Skoro w Zagłębiu Lubin było gorąco już przed meczem z Lechią Gdańsk, to teraz mają tam temperaturę wrzenia. “Miedziowi” zostali upokorzeni przez rywala okupującego strefę spadkową, a niektóre decyzje Piotra Stokowca wyglądały tak, jakby na odchodne chciał pozostawić jakiś niepisany apel.
A brzmiałby on: stawiajcie dalej na młodych Polaków! Zagłębie już po trzynastu kolejkach wypełniło minimum dla młodzieżowców na cały sezon, ale w związku z tym ich rola w drużynie nie została ograniczona, tylko chyba jeszcze wzrosła. Trener gospodarzy w drugiej połowie przez blisko 20 minut grał aż sześcioma młodzieżowcami. Inna sprawa, że to właśnie wtedy lubinianie stracili drugą i trzecią bramką, grzebiąc marzenia choćby o remisie.
Zagłębie Lubin – Lechia Gdańsk 0:3. Zawiedli weterani
Stokowiec zmagał się z problemami kadrowymi, a w trakcie meczu szybko wypadł mu Tomasz Makowski, jednak swoimi wyborami nie pomógł drużynie. Martin Dolezal i Koki Hinokio na pewno nie należeli do najsłabszych ogniw i niekoniecznie zasługiwali na zmiany już w przerwie. Dolezal miałby efektowną asystę, gdyby Filip Starzyński zachował więcej zimnej krwi w polu karnym. Hinokio z kolei mógłby odbierać gratulacje za świetną wyprowadzoną kontrę, gdyby Damian Bohar wymyślił coś lepszego od strzału prosto w obrońcę.
Zagłębie największy problem miało dziś na bokach. Bartłomiej Kłudka przed przerwą miewał ofensywne przebłyski, ale w defensywie spisywał się tragicznie, Conrado objeżdżał go jak chciał. Niezbyt gorliwy w pomaganiu młodszemu koledze był Kacper Chodyna, który w żaden sposób nie rekompensował tego w ofensywie. Podobnie zresztą jak Bohar.
Co do Starzyńskiego, nie dość że potem jeszcze spartolił dobre dośrodkowanie Giorbelidze, to na dodatek truchtem wracał przy akcji na 0:1, gdy Makowski przebywał już na boisku na słowo honoru i zaraz miał zostać zmieniony. W efekcie Flavio Paixao miał miejsce i czas, żeby przyjąć piłkę, a następnie precyzyjnie posłać ją do siatki tuż przy słupku.
Flavio Paixao ciągle z jakością
Do pewnego momentu był to mecz w miarę wyrównany. Lechia czasami nawiązywała do swoich najgorszych chwil z tego sezonu. Na przykład gdy Maloca wycofał piłkę prosto pod nogi Bohara. Błąd kolegi naprawił Michał Nalepa, a później już duet stoperów współpracował bez zarzutu. Raz nawet dosłownie razem zablokował strzał Dolezala – piłka odbiła się najpierw od Malocy, następnie od Nalepy i wyszła za linię końcową.
Początek drugiej połowy dawał jeszcze jakieś nadzieje “Miedziowym”, głównie ze względu na odważne próby Łukasza Łakomego zza pola karnego. W jednym przypadku Dusana Kuciaka uratował słupek, w drugim Słowak nie utrzymał piłki, ale został zaasekurowany przez kolegów. Po kwadransie jednak Lechia wrzuciła wyższy bieg z przodu i zabawa się skończyła. Kubicki pięknie przymierzył z dalszej odległości biegnąc do piłki po zablokowanym strzale Kałuzińskiego, a Nalepa dostawił nogę po koronkowej akcji Pietrzaka i Flavio, który może i nie jest królem atmosfery w szatni, za to na boisku wciąż prezentuje dużą klasę.
Biało-zieloni wygrali po raz trzeci w tym sezonie i po raz trzeci na wyjeździe. Morale po porażce w upokarzającym stylu z Rakowem zostało podbudowane. Strata do strefy bezpiecznej zmniejszyła się do do punktu. Zagłębie w drugiej kolejce z rzędu przegrało 0:3, a w międzyczasie odpadło z drugoligowym Motorem Lublin z Pucharu Polski. W klubowych gabinetach zapewne dojdzie do kolejnych ożywionych dyskusji.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Dlaczego Widzew wygląda tak dobrze? Pięć fundamentów rewelacji jesieni
- Kłopoty, kłopoty Fornalika. Piast znów zawiódł
Fot. Newspix