Reklama

Czołówka już grała. Niedziela z ekstraklasowym środkiem tabeli

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

23 października 2022, 05:57 • 8 min czytania 22 komentarzy

Czołówka już grała, teraz przyszła pora na środek tabeli. W niedzielę zmierzy się aż sześć z ośmiu drużyn, które znajdują się na miejscach od siódmego do czternastego. Wśród nich są aż cztery ekipy, które pożegnały się już z Pucharem Polski. W tygodniu porażki poniosły Lech Poznań, Cracovia, Warta Poznań i Jagiellonia Białystok. W grze pozostają Górnik Zabrze i Śląsk Wrocław.

Czołówka już grała. Niedziela z ekstraklasowym środkiem tabeli

Raków Częstochowa ma już sześć punktów przewagi nad drugim w tabeli Widzewem Łódź. Niemal wszystkie drużyny z czołówki, poza wspomnianą dwójką, straciły punkty w 14. kolejce, grając między sobą. To daje okazję drużynom ze środka na zbliżenie się do podium.

Warta Poznań – Górnik Zabrze: zapowiedź meczu

Z takiej okazji zamierza skorzystać Warta Poznań. Zwycięstwem Zieloni mogliby wskoczyć do górnej połówki tabeli. Uzbieraliby już 20 punktów, na co w poprzednim sezonie potrzebowali aż 21 kolejek. Jest to połowa zdobyczy, która w teorii gwarantuje utrzymanie w Ekstraklasie. Równie teoretyczne są dywagacje i dopisywanie trzech punktów poznaniakom za wygraną z Górnikiem Zabrze, o co nie będzie łatwo. By zwyciężyć mecz, trzeba strzelać gole, z czym Warta ma ogromne problemy. Posiada drugą najgorszą ofensywę w lidze.

Najpierw pracowaliśmy nad grą w obronie niskiej, w pressingu. Musieliśmy się zgrać. Doprowadziliśmy do tego, że od pewnego czasu regularnie punktujemy i potrafimy przeciwstawić się najmocniejszym drużynom w Polsce. Od kilku tygodni zajmujemy się fazą gry w trzeciej tercji. Dochodzimy do większej liczby sytuacji, oddajemy więcej strzałów na bramkę. Idzie to do przodu. Będziemy zdobywali więcej bramek – zadeklarował trener Dawid Szulczek na oficjalnej stronie klubu.

Warta do spotkania przystępuje po porażce w Pucharze Polski z przeciętną i znajdującą się na ostatnim miejscu w tabeli I ligi Sandecją Nowy Sącz. W tym spotkaniu obnażona została przede wszystkim krótka kołdra kadry Zielonych. Dokonanych sześć zmian w podstawowym składzie względem wygranego starcia z Jagiellonią Białystok (2:0) przez trenera Dawida Szulczka zbyt mocno wpłynęły na sposób gry poznaniaków, co poskutkowało ich odpadnięciem z pucharu. Generalnie sytuacja kadrowa Zielonych nie jest najlepsza. Do kontuzjowanych Jakuba Kiełba i Bartosza Kieliby dołączyli Adrian Lis i Maciej Żurawski. Na drobne urazy narzekają inni dwaj kluczowi zawodnicy. Problemy kadrowe to również chleb powszedni w Zabrzu.

Reklama

Górnik dlatego ma trochę mniej punktów, bo stracił kilku ważnych zawodników. Te zmiany zachodziły w trakcie sezonu, w sierpniu, gdy rozgrywki szły już pełną parą. Na pewno trener Bartosch Gaul ma pomysł na drużynę: Górnik dużo biega, pracuje intensywnie, stara się kontrolować mecz i szybko odbierać piłkę. Uważam, że Górnik miałby więcej punktów, gdyby nie wspomniane turbulencje. Wiem, że przy tylu zmianach nie jest łatwo się otrząsnąć – zauważył Szulczek.

Kadra Górnika z tygodnia na tydzień wygląda lepiej. Zespół musi się jednak otrząsnąć po trzech porażkach z rzędu. Ekipa z Górnego Śląska ostatnie zwycięstwo w Ekstraklasie odniosła przeszło miesiąc temu. Drobne przełamanie nastąpiło w Pucharze Polski przeciwko GKS Katowice (2:1). Bohaterem tego spotkania został Lukas Podolski. Powrót Niemca do wysokiej formy jest dobrą informacją dla kibiców. W czwartek napastnik zdobył dwie piękne bramki, natomiast przed tygodniem w starciu z Lechem Poznań (1:2) po (kontrowersyjnym) faulu na nim podyktowano rzut karny.

Innym pozytywnym sygnałem dla fanów Górnika jest również decyzja o odsunięciu od pierwszego składu Kevina Brolla. 27-letni bramkarz, który przyszedł do Zabrza głównie dzięki trenerowi Gaulowi, był jednym z najsłabszych punktów drużyny i jednym ze słabszych bramkarzy w lidze. Spośród regularnie występujących golkiperów Broll ma drugi, po Konradzie Forencu z Korony Kielce, najniższy procent obronionych strzałów, który wynosi 64,6%. Między słupki powrócił Daniel Bielica, który wiosną poprzedniego sezonu był numerem jeden w bramce zabrzan. Być może ta rotacja sprawi, że Górnik oddali się od strefy spadkowej, od której dzieli go tylko jeden punkt.

Śląsk Wrocław – Jagiellonia Białystok: zapowiedź meczu

W drugim niedzielnym meczu dojdzie do starcia drużyn, po których możemy oczekiwać wszystkiego. Zarówno piłkarze Śląska Wrocław, jak i Jagiellonii Białystok w ostatnich spotkaniach pokazali, że potrafią wygrać starcia, strzelając kilka goli, by chwilę później dostać lanie od niżej notowanego rywala bądź zupełnie zapomnieć jak kopać prosto piłkę. Jak to wygląda na papierze? Oto cztery ostatnie występy Śląska Wrocław:

Reklama
  • Warta Poznań: 14 okazji bramkowych, 4 strzały celne, 65% posiadania piłki, 0 goli i porażka 0:2
  • Górnik Zabrze: 12 okazji bramkowych, 6 strzałów celnych, 35% posiadania piłki, 4 gole i wygrana 4:1
  • Radomiak: 5 okazji bramkowych, 1 celny strzał, 52% posiadania piłki, 3 czerwone kartki, 0 goli i przegrana 0:2
  • Lech Poznań: 14 okazji bramkowych, 7 strzałów celnych, 38% posiadania piłki, 1 czerwona kartka, 3 gole i zwycięstwo 3:1

Cztery mecze. Dwa zwycięstwa. Dwie porażki. Można by rzec, że normalne wyniki dla drużyny, nie potrafiącej utrzymać formy, ale nawet i z takich ram wyłamują się piłkarze Ivana Djurdjevicia. W zasadzie nie wiadomo, czego się po nich spodziewać. Czy tym razem przejmą inicjatywę i będą stwarzać sobie wiele okazji bramkowych? A może wręcz przeciwnie. Oddadzą pole rywalom i będą kontratakować, ale dość słabo, a dodatkowo przeciętnie poradzą sobie w obronie? Nikt tego nie wie z trenerem na czele.

Chcieliśmy zmazać plamę po meczu z Radomiakiem, co nam się udało. W zasadzie ciągle testujemy, bo bodajże tylko Sebastian Bergier i Michał Rzuchowski nie zaczęli meczu od pierwszej minuty. Pozostali znaleźli się już w podstawowym składzie. Pewność siebie i gra własnej piłki przyjdzie z czasem. Obecnie działamy na modelu sytuacyjnym. Reagujemy na to, co dzieje się na boisku – powiedział Djurdjević na konferencji prasowej po spotkaniu z Lechem.

Równie chimeryczną drużyną jest Jagiellonia. Jednego dnia wbije cztery gole Stali Mielec czy Koronie Kielce, by za chwilę dostać po głowie od trzecioligowej Lechii Zielona Góra. Duma Podlasia gra falami. Jeśli znajduje się na górze potrafimy się zachwycać jej grą. Gdy z niej zjeżdża, można przecierać oczy ze zdumienia z powodu fatalizmu w grze ekipy Macieja Stolarczyka. Największy wpływ na grę zespołu mają dwaj Hiszpanie – Marc Gual i Jesus Imaz. Jeśli ich nie ma bądź prezentują się słabo, Duma Podlasia traci niemal wszystkie atuty.

Było kilka składowych naszej słabej gry, ale nie chcę o tym mówić na publicznym forum. To są sprawy wewnątrz drużyny. Jestem częścią tego zespołu, ja mu przewodzę i biorę na siebie odpowiedzialność za to, co się wydarzyło. Oczywiście, cieszę się, że chłopaki wyszli z takim oświadczeniem, bo to pokazuje jak bardzo im zależy, ale główna odpowiedzialność spoczywa na mnie jako przewodniczącym tej grupy. Reakcja na porażkę z Lechią i wynik w Grodzisku powinny być inne. Tak się jednak nie stało. Również na początku sezonu zanotowaliśmy serię trzech porażek z rzędu. Wtedy potrafiliśmy zareagować, przerwać ją i głęboko w to wierzę, że i tym razem to zaskoczy. W letnich potyczkach z Radomiakiem, czy Pogonią może nie zasłużyliśmy na porażkę, ale zakończyliśmy je bez punktów, co przekładało się na to, jak funkcjonuje zespół – powiedział trener na konferencji przedmeczowej.

Cracovia – Lech Poznań: zapowiedź meczu

Los Jagiellonii w tygodniu podzieliły również Cracovia i Lech Poznań. Obie ekipy, podobnie jak Duma Podlasia, odpadły z Pucharu Polski. Pasy uległy pierwszoligowej Resovii (3:4), potwierdzając słabą formę w ostatnich dniach. Zamiast gonić najlepszych, wygrywając z najsłabszymi, przegrywa z nimi. Krakowianie są jak Robin Hood, odbierają mocnym, by dawać biednym. I tak w tym sezonie Cracovia pokonała Legię, Raków i zremisowała z Pogonią, ale również przegrała z Lechią, Piastem i podzieliła się punktami z Miedzią.

By jednak zagrozić faworyzowanemu Kolejorzowi trener Jacek Zieliński będzie musiał rozwiązać kilka problemów. Z kadry wypadli mu Mathias Hebo Rasmussen, Milan Rodin, Jakub Jugas i Michal Siplak, a Jakub Myszor walczy z czasem i drobnym urazem. Sama drużyna znajduje się jednak w głębszym kryzysie. Nie gra już tak zespołowo jak na początku sezonu. Z trudem przychodzi jej stwarzanie okazji bramkowych. Ostatnie cztery gole z gry strzelili zawodnicy, których prawdopodobnie zabraknie w starciu z Lechem.

Znajdujemy się w kryzysie i nie będziemy od tego uciekać. Mecz z Resovią tylko pogłębił negatywne myśli. Jesteśmy krytykowani. Nasza gra nie wygląda już tak dobrze jak na początku sezonu, ale ja już wtedy tonowałem nastroje, że to nie musi się długo utrzymać. Nie byłem wtedy pesymistą a realistą. Nim pozostaję, dlatego obawiam się nieco końcówki rundy – powiedział podczas konferencji prasowej Zieliński, trener krakowskiego zespołu.

Pasy mogą się obawiać spotkania z Lechem, bowiem ten przyjedzie do stolicy Małopolski podwójnie zmobilizowany po wpadce w Pucharze Polski. – Musimy się jak najszybciej otrząsnąć i skupić się na kolejnym ligowym spotkaniu. Jedziemy do Krakowa po trzy punkty – zadeklarował Artur Sobiech, napastnik Kolejorza w rozmowie z klubowymi mediami, co potwierdził również Nika Kwekweskiri, który w meczu nie wystąpi. – Ta porażka nas podrażniła i sprawiła, że jesteśmy jeszcze bardziej głodni zwycięstwa z Cracovią.

Choć deklaracje są ambitne, to nie wiadomo, czy trener John van der Brom nie pójdzie na ustępstwa. W związku z bardzo ważnym czwartkowym spotkaniu Ligi Konferencji z Austrią Wiedeń, które w znacznym stopniu określi szanse Kolejorza na występy wiosną w europejskich pucharach, szkoleniowiec może posłać w bój nieco zmieniony skład. Nie będzie to zupełnie rezerwowe zestawienie, by miejsce w nim znalazł Artur Rudko, który zawalił mecz ze Śląskiem, natomiast kilku ważnych graczy może otrzymać wolne.

Z drugiej strony Lech znajduje się przed doskonałą okazję do zmniejszenia straty do czołówki. Niemal wszystkie drużyny, oprócz Widzewa i Rakowa, potraciły punkty i zwycięstwo pozwoliłoby na zbliżenie się na punkt do podium, co wobec świadomości konieczności rozegrania zaległego meczu jest nikłą stratą. Dodatkowo trener chciałby przedłużyć serię ośmiu meczów bez porażki w Ekstraklasie. Po raz ostatni Lech przegrał w lidze w połowie sierpnia ze Śląskiem. Ostatnio poznaniacy schodzili z boiska na tarczy po potyczce z wrocławianami. Pocieszeniem pozostaje fakt, że Lech z WKS-em w tym roku się już nie spotka. Problem w tym, że ostatni bilans meczów Kolejorza z Cracovią na jej stadionie również jest dość niekorzystny. Kolejorz wygrał tylko dwa z ostatnich dziesięciu starć.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Jakub Radomski
1
Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Jakub Radomski
1
Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Komentarze

22 komentarzy

Loading...