Spadki temperatur w całym kraju ostudziły chwilowo zapał dwóch wrogich plemion. Wyznawcy Stylu schowali się w swoich namiotach, obrażeni tym co zobaczyli w meczu przeciwko Argentynie, zaś wielbiciele Wyniku długo świętowali awans do 1/8 finału mistrzostw świata. W niedzielę po południu, gdy powoli ustanie już dzwonienie łyżek o talerze po skończonym rosole, przeciwnicy z obu stron barykady znów zaciekle na siebie ruszą.

Istnieje obawa, że gdyby na środku pustyni położyć patyk i przyprowadzić tam wszystkich Polaków, bez problemu znaleźliby powód do kłótni o jego kształt, długość, praktyczne użycie, czy trwałość. Spory w kategoriach czarno-białych towarzyszą nam od lat – polityka, sport, film, muzyka – bez znaczenia.
Okoliczności, w jakich reprezentacja przystępuje do starcia z Francją są czymś, czego w naszym futbolu jeszcze nie było. Niewątpliwy sukces sportowy, którym jest awans do najlepszej szesnastki MŚ, ma w wielu miejscach żałobną ścieżkę dźwiękową. Zacząłem się zastanawiać, czy sensacyjne wyrzucenie Trójkolorowych za burtę mundialu w najbardziej nawet koszmarnym stylu, podsyci ogień czy pozwoli nam jednak wreszcie świętować?
Staram się patrzeć na całą sytuację z tak zdrowym rozsądkiem, jak to tylko możliwe. Siedzę pomiędzy oboma obozami i wiem, że wszyscy mają sporo racji i zarazem każdy z nich jej nie ma. Brałem udział w świętowaniu piłkarskich sukcesów, choćby na Stadionie Śląskim, gdy nasza drużyna narodowa po szesnastu latach wróciła na salony, pokonując tamtego wieczoru Norwegię 3:0 i to była dla mnie definicja święta.
Ale z drugiej strony mam cały czas w pamięci opowieść ojca o zwycięskim remisie na Wembley. Byłem nią katowany przynajmniej raz w tygodniu. I gdy wreszcie po latach obejrzałem powtórkę, dotarło do mnie, że Anglia nie potrafiła pokonać samej siebie. To był gigantyczny fart.
Przed mistrzostwami świata w Katarze patrzyłem na naszą grupę na chłodno: Meksyk – remis byłby ok. Arabia Saudyjska – musimy wygrać. Argentyna – na bank przegramy. I dokładnie taki scenariusz się sprawdził. Nie należę do grona osób szczęśliwych z powodu stylu naszej reprezentacji, ale też nie zapisałem się do partii permanentnie rozwścieczonych. Pisałem przed tygodniem, ile bardzo słabych meczów zagraliśmy podczas mundialu od 1986 roku, z tą różnicą, że nie wychodziliśmy z grupy. Warto oczywiście o stylu dyskutować, szczególnie, że dziś Polak może sobie włączyć w weekend telewizor i obejrzeć w akcji najlepsze drużyny klubowe. I jak się ktoś napatrzy na grę Realu czy City, to nic dziwnego, że trudno mu strawić ten kotlet, jaki serwuje mu kadra.
Wielu kibiców z Polski czuje się obywatelami świata. Jedni latają zaśpiewać „You Will Never Walk Alone” do Liverpoolu, inni do Barcelony, by zobaczyć z bliska gole Lewandowskiego. Obcując z luksusową materią przesiąkamy nią i nie chcemy już substytutów. Od 2012, kiedy to podczas EURO polscy fani wierzyli, że trio Piszczek, Błaszczykowski i Lewy zrobi nam z reprezentacji drugą Borussię Dortmund, wierzymy jednak, że drużyny klubowe naszych reprezentantów zlepią się w jedną, bardzo mocną kulę pod szyldem kadry.
Plemię Stylu nie chce pojazdu, który przemieści nas z punktu A do punktu B, a plemię Wyniku właśnie tego żąda, nie wymagając komfortu w trasie. Stylowcy nie jeżdżą Uber X, chcą, żeby podjechał po nich Lexus, wynikowcy zjedzą piłkarski fast food, który zresztą najlepszy jest na kaca, co nie od dziś wiadomo. Nie rozstrzygniemy tego sporu, nie ma szans. Zbyt wygodnie siedzi się w okopach, by pójść za linię wroga i spróbować znaleźć, jak mówił Mateusz Borek w „E=MC2”, „konsensus, porozmawiać znaczy”.
Ja wiem jedno. Nie miałem co do tego mundialu żadnych oczekiwań w kwestii Polski. Za dużo razy na coś liczyłem, dostając w zamian nic. Trudno więc nie traktować awansu do 1/8 finału jako czegoś pozytywnego. W życiu nie przyszłoby mi do głowy powiedzenie, że wolałbym, aby polska reprezentacja odpadła, tylko dlatego, że gra brzydko. Do meczu z Francją usiądę dokładnie z tą samą naiwnością i wiarą, niczym niepodpartą, co każdego poprzedniego. A może się uda? Z chęcią zrobiłbym sondę wśród Niemców i zapytał, czy chcieliby się z nami zamienić. I podejrzewam, że byłby to akurat jeden z wyjątków, kiedy odpowiedzieliby: tak.
Chłodne analizy są rzeczą naturalną, szanuję je, natomiast piłkę na poziomie kadry traktuję zupełnie inaczej. Tutaj serce bierze górę nad rozumem. Nie twierdzę, że Czesław Michniewicz wynalazł jakąś magiczną formułę, zrewolucjonizował dyscyplinę, jak kiedyś Jan Boklöv skoki narciarskie, ale to właśnie myśl, która przyszła mi do głowy. Skaczemy dalej niż inni, niczym Szwed stylem V. Noty za to są niskie, za to odległości przyzwoite. Choć nie sądzę, by świat chciał to kopiować i wdrożyć do codziennego użytku w obszarze innym niż scenariusz science fiction.
***
To chyba Didier Deschamps nalegał, by spotkać się zaraz na początku roku. – Nie ma już na co czekać – rzucił do słuchawki w rozmowie z Fernando Santosem. Nic dziwnego, że Francuz czuł się najbardziej upokorzony, w końcu to jego drużyna odpadła z Polską po bezbramkowym meczu, w którym Wojciech Szczęsny obronił w serii jedenastek aż trzy strzały, zresztą, jedyne celne uderzenie Polaków tamtego popołudnia oddał również bramkarz, próbując przelobować Hugo Llorisa z własnego pola karnego, gdy ten obserwował rozwój wypadków ze środkowego koła.
– Oddaliśmy 76 strzałów i nie udało nam się awansować – syknął Deschamps.
– Spokojnie, Didier, to musi być jakaś diabelska formuła, przeklęci Polacy – kręcił głową Santos, choć jego demonem okazała się Szwajcaria.
Teraz, 2 stycznia 2023 roku, siedzieli przy wielkim, dębowym okrągłym stole. Herve Renard lśnił bielą koszuli i wyznał, że liczył na przejęcie reprezentacji Polski, ale po zdobyciu mistrzostwa świata przez drużynę Czesława Michniewicza, nie było na to szans.
Louis van Gaal, w swoim stylu, zachwycał się dziwacznymi rzeczami. – Czy wiecie, że Polacy mieli prawie ujemne xG? To fenomenalne! – wykrzyczał, ale inni nie podchwycili jego entuzjazmu.
Gregg Berhalter rozprawiał coś o „Polish Dream”, a Zlatko Dalić rozłożył ręce i powiedział, że prawdopodobnie wszyscy wzięli udział w jakimś dziwacznym eksperymencie rodem z serialu „1899”.
Zaproszeni z zewnątrz mentorzy – Marcelo Bielsa, Pep Guardiola i Jurgen Klopp – siedzieli w milczeniu, przeglądając notatki. Bielsa obejrzał wszystkie mecze polskiej reprezentacji od czasów Ernesta Wilimowskiego i teraz zerkał na nakreślone na tej podstawie wykresy. Guardiola szykował się do wykładu na temat „nowoczesnego wykorzystania Roberta Lewandowskiego”, a Klopp czuł się nieswojo, bo nie podzielił się z obecnymi tutaj mężczyznami informacją o tym, że polecił Michniewicza szefom Liverpoolu i za kilka tygodni miał mu ustąpić miejsca.
Selekcjonerzy wszystkich krajów-uczestników mundialu, wsparci wiedzą wybitnych mózgów, spotkali się w Londynie, by w pięciogwiazdkowym hotelu nad Tamizą spędzić razem kilka dni i zrozumieć fenomen nowych mistrzów świata. Nazwali tę misję CM22. Słowo „Michniewicz” było wymawiane szeptem, jakby zebrani bali się, że ktoś usłyszy, o czym rozmawiają. Trener Maroka był zresztą przekonany, że to czary i choć w normalnych okolicznościach nikt by mu nie wierzył, dziś na jego teorię należało spojrzeć z dużo mniejszym dystansem.
Tymczasem Michniewicz patrzył na zachód słońca nad Zatoką Gdańską. Nie wiedział zresztą nawet, że doszło do takiego spotkania. Był zajęty przyjmowaniem gratulacji i ciągłym odtwarzaniem tego, co stało się w Katarze. Tylko dziś obejrzał mecz z Anglią cztery razy. Dopracowywał defensywną formułę. Był jak Walter White. Człowiek, który wymyślił cudowny narkotyk, a tamci to FBI – chcieli zniszczyć jego laboratorium. Ale było za późno. Wyprzedził ich wszystkich, pokonał. Na jego laptopie leciała powtórka serii jedenastek przeciwko Anglikom. Marcus Rashford i Bukayo Saka – jak można było dać im strzelać? Futbol jest pełen naiwniaków – pomyślał selekcjoner, który podpisał dożywotni kontrakt z PZPN. Pociągnął łyk whisky i powiedział w myślach do siebie: „za mistrzów”. Ten toast nigdy mu się znudzi.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Usychanie z tęsknoty za Jakubem Moderem
- Jeszcze Polska nie zginęła. Znowu wbrew światu
- Trela: Awans dał szczęście, szczęście dało awans. Przypadek przyjacielem Polaków
- Weszło z Kataru: Zmiażdżeni na boisku, zmiażdżeni na trybunach
Fot. Fotopyk
Przestancie tego rudzkiego publikować gość jest tragiczny
nudny jak rudzki
Jest o kilka rzędów wielkości lepszy od większości tu piszących.
Fajny fikołek – wmawianie ludziom, że narzekający oczekują Lexusa. Nikt nie oczekuje cudów, wielu przyjełoby z zadowoleniem poczciwego golfa, ale to co serwuje nam reprezentacja to jakaś riksza.
To prawda, i czasami jak Czesio i jemu podobni zaczynają te pretensjonalne pierdzenia „przecież nie jesteśmy Hiszpanią „!. Nie, ale między San Marino a Hiszpanią jest cała masa różnych reprezentacji o podobnej kadrze, która po prostu gra w piłkę. Tylko tyle i aż tyle.
Australia niżej notowana u buków niż my a jednak coś próbuje powalczyć z Argentyną, a my co? Chujów sto.
Współczuje wydawcy/kierownikowi czy jak to się tam u was nazywa xD
hahaha, te teksty Przemka, które stylem przypominają rozprawkę Marysi z 5C xDDD
Po prostu chłopak jest bardzo „ciepły” i wrażliwy
Ale i tak czytanie go jest lepsze niż słuchanie
Fajny ten Przemek, taki nie za męski
Nieprawda- jest jak Eddie „Orzeł” Edwards!!!
Na Eddiego to tłumy przychodziły i chciało się go oglądać..
Solidna dawka grafomanii. Na to liczyłem i się nie zawiodłem.
Odnośnie stylu – oglądając mecze Mundialu można zauważyć ciekawą kwestię. Mianowicie największe gwiazdy futbolu: Messi, Ronaldo, Lewandowski itd. nie widzą zupełnie nic żenującego w wyżebrywaniu karnego. Będą tarzać się z bólu, machać rękami, wrzeszczeć, udawać ciężko rannych byle sędzia boiskowy lub varowy przyznał jedenastkę za najmniejszą błahostkę. Nawet jeśli karny się nie należy są dumni z wywalczenia tego prezentu. Mogą wówczas śrubować rekordy, chodzić w glorii chwały w swym kraju i na całym świecie. Byliby dumni z siebie wykorzystując jedenastkę przyznaną za pogłaskanie po głowie zinterpretowane jako faul. Byle gol, byle do statystyk, byle wygrać. Diego, który przedryblowałeś siedmiu Anglików widzisz i nie grzmisz?
Diego strzelał na MŚ ręką, więc…też był żebrakiem nie lepszym od tych.
Zgadza się, jednak kiedyś nie było takiego padolino w polu karnym przy każdym dotknieciu
To też prawda.
Niektóre reprezentacje już dawno taką grę stosują. Przykładowo Włochy w ten sposób dostały się na Euro 1968.
Przestańcie bredzić o tych wyimaginowanych plemionach. Większość kibiców chce połączenia ładnego styul z wynikiem a wy broniąc Telefonistę tworzycie fałszywą alternatywę: albo styl albo wynik. Akurat ten mundial pokazał wiele drużyn grających i ładnie i skutecznie.
Otóż to. Tak jakby nie było Japonii, Maroko, kurwa, nawet Korei Południowej… nosz ja pierdole, i znowu się wkurwiam, a miałem już nie ale jak sobie przypomne tą chujnie naszych to mnie chuj strzela, bo takie egzotyki lepiej się prezentują na boisku, a uwaga… też awansowali dalej!!! Jednak się da. No ale oni mają piłkarzy z topowych lig w korei i japoni, nie to co u nas, trzeba było brać kopaczy z podrzędnej Barcelony, Napoli czy innego Juwentusu, co Czesiek mógł z tego wyciosać? Nic.
Dzisiaj Polska awansuje do cwiecfinalu. Zal troche Francuzow – tak ladnie grali…
Przestancie bredzic – jakbysmy mieli fajny defensywny styl to nikt by nie marudzil. My nie mamy zadnego stylu, wszysko jest na pale – nie wygrywamy dlatego ze nie odcielismy rywala od okazji i skutecznie kontrujemy. Wygrywamy bo Szczesny sie dwoi w bramce, broni wszysko co leci z karnymi na czele… mamy 4 strzaly celne w 3 meczach, przestancie udowadniac ze to ma cokolwiek wspolnego z jakims planem lub taktyka a nie zwyklym fartem
Dokładnie. Gdyby reprezentacja Polski miała defensywny styl to rywale nie wchodziliby w nasze pole karne jak w masło, a tak przecież właśnie się działo. Wystarczy spojrzeć ile akcji sobie kreowali i ile oddali strzałów…Przypominam, że Szczęsny jest bramkarzem, który obronił najwięcej strzałów, a to mówi samo za siebie, więc gdzie ten niby defensywny styl? To bujda na resorach. Tylko dwie stracone bramki, więc wymyślają alibi z tym rzekomym defensywnym stylem.
a strzelone to raz blysk lewego (nie da sie podpisac tego pod zadna taktyke) i druga to nawet moge powiedziec ze laga zdala test, ale to byl pelny freestyle a nie trenowany schemat. My wychodzac na boisko generalnie nie mamy pojecia co mamy grac, jak nie idzie zero pojecia jak zareagowac… wywalanie pilek na pale z pola karnego i modlitwa o cud – to taktyka czesia
I tu jest pies pogrzebany. Niemcy jadą do domu, bo nie trafili kilka setek. Zdarza się. Ale wrócą do klubów, zaczną się kolejne rozgrywki, EURO, Liga Narodów, el. do kolejnego mundialu i będą w większości meczów wygrywać po miłej dla oczu grze. Za to CM711 i jego mejweni będą się spuszczać, że grając paździerz fuksem zagrali jeden mecz więcej niż Niemcy czy Belgia. I ten paździerz dalej będą prowadzić, tyle że szczęście raz sprzyja, raz nie, więc będziemy mieli dreszczowce i wołanie o pomstę do Nieba z Albanią, Mołdawią czy innymi Wyspami Owczymi. A następne wyjście z grupy za 30, a LM za 15-16 lat, bo może rywale zapomną jakiegoś murzyna zarejestrować i walkower. Ale chuj, cieszmy się, raz przyfartęło się na dwie czy trzy dekady. Po co zmieniać, po co szczepić w dzieciakach chęć gry, po co szkolić, wyrabiać mental, jak można po prostu obsrać zbroję, jebać lagi po trybunach i liczyć na cud.
Styl to mieliśmy jeden raz w 2016 na Euro. Dobra defensywa plus groźne kontry. Efekt? Ćwierćfinał, żadnej porażki, i niewiele do pierwszej czwórki .
Nie lubię gdybać, ale gdyby Nawałka miał Wojtka w takiej formie na EURO 2016, to byśmy dziś mogli wspominać sobie finał z Francją. Grubas ma wielkie szczęście, a pomimo tego ledwo co się wyczłapaliśmy z grupy. Strach pomyśleć, co by było z fuksem na 0.
Dopóki nie przepierdalamy to idzie tekst: taki był plan, taka była taktyka. Gorzej gdy w pierwszym kwadransie jest w ryj, wtedy nie wiadomo co grac i sie teoria sypie….
Nie napatrzyłem się na Real i Manchester City, tylko wystarczyło spojrzenie na Japonię, Maroko czy Australię, które osiągnęły na razie tyle samo i nie robią z tego nie wiadomo jakiego sukcesu, a piłkarzy nie mają lepszych. Za to mają AMBICJĘ i TRENERÓW. I da się ich oglądać a nie te nasze wysrywy które niektórzy u nas nazywają grą.
Styl? Brązowy autobus cały w ekskrementach. Szczęsny ma styl i coś pokazuje. Może jeszcze Bereszyński zagrał cokolwiek, a reszta to zwykłe wystraszone strachajła i tyle na ten temat.
Ciekawe czy Czesiu już walnął kleksa na turnieju?
Witam Panstwa
To jest straszny bełkot z tym Lexusem. Coś w tylu osób, które bronią Cześnika i reprezentacji na zasadzie „a czego się spodziewałeś? Gry jak Brazylia”? Nie, bo to oczywiście niemożliwe. Liczyłem jedynie na zaangażowanie. Czy to tak dużo dla zawodowego sportowca? Jak widać tak – coś tak podstawowego ich przerasta. O o to ludzie mają ból, bo jak tak można nie grać nic? No ludzie kochani…Na Mistrzostwa Świata się jedzie, by pokazać sobie i światu, że potrafi się grać w piłkę i coś stworzyć zbudować, a tutaj mi to przypomina menela w klapkach odzianego w łachy, który chce wejść na bankiet, który ma miejsce w luksusowym hotelu, gdzie obowiązują stroje wieczorowe i odpowiednie zachowanie. Może ktoś nad menelem się zlituje i przez okno wyrzuci mu coś do zjedzenia, ale do stołu nikt, go nie dopuści, bo i z czym do ludzi?
Skończyłem na „na patrzeniu się na Real czy City”. Chłopie, tutaj chodzi o to, że nie chcemy grać jak ww. kluby, ale chociażby jak Kamerun, Japonia, Korea czy Szwajcaria.
Ale on specjalnie o tym Realu i City napisał żeby odwrócić kota ogonem i zrobić z nas roszczeniowe pizdy.
Wymagamy to wyników z minimum przyzwoitości. Puchar ma formę reprezentacyjną, więc wypada na nim coś prezentować. A my prezentujemy co? Pomijając fakt, że taki antyfutbol jest policzkiem dla wszystkich, którzy pojechali tam na poważnie coś pokazać…
Staram się być kibicem umiarkowanie wyważonym, nie denerwować się niepotrzebnie, cierpliwie czekać, nie wymagać za wiele, z szacunkiem podchodząc do wyników. Ale tak jak kibice od pewnego czasu tłumaczą: nie chodzi o to, żeby Polska grała jak Brazylia, mamy świadomość, że tak nie będzie. Ale jakaś odwaga, próba, cokolwiek, co można nazwać grą lub chociaż stylem gry, a nie kopanie się po czołach i zniewalający strach przed przeciwnikiem. Obrońcy „stylu” selekcjonera każą szanować awans – i słusznie – ale jednocześnie chcą, aby zaakceptować sposób, w jaki został on osiągnięty. Dlaczego?
Pocieszające jest, że w 1/8 nie będzie już można grać tylko po to, zeby nie zdobyć dodatkowej żółtej kartki. Polska, żeby cokolwiek osiągnąć, będzie musiała choć trochę iść do przodu.
„I wtedy usłyszałem: Przemek, wstawaj, zesrałeś się!”. Tak dopisałem, bo na końcu zabrakło.
Rudzki pisze tak, jak reprezentacja gra.
Michniewicz osiągnął jeden bardzo wielki sukces. Wmówił wszystkim, że grać brzydko, to znaczy grać mądrze, skutecznie – a w opozycji do tego jest naiwna gra miła dla oka która jest głupia i nie dająca efektu.
Ale czy tak powinna przebiegać granica? Czy można grać ładnie i dobrze, oraz brzydko i źle? Niestety tak.
Reprezentacja Polski na Mundialu gra źle. A do tego gra brzydko. Choć szczęśliwie. W tej kolejności. I w tej kolejności powinien być rozliczany trener / selekcjoner.
Czesław Michniewicz postawił za cel stworzenie z Polski drużyny która dobrze broni, przeszkadza, nie pozwala przeciwnikowi na nic, a z przodu skorzysta ze SFG, kontrataków i osiągnie sukces? Czy chociaż jeden z punktów został spełniony?
Czy ktokolwiek o zdrowych zmysłach może powiedzieć, że Polska dobrze broni? Drużyna nie broni dobrze. Dobrze broni Szczęsny. Czy trener miał na to wpływ, że Szczęsny obronił dwa karne, a nie wpuścił samobója jak w meczu ze Słowacją na Euro?
Zobaczmy statystyki w porównaniu z EURO:
Polska – Słowacja Polska – Meksyk
strzały 17 -11 6 – 11
strzały celne 3 – 2 2 – 6
xG 1,43 – 0,42 0,72 – 0,94
Polska – Szwecja Polska – Arabia Saudyjska
strzały 18 – 11 9-16
strzały celne 6 – 4 2 – 6
xG 1,91 – 1,1 1,56 – 1,73
Polska – Hiszpania Polska – Argentyna
strzały 5-12 4-23
strzały celne 2-5 0-12
xG 1,32 – 2,95 0,32 – 3,69
Więc w każdym z aspektów graliśmy gorzej.
zmiana
strzały Polska – 53% Przeciwnik + 47%
strzały celne Polska -55% Przeciwnik +109%
xG Polska -44% Przeciwnik +42%
Czy można zagrać dobrze w obronie?
Dosyć dobry był mecz z Hiszpanią na EURO, która miała miażdżącą przewagę w posiadaniu piłki, ale wyglądało to lepiej. Warta Szulczka gra brzydko, ale nie pozwala przeciwnikom na wiele. Lech w meczu Z Villareal. Raków gra defensywnie, ale mimo wszytko potrafi szybko przejść z obrony do ataku i skorzystać ze złego ustawienia przeciwnika.
Dlatego należy się cieszyć z awansu. Należy też kibicować drużynie. Ale nie należy w żaden sposób glowryfikować trenera. Wynik jest nie dzięki niemu, a pomimo tego, że siedzi na ławce. Opieranie gry na szczęściu Szczęsnego na dłuższą metę nie da rezultatu.
Dletego po mistrzostwach należy podziękować trenerowi za wynik i podziękować za dalszą współpracę, bo to nie ma sensu. Poza wynikiem nic się nie zgadza. Obrona gra gorzej. Atak nie istnieje.
To nie Michniewicz, to Stanowski z funflami od telefonów i wódki. Jeszcze nazywaja to stylem defensywnym gdzie bramkarz zostaje najlepszym zawodnikiem. Styl defensywny to jest taki, gdzie bramkarz się nudzi.
Co za brednie. Mówimy o graniu w piłkę a nie o stylu. Niech grają tak jak z Portugalią, nikt nie będzie miał pretensji. Ten wynik to tylko i wyłącznie szczęście, fuks w losowaniu i ostatni mecz z faworytem, bo gdyby granie meczów było inne, to by była kupa.
Zaczyna sie pudrowanie Czesława „711” Michniewicza.
Ale grby Czesław zbajerował sobie orzez te lata pismaków.
Nie dziwi wiec, że temat jego 711 rozmów telefonicznych z Fryzjerem-jest przemilczywany przez pismaków.
Ile to musiało grubego Czesława zdrowia kosztować?
Nie zgadzam sie z żadnym zdaniem tego artykułu.
Żadnym.
Nic nie usprawiedliwia, żadne wyjście z grupy, żaden awans takiego poziom gry naszej reprezentacji. Braku taktyki, ambicji, woli walki, zwyciestwa.
Taka grą reprezentacji Polski kazdy kibic czuje się upodlony.
I niema zadnej nadziei na to, że pod wodzą grubego Czesława reprezentacja Polski zagra lepiej. Zagra ambitnie, ofensywnie, z nastawieniem na strzelanie gola.
Nie, bedzie murowanie, liczenie na kontrę bądź błąd przeciwnika.
Michniewicz to najgorszy trener reprezentacji Polski po II wojnie śwatowej.
Nawet za Brzęczka nie było takiej padaki, takiego poczucia wstydu.
Cały piłkarski świat krytykuje naszą grę tylko gruby Czesław jest zadowolony.
Bo reprezentacja Polski awansowała.
Kulesza i Michniewicz to idealnie dobrana para.
Idealnie.
Nie wierzę teraz, że byłem zadowolony z odejścia Bońka jako Prezesa PZPN.
Zibi.
Przepraszam.
Niestety masz racje. Jakoś nie jaram się tym wyjściem z grupy, pierwszym od -dziestu lat i nie czekam, a powinienem, z niecierpliwością na jutrzejszy mecz.
Nie widzę problemu w prowadzeniu dyskusji w sposób czarno-biały. To nie jest kłótnia w temacie 'czy liczy się styl, czy wyniki’, tylko które z tych stać powinno wyżej w hierarchii, a tutaj rzeczywiście trudno o rozwiązanie pośrednie. Teoretycznie można jednemu i drugiemu przypisać tą samą wagę, ale co to tak naprawdę znaczy? Temu nie da się przyłożyć miary.
Jakie kurna FBI? DEA, pacany.
Damy z siebie wszystko, przecież grać umiemy! Gol za golem będzie. Nie, nie zawiedziemy!
Ok, ale jaki wynik? 4 pkt na meksyku i Arabii? Od 2022 na MŚ zdobywalismy 1 pkt mniej w mocniejszych grupach. Na razie nic się nie wydarzyło. Słabe mecze, pkt zdobyte fartem a potem wstyd z Argentyną,
Od 2002
Oni w Weszło (nie wszyscy, ale chyba większość) właśnie tego nie ogarniają. Wygraliśmy z dziadami i to ledwo (dziadami, którym też raz przyfarciło i wygrali z Argentyną, i zaraz CM711 kręci narrację, że „Arabia jest mocna”). Zremisowaliśmy z beznadziejnym Meksykiem będącym w największym kryzysie od dekad, żebrząc o ten remis. O katastrofie z Argentyną szkoda pisać
A Boklov przynajmniej zdobył Puchar Świata, tak nawiasem mówiąc, więc nie wiem o czym ten Rudzki pisze… dramat po prostu
Który to znów wysmarował? Co za spłycenie sprawy. Heheszki z niewiadomo czego
Drodzy państwo, chciałam bardzo podziękować panu stankowskiemu i stronie weszło, dzięki wam zobaczyłam tutaj na stronie reklamę i zaczęłam codziennie od paru miesięcy kłaść sobie herbatę na oczy, byłam prawie ślepa a teraz wszystko widzę, oglądam sobie mundial i naszych, dalej będę kładła herbatę na oczy i do finału mam nadzieję całkiem przejrzeć, dla mnie to cud, dziękuję z serca panu stankowskiemu!!!
To nie brak stylu, tylko brak grania w piłkę przez naszą reprezentację mnie wkurwia.
Jedno z drugim idzie w parze.Cieżko mieć styl jak się w piłkę nie gra a tylko za nią biega
„Skaczemy dalej niż inni, niczym Szwed stylem V. Noty za to są niskie, za to odległości przyzwoite”
No właśnie nie skaczemy dalej niż inni. Skaczemy średnio, a nawet słabo. A jeśli coś tam dolatujemy to fartem dzięki sprzyjającemu podmuchowi wiatru
W momencie gdy tracimy bramkę jako pierwsi nie ma żadnego – literalnie żadnego planu. Wszystko idzie wpizdu wtedy. Zwłaszcza jak gramy z kimś silniejszym, a Czesław uważa za „silniejszych” pewnie nawet Gruzinów
Poza tym, o ile pamiętam, to noty za styl mu odejmowali, ale mimo wszystko stosunkowo nieznacznie. Zdaje się 0,5pkt.
Nam, gdyby były noty za styl, odejmowaliby z 10
Tyle odnośnie tytułowego porównania
Jak chcą porównywać do skoków to my raczej spadamy na bule.
Chcemy styl i wynik, a nie styl albo wynik. Wynik musi wynikac z posiadanego stylu.
Idealny przyklad PACANÓW polackich dziennikarzy – jezeli real czy barcelona nie maja stylu to oni wymagaja od nich ładnej gry, a nie tylko wygranej, a jezeli polska reprezentacja nie ma stylu od 40 lat to „jest ok” – dlaczego miernoto wymagasz od innych duzo? a od swoich rodakow nie wymagasz nic…? W Polsce poprzeczka wymagan ma byc na podłodze… zdaniem tych bezdusznych kreatur. Przeniescie sie na rynek zagraniczny, tu nie piszczie, nie psujcie umysłów Polaków.
Dajcie już spokój z tym gadaniem o stylu. Na Wembley zagraliśmy dramat i do tej pory to jakiś wielki, magiczny,,sukces”.Espana 82 i remis z ZSRR który dawał awans?proponuję odtworzyć sobie na Biblioteka PZPN i zmienicie optykę meczu z Meksykiem. Nawet euro 2016 to od fazy pucharowej dramat w naszym wykonaniu i modlitwa o karne.
W polinie po prostu nie ma zadnych wymagan i ambicji – tu jest skrajny minimalizm, ktory wynika z poteznych kompleksow do zachodu poliniakow ktorzy „znaja swoje miejsce w szeregu” i sie w nim urzadzili na nastepne 200 lat. Nie chca tej chatki z jeleniego gówna opuścic… Tak to działa. Trzeba najpierw w piłce mieć szacunek do samych siebie – jak maja siatkarze, którzy przed nikim nie klękaja. Oni sa dumni ze sa z Polski i ze ja reprezentuja i robia to GODNIE.
Polscy kopacze to banda zakompleksionych karłów mentalnych i przegrywów…
Hola, żaden z tych meczów nie był rozpaczliwą i żałosną porażką, która dawała awans dzięki wynikowi innych drużyn. A na dodatek te remisy (z Anglią czy ZSRR) to tylko dodatek do fantastycznych ZWYCIĘSTW z Anglią w Chorzowie czy Belgią w 82.
Ale widzisz różnicę z kontrolowaniem spotkania i trzymaniem remisu, a nie robieniem nic i modleniem się, by rywal nie strzelił trzeciej bramki, a wynik równoległego spotkania był dla nas korzystny? Przecież to niebo, a ziemia. Przepaść jeśli chodzi o podejście.
Patrzysz na Australe i słowa Czesia że jesteśmy słabsi piłkarsko. Kurwa na papierze do Australii jesteśmy potęga. To ja się pytam kurwa co u nas jest nie tak?
MENTALNOŚĆ KARŁÓW POLINIAKÓW.
Beton nie jest tylko w PZPN ,ale również w reprezentacji.W kadrze jest parę słabych ogniw ,które ciągną tą drużynę w dół.Nie chodzi mi tylko o umiejętności czysto piłkarskie ,ale także o sferę mentalną.Mam wrażenie ,że są tam piłkarze ,którzy tam grają na zasadzie ,że im się należy a nie dlatego,że są powoływani pod kątem przydatności dla drużyny.Skoro trzon tej reprezentacji tworzą te same nazwiska od wielu lat i gówno z tego jest ,to ma to jakiś sens.
Polska Mistrz Świata!
Polski kibic piłkarski tylko oczekuje meczu piłki nożnej a nie lekkoatletyki
Trzeba mieć nieźle nawalone pod czachą, żeby porównać Jana
Jana Boklöv’a do stylu naszej repry. Jan Boklöv wyprzedzał swą epokę. Był nierozumiany nie tego powodu, że jego styl był nieskuteczny (bo był aż za bardzo), tylko że sędziowski beton uparł się udupiać go za to, że wymyślił coś nowego. A że było dalej, bezpieczniej i lepiej – chuj mu w oko. Nie bo to my jesteśmy kierownikiem tej szatni i chuj.
Jeśli chodzi zaś o „styl” naszej reprezentacji. To jest on tak żałośnie, nudny, obrzydliwy w swym tchórzostwie, asekuracyjności, bierności, że nawet ostatni zacofany i dziku szaman reprezentacji pigmejów nie zechce go stosować, bo byłoby mu wstyd, żeby takiego gówno grać.
My zaś mamy „trenera” „wizjonera”, który gdyby dysponował Lewandowskim, Ronaldo i Messim, ustawiłby Lewandowskiego i Ronaldo jako stoperów, zaś Messiego wsadził do bramki, a na koniec stwierdził, że przecież tych miernot w te pary miesięcy grać nie nauczy.
Jak to jest, że dziś Australijczycy potrafili dziś grać 90 minut bez obsrania się w rajtuzy grając do końca i do ostatnich minut mieli szanse odwrócić losy meczy. Czy aby nie cały świat NAM zazdrości zawodników z czołowych europejskich klub, czy może zazdrości ich Australijczykom ?
Na pohybel wieprzowi !
Rudzki oczywiście uważa wszystkich za debili… Od 2012 przeskakuje natychmiast do teraz, myśląc, że ludzie zapomną o kadrze Nawałki. Ta kadra może nie grała porywająco, ale miała styl. Akcje ofensywne były budowane wg. schematów. Do tego taktyka Adama nie obnażała braków poszczególnych piłkarzy, ale je przykrywała. Jak to możliwe, że Mączyński, Pazdan czy inni z polskiej ligi potrafili grać jak równy Niemcami czy Portugalią. Popatrzcie sobie na statystyki ofensywnych graczy u Nawałki, a potem u wuja i Czesia (Sousę pomijam, bo to anomalia).
Rudzki po prostu z wdzięczności za angaż w weszło pisze zgodnie z linią sekretarza Stanowskiego, któremu przecież ciężko byłoby krytykować kumpla Czesia…
Co to za typ?
Stary ,tutaj nie ma żadnego stylu ,żadnej logiki a jest za to fura szczęścia.Cytując Najmana : Co ty pierdolisz,człowieku?
To jest coś niesamowitego ,że grając taką padakę ,wyszliśmy z tej grupy.Mógłbym się z tobą zgodzić ,jeśli nasza defensywa byłaby taka mocna ,że rozjebałby się o nią sam Titanic.A wcale tak nie jest.Tutaj nie ma nic.
Poza tym,taki Ekawdor ,Dania cz Niemcy odpadły już ,ale ich gra daje realne podstawy do myślenia, że zespoły te mają jeszcze szanse coś osiagnąć w przyszłości. Zresztą ,jakby zespoły te miały tyle szczęścia ,co my mieliśmy dotąd ,to pewnie wygrałaby ten turniej.
Powiem ci tak,że jakbyś mnie spytał ,czy wolę grać jak Niemcy i jechać do domu,czy jak Polacy i grać dalej,to wybrałbym Niemcy.
I wcale nie chodzi tu o malkontectwo. To co serwuje kibicom ta kadra to produkt wątpliwej jakości.Tego nie da się oglądać.Ja czułem się zażenowany tym,co widziałem na boisku.Cztery strzały celne w trzech meczach ?Z czego bodajże trzy w meczu z Arabią Saudyjską ,jak oni oddychali już rękawami i musieli gonić wynik? I teraz mamy uwierzyć ,że nasi jutro wyjdą na boisko i będą walczyć?
Z tego co pamiętam, to 19 z 26 piłkarzy powołanych na ten turniej gra w ligach zagranicznych.Podejrzewam ,że ich łączna wartość przekracza wartość niejednej kadry na tym mundialu .Przecież cześć tych ludzi gra ofensywnie w swoich ligowych klubach .W ligach ,gdzie gra się na wyższym poziomie ,szybciej niż w Ekstraklasie.To chyba mamy prawo coś oczekiwać od naszej kadry?
Tak czy nie?
A na kolejny mecz kadry w kraju i tak przyjdzie ponad 50tys. januszy wiec pzpn huja zrobi z czeskiem.
Czesiu już stąpa po kruchym lodzie.Jak dzisiaj Francja ich rozsmaruje ,to Czesiu może zniknąć szybciej niż myślisz.
Poza tym,Janusz też nie ślepy i swoje widzi.
Człowiek zawsze odliczał godziny do rozpoczęcia meczu ,ale dzisiaj jest to raczej odliczanie do spełnienia przykrego obowiązku kibica reprezentacji i przyjęcia batów na dupsko.
Nie Panie Przemku, tym razem wcale się nie kłócimy. Po prostu chcemy trenera z kraju z kulturą gry w piłkę nożną. Kogoś kto ludzi wywodzących się z postkorupcyjnej antyfutbolowej ligi ustawi i nastawi tak, by grali w tę dyscyplinę sportu.
To dziennikarze weszło najwięcej mówią o „podziałach”, dwóch obozach, ależ to śliskie.
Co to za gówno ożyło ??
Równie dobrze mógłby to napisać pies, nie byloby róźnicy
Poziom dziennikarski dorównał do poziomu Polski z Argentyną