Reklama

Kozacy i badziewiacy. Generał Mladenović i sabotażysta Krywociuk

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

19 września 2022, 18:19 • 7 min czytania 30 komentarzy

Generał Filip Mladenović odpalił dwie armaty i wygrał bitwę z Miedzią Legnica. Prawdziwy dowódca. Azer Anton Krywociuk jako tajny agent Zagłębia Lubin miał za zadanie sabotować swój zespół, czyli Wisłę Płock. Kristoffer Velde po raz kolejny pokazał, że kozakiem potrafi być tylko w europejskich pucharach, bo gdy przychodzi liga – gra piach. Zapraszamy na zestawienie kozaków i badziewiaków 10. kolejki Ekstraklasy.

Kozacy i badziewiacy. Generał Mladenović i sabotażysta Krywociuk

Kozacy. Kapitalny Mladenović i mocny Raków

Legia Warszawa była bliska kompromitacji w 10. serii gier Ekstraklasy. Na Łazienkowską przyjechał beniaminek, który po 14. minutach prowadził 2:0. Bogiem a prawdą Miedź w pewnym momencie powinna prowadzić 5:0, jak prawi piłkarskie porzekadło – niewykorzystane sytuacje się mszczą. Siatkarze często powtarzają: “kto prowadząc 2:0 nie chce wygrać 3:0, z reguły przegrywa 2:3”. I tak też było w meczu piłki nożnej. A dzień konia miał Filip Mladenović, który w naszej jedenastce kozaków nosi opaskę kapitana.

Najpierw idealnie dośrodkował na głowę wbiegającego Pawła Wszołka, a później huknął dwie bramki z woleja. Ta na 2:2 to prawdziwy majstersztyk. Zapewne gdyby chciał to powtórzyć na treningu, nie zrobiłby tego. Bo to jest taki strzał, który wychodzi raz w życiu. Serb miał szczęście, że to uderzenie wyszło mu akurat w starciu z Miedzią. Aczkolwiek tego dnia to wszystko mu wychodziło w ofensywie. Piłka siedziała na nodze. Nie można też nie wyróżnić Pawła Wszołka, który najpierw wykończył wrzutkę Mladenovicia, a później sam mu dograł na woleja. “Wszołi” wraca do optymalnej formy. Nie robi tylko zamieszania na boisku, ale dorzuca też konkrety w postaci gola i asysty.

W naszym zestawieniu znalazło się miejsce dla trzech piłkarzy Rakowa. “Medaliki” poszły za ciosem i po rozgromieniu Legii (4:0), rozprawiły się z Radomiakiem Radom (3:0). Jednak nie było to tak łatwe zwycięstwo, co sugeruje sam wynik. Do pięknego gola Fabiana Piaseckiego nie było tak różowo. Nie był to spacerek. Kto wie, jakby się potoczył ten mecz, gdyby nie błysk geniuszu napastnika Rakowa.

Jego obecność w naszej jedenastce nikogo nie powinna dziwić, ale Marek Papszun tonuje nastroje i mówi, że tym golem Piasecki nie wkupił się do pierwszego składu Rakowa. Uważa, że to za mało i chłopak musi na treningach jeszcze mocniej zapieprzać, żeby wygrać rywalizację z potężnymi napastnikami: Sebastianem Musiolikiem i Vladislavsem Gutkovskisem.

Reklama

– Fabian ma nietuzinkowe umiejętności. Ponownie może strzelić gola sezonu, ale jedna bramka to jednak trochę za mało, żeby wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie na stałe. Jeden piękny gol powinien dodać mu pewności siebie Fabianowi. Mamy jeszcze dwóch innych napastników i rywalizacja jest korzystna dla wszystkich – mówił na konferencji pomeczowej Marek Papszun.

Świetny mecz zagrał też Ivi Lopez, czyli najlepszy piłkarz poprzedniego sezonu Ekstraklasy. Nikogo nie dziwi jego świetna postawa w tym meczu – gol i asysta, ale zaskakujące jest to, że pierwszy raz w tym sezonie znalazł się w naszej jedenastce. Hiszpan zachwycał nas w eliminacjach do Ligi Konferencji, gdzie w pięciu meczach strzelił 4 gole i zaliczył 3 asysty. W lidze tak kolorowo nie było, bo po siedmiu meczach miał na swoim koncie tylko jednego gola. Jednak już wszystko powoli wraca do normy i Ivi znowu pokazuje, że jest jednym z najlepszych piłkarzy w lidze.

Został do omówienia jeszcze jeden piłkarz z częstochowskiej drużyny, którego nie wolno pominąć, bo w naszym zestawieniu ląduje już trzeci raz – Stratos Svarnas. Grek latem trafił na zasadzie wypożyczenia z AEK-u Ateny i wzmocnił środek defensywy. Nie tylko świetnie gra w obronie, ale potrafi też dorzucić gola czy asystę. Warto podkreślić, że Svarnas dograł piłkę do Piaseckiego. Miał swój udział przy tym pięknym trafieniu.

Pierwszy raz w kozakach znaleźli się Dominik Kun, Kanji Okunuki, Joel Pereira, Henrich Ravas i… Tomasz Makowski. Nie spodziewaliśmy się, że ten ostatni kiedykolwiek pojawi się akurat na tej planszy. Nieraz podkreślaliśmy, że Makowski to zawodnik bez żadnych atutów piłkarskich, który zawsze gra na alibi i nie jest też najlepszy w odbiory. Tym meczem z Wisłą Płock trochę zamknął nam buzie. Bo przecieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy na powtórkach widzieliśmy, co zrobił przy golu na 2:1. Pan profesor Tomasz Makowski. Najpierw świetnie popracował w odbiorze i później zagrał piękne prostopadłe podanie w tunel między obrońców Wisły do Kacpra Chodyny.

Na kilka słów zasługują też pozostali. Dominik Kun? Klasa, kapitalne spotkanie ze Stalą Mielec. Czapki z głów dla tego zawodnika. Wyglądał jak rasowy maratończyk. Biegał po boisku jak te króliki z reklamy znanej firmy produkującej baterie. Oprócz tego, że ładnie biegał to przede wszystkim zagrał świetne zawody. Gdyby nie on, to Widzew prawdopodobnie nie pokonałby Stali Mielec. Na bramce postawiliśmy na Ravasa, który pokazał się z dobrej strony. Ma już na swoim koncie pięć czystych kont w Ekstraklasie.

Reklama

Pereira to najlepszy prawy obrońca w tej lidze, więc nie trzeba się nad tym rozwodzić. Zagrał tak jak zawsze. Powiewem świeżości za to jest Kanji Okunuki. Górnik wypożyczył 23-letniego napastnika z drugiej ligi japońskiej. Na papierze nie miało to prawa wypalić. A w niedzielę pokazał się z bardzo dobrej strony w starciu z Koroną Kielce. Sieknął dublet. I to w ładnym stylu. Pierwszy gol może był trochę przypadkowy, ale Japończyk zachował zimną krew w trudnej sytuacji. Najpierw zabawił się z Zebiciem, wpadł w pole karne, przypadkowo zagrał na ścianę z Sewerzyńskim i wcisnął piłkę do siatki. Drugie trafienie to piękna akcja Krawczyka, którą wykończył precyzyjnym strzałem Okunuki.

Słówko o Flavio Paixao. Gość ma 38 lat i nosi na barkach całą Lechię Gdańsk. Niesamowity koleś. Tym razem zdobył dwa gole w starciu z Jagiellonią, ratując jeden punkt “Biało-zielonym”.

Badziewiacy. Krzychu Velde po raz czwarty

Cykl życia Kristoffera Velde: gra słaby mecz w lidze -> kibice piszą mu wiadomości, że jest słaby -> irytuje się i chce udowodnić, że to nieprawda -> kręci dobre liczby w pucharach. Krąg się zamyka i znowu wracamy do początku. I tak do znudzenia. Norweg czwarty raz w tym sezonie trafia do naszej jedenastki badziewiaków.

Czy Velde zagrał aż tak katastrofalny mecz, żeby móc powiedzieć o nim, że był największym badziewiakiem tej kolejki? Nie, ale to też dlatego, że starcie Warty z Lechem było arcynudne, w którym nic się nie działo. Norweg miał jedną dogodną sytuację do zdobycia gola, gdy po podaniu Pereiry fatalnie skiksował w polu karnym. Jesteśmy przekonani, że w czwartek Velde zamieniłby taką sytuację na bramkę. I ogólnie przeszedł obok całego meczu. Owszem, nie tylko on, bo można do tego grona doliczyć większość zawodników obu ekip, ale gość, który zarzeka się, że jest tak świetnym piłkarzem powinien też to pokazywać w lidze, a nie odpuszczać.

– W Poznaniu często spotykam ludzi, którzy mówią: „Kris, nie martw się, rób swoje”. Fani Lecha są fantastyczni, w życiu nie spotkałem lepszych. Są żywiołowi, zakochani w swoim klubie, Kolejorz to dla nich wszystko. A później wracam do domu, zaglądam na Instagram i widzę, że internetowe trolle życzą mi najgorszego i cały czas mnie obrażają – użalał się nad sobą Norweg w rozmowie z Interią.

Wielu kibiców nie zna się na piłce. Oglądają mecze, wspierają swoje zespoły, ale nie rozumieją, co dzieje się na boisku. Nie mają też pojęcia, że futbol ma wiele odcieni. Więc jeśli pytasz mnie czy w ostatnich miesiącach grałem dobrze, to nie. Nie pokazałem swoich umiejętności. A jeśli pytasz czy jestem dobrym piłkarzem, to tak, jestem. I udowodnię to – dodał. I nie udowodnił tego w starciu z Wartą. Kristoffer Velde na boiskach ligowych? Gol i asysta w szesnastu meczach. Ten sam Kristoffer Velde w pucharowych konfrontacjach? Pięć goli i trzy asysty w dziesięciu meczach. Gość zagadka.

Jeśli powstanie taki serial Kryminalne Zagadki Płocka to jeden z odcinków powinien zostać poświęcony Antonowi Krwyociukowi z meczu z Zagłębiem Lubin. To, co on wyprawiał w tym spotkaniu to kryminał. Do tej pory forma Azera był owianą wielką tajemnicą, bo Pavol Stano dał mu w lidze zagrać tylko raz, w Szczecinie, gdzie spisał się nie najgorzej, a dodatkowo strzelił w końcówce gola dającego “Nafciarzom” remis. Z “Miedziowi” zawinił przy obu golach i jeszcze kilku innych sytuacjach, po których gospodarze powinni zdobyć kolejne bramki (Więcej o Krywociuku w relacji pomeczowej).

Legia wygrała mecz z Miedzią Legnica, ale była bliska kompromitacji, bo jej niektórzy zawodnicy grali totalny piach. W naszym zestawieniu widzimy Augustyniaka i Kapustkę, ale równie dobrze moglibyśmy dołożyć jeszcze Slisza czy Johanssona. Oni wszyscy skompromitowali się w tym meczu. Skoro goście mogli w pewnym momencie prowadzić 5:0, to bardzo źle świadczy o “Wojskowych”. Wiele prostych strat i nieuwagi ze strony tej czwórki.

W bramce postawiliśmy na Bartosza Mrozka, który wpuścił trzy gole w starciu z Widzewem. Może nie był to fatalny występ w jego wykonaniu, ale na pewno mógł się lepiej zachować przy golu Jordiego Sancheza. Ta kolejka nie stała pod znakiem beznadziejnych występów bramkarzy, stąd wybór padł na Mrozka, którego do tej pory częściej oglądaliśmy w roli kozaka.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE: 

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

30 komentarzy

Loading...