Wzrost: 182 cm. Waga: 80 kg. Cechy szczególne: posiada niesamowite pierdolnięcie. Nie jest to opis boksera wagi półciężkiej tylko Aryny Sabalenki, z którą Magda Linette walczyła o swój pierwszy w karierze awans do finału wielkoszlemowego turnieju. Niestety, Polka na dłuższą metę nie zdołała się przeciwstawić brutalnej sile fizycznej rywalki, z którą w parze długimi momentami szła precyzja. Przegrała 6:7 (1), 2:6, ale i tak możemy być dumni z jej występu na Australian Open. I liczyć, że to, co zobaczyliśmy w Melbourne, to dopiero początek pięknej passy poznanianki w dużych turniejach na całym świecie.

Gdy Magda przełamała potężną Białorusinkę już w pierwszym gemie, obecni na trybunach Rod Laver Areny Polacy wpadli w euforię. Przypomnieli sobie niedawno wygrane z Caroliną Garcią i Karoliną Plíškovą, czyli zawodniczkami, które także górowały nad Linette warunkami fizycznymi, a jednak ostatecznie musiały w starciu z nią „odklepać”. Czeszka i Francuzka nie są jednak aż tak silne jak Białorusinka, plus nie były w ostatnim czasie w tak znakomitej formie, co Sabalenka.
Przypomnijmy: w 2023 roku Aryna wygrała dziewięć spotkań bez straty seta! Ten wynik budził szacunek, ale kiedy Magda utrzymała swoje podanie i wyszła na prowadzenie 2:0, można było pomyśleć, że każda znakomita passa kiedyś się kończy. Niestety, nie stało się to w piątkowy wieczór. Białorusinka przebudziła się dość szybko, kiedy przegrywała 1:2 i… 0:40. Gdyby wtedy Linette wygrała gema, kto wie, co stałoby się później? Nie dała jednak rady tego zrobić, bo w Sabalenkę wstąpił demon. Zaczęła returnować, a potem serwować nie tylko piekielnie mocno, ale i bardzo precyzyjnie.
Za każdym razem, gdy trafiała w piłkę, wydawała z siebie dźwięk, który na żywo robi kilka razy większe wrażenie, niż gdy ogląda się jej mecze w telewizji. Niekoniecznie pozytywne, raczej budzące irytację i niepokój. Aryna podczas wykonywania tych uderzeń wygląda na osobę, która wraz z ruchem rakiety chce wyrzucić z siebie złość jaka nagromadziła się w jej ciele przez całe życie. Zagrane z tą furią piłki pędzą do celu z olbrzymią jak na kobietę szybkością, którą w pełni można docenić dopiero z trybun. Komentator tenisa Dawid Olejniczak napisał po tym spotkaniu na Twitterze, że Sabalenka mogłaby sobie poradzić z kilkoma zawodnikami z ostatnich miejsc listy ATP. Nie dziwię się, że odniósł takie wrażenie, podczas spotkania też przemknęła mi przez głowę podobna myśl. Patrząc na zmagania Magdy z ponad 20 kg cięższą rywalką, odczuwałem też współczucie dla Polki. Gdy spytałem ją o te różnice w budowie, odpowiedziała w swoim stylu, nie skarżąc się na rzeczywistość:
– Ja też mam dużo walorów, których nie posiada Aryna. Mogę na przykład lepiej poruszać się od niej po korcie, nie zamieniałbym się z Białorusinką na niektóre rzeczy. Jesteśmy różnorodne, każda z nas gra trochę inaczej. Agnieszka Radwańska była jeszcze drobniejsza i szczuplejsza ode mnie, a jednak często radziła sobie z większymi rywalkami.
https://twitter.com/MagdaLinette/status/1618628488164171781
Nadzieja na sukces Magdy opuściła mnie w tie-breaku. Sabalenka szybko wyszła na prowadzenie… 6:0, więc stało się jasne, że jest po ptakach. Po tej demolce ciężko było uwierzyć, że Polka się odbuduje.
– W pierwszym secie Linette grała super tenis. Wszystkie piłki do mnie wracały, czułam w związku z tym presję, ale się jej spodziewałam. W drugiej partii zaczęłam się ruszać lepiej, żwawiej, dzięki czemu złapałam odpowiedni rytm zagrań – opowiadała na konferencji rozpromieniona Białorusinka. Dla niej to spotkanie też było niezwykłe – w przeszłości trzykrotnie grała w wielkoszlemowych półfinałach i za każdym razem odpadała na tym etapie. Magda wystąpiła w najlepszej czwórce takiej imprezy po raz pierwszy, ale mamy nadzieję, że nie ostatni. Nie napiszę w związku z tym, że to jej najlepszy turniej w karierze, bo mam nadzieję, że taki jest dopiero przed Linette.
– To był mecz na wysokim poziomie. Jestem dumna, że przez tak długi czas mogłam go utrzymać i grałam swój tenis.
My też jesteśmy dumni, że mamy taką zawodniczkę. Magda zafundowała nam wspaniałą wycieczkę po Melbourne, mocno liczymy, że w kolejnych miesiącach „pokaże” kibicom uroki Paryża, Londynu i Nowego Jorku…
KAMIL GAPIŃSKI Z MELBOURNE
Fot. Newspix.pl
Rosyjskie kurewki w finale, Iga bedzie musiała tradycyjnie Rolanda rozjebać bo ta Rybakina moze zgarnać wszystko w 2023…
No i wyszło szydło z worka. I tak lepiej od rozplakanego babochłopa.
Babochłopem to jest Świątek.Nawet cycków nie ma.
Ale ma wstążkę wukrainu.
A ty?
Mózgu?
Jak taki debil jak ty funkcjonuje?
Potrafisz kupić bilet do mieskiegoo autobusu?
Nie popisali się prowadząca Alize Lim i tzw. eksperci Mats Wilander i Tim Henman w studiu Eurosportu przed meczem. Zamiast skupić się na Magdzie i przbliżyć jej sylwetkę i to jak fantastycznie radzi sobie w tym turnieju, woleli cały czas gadać o tym babochłopie z Białorusi mówiąc, że Magda nie ma z nią szans. Babochłopa zna większość osób interesujących się tenisem nawet tylko okazjonalnie, zwłaszcza, że jest to tenisista/ka ze ścisłego top. Jeżeli nie z samej gry to chociaż z tego jak ryczy/wyje na korcie. Jakby każda odbita piłka sprawiała jej niewyobrażalny ból. To był czas Magdy i świetna okazja do tego aby szerzej zaprezentować jej osobę. Kibice przecież uwielbiają takie romantyczne historie kiedy mało znany sportowiec zaczyna nagle ogrywać we wspaniałym stylu znacznie wyżej notowanych rywali. To są piękne chwile niezależnie od tego o jakim sporcie mowa. Dzięki Magda Linette bo nie żałuję że zarywalem noce aby oglądać Cię w akcji.
faktycznie, ta Sabalenka, przy każdej piłce tak wyła czy stękała, jakby kto jej w kroczy grzebał , aż strach pomyśleć co musi być przy dymanku
Brawo Śruba brawo Białoruś. Ave Pan Prezydent Łukaszenka!
lubie potężne kobiety
Kryptogeje tak mają. Niby kobieta, ale kształty z ich fantazji.
Potężna Białorusinka 😀
Nazywamy rzeczy po imieniu…
No coś takiego! Taki afront wobec Matki Polki (przyszłej)…
Matka Polka była tylko jedna (Kaczyńska)
Białorusin prędzej.