Już mieliśmy kontynuować narzekanie na piątek z Ekstraklasą i podkreślać, że w siedmiu tegorocznych meczach rozgrywanych w te dni padło aż pięć bezbramkowych remisów. Na szczęście gderać jednak nie musimy, bo Widzew w ostatniej akcji strzelił zwycięskiego gola ze Śląskiem Wrocław. I dobrze – tego spotkania wcale nie oglądało się źle, więc mocniejsze skupianie na wyniku byłoby trochę mylące.
Widzew zakończył wreszcie niezbyt udany związek z remisami. Gdyby Pawłowski nie zgrał piłki do Hansensa, a ten precyzyjnie nie wykończył podania, łódzki beniaminek zanotowałby czwarty z rzędu podział punktów.
Widzew – Śląsk Wrocław 1:0. Przesądziła ostatnia akcja
Do tej akcji mówilibyśmy o typowym widzewskim meczu w tej rundzie. Duża intensywność, dużo odwagi w ofensywie, dużo sytuacji, ale wynik znów by się nie zgadzał. Głównym winowajcą byłby właśnie Pawłowski. Po przerwie zmarnował trzy naprawdę dobre okazje. Albo brakowało mu precyzji, albo przesadzał z kombinowaniem.
Od wzroku trenera mógłby też uciekać Jordi Sanchez, który na początku przegrał pojedynek z Rafałem Leszczyńskim, a później miał wiele nieudanych decyzji i zagrań. Nie chcemy się czepiać, ale Hiszpan po udanym wejściu do ligi trochę spuszcza z tonu. Ostatnich osiem ligowych występów to raptem jedna bramka, mimo że jeśli tylko jest zdrowy, gra od deski do deski. A jak już trafił z Radomiakiem, to i tak nie mógł być zadowolony, bo powinien mieć hat-tricka.
Czymże jednak są problemy Sancheza wobec niedomagania w Śląsku Caye Quintany. Gość rozgrywa już czwartą rundę w Polsce i ciągle jest beznadziejny. Dziś miałby nawet przypadkową asystę po błędzie źle zagrywającego nogą Ravasa, ale to byłby jedyny pozytyw. Quintana wciąż stanowi ciało obce w ofensywie WKS-u. Nie strzela, nie asystuje, często znika z radarów. Licznik bije, to już 800 bezproduktywnych minut w tym sezonie. Najwyraźniej trudno z niego ot tak zrezygnować, bo barw WKS-u nie reprezentuje za drobne i trzeba wierzyć, że wreszcie coś z niego będzie. Nawet najwięksi optymiści z tygodnia na tydzień mogą tracić tę wiarę.
Garcia i Verdasca nie przeszkadzali przy golu
Całą robotę w napadzie Śląska robili Yeboah i Exposito, którzy często byli zdani sami na siebie i całkiem sporo potrafili wskórać. Yeboah po błędzie Ravasa miał najlepszą sytuację, ale strzelił akurat w ten róg, w którym stał Serafin Szota. Obrońca Widzewa wybił piłkę i między innymi dlatego wybieramy go piłkarzem meczu. W kluczowych momentach Szota spisywał się bezbłędnie. Blokował Quintanę i Exposito, zgarnął podanie Jastrzembskiego po kontrze. Był tam, gdzie być powinien.
Nie można tego powiedzieć o Victorze Garcii i Diogo Verdasce – głównych winowajcach przy straconej bramce Śląska. Garcia może i stał blisko Pawłowskiego, ale pojedynek główkowy przegrał z nim bez walki. A Verdasca – cóż… Zdecydowanie za późno doskoczył do Hansena. Konrad Poprawa miał koło siebie Sancheza i norweskiego pomocnika, nie mógł pokryć dwóch. Został przy Hiszpanie, Hansen uciekł i tak oto wrocławianie doznali ósmej porażki w sezonie.
Co do Hansena, chyba najwyższa pora mocniej mu zaufać. Wiosną Norweg miał znaczący udział w awansie, lecz w samej Ekstraklasie dotychczas odgrywał marginalną rolę. Janusz Niedźwiedź dawał mu szansę jedynie po wejściach z ławki, a nieraz nawet tego brakowało. Gołym okiem widać, że facet ma piłkarskie papiery. Najdobitniej pokazał to jesienią w Gliwicach, ośmieszając obronę Piasta. Skoro częściej wykorzystywani są inni, pewnie Hansen ma jakieś braki dotyczące kwestii taktycznych czy fizycznych, ale, kurczę, przede wszystkim ma jakość, a tej w naszej lidze nigdy za wiele.
Wygląda na to, że wygrana w Szczecinie była miłym incydentem w wykonaniu ekipy Ivana Djurdjevicia. Oprócz tego dostała ona bęcki od Zagłębia Lubin, fartownie zremisowała z Koroną i teraz przegrała z Widzewem, zawalając podstawy po wrzutce-zawiesince Żyry w pole karne. Zapowiada się, że utrzymanie znów nie będzie dla Śląska łatwym tematem. Łodzianie natomiast dzięki powrótowi na zwycięskie tory ponownie zbliżyli się do podium.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Paradoks Ekstraklasy: w kratkę grają Pasy
- „Żenada i kompromitacja” Lecha? Marku, chyba odleciałeś
- 5 problemów Lecha Poznań na starcie wiosny
Fot. Newspix