Reklama

Hiszpania rzutem na taśmę ograła Portugalię i melduje się w Final Four LN

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

27 września 2022, 23:03 • 3 min czytania 4 komentarze

Dzięki bramce z końcówki meczu reprezentacja Hiszpanii pokonała Portugalię, wygrywając rzutem na taśmę drugą grupę Ligi Narodów dywizji A. Dzięki temu La Furia Roja awansowała do Final Four. Bohaterem kadry Luisa Enrique został Alvaro Morata, który wykorzystał podanie Nico Williamsa. 

Hiszpania rzutem na taśmę ograła Portugalię i melduje się w Final Four LN

Po przegranym spotkaniu ze Szwajcarią selekcjoner Luis Enrique bił na alarm. Na gorąco po meczu stwierdził, że jego podopieczni zagrali najgorszą połówkę za jego kadencji. Zmienił nieco swoje zdanie po głębszej analizie, ale nie na tyle, by dać drugą szansę piłkarzom, którzy wystąpili od pierwszej minuty przeciwko Helwetom. Na najważniejsze starcie w tegorocznej edycji Ligi Narodów dokonał aż siedmiu rotacji w wyjściowym składzie. Decyzje Enrique ani nie zaskoczyły Portugalczyków, ani nie poprawiły jakości gry La Furia Roja.

Sztuka dla sztuki

Hiszpanie ponownie uprawiali sztukę dla sztuki. Ich licznik podań pęczniał niczym drożdże. Goście nie potrzebowali nawet pół godziny, by przekroczyć granicę 200 zagrań. Niewiele jednak z nich wynikało. Zupełnie nowa trójka w środku pola: Rodri, Koke, Carlos Soler bała się podjąć ryzyko, próbując przełamać dobrze zorganizowany blok defensywny Portugalczyków. Finalnie liczba podań w ostatnią tercję przed bramką rywali była porównywalna dla obu drużyn, co poskutkowało wymianą całej środkowej linii przez Enrique już po godzinie.

Selekcjoner w drugiej połowie postawił na katalońskie trio: Gavi, Pedri, Sergio Busquets. Tempo gry Hiszpanów się poprawiło. Zaczęli stwarzać sobie więcej okazji bramkowych, ale jednocześnie narażali się w większym stopniu na kontrataki Portugalczyków, którzy już w pierwszej odsłonie spotkania kilkukrotnie zagrozili rywalom. Swoje szanse mieli Diogo Jota, Bruno Fernandes czy Cristiano Ronaldo, ale za każdym razem na wysokości zadania stawał Unai Simon. Spośród wszystkich wyborów Enrique bramkarz Athletiku odpłaca się selekcjonerowi dobrą grą. Jego skuteczne interwencje utrzymywały La Furia Roja na powierzchni.

Reklama

Tylko zwycięstwo dawało Hiszpanom przepustkę do Final Four Ligi Narodów, dlatego liczba ich ataków rosła z minuty na minutę. W większości przypadków Portugalczycy bez większych problemów radzili sobie z rywalami. Gdy jednak byli zaskakiwani jak choćby uderzeniem z dystansu Alvaro Moraty dobrze w bramce spisywał się Diogo Costa. 23-letni golkiper FC Porto wygryzł ze składu doświadczonego Ruiego Patricio i na niespełna dwa miesiące przed mundialem wygląda na faworyta do gry między słupkami Selecao.

Przełamana passa

Mimo tego, że Costa obronił łącznie cztery strzały, to przy kluczowym skapitulował. Nowe trio w środku pola zdobyło wyraźną przewagę w drugiej linii, spychając przeciwników do głębszej defensywy, a na skrzydłach grę rozruszał Nico Williams. To właśnie 20-latek z Athletiku  dograł kluczową piłkę w spotkaniu. Urwał się w polu karnym obrońcom, zgrał głową futbolówkę od Daniego Carvajala do Moraty, który strzelił decydującego o losach drugiej grupy Ligi Narodów gola.

Stracona bramka zupełnie podłamała Portugalię, która mimo zmian nie zdołała już odgryźć się rywalom. Do Selecao powróciły stare demony. W poprzedniej edycji LN drużyna Santosa przegrała ostatni mecz o awans z Francją, zajmując finalnie drugie miejsce. Również w eliminacjach mistrzostw świata Portugalia przegrała bezpośrednie starcie z Serbią, dlatego o bilet na mundial musiała walczyć w barażach.

Hiszpania natomiast przełamała passę remisów w potyczkach z Selecao. Po raz drugi z rzędu awansowała do Final Four Ligi Narodów. W poprzedniej edycji zakończyło się porażką w finale z Francją. Tym razem La Furia Roja trafi na kogoś z trójki Chorwacja, Włochy, Holandia.

Portugalia – Hiszpania 0:1 (0:0)

Bramka: Morata 88′

WIĘCEJ O LIDZE NARODÓW:

Reklama

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
4
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
15
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Piłka nożna

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

4 komentarze

Loading...