Reklama

Dlaczego Widzew wygląda tak dobrze? Pięć fundamentów rewelacji jesieni

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

24 października 2022, 17:18 • 5 min czytania 49 komentarzy

Czołowy bramkarz ligi, skuteczny duet Pawłowski-Sanchez, jeden z najciekawszych trenerów w lidze… To nie wszystkie atuty Widzewa Łódź. Rewelacja pierwszej fazy sezonu kryje za sobą kilka tajemnic, a kibice Ekstraklasy zastanawiają się: jakim cudem radzą sobie aż tak dobrze? Próbujemy rozwikłać tę zagadkę.

Dlaczego Widzew wygląda tak dobrze? Pięć fundamentów rewelacji jesieni

1. Brak letniej rewolucji w klubie

To częsty dylemat zespołów awansujących do Ekstraklasy – postawić na tych, którzy wywalczyli awans? Czy może wymienić znaczną część kadry i uznać, że zawodnicy pierwszoligowi nie dadzą rady w wyższej klasie rozgrywkowej? W Miedzi Legnica uznali, że trzeba tę kadrę poważnie wzmocnić, ale tam zdaje się przesadzono w drugą stronę i beniaminek wygląda jak zlepek ludzi, którzy na boisku dopiero poznają swoje imiona.

W Widzewie natomiast postawiono na sprawdzone rozwiązania przy lekkim liftingu kadry. Łodzianie zresztą już zimą zrobili niejako ruch wyprzedzający – to wtedy do zespołu przyszli chociażby podstawowy bramkarz Ravas, kluczowy stoper Kreuzriegler, najskuteczniejszy strzelec Pawłowski, a ponadto Terpiłowski czy Hansen. Latem tak naprawdę dokooptowano do tego stoperów – Szotę, Żyro, Czorbadzijskiego, a do tego wzmocniono atak Sanchezem. Shehu, wykup Letniowskiego, Sypek, Milos, Zjawiński – na ten moment to tylko uzupełnienia kadry, pozwalające na poszerzenie zespołu i danie alternatywy trenerowi Niedźwiedziowi.

Szkoleniowiec zatem nie musiał przebudowywać zespołu, a tak naprawdę wymienił tylko niektóre klocki na te z lepszego materiału i zespół nie musi się na nowo poznawać. Widzew potrzebował krótkiego otrzaskania się z ligą (jedno zwycięstwo w pięciu pierwszych meczach), gdy grał nieco naiwnie, mniej skutecznie. Ale maszyna nie potrzebowała nowego trybu działania, a jedynie naoliwienia i dołożenia do niej nowych elementów. Widzew zresztą głośno deklarował to ustami prezesa czy dyrektora sportowego, że nie chce robić rewolucji, a raczej podąży drogą ewolucji. I efekty tego widzimy.

Reklama

2. Janusz Niedźwiedź

Po prostu – Janusz Niedźwiedź. Nie ma przypadku w tym, że zaczyna się go łączyć z klubami o większym potencjale sportowym i już teraz typuje się go do grona najciekawszych nazwisk trenerskich na rynku. Do ekstraklasy prowadziła go dość kręta droga, ale ostatecznie do niej trafił. I choć zawsze mamy obawy wobec “świeżaków” na tym poziomie rozgrywkowym, to trener Widzewa radzi sobie jak stary wyga. Przede wszystkim udanie łączy idealizm z pragmatyzmem. To też znany problem na tym poziomie: jedni trenerzy chcą grać w zbyt ambitnym stylu, przez co tracą punkt za punktem, “ale chociaż grają ładnie dla oka”; inni trenerzy wyznają zasadę “punkty ponad wszystko”, co kończy się tym, że brzydka gra przynosi efekty punktowe tymczasowo, ale długofalowo jest już z tym problem.

Niedźwiedź dobrze łączy idealizm z pragmatyzmem. Widzew ma styl – często intencjonalnie oddaje piłkę rywalom, ma jedno z najniższych średnich posiadań piłki na mecz, ale jest bardzo dobry w fazie przejścia z obrony do ataku, jest w ligowej czołówce pod względem rajdów z piłką, potrafi błyskawicznie dotrzeć w trzecią tercję boiska. Już padają pod adresem łodzian określenia typu “Raków demo” czy “mały Raków”, co tylko potwierdza te punkty wspólne, o których wspomnieliśmy.

Niedźwiedź tez nie jest typem trenera-marudy. Wybaczcie, może będzie trąciło to obsesją, ale zestawmy takiego Niedźwiedzia z Jerzym Brzęczkiem, który non stop buduje oblężoną twierdzę i którego przez wzgląd na wypowiedzi medialne trudno polubić. Zgadza się szeroko pojęty PR, zgadza się styl gry, zgadzają się wyniki.

3. Henrich Ravas

Przypuszczamy, że patrząc wyłącznie na CV Słowaka niewiele osób typowałoby go czołowego bramkarza ligi w tym sezonie. Mniej niż dwa tuziny meczów w słowackiej ekstraklasie, kopanie na niższym poziomie rozgrywkowym w Anglii, ostatnio cztery czyste konta w dziesięciu meczach 1. ligi przed awansem.

Tymczasem Ravas radzi sobie nadspodziewanie dobrze. Zachował osiem czystych kont w czternastu meczach, co jest sporym wyczynem, bo na jego bramkę oddano aż 65 strzałów – więcej roboty miał w tym sezonie tylko Bartosz Mrozek. Golkiper Widzewa jest też w ścisłej czołówce pod względem tzw. prevented goals, gdzie liczy się współczynnik uchronionych bramek na podstawie expected goals. Według WyScouta Ravas uchronił zespół przed stratą 3,4 gola więcej w tym sezonie, lepszy jest tylko Filip Bednarek z współczynnikiem 3,66. Tylko ta dwójka przebiła granicę współczynnika trzech uchronionych bramek.

Reklama

4. Brak centralizacji

Bez problemów możemy wymieniać zawodników Widzewa, którzy wyróżniają się nie tylko na tle całej drużyny, ale i pewnie gdybyśmy robili rankingi pozycyjne całej ligi po tej jesieni, to znaleźlibyśmy tam miejsce dla kilku graczy łodzian.

Natomiast ciekawe jest to, jak rozkładają się akcenty w zespole beniaminka. To na pewno nie jest zespół jednego piłkarza, zdecydowanie nie jest to ekipa zależna od dwóch-trzech piłkarzy. Ciekawa rzecz rzuciła nam się w oczy podczas przeglądania dorobku strzeleckiego widzewiaków. Otóż przynajmniej jednego gola dla ekipy Niedźwiedzia strzeliło aż 10 piłkarzy: Kreuzriegler, Pawłowski, Lipski, Hanousek, Kun, Terpiłowski, Danielak, Sypek, Hansen i Sanchez. Równie szeroka jest lista asystentów z przynajmniej jednym dograniem przy golu: Zieliński, Stępiński, Szota, Nunes, Kun, Pawłowski, Letniowski, Terpiłowski, Danielak, Sanchez.

Nie ma tu zatem mowy o zależności od Pawłowskiego czy “sanchezodependencji”. To też siła widzewiaków.

5. Odrobina farta

Nie ma co się czarować, Widzew też ma trochę szczęścia w pierwszej fazie sezonu. Mówi nam o tym chociażby statystyka expected points WyScouta.

Oczywiście wykręcanie wyników powyżej współczynników goli oczekiwanych i goli oczekiwanych przeciwko może mieć różne przyczyny. Albo znakomita skuteczność napastników, albo dużo błędów bramkarzy rywali, albo kapitalna gra bramkarza (w tym przypadku by to akurat się zgadzał). Natomiast bardzo często ostatecznie życie weryfikuje takie odstępstwa od normy na długim dystansie punkty zgadzają się z punktami oczekiwanymi.

Do tej pory jednak Widzewowi skutecznie udaje się się oszukać przeznaczenie, typy ekspertów oraz współczynniki.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

dane: WyScout

fot. FotoPyk/NewsPix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Były piłkarz Serie A o chorobie alkoholowej: Wypijałem kilkadziesiąt piw w jedną noc

Antoni Figlewicz
1
Były piłkarz Serie A o chorobie alkoholowej: Wypijałem kilkadziesiąt piw w jedną noc

Ekstraklasa

Inne kraje

Były piłkarz Serie A o chorobie alkoholowej: Wypijałem kilkadziesiąt piw w jedną noc

Antoni Figlewicz
1
Były piłkarz Serie A o chorobie alkoholowej: Wypijałem kilkadziesiąt piw w jedną noc

Komentarze

49 komentarzy

Loading...