Reklama

Czy Brazylia znów zatańczy? Co wymyśli van Gaal? Czas na ćwierćfinały!

Patryk Fabisiak

Autor:Patryk Fabisiak

09 grudnia 2022, 12:26 • 5 min czytania 4 komentarze

W Polsce wciąż trwa afera wokół reprezentacji Polski. Liczymy pieniądze, przepytujemy Czesława Michniewicza czy Roberta Lewandowskiego i przymierzamy się do poszukiwań nowego selekcjonera. O samej piłce niestety jest niewiele dyskusji, ale na szczęście to się zaraz zmieni. Już za kilka godzin rozpoczną się ćwierćfinały mistrzostw świata w Katarze i w końcu zaczniemy skupiać się na tym, kto do kogo podał bądź nie podał i czy ktoś grał dobrze, czy niedobrze. Czyli to, co kochamy najbardziej.

Czy Brazylia znów zatańczy? Co wymyśli van Gaal? Czas na ćwierćfinały!

Cytując klasyka, można przyznać z pełną odpowiedzialnością, że w ćwierćfinale “nie ma już słabych drużyn”. Zaczniemy z grubej rury, bo już w pierwszym dniu tego etapu mundialu zobaczymy w akcji dwóch murowanych faworytów do sięgnięcia po tytuł mistrza świata. Mowa tutaj o Brazylii i Argentynie. Ci pierwsi zdają się pewnie zmierzać do finału, ale dziś staną naprzeciw nieprzewidywalnych Chorwatów i zdarzyć może się w zasadzie wszystko. Ci drudzy z kolei mają jeszcze gorzej, bo sami wciąż nie do końca przekonują, a zmierzą się z rozpędzającą się Holandią Louisa van Gaala. Emocji na pewno nie zabraknie!

Mistrzostwa Świata 2022 – 9.12 (piątek)

Chorwacja – Brazylia (16:00): zapowiedź meczu

Każdy, kto oglądał wcześniejsze występy tych drużyn na mundialu w Katarze, musi stwierdzić, że to spotkanie ma tylko jednego faworyta i jest nim oczywiście Brazylia. Canarinhos tanecznym krokiem przeszli przez 1/8 finału bezlitośnie miażdżąc marzenia milionów Koreańczyków. Podopieczni Tite zrobili wszystko, czego się od nich oczekuje. Zapakowali cztery bramki wyjątkowej urody, po każdej z nich z uśmiechami na twarzach wykonywali ruchy a la gołębie raczące się ziarnem, a po trafieniu Richarlisona dołączył do nich nawet trener, co stało się pożywką do wielu internetowych memiarzy, którzy takich okazji nie przepuszczają.

Tak więc klimat jest iście brazylijski, a czegoś takiego nie było już od dawna. Pamiętamy doskonale Brazylię prowadzoną przez smutnego i zgorzkniałego Dungę, która zwyczajnie męczyła oczy czy tę Luiza Felipa Scolariego z jego drugiego podejścia, która doznała jednej z największych klęsk w historii tamtejszego futbolu, czyli porażkę 1:7 z Niemcami. Dziś nikt już nie pamięta, a przynajmniej nie chce i nie musi pamiętać, o tamtych wydarzeniach. Dziś to Brazylia wygląda na taki zespół, który zaraz może rozgnieść któregoś z faworytów takim stosunkiem bramek i w tej chwili jest chyba drużyną numer jeden w wyścigu po najważniejsze trofeum w świecie futbolu.

Reklama

Ale czy to wszystko nie zrobiło się zbyt cukierkowe? Czy w tej Brazylii przypadkiem wszystko nie idzie aż za dobrze? Może tak być, a jeżeli ktoś miałby popsuć ten radosny nastrój, to właśnie Chorwaci. Wicemistrzowie świata zupełnie nie przekonują na mundialu w Katarze. W 1/8 mieli problem z pokonaniem Japonii i kto wie, jakby się to wszystko skończyło, gdyby ci nie napatrzyli się na to, jak rzuty karne wykonywał Robert Lewandowski. Ale to wciąż jest niezwykle mocna drużyna. Drużyna pełna doświadczenia, wyrachowania i sprytu, czym z pewnością bije na głowę frywolnych Brazylijczyków. Ogniści nie otworzą im takiej autostrady do bramki, jak Koreańczycy, a sami potrafią ukąsić.

I przede wszystkim mają Lukę Modricia

CHORWACJA: Livaković – Juranović, Lovren, Gvardiol, Barisić – Modrić, Brozović, Kovacić – Kramarić, Petković, Perisić

BRAZYLIA: Alisson – Militao, Marquinhos, Silva, Danilo – Paqueta, Casemiro, Neymar – Raphinha, Richarlison, Vinicius

Może być zdjęciem przedstawiającym tekst „KFC 9.12 16:00, 1/4 FINAŁU, Education City Stadium CHORWACJA BRAZYLIA”

Reklama

Holandia – Argentyna (20:00): zapowiedź meczu

W tym spotkaniu różnica nie jest już aż tak wyraźna. Na pierwszy rzut oka każdy może powiedzieć, że faworytem jest Argentyna. Bo kibice, bo Messi i tak dalej, i tak dalej… Rzeczywistość nie jest jednak tak kolorowa. Podopieczni trenera Scaloniego zaliczyli wpadkę już na samym starcie mundialu i przegrali zupełnie niespodziewanie z Arabią Saudyjską. Później się otrząsnęli, ale zwycięstwa z Meksykiem i Polską, to nie był jakiś wyjątkowy pokaz siły Albicelestes. A już w szczególności to pierwsze, bo wtedy wynik udało się otworzyć dopiero dzięki geniuszowi Messiego. Pokonanie Australii w 1/8 też wielkiej chluby nie przynosi, bo w pewnym momencie wydawało się, że można zacząć liczyć, ile Argentyńczycy zdobędą bramek, ale zamiast tego załatwili sobie nerwową końcówkę.

Wydaje się więc, że w Argentynie nikt nie śpi spokojnie. Kibice bawią się świetnie, jak zawsze, ale z drużyny dochodzą jakieś małe niepokojące sygnały. Martwi szczególnie niespodziewany wybuch Lionela Scaloniego na konferencji, kiedy jeden z dziennikarzy zapytał się o zdrowie Rodrigo de Paula. Selekcjoner oburzył się, skąd ten gość z mikrofonem wie, że piłkarz zszedł z boiska przed końcem treningu, skoro ten był zamknięty. Zrobiło się nieprzyjemnie, ale abstrahując od samego wątku szpiegowskiego, martwić musi przede wszystkim sam rzekomy uraz pomocnika. A w sumie już nie rzekomy, bo Scaloni nie zaprzeczył, że coś jest nie tak.

De Paul to niezwykle ważny zawodnik argentyńskiej układanki i konieczność zastąpienia go na przykład Paredesem może być mocno kłopotliwa. A wróg nie śpi. Bo w końcu czemu Scaloni aż tak się zdenerwował? Prawdopodobnie dlatego, że zdaje sobie sprawę, kto stanie dziś naprzeciwko niego. A będzie to stary, dobry i przebiegły Louis van Gaal. Jeżeli ktoś ma przygotować coś specjalnego, co zniszczy argentyńskie marzenia to właśnie on. Można być pewnym, że selekcjoner Holendrów ma już przygotowany jakiś specjalny manewr na ewentualny brak de Paula w składzie przeciwników.

Ale to nie wszystko. Dla van Gaala ten mundial jest już ostatnim, bo tuż po jego zakończeniu odchodzi z reprezentacji i w ogóle kończy karierę trenerską. Ten turniej jest dla niego szansą na przypieczętowanie swojego dziedzictwa i przede wszystkim zapewnienia sobie nieśmiertelności w Holandii, co dałoby na pewno zdobycie pierwszego mistrzostwa świata. Na razie trudno mówić o sięgnięciu po trofeum przez Holendrów, ale trzeba przyznać, że się rozkręcają, a mało kto w nich wierzył. Ich zwycięstwo w 1/8 z USA było imponujące i niewykluczone, że dziś będziemy mówić o kolejnym. Argentyna ma swoje problemy, więc jest w co celować.

HOLANDIA: Noppert – Timber, Van Dijk, Ake – Dumfries, De Roon, De Jong, Blind – Klaasen – Gakpo, Depay

ARGENTYNA: Martinez – Molina, Otamendi, Romero, Acuna – de Paul, Fernandez, Mac Allister – Alvarez, Messi, Di Maria

Może być zdjęciem przedstawiającym tekst „KFC 9.12_ 20:00, 1/4 FINAŁU, Lusail Stadium HOLANDIA - ARGENTYNA”

***

Zapraszamy do nadrobienia najnowszego vloga Jakuba Białka prosto z Kataru!

Czytaj więcej o mundialu w Katarze:

Fot. 400mm.pl

Urodzony w 1998 roku. Warszawiak z wyboru i zamiłowania, kaliszanin z urodzenia. Wierny kibic potężnego KKS-u Kalisz, który w niedalekiej przyszłości zagra w Ekstraklasie. Brytyjska dusza i fanatyk wyspiarskiego futbolu na każdym poziomie. Nieśmiało spogląda w kierunku polskiej piłki, ale to jednak nie to samo, co chłodny, deszczowy wieczór w Stoke. Nie ogranicza się jednak tylko do futbolu. Charakteryzuje go nieograniczona miłość do boksu i żużla. Sporo podróżuje, a przynajmniej bardzo by chciał. Poza sportem interesuje się w zasadzie wszystkim. Polityka go irytuje, ale i tak wciąż się jej przygląda. Fascynuje go… Polska. Kocha polskie kino, polską literaturę i polską muzykę. Kiedyś napisze powieść – długą, ale nie nudną. I oczywiście z fabułą osadzoną w polskich realiach.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Narodów

Kiwior w innej rzeczywistości. “Nie odstawaliśmy od najlepszych”. Sprawdzamy!

Patryk Stec
3
Kiwior w innej rzeczywistości. “Nie odstawaliśmy od najlepszych”. Sprawdzamy!

Mistrzostwa Świata 2022

Liga Narodów

Kiwior w innej rzeczywistości. “Nie odstawaliśmy od najlepszych”. Sprawdzamy!

Patryk Stec
3
Kiwior w innej rzeczywistości. “Nie odstawaliśmy od najlepszych”. Sprawdzamy!

Komentarze

4 komentarze

Loading...