Trener Lecha Poznań, John van den Brom był rozczarowany remisem ze Stalą Mielec na inaugurację wiosennych zmagań w Ekstraklasie.
Holenderski szkoleniowiec nie pominął wątków sędziowskich. Jego zdaniem “Kolejorz” powinien mieć dwa rzuty karny w pierwszej połowie: najpierw po ręce Kasperkiewicza, potem po starciu Skórasia z Krukiem. Arbiter wówczas podyktował jedenastkę, którą później odwołał po obejrzeniu powtórek.
– To było otwarte spotkanie z obu stron, każda drużyna chciała wygrać ten mecz i to było widać. A o to przecież chodzi w piłce nożnej. Wiedziałem od ludzi w klubie, że w Mielcu grało nam się zawsze ciężko. Wiedzieliśmy, że czeka nas ciężkie spotkanie i tak to też wyglądało. Widziałem jednak po moim zespole, że jesteśmy dobrze przygotowani do startu tej rundy, ale czasami potrzeba czegoś więcej niż tylko dobra postawa drużyny. Można powiedzieć tutaj o takim elemencie, jak sędziowanie, a szczególnie decyzje VAR. W mojej opinii nie wyglądało to tak, jak byśmy chcieli, żeby to wyglądało w futbolu. Moim zdaniem dwa razy należał nam się rzut karny, a jeśli chodzi o spalonego Mikaela Ishaka, nie widziałem jeszcze tej sytuacji, ale jeśli sędziowie w wozie narysowali linię, to musiał ten spalony być – komentował Van den Brom, cytowany przez lechpoznan.pl.
– Na koniec my mieliśmy trochę szczęścia, bo rywale mieli swoją okazję i mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Dlatego też powiedziałem wcześniej, że był to otwarty mecz z obu stron – dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:
Fot. Newspix