Krzysztof Stanowski w Mundialowym Zerze zacytował wiadomość, jaką wysłał mu Kamil Glik. Dotyczyła ona „rewelacji” niektórych mediów, które chciały – po aferii premiowej – rozkręcić aferę noclegową.
Przypomnijmy, co pisała Interia: Okazuje się jednak, że sprawą, która może przeważyć, może być sposób organizacji pobytu kadry na zgrupowaniu w Katarze, przy okazji mundialu. „Biało-Czerwoni” osiedli w Ezden Palace Hotel na obrzeżach Dohy. Problem tkwi w tym, że selekcjoner wyraził zgodę, aby na kilka dni w hotelu zamieszkały też żony i rodziny kilku piłkarzy. Co prawda byli oni rozlokowani na pierwszym piętrze, podczas gdy drugie było zamknięte wyłącznie dla drużyny.Nasz informator jednak twierdzi, że przez obecność bliskich piętro niżej w pewnych momentach zgrupowanie przypominało kolonię, gdyż piłkarze i tak schodzili do swych rodzin. Na pewno nie wpływało to korzystnie na koncentrację.
Kamil Glik poniekąd skomentował to tak: – Niech nie dopisują teorii o rodzinach, że przeszkadzały, bo to po prostu krzywdzi. Wiesz, ja mam to w dupie, ale to, że żona z dziećmi, mama, teściowa, przyjechały za moje pieniądze (250 tysięcy złotych) do hotelu oddalonego od 40 minut od nas, to jest złe? Widziałem się z nimi dwa razy, po meczach z Meksykiem i Arabią, między trzynastą a dwudziestą, bo było pozwolenie na wyjście na obiad… Robienie rodzinom krzywdy, że nam przeszkadzały, że za pieniądze PZPN się bawiły, to najwyższe skurwysyńtwo z możliwych.
WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA:
Fot. Newspix