Czekaliśmy na ten dzień bardzo długo, ale oto jest, wreszcie nadszedł. Wielkie piłkarskie święto startuje właśnie dziś – już nie musimy nerwowo wyrywać kolejnych kartek z kalendarza, pośpieszać zegara, by wybijał sekundy szybciej. Teraz można wygodnie usiąść w fotelu i delektować się – razem z całym futbolowym światem – spektaklem, który zaprezentują współcześni gladiatorzy na zielonej murawie. Każdy młody chłopak, biegający za piłką na podwórku, marzy, by kiedyś znaleźć się w tym miejscu. To jest poniekąd ukoronowanie kariery, pointa, jakiej doświadczą tylko wybrani, którzy zasłużyli na nią, wylewając hektolitry potu na pewnie i dziesiątkach tysięcy treningów. Wstańmy, powitajmy te historię brawami. Lechia Gdańsk – Górnik Zabrze. Wyglądacie tak pięknie, kochani.
Setki fanów przemierzają dziś ulice Długą w Gdańsku. Choć aura nie dopisuje, to bawią się, trwa fiesta. Podchodzimy do jednego z kibiców – a jakże, obcokrajowiec. „Maloca! Maloca!”, krzyczy, wymachując miernikiem prądu. Widać elektryk, ale z tym urządzeniem chyba go na stadion nie wpuszczą. Choć wspominając wydarzenia z pucharowego lata i bitwy na trybunie – kto wie. Jak rozkłada się sympatia fanów Lechii? Najwięcej koszulek jest właśnie z Malocą, ale nie brakuje też „Michałów Nalepów” (polski Beckenbauer), „Dusanów Kuciaków” (słowacki Neuer) i „Conradów” (Brazylijczyk).
Lechia – Górnik Zabrze (zaległy mecz 2. kolejki)
W tle widzimy, jak dziecko pyta taty: – Ojcze, czy gdy dorosnę, mogę być jak Clemens? Mimo dzielących nas metrów dostrzegamy, jak tata cały się rumieni, na pewno z dumy, że ma tak ambitną pociechę.
Zresztą Lechia to przecież klub rodzinny. W pierwszej części sezonu trenerem był Kaczmarek Tomasz, teraz jest nim Kaczmarek Marcin, a lata temu tę ekipę prowadził Kaczmarek Bobo. Z kolei w kronikach można się doszukać też piłkarza, znów Kaczmarka Marcina (ale innego niż obecny).
Natomiast nie zapominajmy też o Górniku i jego fanach, bo ci również tłumnie pojawią się na gdańskim stadionie (jak zwykle spodziewany jest komplet, marketingowcy nawet nie musieli nic robić, a tylko złośliwi powiedzą, że to dlatego, bo ich nie ma). Tutaj król jest jeden – Lukas Podolski. Wiadomo, mistrz świata. Niemniej drugi bohater Górnika jest dość niespodziewany, bo tamtejsi fani palą kukły… Szymona Matuszka, który niedawno załadował zabrzanom bramkę, a ci przegrali z Miedzią 0:3. No, ale co kraj, to obyczaj, prawda.
Lechia Gdańsk – Górnik Zabrze (20.30)
I aż szkoda, że to wielkie futbolowe święto chcieli popsuć dziennikarze Radia Gdańsk, którzy „ujawnili”, iż właściciel Lechii wstrzymał wypłatę pensji piłkarzy, a jeśli ci przegrają z Górnikiem, to będą musieli siedzieć dłużej w klubie, zanim udadzą się na urlopy. Aż ciekawe, na czyje zamówienie zostało to zrobione, natomiast otoczenie Pana Prezesa Pawła Żelema przekonuje, że to polityczna prowokacja gdyńskich płetwonurków. Pozostaje im wierzyć, bo skoro są w otoczeniu Pana Prezesa Pawła Żelema, to muszą być kompetentni.
Jednak zostawmy to, po co sobie język strzępić. Skupmy się na tym, że stawka tego meczu jest wysoka, ależ jak mogło być inaczej, skoro to spotkanie na szczycie. Lechia będzie zajadle walczyć, by opuścić szczyt strefy spadkowej i zrzucić tam Piasta (ależ nerwy w Gliwicach), Górnik dzięki zwycięstwu może wbić się w szczyt drugiej części tabeli.
Jest o co grać. Szczęśliwcem, który posędziuje to spotkanie, będzie Paweł Raczkowski. Miał być Szymon Marciniak, ale wolał lecieć do Kataru. Dziwny typ.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: