Zlatanowi Alomerowiciowi z reguły dość ciężko nawiązać do efektownych akrobacji swojego imiennika. Sporo już w Ekstraklasie widzieliśmy, ale gola przewrotką zza pola karnego w jego wykonaniu raczej się nie spodziewamy. Tego, co zrobił w końcówce pierwszej połowy, też się nie spodziewaliśmy, ale podwójna interwencja bramkarza Jagiellonii mogłaby stanąć na jednej półce z wyczynami Ibry.
Strzał głową z pięciu metrów broni się rzadko. Zwłaszcza gdy nie jest to farfocel w środek bramki. Jeszcze rzadziej wyjmuje się jednak dobitkę z ciut bliższej odległości, kiedy strzelającemu w teorii pozostaje tylko wybrać miejsce, w którym piłka trafi w siatkę od wewnętrznej strony.
Dawid Abramowicz być może dokonał niezłego wyboru. Być może, bo chociaż mógł strzelić lepiej, to przede wszystkim trzeba docenić paradę Alomerowicia.
Radomiak – Jagiellonia. Zlatan Alomerović ratuje remis
W Radomiu wiało tak, że po boisku latało wszystko. Piłka, papierek po hot dogu, nawet coś, co przypominało kawałek folii. Brakowało tylko znanego z westernów kłębka krzaków. Latał także wspomniany już golkiper Jagiellonii Białystok, który zaliczył zapewne najlepszą podwójną interwencję sezonu w Ekstraklasie.
Był to chyba jedyny piłkarz Jagi, który dojechał do Radomia, bo poza tym goście mieli do zaoferowania niewiele więcej niż żenujące symulki Bartosza Bidy. Jak już wspomnieliśmy wiało naprawdę solidnie, ale Bartku, do cholery, nie aż tak, żeby położyć dorosłego, zdrowego chłopa. Uprzejmie prosimy: wyciągnij wnioski.
Radomiak na zero z tyłu, a z przodu nigdy nie wpadnie
Jeśli kolejni przeciwnicy Radomiaka będą mieli podobne pomysły na strzelenie mu gola, to całkiem możliwe, że passa czystych kont drużyny Mariusza Lewandowskiego nigdy się nie skończy. Na ten moment trwa już 388 minut i nie przeszkodziła jej nawet zmiana na środku obrony, gdzie w miejsce zawieszonego za kartki Raphaela Rossiego wskoczył Mateusz Cichocki. Zmiana była w zasadzie niezauważalna – defensywa nadal była nad wyraz szczelna i pewna.
Problem w tym, że Radomiak zbytnio upodobał sobie grę na zero do zera. Owszem, spora w tym zasługa Alomerowicia, ale gdyby gospodarze jeszcze parę razy przetestowali go w podobny sposób, to pewnie w końcu skapitulowałby, schylając się po piłkę. Ale nie przetestowali. Mizerne próby z dystansu, nieskuteczne z pola karnego. Cztery czyste konta w rundzie wiosennej przykrywa więc tylko jeden strzelony gol – po stałym fragmencie gry ze Stalą Mielec.
Z tym trzeba coś zrobić, bo inaczej na meczach Radomiaka wszyscy pousypiamy.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Dokąd bóg zaprowadzi Franka Castanedę? Wygląda na to, że do Radomia
- Marciniak: Jestem wściekły. Nie wiem, czy Ishak dotknął piłki ręką
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix