Reklama

Oto skutki popisów sędziego Frankowskiego

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

04 marca 2023, 22:58 • 3 min czytania 226 komentarzy

Ech. Tak chyba musiało być. Pozostaje tylko westchnąć. Gdy dowiedzieliśmy się, że sędzia Bartosz Frankowski poprowadzi mecz Legii po 539 dniach abstynencji od spotkań z udziałem stołecznej ekipy, przeczuwaliśmy nadchodzący kataklizm…

Oto skutki popisów sędziego Frankowskiego

Nie myliliśmy się.

Cholera, nie myliliśmy się.

Nie wierzycie? Rzućcie okiem na skądinąd sympatyczną facjatę Rafała Augustyniaka, który podczas starcia z Górnikiem Zabrze stracił dwa przednie zęby.

Reklama

Katastrofa sędziego Frankowskiego

Przez blisko półtora roku Bartosz Frankowski nie był wyznaczany jako arbiter główny na mecze z udziałem Legii. Półtora roku. Całe półtora roku. Jak to w ogóle brzmi? Decydowało o tym między innymi dziwaczne pismo, które prezes Dariusz Mioduski wystosował do zarządu Kolegium Sędziów po tym, jak 36-letni sędzia podjął cały szereg kontrowersyjnych decyzji „przeciwko” 15-krotnemu mistrzowi Polski.  Zawieszenie wiecznie trwać jednak nie mogło, ponoć czas leczy rany, do wesela się zagoi i takie tam, dlatego Frankowski wrócił na posterunek.

Wrócił.

Oj, wrócił.

Trafiło mu się spotkanie podwyższonego ryzyka. Legia po jednej stronie, Górnik po drugiej. Emocje kipiały od samego początku do samego końca, a powszechnie wiadomo, że Frankowski ma paskudną skłonność do sztucznego pompowania swojego autorytetu poprzez karykaturalne zgrywania szefa, czym tylko podjudza niesfornych piłkarzy do jeszcze bardziej zapalonych dyskusji i pretensji. Tak też było i tym razem.

Powstał chaos.

Lista odpałów jest długa.

Reklama
  • Najdziwniejsza weryfikacja przy monitorze VAR w całym tym pokręconym sezonie po golu Pekharta, kiedy to Mvondo miał kopnąć Josue w tłoku. Frankowski ocenił, że Kameruńczyk istotnie dopuścił się dyskretnego ciosu i… pokazał mu żółtą kartkę, choć przy tej interpretacji aż śmierdziało czerwonym kartonikiem.
  • Tylko żółta kartka dla Van den Hurka po wybiciu dwóch zębów Augustyniaka.
  • Dyskusyjna czerwona kartka dla Josue, który faktycznie przeginał w bajerze i ordynarnie symulował, ale, na litość boską, to jest przecież cały Frankowski. Nie potrafi naturalnie ustawiać sobie piłkarzy, przekonywać ich do swoich decyzji poprzez zdecydowanie i konkret, więc odgrywa się w najbardziej prymitywny z możliwych sposobów – pokazuje kartki.

To był jeden wielki popis niekompetencji. Po wszystkim Artur Jędrzejczyk stanął przed kamerami Canal Plus i rzucił: – Może Bartosz Frankowski odpocznie od sędziowania naszych spotkań.

To całkiem trafny komentarz w kontekście wydarzeń boiskowych, choć – co jasne i oczywiste, zawsze będziemy to podkreślać – kompletnie nie popieramy wybierania sobie sędziów przez piłkarzy, trenerów, dyrektorów, prezesów, kluby generalnie.

Legia goni lidera, Górnik patrzy w dół

W tym całym chaosie zginęła sama piłka nożna. Rwany, nerwowy, marny był to mecz. Podobać mogła się akcja bramkowa Legii. Na uwagę zasługuje wzrastająca forma Bartosza Kapustki, bardzo dobry występ zaliczył Ernest Muci (oby więcej!), klasę porządnego ligowego wyrobnika, który sporadycznie potrafi dać coś więcej i wybronić punkty, potwierdził Dominik Hładun. Wicelider zrobił swoje. I to też jest fajne w ekipie Kosty Runjaicia, że dowozi korzystne dla siebie wyniki, niezależnie od wszystkich okoliczności wokół swoich meczów.

Tak to powinno wyglądać.

Co innego Górnik Zabrze. Już chyba powoli można ogłaszać, że ten zespół czeka bitka o utrzymanie. Niewykluczone, że nieco rozpaczliwa. Przewaga nad strefą spadkową? Dwa punkty. Konkurencja nie śpi, inni punktują, gryzą trawę, pną się w górę, a tu? Marność. Kiedyś Artur Płatek, były dyrektor sportowy zabrzańskiego klubu, powiedział nam o ściągniętym przez siebie Mateuszu Cholewiaku, że „od czasu do czasu bywa przydatny”. Od czasu do czasu. Bywa. To słowa klucze. Teraz można tak powiedzieć o prawie całej drużynie Bartoscha Gaula.

Od czasu do czasu.

Bywają.

Przydatni.

Ostatnio rzadziej niż częściej.

I muszą oglądać się za plecy, żeby nie skończyło się katastrofą.

Czytaj więcej o Legii i Górniku:

Fot. 400mm.pl

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

226 komentarzy

Loading...