Reklama

Karuzela kręci się coraz szybciej [ZAPOWIEDŹ KOLEJKI]

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

10 marca 2023, 12:29 • 11 min czytania 2 komentarze

Pierwsza przerwa reprezentacyjna w 2023 roku zbliża się wielkimi krokami. Wręcz nieubłaganie dla kilku trenerów Ekstraklasy. To czas, w którym działacze chętnie dokonują rotacji na ławkach, a stołki pod wieloma szkoleniowcami są już rozgrzane do czerwoności.

Karuzela kręci się coraz szybciej [ZAPOWIEDŹ KOLEJKI]

Zapowiedź 24. kolejki Ekstraklasy, przewidywane składy

I tak w trzech miastach poważnie zastanawiają się nad zmianą. W kolejnych trzech panuje już odpowiednia atmosfera do zmiany, ale jeszcze działacze nie są do niej przekonani. W pozostałych klubach panuje pozorny spokój, ale kto wie, co się stanie po 24. kolejce, którą zapowiemy dla was poniżej wraz z grafikami przewidywanych składów.

A zatem wsiadamy na karuzelę.

Lechia Gdańsk – Miedź Legnica (piątek, 18:00)

Już na starcie kolejki z karuzeli może wypaść pierwszy z siedzących na rozgrzanym stołku trenerów. Lechia Gdańsk mierzy się w meczu o życie z Miedzią Legnica. Porażką jednej bądź drugiej drużyny może być pierwszym poważnym gwoździem do trumny z napisem: „I liga”. Choć beniaminek znajduje się na ostatnim miejscu, to posada trenera Grzegorza Mokrego nie wygląda na zagrożoną. Dużo gorzej ma się przyszłość Marcina Kaczmarka, który od wielu dni może czuć się niczym gorejący krzew. Stoi cały w płomieniach, ale nadal prowadzi Lechię, choć atmosfera w zespole jest fatalna.

Reklama

W Gdańsku mamy bardzo złą atmosferę. Nie jest dobrze. Za nami spotkanie z trenerem Marcinem Kaczmarkiem. Zrobiliśmy analizę i nie wyglądało to dobrze. Musimy jak najszybciej zapomnieć o klęsce z Lechem Poznań. Przed nami prawdziwy finał i piątkowe spotkanie z Miedzią Legnica. Każdy, kto kiedykolwiek walczył o utrzymanie, wie, że nie można tego zrobić, grając tiki-taki, tylko skupieniem na defensywie. Tylko tą drogą możemy zostać w lidze. Na początku sezonu mieliśmy zapewnienie, że Tomasz Kaczmarek zostanie z nami do końca sezonu, a stało się inaczej, dlatego niczego nie możemy być pewni – powiedział w niedzielę Mario Maloca w „Kanale Sportowym”.

41 scen z życia Lechii Gdańsk. Przy wieloletnim bałaganie spadek nie będzie sensacją 

Choć wtedy obrońca Lechii nie mógł być pewny, jaka będzie przyszłość aktualnego trenera, to w tygodniu dyrektor sportowy Łukasz Smolarow przekazał, że Marcin Kaczmarek poprowadzi zespół w starciu z Miedzią. Ultimatum obowiązuje tylko do piątku. Porażka zapewne będzie oznaczała koniec drugiego z Kaczmarków w tym sezonie. Czy zatem należy spodziewać się trzeciego z trenerów o takim samym nazwisku? Do wyboru są już tylko Bogusław bądź Zbigniew. Choć obaj trenerzy są już wiekowi i już od kilku lat poza poważną piłką, to nie niepokoiłyby nas te kandydatury tak jak chęć przejęcia gdańskiego zespołu przez Smolarowa. Dyrektor sportowy, zamiast szukać poważnego strażaka dla Lechii, która walczy nie tylko o ligowy byt, ale możliwe, że o swoją przyszłość, bardzo często zagląda w lustro, gdzie widzi następnego trenera dla biało-zielonych.

Raków Częstochowa – Śląsk Wrocław (piątek, 20:30)

O dziwo spokój na ławce trenerskiej panuje we Wrocławiu. To nowość bowiem w ostatnich dwóch latach Śląsk prowadziło aż czterech szkoleniowców. Vítezslava Lavickę podkupiła reprezentacja Kuwejtu. Jacek Magiera padł ofiarą własnego sukcesu i awansu do europejskich pucharów, natomiast Piotr Tworek nie był w stanie podnieść drużyny po Magierze i szybko się z nim pożegnano. Były szkoleniowiec Warty nie ma jednak co narzekać, bo od wielu miesięcy pobiera należną pensję od WKS. Cicho o trenerach we Wrocławiu jednak nie jest, a szczególnie po jednej z ostatnich konferencji prasowych Ivana Djurdjevicia.

Obsraliśmy zbroję. Tak obsranej swojej drużyny jeszcze nie widziałem – powiedział po porażce z KKS Kalisz w Pucharze Polski. Choć tekst na pewno wpisze się na lata do kanonu polskiego futbolu, to i tak w kategorii konferencja prasowa miesiąca z pewnością ustąpi występowi w Lublinie. Niemniej jednak jeśli Śląsk obsrał zbroję przed drugoligowym KKS Kalisz, to co może stać się z jego piłkarzami przed rywalizacją z niepokonanym od września zeszłego roku Rakowem?

Reklama

Dobry trener musi widzieć więcej. Carlos Silva – nieoczywisty pomysł Papszuna 

Dla wrocławian jeszcze gorszą informacją jest to, że w u siebie Medaliki ostatnią porażkę poniosły w grudniu 2021 roku, co nie wróży dobrze przed piątkowym spotkaniem. Odpowiedzialnym za ten stan rzeczy w Częstochowie pozostaje Marek Papszun, co nierozerwalnie łączy się z constansem na ławce trenerskiej, który otrzymuje się już blisko siedem lat. Szkoleniowiec prowadzi swój zespól do pierwszego mistrzostwa Polski dla Rakowa. Ponownie zadziwia wszystkich swoimi decyzjami. Wiosną stworzył z rezerwowego Pogoni Szczecin Jeana Carlosa podstawowego piłkarza lidera Ekstraklasy, który notuje serię trzech meczów z golem.

Korona Kielce – Radomiak (sobota, 15:00)

Spore zamieszanie z trenerami panowało w trakcie mundialowo-zimowej przerwy w Kielcach. Po zwolnieniu Leszka Ojrzyńskiego Korona intensywnie szukała jego następcy. Nie chciała się spieszyć, dlatego posadę tymczasowo przejął Kamil Kuzera. Poszukiwania trwały i trwały, przeniosły się na ten rok, Kuzera zaczął wygrywać i zatrzymał posadę. W tabeli rundy wiosennej zajmuje szóste miejsce z dziesięcioma punktami. Wygrał również wszystkie domowe spotkania, co zapowiada interesujące derby.

Szczególnie dlatego, że równie dużym zaskoczeniem była postawa Radomiaka. Była bowiem do poprzedniego tygodnia Zieloni pozostawali niepokonani. Mało tego, notowali passę 440 minut bez straty gola, aż na boisku w meczu z Lechią pojawił się Frank Castaneda. Bezsensownie przewinił w polu karnym, dając karnego rywalom, którego na gola zamienił Łukasz Zwoliński. Wtedy wydawało się, że to nic nieznaczący dla losów spotkania epizod, lecz jak się okazało, w kolejnym meczu nie udało się Radomiakowi powrócić na odpowiednie tory w defensywie. Stracił kolejnego gola, tym razem po pięknym uderzeniu z rzutu wolnego Damjana Bohara, co poskutkowało pierwszą porażką w tym roku. Jeszcze nie musi to nic oznaczać, ale atmosfera przed derbowym starciem pozostaje nieco lepsza w Kielcach.

Zagłębie Lubin – Pogoń Szczecin (sobota, 17:30)

Atmosfera do zmiany trenera panuje aktualnie w Szczecinie. Co prawda, jeszcze nie przyjęła się w klubowych biurach, ale jest coraz mocniej wyczekiwana przez kibiców. Opinia o Jensie Gustafssonie na Pomorzu Zachodnim z tygodnia na tydzień robi się coraz gorsza. A przecież kilka miesięcy temu nic tego nie zapowiadało. Odchodząc do Legii Warszawa, Kosta Runjaic pozostawił po sobie niesmak. Jego szwedzki następca miał być jego ulepszoną wersją, mającą obrać sobie za cel trofea, które za Niemca znajdowały się blisko, ale nie na tyle, by po nie sięgnąć. Pogoń Gustafssona jest ich jeszcze dalej.

Cena ewolucji czy pomyłka? Osąd Gustafssona 

Porównując osiągnięcia Pogoni rok do roku, w każdym aspekcie obecny zespół Portowców prezentuje się słabiej. Gorzej punktuje, strzela mniej goli, więcej traci. Nawet zdolna młodzież rzadziej pokazuje się z dobrej strony, dlatego Gustafsson woli stawiać na równego, ale niezbyt przebojowego Marcela Wędrychowskiego. Ale czy to już powód, by myśleć o zwolnieniu trenera? Chyba nie. Ale czy to powód, by przypuszczać, że Pogoń zbierze w czapę od Zagłębia Lubin? To jest już bardziej prawdopodobne.

Ekipa Waldemara Fornalika, którą doświadczony szkoleniowiec bardzo szybko poukładał po przejęciu sterów, notuje passę trzech zwycięstw z rzędu. Dobrze dostosowuje się do rywala. Z tymi lepszymi oddaje inicjatywę, by ich umiejętnie kontrować. Z pozostałymi stara się zachować równy balans między ofensywą i defensywą oraz bazować na szybkim przechodzeniu od obrony do ataku i z powrotem w fazach przejściowych. Jeszcze nie ma swojego stylu, ale to w końcu nowy trend w światowej piłce, który dał się poznać podczas mundialu. Z takich wzorców korzysta również Mariusz Lewandowski z Radomiaka, o czym powiedział nam w programie „Weszłopolscy”.

Jagiellonia Białystok – Górnik Zabrze (sobota, 20:00)

W Białymstoku zapowiada nam się prawdziwa gra o tron. I raczej nie skończy się bez ofiar. Po jednej stronie stanie Maciej Stolarczyk, dla którego czas na punktowanie kończy się za dwa spotkania. Działacze Jagiellonii nie chcą wykonywać pochopnych ruchów, zwalniając szkoleniowca bez odpowiedniego następcy. Niemniej jednak prezes klubu Wojciech Pertkiewicz dał do zrozumienia Stolarczykowi o jego niepewnej pozycji, mówiąc, że jest na tyle inteligentny, że wie o swoim możliwym zwolnieniu.

Po drugiej stronie znajdzie się natomiast Bartosch Gaul, który stopniowo popada w coraz większy marazm i wygląda na trenera, który nie ma pomysłu na wyjście swojej drużyny z kryzysu. Zauważył to również Łukasz Milik, nowy dyrektor sportowy zabrzan, który w „Kanale Sportowym” powiedział, że pod koniec rundy jesiennej gra zespołu wyglądała już dość dobrze, ale teraz wszystko się rozleciało, pomimo że na papierze drużyna się wzmocniła. I jak na razie nie ma skutecznej diagnozy tego kryzysu.

Porażka jednej bądź drugiej drużyny może wyznaczyć koniec danego trenera, ale również znacznie utrudnić pracę następcy. Starcie Jagiellonii z Górnikiem to mecz z kategorii tych za sześć punktów. Dotychczas obie zdobyły ich tyle samo, znajdują się tuż nad strefą spadkową i nie mogą być pewne jutra. Zwycięstwo oddaliłoby groźbę degradacji, a dodatkowo pogrążyłoby bezpośredniego rywala w walce o utrzymanie. W tym przypadku nawet remis nikogo nie ratuje.

Warta Poznań – Cracovia (niedziela, 12:30)

Dużo spokojniej jest zarówno w Warcie, jak i Cracovii. Te zespoły mogą być już niemal pewne utrzymania i nawet jeśli ostatnio trener Dawid Szulczek mówił nam w „Weszłopolskich”, że spokój poczuje, gdy jego zespół zdobędzie co najmniej siedem kolejnych punktów, to raczej nie ma się o co martwić. W podobnej sytuacji znajduje się również Cracovia. Obie te ekipy mają tyle samo punktów, a zwycięstwo przybliżyłoby jedną z drużyn do walki o europejskie puchary. Szczególnie że wielce prawdopodobne, że już czwarte miejsce je zagwarantuje. Znajdujemy się coraz bliżej rozstrzygnięcia, w którym Puchar Polski zdobędzie ktoś z dwójki Raków Częstochowa – Legia Warszawa, choć nie odbieramy szans ani KKS Kalisz, ani Górnikowi Łęczna.

Szulczek łączony z Rakowem? Odpowiada: – Nie trzeba się grzać 

Czy jednak któraś z tych ekip ma ambicje, by zawalczyć o puchary? Czy to nie jest aby pocałunek śmierci, którego smak w poprzednim sezonie poczuł Śląsk Wrocław i zmaga się z nim do dziś, a w tym poważnie zagrożona spadkiem Lechia Gdańsk? Już w tygodniu Warta znalazła się blisko zrównania się punktami z Pogonią czy Widzewem Łódź, ale wyłożyła się na notującej serię pięciu porażek z rzędu Wiśle Płock. Właśnie dlatego zanosi nam się na typowy ligowy dżemik.

Piast Gliwice – Lech Poznań (niedziela, 15:00)

Jakby powiedział pewien piłkarski ekspert, w Gliwicach ponownie trener Lecha Poznań – John van der Brom gra o posadę. W końcu w 1/8 finału Ligi Konferencji Kolejorz wygrał tylko 2:0 z Djurgardens IF! Mógł przecież rozstrzygnąć losy awansu już w pierwszym meczu, a zresztą co to za rozgrywki ta Liga Konferencji. My nie siejemy takiego defetyzmu, ale chcemy się przekonać, jak po raz kolejny holenderski szkoleniowiec poradzi sobie z zadaniem łączenia gry w Europie i na krajowym podwórku. Do tej pory udawało mu się to ze zmiennym szczęściem.

Wydaje się jednak, że tym razem Lech nie ma się czego obawiać. Trafia w 24. kolejce na drużynę, która obawia się wielkich marek. Piast w starciach z ligową czołówką zupełnie zapomina, jak grać w piłkę, okupuje się na własnej połowie i liczy na najniższy wymiar kary. W starciach z czołową piątką zdobył tylko jeden punkt. Od Legii i Rakowa gliwiczanie już dwukrotnie dostali w papę. Od Lecha i Widzewa tylko raz i czekają na rewanż. Zremisować udało się tylko z Pogonią.

Legia Warszawa – Stal Mielec (niedziela, 17:30)

W Warszawie pojawi się kolejny trener, który nie może być pewny swojej posady. I nie chodzi o Runajaicia, który stworzył z Legii niepokonaną w 2023 roku drużynę, co udaje się tylko Rakowowi, ale o szkoleniowca Stali. Adam Majewski dokonał rzeczy wielkiej, utrzymując się z mielczanami w poprzednim sezonie w lidze. W tym na półmetku rozgrywek radził sobie jeszcze lepiej i ekipę z Podkarpacia zaczęto traktować jako jedną z największych niespodzianek. Trener zaczął wzbudzać zainteresowanie innych klubów. Chęć jego podkupienia wykazało m.in. Zagłębie Lubin, ale Majewski pozostał wierny Stali. Teraz za swoją wierność może zapłacić.

Działacze mielczan nie wyglądają na tak przywiązanych do szkoleniowca, jak on do klubu. Po kolejnym słabym meczu Majewski stracił w oczach szefów i znajduje się coraz bliżej zwolnienia. Nie bronią go wyniki, bo jego drużyna jako jedyna nie odniosła zwycięstwa w tym roku, ale nie bronił go również klub. Bezceremonialnie sprzedał najlepszego strzelca Saida Hamulicia, sprowadzając na zastępstwo Rauno Sappinena. Nie mówimy, że to przesiadka z Ferrari na Twingo, bo za bardzo dowartościowalibyśmy Hamulicia, ale dyspozycja strzelecka Estończyka znajduje się na podobnym poziomie, co atrakcyjność samochodu spod znaku Renault.

Majewski pozostając w Mielcu, starał się zatrzymać coraz szybciej kręcącą się karuzelę. Kilka miesięcy później może z niej całkowicie wylecieć. Na własnej skórze może przekonać się, że łaska działaczowska na pstrym koniu jeździ.

Wisła Płock – Widzew Łódź (poniedziałek, 19:00)

Z podobnym dylematami mierzą się w Płocku. Tu również Pavol Stano miał świetne wejście do Wisły, z którą pozostawał przez długi czas liderem Ekstraklasy. W ciągu dwóch okien transferowych odebrano mu jednak ważnych piłkarzy jak Damian Michalski, Davo czy Anton Krywociuk i cały fundament zaczął się burzyć. Stopniowo psuła się również atmosfera w szatni przez problemy finansowe Nafciarzy. Na wiosnę Wiśle nie pomagają również złe kondycje boisk, co mocno utrudnia jej grę po ziemi, którą tak ukochał Stano. Słowak z wielkiego nowatora stał się demotywatorem.

Po pięciu porażkach z rzędu na wiosnę sytuacja w Płocku znajdowała się na ostrzu noża. Zwycięstwo nad Wartą nieco ją załagodziło. Jak na razie Stano pozostanie w Wiśle, klubu nie stać, by opłacać dwóch trenerów, ale wciąż jest wiele do poprawy, a atmosfera znajduje się daleka od ideału.

Nafciarze na zakończenie 24. kolejki zmierzą się z Widzewem. Widzewem, który na wiosnę może mieć mieszane uczucia bowiem pierwszą porażkę w tym roku poniósł dopiero w ostatniej kolejce. Z drugiej strony wygrał tylko jedno spotkanie i stopniowo pikuje w tabeli. Jeszcze w połowie października znajdował się na pozycji wicelidera. Teraz plasuje się na piątym miejscu, które nie daje prawa gry w europejskich pucharach. RTS musi oglądać się również za siebie, bo Cracovia i Warta znajdują się już coraz bliżej, a szkoda byłoby w ostatnich kolejkach zaprzepaścić tak bajkowo rozgrywanego powrotu do Ekstraklasy, jaki notują w tym sezonie łodzianie.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Wstrząsające wyznanie bramkarki Bayernu. „Zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy”

Aleksander Rachwał
3
Wstrząsające wyznanie bramkarki Bayernu. „Zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy”
MMA

Mamed Chalidow to ktoś więcej, niż legenda KSW [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
5
Mamed Chalidow to ktoś więcej, niż legenda KSW [KOMENTARZ]

Ekstraklasa

Niemcy

Wstrząsające wyznanie bramkarki Bayernu. „Zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy”

Aleksander Rachwał
3
Wstrząsające wyznanie bramkarki Bayernu. „Zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy”

Komentarze

2 komentarze

Loading...