Tuż przed mundialem rozeszła się niepokojąca wieść, że Katar mógł kupić zwycięstwo w meczu otwarcia. Szybko jednak okazało się, że to bujda propagowana przez politycznego rywala gospodarza mundialu. Ci, którzy żyli pierwotną wersją tej informacji, otrzymali dzisiaj żywy dowód. Oszustwa nie było, Ekwador wygrał bez najmniejszych problemów, chociaż… Jeśli ktoś miał oszukiwać, to właśnie Ekwadorczycy, którzy mieli przed sobą zespół tak słaby, że aż trudno było w to uwierzyć.
Oczywiście piszemy to z przymrużeniem oka, choć trochę prawdy w tym jest, że Katarczycy mają prawo czuć się oszukani. Do tej pory byli upojeni faktem, że na własnym mundialu będą w stanie pokazać pazur. Najwyraźniej jednak oszukiwali samych siebie, bo już na wstępie dostali w łeb, a z biegiem turnieju łatwiej wcale nie będzie.
Katar – Ekwador 0:2. Enner Valencia bohaterem
2016: Enner Valencia ucieka ze stadionu, leżąc na pokładzie meleksu. Symuluje poważniejszą kontuzję, nawet problemy z oddychaniem. Wie, że jeśli po meczu reprezentacji Ekwadoru nie zostanie wywieziony poza stadion, za niezapłacone alimenty przyskrzyni go policja.
2022: Enner Valencia jako najlepszy strzelec w historii ekwadorskiej kadry jedzie na mundial w Katarze. Jest szanowanym weteranem i niezastąpioną gwiazdą zespołu. W meczu otwarcia strzela dwie bramki, gniecie rywali swoją jakością. Unosi presję narodu i daje nadzieję “La Tri” na dobry turniej.
Te mistrzostwa świata to niewątpliwie zwieńczenie kolorowej historii “Supermana” (przydomek nadany przez kibiców) na wielkich turniejach międzynarodowych. 33 lata na karku, w CV cztery Copa America oraz mundial w Brazylii, na koncie kilkadziesiąt bramek i ponad 70 spotkań. Do tego druga młodość na boiskach ligi tureckiej, która miała owocować świetną formą w Katarze. Enner Valencia miał lepsze i gorsze momenty w swojej karierze, ale widać, że końcowe rozdziały pragnie napisać ze szczególną dbałością.
W pierwszej połowie 33-latek ustrzelił dublet. Najpierw załadował gola po asyście przewrotką Estrady w pierwszych minutach spotkania, cieszył się jak szalony, lecz akurat ten gol został słusznie anulowany. Napastnik Ekwadoru nie dał za wygraną i później zrobił kapitalną robotę, już legalną w świetle przepisów. Wypracował rzut karny, który sam pewnie wykorzystał, a także popisał się strzałem głową godnym najlepszych w tym fachu. Dwoma trafieniami do siatki zdefiniował różnicę, jaka dzieli jego zespół od Kataru. Różnicę – co było doskonale widoczne w każdym aspekcie gry – naprawdę ogromną. A mogła być jeszcze większa na tablicy wyników, gdyby nie niechlujność Ekwadoru w wielu sytuacjach podbramkowych.
Katar dobitnie przegrał tam, gdzie $ nie gra roli
Najważniejszy wniosek z meczu otwarcia? Katar to ewidentnie nie ta liga. Reprezentacja, która odstaje dosłownie we wszystkich elementach: fizycznych, mentalnych i czysto jakościowych. To był rywal, którego nawet przez chwilę Ekwador – tak, Ekwador, czyli nie żaden potentat – nie musiał się obawiać.
Zobaczyliśmy dzisiaj, jak bardzo zawodnicy produkowani w piłkarskim laboratorium (katarskim Aspire Academy) odstają od zespołu z drugiego szeregu reprezentacji w Ameryce Południowej. Mówiąc brutalnie, dla gospodarzy turnieju to była bardzo dotkliwa lekcja. W obliczu wydawania gigantycznych pieniędzy na mundial przez szejków, chciałoby się powiedzieć, że lekcja pt. “Skilla nie kupisz”. Zbudujesz fajny stadion, postawisz imponujący wieżowiec, kupisz kibiców, ale bez piłkarskich korzeni sięgających kilkadziesiąt lat wstecz jesteś jedynie sportową wydmuszką. Pewnych rzeczy nie oszukasz, tej na pewno nie.
Gospodarz turnieju z niechlubnym “wyczynem”
Katar może obiecywać wiele, jeśli to jest w jego finansowym zasięgu. Wtedy niewiele może go powstrzymać, wiemy o tym od dawna. Ale szczęśliwie jest jedno takie miejsce, w którym dolary schodzą na dalszy plan. To boisko, a mundial jest idealnym wydarzeniem, żeby ten rozdźwięk zaprezentować. On może uwydatniać się coraz bardziej, skoro na drodze Kataru staną jeszcze Holandia i Senegal. Nie zapominajmy: Ekwador miał być najprostszym przeciwnikiem do pokonania dla gospodarzy. A tu proszę – nie jest niewykluczone, drogi Katarczyku, że skończysz ten turniej z zerem z przodu. Liczbą przez ciebie przecież tak uwielbianą…
Wymownym obrazkiem byli katarscy “kibice” wychodzący ze stadionu przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Bolesne zbliżenia kamer na twarz selekcjonera, Felixa Sancheza Basa. Zastanawiające zwieszone głowy piłkarzy, w których nie pojawiła się iskra z myślą o odrobieniu strat. Katar jeszcze przed rozpoczęciem turnieju obnażył się na kilku polach, rzecz jasna, na czele z kwestiami humanitarnymi. Dziś, kiedy wybiła godzina zero, obnażył się na murawie. Jako pierwszy gospodarz w historii mundiali przegrał mecz otwarcia. Wiele wskazuje na to, że to nie koniec wstydliwych wieści dla obrzydliwie bogatych jegomości w turbanach.
Więcej o mistrzostwach świata w Katarze:
- Wymioty Kataru, czyli pracuj za grosze i zmykaj do swojej biedy
- Katarski brat patrzy
- Czy Katar jest gotowy na mistrzostwa świata? | Reportaż
- Na rok przed Katarem. Studium bezsilności
- Kto panem, kto sługą. Piekło mundialu w Katarze
- Wróg mundialu. Dlaczego Katar więzi Abdullaha Ibhaisa?
- Bezduszność sępa. O beznadziejności bojkotowania mundialu w Katarze
Fot. Newspix