Reklama

Ranking Weszło – środkowi obrońcy 2022

redakcja

Autor:redakcja

26 grudnia 2022, 11:01 • 6 min czytania 70 komentarzy

Bez jakichkolwiek wstępów musimy wam powiedzieć, że mieliśmy problem z przygotowaniem rankingu polskich środkowych obrońców za rok 2022. O ile pierwsza piątka poszła jeszcze w miarę gładko, o tyle w przypadku drugiej pojawił się niemały zgrzyt. Postawić na mocniejsze nazwiska z lepszych klubów, ale jednocześnie piłkarzy, którzy mieli problemy z regularną grą, czy może na nieco mniej oczywistych zawodników, ale takich, którzy uzbierali naprawdę słuszną liczbę minut i oczywiście prezentowali przy tym przynajmniej solidny poziom? 

Ranking Weszło – środkowi obrońcy 2022

Cóż – zdecydowaliśmy się na drugą grupę, dlatego ten ranking rozpoczniemy nietypowo, bo od nazwisk tych, których w dziesiątce zabrakło. Na myśli mieliśmy przede wszystkim tych gości:

  • Paweł Dawidowicz (572 minuty w tym roku),
  • Bartosz Salamon (675 minut),
  • Kamil Piątkowski (1058 minut – z uwzględnienim występów w kadrze u-21),
  • Paweł Bochniewicz (1256 minut),
  • Marcin Kamiński (1350 minut).

Takiego Sebastiana Walukiewicza, który nawet z występem w młodzieżówce niezbyt zdecydowanie przekroczył granicę 200 minut, nawet nie braliśmy pod uwagę, choć przecież przed chwilą był w kadrze Czesława Michniewicza. To samo trzeba zresztą powiedzieć o większości z powyższych nazwisk (jeśli nie byli powołani, to znajdowali się przynajmniej w szerokiej kadrze na mundial – wyjątkiem Piątkowski), ale w ostatecznym rozrachunku z orzełkiem na piersi zagrał w tym roku tylko Salamon. I to właśnie od tego feralnego meczu ze Szkocją zaczęły się jego problemy, które przekreśliły szanse na cokolwiek w czasie roku, który dla lechity zapowiadał się na naprawdę udany. Ech, cholerne zdrowie. To przede wszystkim kontuzje stopowały tych gości, choć zdarzało im się też po prostu przegrywać rywalizację.

Najlepsi polscy środkowi obrońcy 2022 – ranking

Ale skoro już wyjaśniliśmy to, czym się kierowaliśmy, przejdźmy do obecnych w zestawieniu. Tym bardziej, że doszło do spektakularnego awansu. Jakub Kiwior nie jest co prawda debiutantem, rok temu wylądował na 10. miejscu, ale trochę na kredyt i ze względu na problemy kilku innych zawodników. Argumentacja była wtedy krótka: „dobra forma na Słowacji, gra w eliminacjach do pucharów, w Spezii złapał epizodziki”. Cóż, pozmieniało się. Szansa, którą młody Polak dostał od Thiago Motty w grudniu zeszłego roku, przerodziła się w bycie pewniakiem do gry na poziomie Serie A. Od tego sezonu – na nominalnej pozycji środkowego obrońcy. I grę na tyle obiecującą, że Kiwiora na radarze ma mnóstwo silniejszych klubów. Zresztą już latem mógł przenieść się do Premier League, ale postawił na zbieranie doświadczeń w miejscu z mniejszą rywalizacją. Wyszło mu to na dobre również w kontekście kadry, bo o ile jeszcze w marcu męczył się na lewej obronie w młodzieżówce Stolarczyka, o tyle już w czerwcu debiutował u Michniewicza, do U-21 wracając tylko na chwilę na kluczowy mecz z Niemcami. Od spotkania z Holandią opuścił tylko trzy minuty w seniorskiej drużynie narodowej. Początkowo w zachwyt wprawił nawet Roberta Lewandowskiego, co wyłapały kamery „Łączy nas piłka”. I nawet jeśli mundial nie do końca potwierdził to, że Kiwior jest już gotowy, żeby dźwignąć miano lidera naszej defensywy, bo popełniał sporo gaf, które mogły mieć poważne konsekwencje, to jednocześnie utwierdził w przekonaniu, że jeśli chcemy grać trochę inaczej, to na nim powinniśmy tę obronę opierać.

Dalej duet, który stanowił się o sile kadry w ostatnich latach. Ale mający też problemy. W przypadku Jana Bednarka to brak miejsca w podstawowym składzie po przenosinach do Aston Villi i w konsekwencji (a także w wyniku zmiany ustawienia) wypadnięcie z podstawowego składu reprezentacji na mundialu. U Glika nieco odwrotnie – w kadrze znów się w miarę obronił, ale klubowo lata świetności ma już za sobą, w dodatku dopadają go problemy zdrowotne. W maju walczył w barażach o powrót na poziom Serie A, ale nie wyszło i 34-latek utknął na zapleczu włoskiej elity, gdzie też miewa problemy.

Reklama

Na fali wznoszącej jest z kolei Mateusz Wieteska. Groziło mu zakopanie się w roli ligowca, a przy nieco korzystniejszych wiatrach – rozglądanie się za pracodawcami w ligach spoza TOP5. To nie jest tak, że łatwo wjechać do nich z Polski po 25. urodzinach. Wieteska wiosną jakoś szczególnie nie zachwycał w barwach Legii, ale po przeprowadzce do Clermont Foot jego postrzeganie musiało się zmienić. Na początku popatrzył sobie z bliska, co potrafi zrobić paryski walec, był nawet świadkiem gola Messiego z przewrotki, ale warto docenić, że w tych wymagających rozgrywkach gra wszystko od deski do deski i poczyna sobie coraz pewniej. Powinien utrzymać miejsce w kadrze nawet mimo tego, że nie poprowadzi jej już Czesław Michniewicz, który cenił go ze względu na młodzieżówkę. I może nawet zacznie więcej grać (na razie wypadł bardzo blado z Belgią i zaliczył niezbyt udane wejście w końcówce meczu z Chile).

Dalej Michał Helik. Marzył się Lechowi, ale na razie jest dla niego miejsce w Championship. O ile Barnsley musiało się tym poziomem pożegnać, o tyle jego stoper utrzymał status, choć na razie zanosi się na to, że Polak może spaść drugi sezon z rzędu. Indywidualnie jednak żadnej tragedii nie ma. I w tym miejscu zaczynamy przegląd mniej oczywistych nazwisk, które zdecydowaliśmy się docenić. Pierwsze – Damian Michalski. Wiosną pewne miejsce w Wiśle Płock, ale gra tylko solidna. Jesień? Świetny początek w ekipie Nafciarzy, potem transfer do 2. Bundesligi i nadspodziewanie gładkie wejście do Greuther Furth. Według not Kickera jest najlepszym graczem tej drużyny (12. miejsce wśród ligowych obrońców), co ułatwiły mu pewnie dobre statystyki strzeleckie (4 gole i 1 asysta w 11 meczach). Bardzo fajnie rozwija się w Piaście Ariel Mosór, nawet jeśli drużyna miała słabą jesień. 19-latek prezentował równiejszą formę niż Jakub Czerwiński, dla którego znaleźliśmy miejsce w zestawieniu, choć jesienią nie do końca pomagał wyjść Piastowi z kryzysu (za to wiosnę miał świetną). W zestawieniu zmieścili się też stoperzy z Serie B – Przemysław Szymiński, który jest ceniony we Frosinone (podpisał nowy kontrakt, zakłada czasami opaskę kapitana, gra bardzo solidnie), a także Przemysław Wiśniewski, który wiosnę spędził jeszcze w Górniku Zabrze, ale później przeniósł się do Venezii, a w spadkowiczu z Serie A gra wszystko, jak leci.

To nie są, jeszcze raz powtórzymy, wybory idealne, ale konkurencja ma problemy. Włącznie z tą, która była na mundialu. Artura Jędrzejczyka oczywiście braliśmy pod uwagę, ale tak jak rozumiemy, że mógł Michniewiczowi pasować ze względu na doświadczenie i znajomość wynikającą ze wspólnej pracy, tak nie możemy się zgodzić, że w tym roku był czołowym polskim stoperem. Był solidny, a to nie wystarczyło, nawet biorąc pod uwagę to, że wielu innych graczy z tej pozycji miało ciężary z grą (zresztą wiosną „Jędza” też je miał). Inne nazwiska? Nawrocki, Dźwigała, Peda, Matras, Szymonowicz, Stępiński… Dobra, może wystarczy.

Reklama

Więcej o polskich piłkarzach:

Najnowsze

Inne kraje

Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Szymon Janczyk
0
Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?
Anglia

Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Szymon Piórek
0
Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Komentarze

70 komentarzy

Loading...