacji). Podolski uśmiechnięty i rozmawiający po polsku z naszymi dziennikarzami. Podolski zapewniający, że kiedyś przyjedzie pograć w Górniku Zabrze. Podolski zawsze ciepły, otwarty, pogodny i przystępny, szepczący nam miłe słówka. To na pewno ten sam Podolski, który przekomarza się z kibicami Legii na Twitterze, macza palce w zwolnieniu Jana Urbana, mówi Erikowi Exposito, że mógłby go kupić z całą rodziną, jako jedyny w drużynie grający bez kamizelki GPS, rugający kolegów z zespołu, gdy źle mu podadzą i jadący pociągiem na wyjazd z kibicami, u których — wbrew temu, co śpiewają — nie zawsze jest kultura?
POSTAĆ PODWÓRKOWA, NIE CUKIERKOWA
Oczywiście, że ten sam, bo Podolski to nie jest i nigdy nie była postać pomnikowa czy cukierkowa, tylko podwórkowa. Osiedlowa. Niemcy mówią o „Bolzplatzmentalitaet”. Bolzplatz to podwórkowe boisko, na którym zwykle nie ostał się nawet skrawek trawy. Gdy pada, całe zamienia się w błoto. Gdy jest suche, staje się twarde jak beton, a nad nim unoszą się tumany kurzu. Bolzplatz to miejsce kształtowania techniki i charakteru, ale też przebiegłości, sprytu, cwaniactwa trochę w rodzaju argentyńskiego Pibe, urwisa, który umie sobie radzić w życiu. Podolski ten wizerunek zamienił w biznes, tworząc linię ubrań „Strassenkicker”, czyli „uliczny grajek”. Ale to nie jest sztuczny marketingowy twór. Pusty frazes. To nadal, w wieku 37 lat, jest uliczny grajek z podwórka. I prawdopodobnie tylko to sprawia, że wciąż oglądamy go w Ekstraklasie.
PODWÓRKOWY TRANS
Druga połowa meczu z Wisłą Płock była w tym kontekście uderzająca. Podolski wprowadził się w rodzaj transu. Każdym ruchem dawał upust buzującej w nim adrenaliny. Gdy miał rzut wolny z dogodnego miejsca, strzelał, żeby zabić. Gdy nawinął mu się Bogu ducha winny Piotr Tomasik, wręcz szukał z nim zwady. Ewidentnie chciał się podgrzać, nakręcić. To już nie był mecz Górnika z Wisłą, o ligowe punkty gdzieś w Polsce, o obronienie posady Bartoscha Gaula, o wyjście ze strefy spadkowej. Od pewnego momentu Podolski grał już swój mecz, o pokazanie „tamtym”, że jest lepszy. Że ich pokona. Że wygrany zostaje. Te dwa gole pokazały, jak bardzo Górnik potrzebuje takiego nakręconego Podolskiego. Te kilkadziesiąt minut pokazało, czym jest prawdziwa piłka. Z elementem czegoś pierwotnego. Wkurzenia, walki z przeciwnikiem, fizycznych starć, gry do samego końca.

NIESPOKOJNA EMERYTURA
To pewnie nie jest koniec kariery, jaki Podolski sobie wymarzył. Trafił do klubu, w którym wiele nie działa. W którym walk frakcyjnych jest tak dużo, że czasem zapomina się o drużynie. Trafił do klubu, z którym trudno będzie mu cokolwiek wygrać. I do klubu, z którym może spaść z ligi. Nie zafundował sobie w Zabrzu spokojnej emerytury. Owszem, mówi, że w każdej chwili może przejść do MLS-u i że gra tylko dla przyjemności, a nie dla jakichś przepychanek i konfliktów. Ale widać ewidentnie, że granie dla przyjemności w jego przypadku nie oznacza kopania sobie w ciepłych krajach w letnim tempie i pozowania do selfie. Jego granie dla przyjemności, to buzowanie krwi w żyłach, adrenalina, założenie komuś siatki. To go napędza. To wyciąga z niego najlepsze. Kalkulując na chłodno, pewnie nie chciał na stare lata walczyć o utrzymanie w Ekstraklasie. Ale gdy już się w tej sytuacji znalazł, ewidentnie potrafi czerpać z niej przyjemność.
THE BEST ABILITY IS AVAILABILITY
Ja też nie tak wyobrażałem sobie przyjazd Podolskiego do Polski. Myślałem, że trochę pokopie, jeśli nie będzie mu to kolidowało z innymi planami. Że mając do wyboru tułanie się do Białegostoku albo spędzenie weekendu z rodziną, złapie jakiś uraz mięśniowy. Można słusznie zwracać uwagę, że Podolski często chce być na boisku wszędzie, przez co nie daje Górnikowi tyle, ile by mógł. Można zaznaczać, że wcale nie wciągnął ligi i że on też na początku roku był w gorszej formie. Ale w jego przypadku blisko mi do zgodzenia się z amerykańskim bon motem: „The best ability is availability”. Największą umiejętnością jest dostępność. Podolski w zeszłym sezonie przekroczył dwa tysiące rozegranych minut. W tym prawdopodobnie zrobi to ponownie. Ostatni raz poza kadrą był we wrześniu, a poza podstawowym składem w październiku. Nie wybiera sobie wygodnych i niewygodnych meczów. Tuła się wszędzie i zawsze daje z siebie, co jeszcze ma. W tym sezonie tylko trzech graczy Górnika rozegrało więcej minut.
BADASS, KTÓREMU SIĘ KIBICUJE
Dziennikarze wspomnianego „11Freunde” uruchomili ostatnio cykl, w którym opisują swoje wstydliwe przyjemności związane z Bundesligą. A to przyznają się, że lubią muzyczkę, którą puszcza się po bramkach na stadionie TSG Hoffenheim, co jest dość obciachowe, albo że podoba im się trzeci komplet strojów największego rywala ich ulubionego klubu. Gdybym ja miał opisać swoją grzeszną przyjemność związaną z Ekstraklasą, oglądanie Podolskiego w niej byłoby mocnym kandydatem. Grzeszną, bo przecież doskonale wiem, że to nieedukacyjne chwalić niektóre elementy jego gry. Nie powinien zgarniać tylu kartek za faule i kłótnie z sędziami. Powinien być milszy dla rywali i bardziej wyrozumiały dla kolegów z drużyny. Mógłby nie pociągać w Górniku za sznurki, które nie powinny być dla niego dostępne i czasem mniej odburkiwać na pytania, które go zirytują. Mógłby się wykazywać większym wyczuciem PR-owym, nie odpowiadać na każdą zaczepkę i nie zawsze szukać zwady. Mógłby, ale wtedy nie byłby sobą. A Lukas Podolski jest najlepszy, gdy jest sobą. Ja akurat kupuję go z dobrodziejstwem inwentarza. Dla mnie to typowy filmowy „badass”. Skurczybyk, drań, ale z urokiem, który sprawia, że człowiek siedzi przed ekranem i nie potrafi mu nie kibicować.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Instrukcja obsługi toalety dla kibiców Lecha
- Efekty „interwencji” piłkarzy Miedzi: jeden z piłkarzy nie chce już przychodzić do klubu
- Stal Mielec nie szukała nowego trenera, więc ma nowego trenera
Fot. FotoPyk/Newspix
Zwykły burak z wiecznymi kompleksami. Dno!
Widać, ale możesz się jeszcze zmienić.
Odezwała się zakompleksiona @izda w rurkach , w obszarpanych stringach z pustym kontem.
Edziu tak twoja stara o tobie mowi
Rucham cię w dupę ty bulwo!!
No no no no! Nie pozwalaj sobie, głąbie kapuściany!
A w twarz byś to Lukasowi powiedział, pizdo ??? 🙂
Spojrzales w lustro i to napisales?
Odezwała się pizda z kompleksami. Pochwal się co ty osiagnołeś a później na kolanach przeproś Poldiego.
Ale ślonzocy z Kurnika zadowoleni, że gra u nich Niemiec. Każdy ślonzok marzy, aby wyjechać do rajchu. Bieda im nie pozwala, więc chociaż popatrzą sobie na reprezentanta rasy panów.
Teraz ślonzocy mogą pochwalić się, że mają najbardziej niemiecki klub w Polsce. Gwiazdor wkrótce wyjedzie i wrócą do oglądania Bundesligi, jak się w kilku złożą na subskrypcje. Tyle dobrego, że chociaż spadnie spożycie napojów wyskokowych.
Popatrz na swój stadion.W przeciwieństwie do ciebie szanuje Raków za drużynę wiec i ty miej trochę pokory…
Nie każdy jak piszesz Ślązak chce wyjechać bo widzisz ja po świecie pojezdzilem i wróciłem na Śląsk!
My się chwalimy ze mamy śląski klub tepaku
Raków za chwilę zagwarantuje sobie mistrzostwo Polski, a wy desperacko walczycie o utrzymanie. Nie mam szacunku do takich klubów. Nawet Urbana nie uszanowaliście.
Pojechałeś, bo na chlebek nie miałeś, zapewne do rajchu, aby dupy starym szwabom podcierać. Polacy mają trochę więcej ambicji i honoru.
Pojechałem bo byłem ciekawy świata poznać ludzi itd mieszkałem i w Niemczech Monachium i pracowałem w fabryce BMW i w Dubaiu i nikomu dupy nie podcieralem widzę ze trapią cię straszne kompleksy honoru to za grosz nie masz i jesteś jakimś dupkiem z zadupia bo mózgu to tesz próżno u ciebie szukać…
skazak to nie taki y typ z kielc przywieziony w 70 roku do kopalni
uliczni kibice na meczu Widzewa jakoś ostatnio przeszkadzali
Redaktor Trela jest lewą nogą Podolskiego na tle całego portalu. Bardzo dobry tekst, klasycznie.
Też sie zdziwiłem, dobry tekst a na weszło. Ciekawe jak długo zostanie
Stano go wyjebie bo on musi byc największą gwiazdą
„Podwórkowy Trans” to dobre określenie dla Podolskiego XD
Bachorski wylizalbys mu jaja za kebaba pedale jeden
Nikogo nie interesuje prywatne życie twojej starej. Przestań ciągle o niej pisać, bo niedobrze się robi.
Mam nadzieję, że słowo „trans” rozumiemy tu wszyscy
w jego podstawowym znaczeniu, a nie jak sugeruje degenerat Marek.
Zgadzam się co do słowa z autorem.
Ja się nie zgadzam z tezą, że nie można mu nie kibicować. Można – ja mu nie kibicuję. Zwykły boiskowy cham, który na dodatek określił się jako niemiec, chociaż żadnych korzeni niemieckich nie ma. Wolał reprezentować kraj ludzi, którzy naszych (w tym jego) przodków przerabiali na mydło. Już za samo to niełatwo go szanować nie mając pamięci historycznej złotej rybki.
Tys to jakiś nie dorozwiniety chyba jesteś po pierwsze to on jest Ślązakiem i jakbyś się choć trochę interesował to Poldi chciał grać dla Polski tylko go nie chcieli a jak był już znany to było za późno…
Człowieku, Ty spójrz na swój post. Popatrz na składnie, ortografię i interpunkcję i zastanów się kto tu jest niedorozwinięty. Co do meritum, to niby dlaczego było za późno? Bo gość zdecydował reprezentować niemcy. Jakby chciał reprezentować Polskę, to by ją reprezentował i nigdy by mu do łba nie przyszło zakładanie szwabskiego trykotu. Wybrał, jak wybrał. Kutas i tyle.
a co tu nie rozumiesz wybrał Niemcy bo Polska go nie chciała niestety nie można grać w swych reprezentacjach człowieku poczytaj regulamin jak się nieznasz a piszesz głupoty poczytaj wywiady z Podolskim a później wypowiadaj się
Z tym kutasem to bym nie przesadzał.
Wybrałby Polskę to od 15 lat by miał by tu przesrane i opluwane.
I bez wątpienia dokonał właściwego wyboru, zreszta takiego jaki
dokonałby każdy z nas, (zwl. tych co się zapluwają), no chyba że
ktoś jest idiotą, co na tej stronie nikogo nie powinno zaskakiwać 😉
Dodałbym tylko że debile z Górnika kompletnie tego nie umieją wykorzystać
Na 30 meczów 5 razy zagra dobrze 20 beznadziejnie i 5 średnio
paczul/białek – przeczytajcie sobie ten tekst (dla was) PANA Treli z 5 razy.
Może nauczycie się jak to jest być dziennikarzem sportowym 🙂
…..Dobruchowski, Karcz, Smyk – nawet nie próbujcie … to i tak bez sensu….
Mnie w obecnej piłce takich charakternych postaci mimo wszystko brakuje.
Miałkie wywiady, konferencje, lizanie po fiutach przez towarzystwa wzajemnej adoracji (klub-media-kibice-dziennikarze itp). Do tego wszechobecna poprawność polityczna i światopoglądowa powodująca że mamy korpo-przytakiwaczy (m.in. nasz Lewy jest więźniem takich korporacji). A brakuje akcji pokroju buta Fergusona w Beckhama, konferencji wkurzonego Trapattoniego czy nawet rzucania tacką w prezesów 😀
Trochę tak. Większość z nas ma obiektywnie dość nudne życia wiec chociaż chcialoby się poobserwować ludzi którzy sa poza schematem. A tu wszystko na około ulizane, od linijki, takie samo, nawet krzywo pierdnąć nie wypada.
jasne że brakuje, taki Skorupski powiedział w wywiadzie co myśli, więc już go niedoszły korposzef Koźminski zjechał, że rozbija kadre i pewnych rzeczy sie nie powinno mówić… ku**a może własnie powinno?? że Lewus nie taki święty, że Fabianskiego potraktowali jak szmatę chociaz to on był najlepszy, że sie chłopaki pożarli o kasę jak dzieciaki o lizaki na placu, najlepsze to że mieli tylko obiecane i że atmosferę zjeb** pan premier wygłupem o tej „premii” chociaż nikt nigdy nie chciał jej dawać w taki sposób? a wracając do tematu ja lubie takich gości jak Podolski, chociaz trochę jednak prostak, ale szczery na boisku i jak gra to gra, a nie pier**li że mu paznokieć schodzi albo nie poprzepycha sie jak skopią kumpla na polu karnym.
Premier szmatlawiec to celowo zrobil żeby przykryc dodatkowe 700mln pln dla tvp na kampanie pisiorow.
30 nieistniejących baniek vs 700 realnych. A polski polglowek gada tylko o tych pierwszych
Mnie, polskiego patriotę 'Poprawność Piłkarska’ nie rajcuje, więc zaryzykuję stwierdzenie że wymieniane tu nieciekawe przypadki Łukasa Podolskiego wynikają z jego wychowania w „kulturze” niemieckiej i jej charakterze, a wszystko co dobre z polskości (zrodzone jest.
Wybór zapamiętanego z dzieciństwa klubu, by tam dopełnić kariery jest wręcz aktem romantyzmu i dowodem, jak mylne są głosy że nie przesadza się starych drzew!
Na koniec, widzimy też tu podobieństwa (chamówy) i różnice (polskość to nienormalność)
z Tuskiem, którego nam niemcy przesadzili na…. TĘ ZIEMIĘ.
Człowieku czy Ty wszędzie do życia codziennego musisz mieszać politykę?
Tylko tam, gdzie wymaga tego polska racja stanu.
Przecież ty gówno propedofilskie jesteś nie Polak. To że w pedofilskim syndykacie byli i są wysoko umiejscowieni zboczeńcy nie świadczy o wszystkich Polakach.
A co ty wiesz o Polakach i pedofilii?
Tyle co Wydział 11 i GW rozpowszechnili?
A możesz się lapserdaku powiesić dla dobra polskiej racji stanu ? Mogą Cię odratować ale internetu niech Ci już nie dają wielbicielu pedofili w sukienkach
Masz problem z MIEĆ i BYĆ, bo Bóg i rozum cię opuściły.
W rezultacie tacy jak ty, MAJĄ nie tak pod sufitem i SĄ idiotami.
Co ???
W naszej polskiej kulturze w takich sytuacjach odpowiadamy grzecznie: Gówno!
(czyli coś w czym żyjesz…)
Ja jestem
Mnie nie ma
Miewam problem MIEĆ i BYĆ
Wiesz co z tą „Twoją” racją możesz zrobić!
I pizdowate social media prowadzone przez wyżelowane agencje
Świetny artykuł. Dlaczego Pan Trela nie pisze częściej dla Weszło.
Bo ma umowe na 3 teksty w tygodniu.
Czy ty myślisz, że pan Stanowski sra kasą?? Trzeba dać wypłaty panom redaktorom Dobruchowskiemu, Karczowi, Smykowi… to nie są tanie rzeczy, panie….
Chyba mu zabroniono, gdyż przejąłby intelektualną władzę nad portalem.
To by się niepodobało naczelnemu.
Świetny artykuł. A dla Podolskiego dozgonny szacunek ,że mu się chciało wracać do takiej gównianej ligi , że chce ratować Górnik zamiast kopać sobie w Miami a po treningach chodzić na plaże i spacerować po Ocean Drive. Ja osobiście go nie rozumiem , tym bardziej szanuję 😉
NIEMORALNA SATYSFAKCJA …
HIHIHIHI !!!
Nic dodać! Kto za starych czasów w czasie wolnym od szkoły lub na wagarach grywał od rana do nocy na klepisku osiedlowym ten wie o czym tu facet pisze! Podolski to osiedlowy wojownik na boisku i w życiu.
Ten Niemiec ma wszystkie najgorsze polskie cechy. Jeszcze chwila a będzie jeździł passatem w tedeiku, kolor butelka, wypierdziany przez Turka.
Kształtował się wyłącznie w niemczech i z dala od takich robaczków jak Ty.
Sygnał do ataku Górnika w II połowie dał Rasak a nie Podolski. Podolski miał okazję zrobić to w ciągu 7 poprzednich kolejek i nic nie zrobił. To Rasak w przerwie meczu powiedział kilka mocnych slow i to Rasak strzelił gola kontaktowego by po chwili swoimi gestami pokazać że ten mecz nie musi być przegrany, a on ma coś do udowodnienia.
Dobry tekst, dzięki.
Trela, kurwa, grzeszna przyjemność? Takie jełopowate kalki z angielskiego działają już tylko na laski z Łowicza, które bajerujesz na tinderze. No, jeszcze na tego Ziemnioka z waszej redakcji od Radumiaka.
Bo klub Besta tylko takich ma grajków, jak Łukasz Podolski.
Wali mnie folksdojcz.
Podolski to jest szwab, a Górnik to szwabski klub. Cały górny śląsk i jego mieszkańcy hanysy to folksdeutszche. Niech oni i Podolski wynoszą się z Polski,a region zostanie zasiedlony przez porządnych Polaków. Sląsko-szwebskie bydło to takie samo ścierwo jak Podolski. Wypad z Polski folksdeutsche
Wez szamotka i pierdolnij się w łeb śle tak mocno!!!
Jesteś nieukiem i idiotą. Cud że potrafisz czytać.
Hanysy na śląsku to autochtoni!
To może Polacy i Niemcy powinni się wyprowadzić ze Śląskiej ziemi.
Podolski pluje na własny klub, ale w Zabrzu to doceniają, bo Górnik to polski zespół. Udał mu się jeden mecz w tym roku i znowu popisał się swoją elokwencją. Dla mnie to zwykły prostak; może stąd bierze się jego fenomen, bo większość kibiców nie grzeszy inteligencją. Podobne przyciąga podobne.
Wez się dzieciaku rozplacz może mama cię przytuli…
Fajny artykuł i mądrze napisany ale widzę nie każdy ma na tyle inteligencji żeby go zrozumiec