Reklama

Fotel lidera? Podium? Przeszłość. Proza życia dopadła Wisłę Płock

redakcja

Autor:redakcja

18 września 2022, 17:13 • 4 min czytania 19 komentarzy

Ciężkie jest życie rewelacji początku sezonu, o czym przekonuje się Wisła Płock. Nafciarze na stałe stracili Damiana Michalskiego (transfer) i tymczasowo Rafała Wolskiego (głupota piłkarza), ale stracili też już chyba cały impet, który niósł tę drużynę w zasadzie od zwycięstwa do zwycięstwa na starcie rozgrywek. 

Fotel lidera? Podium? Przeszłość. Proza życia dopadła Wisłę Płock

Ekipa Pavola Stano nie wygrała właśnie czwartego kolejnego starcia w lidze. Więcej – niedawny lider w ciągu ostatniego miesiąca zdobył ledwie punkt w czterech spotkaniach, a jedyny łyżką cukru w tym wyjątkowo gorzkim napoju jest przejście Skry Częstochowa w Pucharze Polski. Słowacki trener co prawda dziś nieco zamieszał składem na Zagłębie Lubin, dokonując choćby zmiany między słupkami, gdzie wrócił Krzysztof Kamiński, czy wystawiając Davo na pozycji z reguły zajmowanej przez Wolskiego, ale dało to niewiele.

O tej prozie życia Wiśle udało się zapomnieć ledwie na kilka chwil, gdyż mecz ten rozpoczął nam się od pięknej bramki Pawlaka. Jasne, w trakcie tej kolejki wszystkie gole z automatu lądują w cieniu akrobacji Piaseckiego, ale trzeba przyznać, że młodzieżowiec Nafciarzy przyfandzolił bardzo soczyście. Wkrótce jednak przestało być dla Wisły miło, milusio. I to na własne życzenie.

Zagłębie Lubin – Wisła Płock 2-1. Kryminał Krywociuka

Piłkarzem, który podał Zagłębiu pomocną dłoń, był Anton Krywociuk. Do tej pory Azer stanowił pewną zagadkę tego sezonu, gdyż Stano dał mu w lidze zagrać tylko raz – w Szczecinie, gdzie spisał się nie najgorzej, a jeszcze strzelił w końcówce gola dającego Nafciarzom remis. No ale jeśli Krywociuk na treningach zachowuje się podobnie jak w Lubinie, no to się nie dziwimy, bo dziś brawurowo odgrywał rolę zapalnika, z czego korzystał Damjan Bohar i korzystało całe Zagłębie.

W tej sytuacji obrońca Wisły wygrał ze Słoweńcem walkę o pozycję…

Reklama

…ale nie zdecydował się na podanie do Kamińskiego lub wybicie, zagonił się za to pod linię końcową, gdzie przed rożnym próbował ratować się piętką. Efektem była strata, po której wrzucał piłkę Starzyński, a główkował Doleżal i co tu dużo mówić – defensywa gości raczej nie była przygotowana na to, że za chwilę dojdzie do tak niebezpiecznej sytuacji.

Ale w jeszcze większe tarapaty reprezentant Azerbejdżanu mógł wpakować kolegów trzy minuty później. Pokazał się do gry Tomasikowi, który wyrzucał aut. Lewy obrońca nie podał mu piłki idealnie, ale ostatecznie znalazła się ona pod kontrolą stopera.

I co? I jajco. Naiwne podanie do Pawlaka przejął Bohar, który uruchomił Chodynę, a ten dograł do Doleżala, który znów trafił, tym razem – choć niełatwo w przypadku tego gracza w to uwierzyć – piętą.

W niecałe cztery minuty z 0-1 zrobiło się 2-1, ale z pomocą Krywociukowi przyszedł VAR, który sprawdził, że w momencie podanie skrzydłowego czeski napastnik był nieco wysunięty przed linię obrony. Gol został rzecz jasna anulowany, co stanowi ledwie lichą okoliczność łagodzącą w sądzeniu stopera za piłkarską zbrodnię.

Reklama

Zagłębie Lubin – Wisła Płock 2-1. Nieskuteczny Starzyński

Co ciekawe, w drugiej połowie piłkarz Zagłębia też miał szansę na ekspresowy dublet. Tym razem dwie kapitalne okazje – w 53. i 55. minucie – miał Starzyński, ale cóż – nieprzypadkowo rozgrywający Zagłębia na ligowego gola czeka od maja, po drodze trafiając tylko w PP ze Startem Jełowa. Najpierw przestrzelił głową po wrzutce Chodyny, a później prawą nogą, gdy na czystą pozycję wyprowadził go podaniem Łakomy.

No ale Zagłębie się nie zniechęciło, dziś ekipa Piotra Stokowca miała parcie na dobry wynik, którego w tym sezonie zazwyczaj trochę jej brakowało. Gol? W środku pola futbolówkę tym razem stracił Davo, Makowski zagrał piłkę, do których w jego przypadku nie jesteśmy przyzwyczajeni, a Chodyna pokonał Kamińskiego. Przez chwilę wydawało się, że może być to drugi gol Miedzowych anulowany przez spalonego, no ale jeden z gości jeden złamał linię.

No nie zgadniecie który. Tak, Krywociuk.

Problemem Wisły – prócz niego – było też to, iż Nafciarze nie za bardzo mieli pomysł na to, jak dostać się pod bramkę Bieszczada. Próbowali powtórzyć to, co na początku zrobił Pawlak, no ale kolejne próby (Vallo, Davo czy Szwocha) czasami groźnie wyglądały, komentatorzy mieli pretekst, by podnosić głos, ale ostatecznie niewiele z nich wynikało. Na dokładkę Kapuadi pieprznął w twarz Gaprindaszwilemu, za co wyleciał z boiska, a Davo – wciąż najskuteczniejszy zawodnik tego sezonu – nie wykorzystał piłki meczowej.

No, jeszcze raz – ciężkie jest życie rewelacji początku sezonu.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Najnowsze

Liga Narodów

Nie ma co się bać Chorwatów. Oto porównanie składów

AbsurDB
0
Nie ma co się bać Chorwatów. Oto porównanie składów

Ekstraklasa

Komentarze

19 komentarzy

Loading...