Reklama

Sochana i Spurs oglądały tłumy. Rekord frekwencji na meczu NBA

redakcja

Autor:redakcja

14 stycznia 2023, 08:27 • 2 min czytania 2 komentarze

San Antonio Spurs – w ramach obchodów 50-lecia występów w Teksasie – wrócili do hali Alamodome, w której ostatni raz wystąpili niemal 20 lat temu. To w niej zmierzyli się tej nocy z Golden State Warriors. I choć przegrali, to było to wielkie święto koszykówki. Udział brał w nim też Jeremy Sochan, zagrał jednak przeciętny mecz. 

Sochana i Spurs oglądały tłumy. Rekord frekwencji na meczu NBA

12 maja 2002 roku. To wtedy po raz ostatni ekipa z San Antonio wystąpiła w hali Alamodome. Trudno było sobie wyobrazić lepszy dzień na powrót, niż starcie z aktualnymi mistrzami NBA – nawet jeśli ci mieli w ostatnim czasie swoje problemy. Fani w Teksasie ewidentnie się z tym zgodzili, na trybunach pojawiło się ich bowiem 68323. To nowy rekord ligi. Poprzedni należał do meczu Atlanta Hawks – Chicago Bulls z 1998 roku, gdy oglądać Michaela Jordana i spółkę przyszły nieco ponad 62 tysiące fanów.

– To zdecydowanie coś innego niż normalny mecz. Kibice byli dziś bardzo podekscytowani. To był niesamowity moment dla wszystkich. Pojawiła się nostalgia. To cholernie ekscytujące, gdy tak wielu ludzi przychodzi po to, by zobaczyć jak grasz. Mam nadzieję, że to był dla nich dobry mecz – mówił już po starciu Gregg Popovich, trener San Antonio Spurs.

Mecz sam w sobie, owszem, nie był zły. Brakowało w nim jedynie emocji, bo Warriors szybko wyszli na stosunkowo wysokie prowadzenie (74:6o do przerwy), a w trzeciej kwarcie właściwie zamknęli sprawę zwycięstwa, wygrywając ją jedenastoma oczkami. I to wszystko bez przesadnego eksploatowania swoich liderów – Klay Thompson i Steph Curry spędzili na parkiecie po 23 minuty.

Jeremy Sochan grał o minutę dłużej. W tym czasie zdobył cztery punkty i zaliczył osiem zbiórek. I to tyle z pozytywów. W oczy rzuca się bowiem słaba skuteczność z pola (2/9) i spudłowane dwa rzuty wolne, z którymi ostatnio u Polaka było już zdecydowanie lepiej. Inna sprawa, że żaden z zawodników gospodarzy nie zagrał minionej nocy przesadnie dobrego meczu. Więc skończyło się, jak musiało się skończyć – Warriors wygrali 144:113.

Reklama

Fot. Newspix

Najnowsze

Koszykówka

Niemcy

Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Szymon Piórek
1
Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Komentarze

2 komentarze

Loading...