Andrij Bogdanow, były piłkarz Arki Gdynia, zdobywca Superpucharu z żółto-niebieskimi, w rozmowie ze Sport.Tvp.pl opowiedział o swojej służbie Ukrainie podczas wojny z Rosją.
Jak powiedział: – 22 lutego byłem w ośrodku treningowym, jakieś 70 kilometrów od Kijowa. Przygotowywaliśmy się do startu ligi. O ile dobrze pamiętam, to następnego dnia był poranny trening w Buczy, a dzień później mieliśmy jechać do Lwowa na mecz z Ruchem. Obudzili nas rano dwudziestego czwartego mówiąc, że zaczęła się wojna. Od razu wsiadłem do samochodu i wróciłem do siebie, do Kijowa. Nie potrafię ci powiedzieć, jakie miałem myśli. To było przerażające. Ludzie nie wiedzieli, co się dzieje z państwem. Nic nie wiedzieli. Niczego nie byli pewni. To nie jest coś, co można opisać słowami.
Następnie Bogdanow trafił do Obrony Terytorialnej Miasta Kijowa: – To nie było wojsko. Zwykli ludzie. Kopaliśmy okopy, ustawialiśmy barykady. Na bieżąco odbudowywaliśmy miasto. To, co się dało. Rozdzielaliśmy też pomoc humanitarną. Trzeba było przyjąć, zmagazynować, rozdysponować. Dużo pracy. W marcu sytuacja była bardzo napięta. Pamiętasz Buczę, Irpień i Hostomel? Ruscy byli dziesięć kilometrów od miasta. Wdzierali się już do Kijowa. To były ciężkie dni. Odpoczywaliśmy, tylko śpiąc. Pamiętam dobrze, jak w kwietniu wycofywali się ze stref okupacyjnych, ale to nie znaczyło, że mogliśmy odsapnąć. Analizowaliśmy możliwe scenariusze. Cały czas ćwiczyliśmy, żeby być gotowym na wszystko. Wtedy zaczęły się częstsze patrole. Godzina policyjna. Pilnowanie porządku.
WIECEJ NA WESZŁO:
Fot. 400mm.pl