Reklama

8 najważniejszych momentów Lewandowskiego w Bayernie

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

13 września 2022, 11:55 • 9 min czytania 21 komentarzy

Robert Lewandowski spędził osiem lat w Monachium. Teraz do stolicy Bawarii powraca jako napastnik FC Barcelony. Przyjrzyjmy się zatem najważniejszym momentom w karierze polskiego napastnika w Bayernie.

8 najważniejszych momentów Lewandowskiego w Bayernie

Osiem lat, 375 meczów, 344 bramki, 72 asysty to dorobek Roberta Lewandowskiego w Bayernie Monachium. Polski napastnik w stolicy Bawarii osiągnął i zdobył niemal wszystko, co było do zdobycia. Jedynym rekordem, którego nie zdążył i raczej nie zdąży pobić jest liczba goli strzelonych przez Gerda Muellera w Bundeslidze. Kapitanowi naszej kadry zabrakło do niego 53 trafień.

Robert Lewandowski: najważniejsze momenty w Bayernie Monachium

Lewandowski osiągnął w Monachium niemal wszystko. Przyjrzeliśmy się zatem najważniejszym wydarzeniem z okresu jego występów dla Bayernu. Są wśród nich zarówno indywidualne osiągnięcia napastnika, jak i te drużynowe. Z racji tego, że „Lewy” spędził w barwach Die Roten osiem lat, wyróżniliśmy osiem najważniejszych momentów.

Wygrana Liga Mistrzów, zdobycie pięciu trofeów

Lewandowski trafił do Bayernu latem 2014 roku. Odbyło się to rok po przegranym finale Ligi Mistrzów, w którym z Borussią zmierzył się przeciwko swojemu przyszłemu klubowi. Polak i BVB przegrali 1:2. 12 miesięcy później napastnik przeniósł się do Monachium, zostawiając pewne niedokończone rzeczy w Dortmundzie. Nie święcił triumfu w Europie. W Bawarii miał mieć o to dużo łatwiej. Teoria jedno, a praktyka drugie. Choć Bayern był rokrocznie faworytem to aż trzy razy w czterech kolejnych edycjach kończył swój udział w Champions League na półfinale, a w 2019 roku odpadł już w 1/8 finału.

Reklama

Nieco ponad pół roku po klęsce z Liverpoolem z pracą pożegnał się trener Niko Kovac, a zastąpił go mało rozpoznawalny asystent Chorwata, a wcześniej Joachima Loewa – Hansi Flick. Przeobraził drużynę zmierzającą do autodestrukcji w dobrze naoliwioną maszynkę do wygrywania. W całym sezonie, począwszy od listopada 2019 roku, tylko trzy razy stracił punkty, a pierwszoplanową rolę odgrywał Lewandowski, który oprócz finału zdobył bramki we wszystkich rozegranych przez siebie meczach Ligi Mistrzów.

PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ

Niewiele brakowało, a do meczu finałowego, by nie doszło. Pandemia koronawirusa zatrzymała futbol na całym świecie. Wstrzymano nie tylko rozgrywki krajowe, ale i międzynarodowe. Kontynuacja Champions League stanęła pod znakiem zapytania. Finalnie po kilkutygodniowej przerwie wznowiono grę w nowej covidowej rzeczywistości. Zmieniono choćby format kluczowych meczów fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Ćwierćfinały i półfinały odbyły się w formule jednego spotkania w Lizbonie. To właśnie wtedy doszło do pogromu Barcelony 8:2 przez Bayern. To on otworzył drogę do francuskiej ścieżki o Puchar Europy.

Die Roten najpierw rozprawili się z Lyonem (3:0), a następnie z PSG (1:0). Lewandowski z 15 trafieniami został królem strzelców Champions League. Najważniejsze jednak, że mógł w końcu wznieść swoje upragnione trofeum w górę. Z Pucharem Europy pozował niejednokrotnie, a o tym jak ważne to był dla niego sukces przekonali się wszyscy w wywiadzie po meczu. – Powiem szczerze, że ciężko mi powiedzieć o uczuciach. Tyle czasu starałem się zdobyć ten puchar. Stworzyliśmy historię, jestem dumny z tej drużyny i tego, jaki futbol graliśmy. Nie doszło to jeszcze do mnie. Spełniłem swoje marzenie. Czasem się mówi, że ten pierwszy raz jest najtrudniejszy. Brak mi słów, wzruszenie jest ogromne. Łzy same cisnęły się do oczu. Ten puchar dedykuję mojej rodzinie – żonie, dzieciom i na pewno mojemu zmarłemu tacie, który patrzył na mnie z góry i wierzył. Zawsze wierzyłem w to, że osiągnę ten sukces i nigdy się nie poddam. Przepraszam… – powiedział wzruszony zawodnik przed kamerami Polsat Sport.

Wcześniej Bayern świętował zdobycie mistrzostwa i Pucharu Niemiec. Po wygraniu Ligi Mistrzów sięgnął jeszcze po Superpuchar Niemiec i Europy, kompletując pięć trofeów. Idealny sezon. Wielki moment w klubowej karierze Lewandowskiego.

Reklama

Zdobycie nagrody dla najlepszego napastnika

Zdobycie pięciu trofeów, awans z reprezentacją Polski na mistrzostwa Europy, które finalnie zostały przełożone na 2021 rok, korona króla strzelców Bundesligi i Ligi Mistrzów. Zdobył 47 bramek w 42 meczach, będąc najlepszym pod tym względem piłkarzem w TOP5 lig na Starym Kontynencie. Został zawodnikiem roku UEFA, wygrał plebiscyt FIFA The Best, a także plebiscyt na najlepszego sportowca Polski. Złotej Piłki jednak nie otrzymał. W skandaliczny sposób France Football odwołało galę. Powodem tej decyzji było zawieszenie niektórych europejskich rozgrywek ze względu na pandemię koronawirusa.

Ciężko było pogodzić się z taką decyzją, ale Lewandowski dalej pracował, by po Złotą Piłkę sięgnąć. W 2021 roku pobił rekord Gerda Muellera w liczbie zdobytych w Bundeslidze bramek w jednym sezonie. Po raz pierwszy w karierze z 41 trafieniami zapracował na Złotego Buta.  Nie udało mu się wygrać ani Ligi Mistrzów, ani Pucharu Niemiec, lecz mistrzostwo padło jego i Bayernu łupem. W mistrzostwach Europy strzelił trzy gole, które mimo wszystko nie pozwoliły reprezentacji Polski na wyjście z grupy. Został jednak wicekrólem strzelców Euro 2020.

Mimo wszystko rok 2021 był dla Lewandowskiego niesamowity, jeśli mowa wyłącznie o indywidualnych dokonaniach. Znajdował się w gronie faworytów do zdobycia Złotej Piłki. Jednak im bliżej gali, tym prawdopodobieństwo jego triumfu malało, natomiast rosły szanse Leo Messiego, który wygrał z Argentyną Copa America. Choć do dziś werdykt budzi kontrowersje, to najlepszym piłkarzem na świecie w 2021 roku został właśnie gwiazdor PSG. Lewandowskiemu przypadło drugie miejsce i nowa nagroda – najlepszego napastnika świata, którą otrzymał za strzelone 59 goli. Było to marne pocieszenie i próba zrekompensowania Polakowi braku trofeum za wcześniejszy rok. Mimo wszystko 34-latek przyjął ją z godnością mistrza, by w kolejnych meczach zapracować na Złotą Piłkę.

Pobicie rekordu Gerda Muellera

Brak nagrody za 2020 rok zmotywował Lewandowskiego do jeszcze intensywniejszej pracy. Zdobywał bramki z niebywałą regularnością. Zanotował m.in. serię dziewięciu ligowych meczów ze strzelonym golem. Cel był jeden – pobić rekord Gerda Muellera i na wiele lat, a może i na zawsze zapisać się na kartach historii Bundesligi. Z zapartym tchem media w Polsce, Niemczech, a także innych regionach świata obserwowały jak zdobycze Polaka rozrastały się w niemal geometrycznym tempie.

W całym sezonie w Bundeslidze zanotował tylko cztery mecze, w których nie strzelił gola. A w aż pięciu spotkaniach zaliczył hat-tricki. W 26. kolejce brakowało mu już tylko sześciu trafień, by pobić rekord. Wtedy nastąpiło chwilowe załamanie. W reprezentacyjnym starciu z Andorą Lewandowski nabawił się kontuzji kolana. Pauzował niemal przez cały kwiecień, opuszczając m.in. dwumecz Ligi Mistrzów z PSG i cztery ligowe potyczki.

Pozostały mu zatem cztery spotkania, by pokonać rekord Gerda. Wyrównanie nastąpiło z SC Freiburg. Po zdobytej bramce Polak zdjął koszulkę, pod którą miał inną, okolicznością z wizerunkiem legendarnego snajpera Bayernu. Równie dobrze tego samego dnia mógł pobić dokonanie „Bombera”, ale jak na złość w końcówce sezonu zawodziła go skuteczność. Zmarnował wiele okazji, które normalnie zamieniłby na gole. Presja robiła swoje. W ostatnim ligowym meczu swoje między słupkami robił natomiast Rafał Gikiewicz. Dwoił się i troił, żeby popsuć plany Lewandowskiego. Zatrzymał aż pięć strzałów Polaka. Szóstego już nie zdołał. Napastnik dopadł do odbitej piłki przez golkipera po strzale Leroya Sane, minął go i wpakował po raz CZTERDZIESTY PIERWSZY piłkę do siatki w Bundeslidze.

Pięć goli w dziewięć minut

Spośród 344 bramek zdobytych przez Lewandowskiego w Bayernie wiele było takich, które osiągnął w sposób wybitny. Na strzelenie innych goli potrzebował znacznie mniej energii. Żadne trafienia nie przeszły jednak do historii jak pięć bramek w dziewięć minut. Nic lepiej nie opisuje tego dokonania jak łapiący się za głowę Pep Guardiola. Trener, a wcześniej piłkarz, który wydawałoby się widział w futbolu wszystko, był oniemiały dokonaniem Polaka.

Lewandowski pojawił się na boisku po przerwie, zastępując Thiago Alcantarę. Bayern przegrywał 0:1. Polak wyglądał jak wygłodniała bestia wypuszczona na wolność. W dziewięć minut zdobył pięć bramek, każdą ładniejszą od poprzedniej. W międzyczasie uderzył jeszcze w słupek. Przypieczętowaniem tego osiągnięcia było fantastyczne uderzenie z woleja, którym strzelił piątego gola. Było to zdarzenie bez precedensu. Zapewne nie do powtórzenia przez nikogo na świecie.

Drugie miejsce w klasyfikacji wsze chczasów

Przychodząc do Bayernu Lewandowski miał tylko 74 trafienia w dorobku. Brakowało mu blisko dwustu, by awansować na drugie miejsce w klasyfikacji wszech czasów Bundesligi. Zupełnie o tym nie myślał po transferze do Bayernu, co zaznaczył w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”. Biorąc pod uwagę, że spędził w Monachium osiem lat, musiał strzelać średnio 25 goli w sezonie, by przebić wyczyn Klausa Fischera. Dla uzmysłowienia jak duże to osiągnięcie wystarczy powiedzieć, że oprócz Polaka tylko pięciu XXI-wiecznych królów strzelców Bundesligi przebiło ten wynik.

Nie dość, że Lewandowski pobił wyczyn Fischera, to dokonał tego w rundzie wiosennej siódmego sezonu w Bayernie. Piął się w klasyfikacji w błyskawicznym tempie. Finalnie poprawił wyczyn legendarnego napastnik Schalke o 44 bramki. Do lidera klasyfikacji wszech czasów zabrakło mu 53 trafień. Zapewne, gdyby pozostał w Niemczech przez kolejne dwa lata poprawiłby i ten rekord. Wolał jednak poszukać wrażeń w Barcelonie. Za swoimi plecami zostawił jednak takie tuzy niemieckiego futbolu jak Jupp Heynckes, Manfred Burgsmueller czy Karl-Heinz Rummenigge.

Najlepszy zagraniczny strzelec w historii Bundesligi

Po drodze do drugiego miejsca w klasyfikacji wszech czasów Lewandowski pobił jeszcze inne rekordy. Został m.in. najlepszym zagranicznym strzelcem w historii Bundesligi. Pobicie rekordu Claudio Pizarro było jednak nieco łatwiejsze niż wyczynu Fischera. Peruwiańczyk zdobył „zaledwie” 197 bramek. Podobnie jak wynik napastnika Schalke, tak i rezultat Pizarro Lewandowski pobił w marcu. Dokonał tego już w 2019 roku.

Claudio nie zakończył jeszcze kariery. Pojedynek trwa dalej – uśmiechał po spotkaniu Wolfsburgiem, z którym pobił rekord Pizarro, po czym dodał: – To coś szczególnego. Jestem bardzo dumny z tego, co osiągnąłem. To prawdziwe legendy, a moje nazwisko pojawia się tuż za nimi. To mnie bardzo cieszy. 

Pierwszy król strzelców w Bundeslidze

Rokrocznym nagrodzeniem strzeleckich dokonań Lewandowskiego w Bundeslidze były armatki, które wręczano królom strzelców w Niemczech. Polski napastnik uzbierał ich aż siedem, wyrównując rekord Gerda Muellera. Sześć z nich przypadło na jego okres gry w Bayernie, natomiast jedną otrzymał w Borussii Dortmund. Oprócz nagrody z 2021 roku za zdobycie 41 bramek w sezonie, Lewandowskiego szczególnie ucieszyła ta z 2016.

W pierwszym roku po transferze do Monachium Polak nie był głównym snajperem Die Roten. Te zasługi musiał dzielić z Arjenem Robbenem. Holenderski skrzydłowy często sam próbował oddawać strzały, pomijając możliwość podania do napastnika. Finalnie obaj sezon 2014/15 zakończyli z 17 ligowymi trafieniami. W kolejnym Lewandowski nie miał już sobie równych. Z 30 golami wyraźnie wyprzedził wszystkich w zespole, a także Bundeslidze. Po raz pierwszy w karierze przekroczył granicę 30 bramek w rozgrywkach ligowych.

Pierwszy gol dla Bayernu

Wszystkie serie, passy i rekordy mają gdzieś swój początek. Dla Lewandowskiego było to starcie z Schalke w drugiej kolejce Bundesligi w sezonie 2014/15. Wykorzystał podanie Sebastiana Rode i z prawej nogi strzelił debiutanckiego gola dla Bayernu. Trafienie pozwoliło Bawarczykom na remis z zespołem z Gelsenkirchen. Ostatni raz dla Die Roten cieszył się z bramki w spotkaniu z Wolfsburgiem w maju tego roku. Mecz z Wilkami również zakończył się podziałem punktów.

Można doszukiwać się pewnego symbolizmu obu goli bowiem Schalke i Wolfsburg przewijały się w najważniejszych momentach występów Lewandowskiego w Bayernie. Pewne jest natomiast jedno, że bez względu na próby deprecjonowania dokonań Polaka w Monachium, już na zawsze i trwale wpisał się na kartach historii klubu.

WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
5
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Liga Mistrzów

Komentarze

21 komentarzy

Loading...