Za prezesem PZPN Cezarym Kuleszą i jego zarządem pierwszy rok czteroletniej kadencji. Jaki to był czas dla polskiej piłki? Na pewno niezwykle ciekawy i pełen wyzwań. Sam Kulesza przyznaje, że nie spodziewał się aż tak wielu trudnych tematów, z którymi przyszło mu się mierzyć już w pierwszym roku zasiadania w fotelu prezesa PZPN. Spektakularne odejście selekcjonera i konieczność wyboru nowego, zapowiedź bojkotu meczu z Rosją i pójście na zwarcie z FIFA, awans na mundial w Katarze, zamieszanie wokół Czesława Michniewicza, zmiany w szkoleniu (choć bez rewolucji) i w przepisie o młodzieżowcu, kontrowersje sędziowskie i wybory trenerów młodzieżówek. Działo się.
Na wiele sukcesów nałożyło się kilka wpadek i problemów, które spadły na barki nowego prezesa i jego współpracowników. Niektórych decyzji i zmian nie da się jeszcze jednoznacznie ocenić. Zapraszamy na nasz subiektywny przegląd najważniejszych wydarzeń w polskim futbolu na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy. Jak z nimi radził sobie za sterami Cezary Kulesza? O komentarz do kluczowych punktów poprosiliśmy najważniejsze osoby naszej piłki.
PLUSY PIERWSZEGO ROKU KADENCJI ZARZĄDU KULESZY
Awans reprezentacji Polski na mundial w Katarze
Polski Związek Piłki Nożnej- czy nam się to podoba, czy nie – zawsze jest oceniany przez pryzmat wyników pierwszej reprezentacji. Od 18 sierpnia 2021 roku, kiedy Cezary Kulesza zastąpił Zbigniewa Bońka na funkcji szefa związku, pierwsza kadra rozegrała 13 spotkań. 7 wygrała, 3 zremisowała i 3 przegrała (bramki: 31–17). Najważniejszy był awans na mundial w Katarze, który udało się osiągnąć po wygranym finale barażów ze Szwecją 2:0. Po raz kolejny potwierdziło się, że Czesław Michniewicz potrafi wygrywać kluczowe ważne mecze, które przybliżają do osiągania sukcesów prowadzone przez niego drużyny. Pod względem sportowym powołanie na stanowisko selekcjonera byłego trenera Legii Warszawa czy Lecha Poznań na razie się obroniło.
– Awans na mistrzostwa świata był naszym głównym tegorocznym zadaniem, które udało się osiągnąć. Wybierając trenera Michniewicza kluczowy był dla mnie właśnie ten cel sportowy i dlatego postawiłem akurat na niego. Wiedziałem, że to jest nie tylko dobry trener, ale też znakomity „zadaniowiec”. Wygrana ze Szwedami jest dla nas sporym sukcesem także dlatego, że przez lata nie radziliśmy sobie z tym rywalem zarówno w meczach eliminacyjnych, jak i podczas ostatnich mistrzostw Europy. To sukces również finansowy. Dla związku to przychód 10,5 mln dolarów. Długo wstrzymywaliśmy się z przewalutowaniem tej wypłaty z FIFA, dzięki czemu udało się trochę na tej całej operacji jeszcze zarobić – mówi nam prezes PZPN Cezary Kulesza.
Odmowa gry z Rosją i budowa koalicji europejskich federacji
Drugim sporym sukcesem, zwłaszcza wizerunkowym, była odmowa rozegrania półfinału barażów o MŚ w Katarze z Rosją. Stanowisko PZPN – po początkowym zawahaniu i pozostawiającym wiele do życzenia wspólnym oświadczeniu Czechów, Polaków i Szwedów – zostało opublikowane 26 lutego. Początkowo nie było wiadomo, co taka decyzja będzie oznaczać dla reprezentacji Polski. Istniało ryzyko, że FIFA ukarze polską federację walkowerem. Wszystko było oczywiście związane z reakcją na haniebny atak wojsk rosyjskich na niepodległą Ukrainę.
Dzisiejsza decyzja FIFA jest dla nas nie do zaakceptowania. W sytuacji wojny na Ukrainie nie interesuje nas gra pozorów. Nasze stanowisko pozostaje bez zmian: reprezentacja Polski NIE ZAGRA z Rosją w meczu barażowym, niezależnie od nazwy rosyjskiej drużyny. #solidarnizukraina
— Cezary Kulesza (@Czarek_Kulesza) February 27, 2022
– Wiedziałem, że mogliśmy zostać zawieszeni jako federacja przez FIFA i to nawet na dwa lub trzy lata. Nie byliśmy pewni, jak zareaguje światowa federacja. Daliśmy pierwszy sygnał i naszą decyzję poparły inne kraje: Szwecja, Czechy czy Anglia. W kilka dni po naszym stanowisku łącznie zebraliśmy koalicję dwunastu federacji, które odmawiały gry w jakichkolwiek turniejach z Rosją. FIFA jednak postanowiła wydać decyzję o rozegraniu meczu na neutralnym terenie, gdzie Rosję miałaby reprezentować drużyna bez flagi i hymnu. Nasza reakcja była natychmiastowa. Przekazaliśmy, że w ogóle nie będziemy grali, ani na innym terenie, ani z inną drużyną, która de facto reprezentuje kraj agresora. Podejrzewam, że gdybyśmy tylko my mieli tak twarde stanowisko, to pewnie dostalibyśmy mocny cios od FIFA w postaci jakichś sankcji. Ale była duża solidarność wśród federacji i FIFA musiała to wziąć pod uwagę. Pierwszy ostry sygnał poszedł jednak od nas – podkreśla prezes Kulesza.
Rozstanie z Paulo Sousą na warunkach PZPN
26 grudnia ubiegłego roku Paulo Sousa niespodziewanie poinformował o chęci odejścia z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski. Wywołało to olbrzymią burzę medialną. Portugalczyk z miejsca stał się narodowym „wrogiem numer 1”. Jednak postawiło to także Kuleszę w niełatwej sytuacji – miał ważną umowę z selekcjonerem, który nie chciał już prowadzić reprezentacji, a za trzy miesiące miały się odbyć kluczowe mecze w walce o mundial. Ostatecznie PZPN rozstał się z Portugalczykiem na swoich zasadach. Nie tylko nie wypłacono mu żadnej premii za awans na mistrzostwa świata, ale też 51-latek musiał wykupić swoją umowę.
– To spadło na nas jak grom z jasnego nieba. W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia dostałem informację od rzecznika PZPN Kuby Kwiatkowskiego, że pan Sousa chce pilnie rozmawiać. Okazało się, że dostał propozycję z Flamengo i nie chce dalej pracować z nasza kadrą. To był szok, ale on nie chciał czekać. Sousa miał zapewnioną potężną premię za awans na mundial. Zapisy były takie, że dostałby ją nawet w przypadku, gdyby został wcześniej zwolniony. Między innymi dlatego nie podejmowałem próby rozstania się z nim po porażce z Węgrami (1:2 z 15 listopada 2021 roku – przyp. red.), a przypomnę, że zdecydowała ona o tym, że nie byliśmy rozstawieni w barażach. Zdecydowałem jednak, że skoro on nie chce dalej pracować to musimy się rozstać, ale na naszych zasadach. Rozpoczęły się rozmowy naszych i jego prawników. Można powiedzieć, że ich efekt to takie 3:0 dla nas. Sousa nie dostał już od nas złotówki, sam musiał zapłacić odszkodowanie i jego współpracownicy również nic od nas nie dostali – zaznacza prezes Kulesza.
Matty Cash w reprezentacji Polski
Sprawa z przyspieszeniem nadania polskiego obywatelstwa piłkarzowi Aston Villi potwierdziła, że Kulesza odnajduje się w zakulisowej dyplomacji. Dzięki porozumieniu w tej kwestii z prezydentem Andrzejem Dudą proces został maksymalnie przyspieszony, dlatego 25-latek mógł zadebiutować w biało-czerwonych barwach już w meczu przeciwko Andorze (4:1 z 12 listopada 2021 roku). Bardzo zależało na tym selekcjonerowi Paulo Sousie i Kulesza spełnił jego prośbę. Warto przypomnieć, że poprzedni prezes PZPN Zbigniew Boniek bardzo sceptycznie podchodził do ewentualnej gry w kadrze tego piłkarza. W całej operacji pomogła również zdecydowanie ambitna postawa Casha i jego wielka ochota do reprezentowania biało-czerwonych. Już pierwsze spotkania dowiodły, że Cash bardzo szybko zaaklimatyzował się w zespole reprezentacji Polski i powinien być jej cennym wzmocnieniem. Dziś ma 7 występów w kadrze i jednego strzelonego gola.
Dziękuję Panie Prezesie za okazaną pomoc. Już nie mogę doczekać się kiedy założę koszulkę z orłem na piersi 🇵🇱 https://t.co/yRfhqSUqIX
— Matty Cash (@mattycash622) October 26, 2021
Pomoc ukraińskiemu futbolowi
Po rosyjskiej agresji ukraiński futbol znalazł się tak jak cały kraj w poważnych tarapatach. Poprzedni sezon ligowy nie został dokończony, mecze kadr narodowych były przekładane. Z pomocą swoim ukraińskim sąsiadom pospieszyły polskie futbolowe władze. Reprezentacja Ukrainy swoje mecze w Lidze Narodów rozgrywała w Łodzi (a już niedługo zagra w Krakowie), w Polsce grały także kadry młodzieżowe i reprezentacja kobiet naszego sąsiada. Swoje mecze w eliminacjach Ligi Mistrzów w Łodzi rozgrywa Dynamo Kijów, a już wkrótce w fazie grupowej LM na stadionie Legii występować będzie Szachtar Donieck. PZPN zorganizował też specjalną akcję „Polska piłka dla Ukrainy”, w którą włączyły się kluby z różnych poziomów rozgrywkowych, zbierając pieniądze, ale również zapraszając do trenowania ukraińską młodzież.
– To było dla nas oczywiste, że skoro nasz sąsiad ma tak olbrzymie problemy, to my powinniśmy mu pomóc. Z prezesem Andrijem Pawelką (prezes ukraińskiego związku – przyp. red.) znaliśmy się już wcześniej. W pierwszych dniach rosyjskiej agresji zadzwoniłem do niego i zadeklarowałem wszelką możliwą pomoc z naszej strony. Wówczas rosyjskie czołgi stały pod Kijowem i nie wiadomo było, co będzie jutro. Cieszę się, że później mogłem ugościć prezesa Pawelkę w Warszawie i już spokojnie porozmawiać o naszej współpracy – mówi prezes Kulesza.
Rekordowa umowa z prywatnym sponsorem – InPost
30 maja firma InPost została nowym sponsorem strategicznym reprezentacji Polski, o czym poinformowali na wspólnej konferencji prasowej założyciel InPost Rafał Brzoska i Cezary Kulesza. Kontrakt został podpisany do 31 lipca 2024 roku, z możliwością przedłużenia o kolejne dwa lata. Nieoficjalnie mówi się, że to umowa, która jest rekordową w przypadku polskiej federacji z firmą prywatną, opiewa na 11 mln złotych rocznie.
To o tyle istotne, że poprzedni prezes Zbigniew Boniek wraz z sekretarzem generalnym Maciejem Sawickim niezwykle mocno rozwinął związek pod kątem sponsoringowym i marketingowym. Dlatego w środowisku nie brakowało obaw, czy nowy prezes będzie w stanie kontynuować ich politykę. Jednak podpisanie umowy z In Postem, a także – jak słyszymy – zaawansowane rozmowy w sprawie przedłużenia innych umów sponsorskich z kluczowymi partnerami związku sprawiają, że PZPN powinien w przyszłym roku dysponować jeszcze większym budżetem niż obecnie.
Już oficjalnie!! InPost i jego @PaczkomatyPL Największym prywatnym sponsorem Polskiej Piłki Nożnej!Na cztery lata!⚽️⚽️⚽️To będzie zupełnie nowa jakość i energia we wspieraniu narodowego sportu – bądźcie z nami! Dziękuje Prezesowi @Czarek_Kulesza i #team @pzpn_pl za otwartość! pic.twitter.com/5CdnaOKSSH
— Rafał Brzoska (@RBrzoska) May 30, 2022
700 mln zł dla futbolu klubowego w latach 2022-25
Ministerstwo Sportu ma już wkrótce uruchomić program „Wsparcie Mistrzów”. W Sejmie została niedawno przegłosowana specjalna ustawa, która ma umożliwić wspieranie polskich zespołów reprezentujących Polskę na arenie międzynarodowej. Założenia są takie, że najlepsze drużyny klubowe w piłce nożnej, koszykówce, piłce ręcznej, siatkówce i hokeju zarówno u kobiet, jak i mężczyzn, mają otrzymywać wsparcie finansowe w wysokości kilku milionów złotych rocznie. Każdego roku ma to dotyczyć nawet 45 klubów. Choć program rozłożony jest również na inne dyscypliny zespołowe, to jednak jego znacznym beneficjentem zostaną kluby piłkarskie. Od samego początku w rozmowy na temat programu z Ministerstwem Sportu, jak i Kancelarią Premiera mocno zaangażowany był prezes Kulesza. Dodatkowe środki mają zostać też przekazane na rozwój infrastruktury związanej ze szkoleniem – i tu konkretne pieniądze mają popłynąć zarówno do klubów Ekstraklasy, jak i 1. ligi.
PLUSY/MINUSY PIERWSZEGO ROKU KADENCJI ZARZĄDU KULESZY
Szkolenie – dobre pomysły, ale brak rewolucji
Od lat uważa się, że jedną z fundamentalnych spraw, którą należy poprawić w naszym futbolu, jest szeroko pojęte szkolenie dzieci i młodzieży. Największe zmiany do jakich doszło przez ostatni rok, to zniesienie wyników w rozgrywkach do 12. roku życia i wprowadzenie nowych specjalistycznych kursów w Szkole Trenerów PZPN. Rozszerzono również Program Certyfikacji Szkółek Piłkarskich, do którego mogą aplikować też najmniejsze akademie, posiadające tylko podstawową bazę szkoleniową. Projekt został sowicie dofinansowany przez Ministerstwo Sportu i Turystki, co każe przypuszczać, że wiele podmiotów, borykających się z problemami natury finansowo-organizacyjnej skorzysta na ułatwieniu dostępu do innowacyjnego programu. Mimo tych pozytywnie ocenianych przez środowisko piłkarskie ruchów, nie sposób nie odnieść wrażenia, że rewolucyjny entuzjazm, który początkowo wprowadziła ekipa Kuleszy, po jakimś czasie opadł.
– Efekty zmian w szkoleniu nie będą od razu widoczne. To wszystko co robimy jest objęte pewnym faktorem czasu – mówi Marcin Dorna, dyrektor sportowy PZPN. – Reformę przeszła Centralna Liga Juniorów. Stworzyliśmy platformę laczynastrening.pl, gdzie mamy plany treningowe na każdy tydzień dla małych klubów i akademii, które nie mają własnego autorskiego programu szkolenia – dodaje były trener reprezentacji U-21.
Bardzo mocno PZPN stawia jednocześnie na upowszechnienie sportu, co w przyszłości powinno zwiększyć i poszerzyć jeszcze bardziej grupę dzieci i młodzieży trenujących piłkę nożną. Jak zwracają uwagę dyrektorzy w federacji, wiele problemów jest umiejscowionych na samym dole piłkarskiej piramidy. I to właśnie te nawyki trzeba umiejętnie korygować. PZPN i inne związki sportowe w porozumieniu z Ministerstwami Sportu i Edukacji planuje wprowadzenie specjalnych badań i testów, które będą pokazywać, do jakiego sportu predyspozycje mają dzieci.
– Powołaliśmy też do życia projekt reprezentacji Future. Mamy je w kadrach U-15 i U-16. Zawodnicy późnodojrzewający oraz ci urodzeni w drugim półroczu danego roku wymagają odpowiedniego podejścia. Wielokrotnie zdarza się, że w swoim roczniku nie mają szansy na przebicie się ze względu na spore różnice w budowie fizycznej. Projekt Future dedykowany jest dla kategorii wiekowych U-15 i U-16. Tak jest również w innych europejskich federacjach, które prowadzą podobne programy – mówi dyrektor Dorna.
Ponadto PZPN cały czas rozwija swoje wewnętrzne narzędzie, które jest podobne do platform scoutingowych takich jak WyScout czy InStat. Służy ono do raportowania zawodników obserwowanych pod kątem występów w młodzieżowych reprezentacjach Polski.
– Na efekty naszych działań trzeba jednak poczekać przynajmniej kilka lat. Na pewno nie jest tak, że nic nie robimy. Dzieje się naprawdę sporo – podkreśla Dorna.
Sędziowanie – zmiany i kontrowersje
W temacie sędziów można mówić o plusach i minusach, dlatego cały obszar umieszczamy w kategorii neutralnej. Z jednej strony do dużych pozytywów możemy zaliczyć wprowadzenie systemu VAR w 1. Lidze.
– Choć decyzję w tej sprawie podjął jeszcze poprzedni zarząd PZPN, operacyjnie przeprowadził to jednak obecny wraz z szefostwem Kolegium Sędziów. Mamy przeszkolonych już ponad 60 sędziów. Już poprzedni sezon pokazał, że VAR Light sprawdził się. Będziemy kontynuować i rozwijać ten program – mówi sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski.
Z drugiej strony regularnie do piłkarskiej debaty wraca temat powtarzających się błędów arbitrów. Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że całkowita eliminacja pomyłek jest niemożliwa, ale nie ma co się dziwić frustracji kibiców, kiedy to wspierana przez nich drużyna – ich zdaniem często z pełną premedytacją – jest krzywdzona przez sędziego. A niektóre pomyłki były w poprzednim sezonie niezwykle spektakularne i zdarzały się nawet w tej samej serii gier. Tak było chociażby w meczach 28. kolejki Ekstraklasy: Pogoń Szczecin – Wisła Płock (1:2 z 8 kwietnia) czy Lech Poznań – Legia Warszawa (1:1 z 9 kwietnia). W niektórych sytuacjach nie pomagała nawet interwencja VAR-u. Nad eliminacją wpadek cały czas muszą pracować arbitrzy i przewodniczący zarządu Kolegium Sędziów PZPN Tomasz Mikulski.
Od kilkunastu miesięcy słyszy się również, że sędziowie są przemęczeni głównie ciągłymi przejazdami. Arbiter prowadzący mecze Ekstraklasy w jeden weekend najpierw prowadzi spotkanie na boisku, następnego dnia jest jednym asystentów VAR, żeby w kolejne dni oceniać swoich kolegów sędziów z niższych klas rozgrywkowych, robiąc tzw. „obserwacje telewizyjne”. W PZPN znają ten problem. Już teraz trwają konsultacje w sprawie zbudowania Centrum VAR w Warszawie. Pisaliśmy już o tej sprawie na Weszło.
– Wydaje się, że w dłuższej perspektywie tworzenie Centrum VAR jest nieuniknionym procesem dla wszystkich federacji korzystających z tej technologii. Należy wskazać, że z centrów korzystają już Niemcy, Hiszpanie, Anglicy, Włosi, Portugalczycy i to rozwiązanie się sprawdza – mówił nam Paweł Gil, członek zarządu Kolegium Sędziów PZPN i szef projektu VAR w Polsce.
– Nasz kraj należy do czołówki federacji wykorzystujących VAR, dlatego też i my analizujemy korzyści i obciążenia wynikające z wprowadzenia tej koncepcji. Profitów jest wiele. Najbardziej istotną korzyścią jest jakościowa zmiana w możliwości obsadzania sędziów ma mecze – ich dostępność diametralnie poprawia się i pozwala na efektywniejsze dyslokowanie na meczach. To wprost przekłada się na jakość. Wprowadzenie takiego rozwiązania wiąże się również z kosztami finansowymi, dlatego też skrupulatnie analizujemy wszystkie jego elementy – dodaje Gil.
Zmiana w przepisie o młodzieżowcu – późna, ale oczekiwana decyzja
O sprawie regularnie pisaliśmy na Weszło. Od dawna znaczna część środowiska piłkarskiego zgłaszała wątpliwości odnośnie obowiązku wystawiania młodzieżowca w Ekstraklasie. Najgłośniej robili to trenerzy – m.in. Marek Papszun z Rakowa Częstochowa czy Waldemar Fornalik z Piasta. Za zmianami opowiadała się też zdecydowana większość klubów Ekstraklasy (13 na 18 biorących udział w rozgrywkach), a prezes Kulesza w trakcie swojej kampanii wyborczej deklarował, że to właśnie stanowisko klubów będzie dla niego w tej sprawie decydujące.
Jednak dopiero 8 lipca Komisja ds. Nagłych PZPN podjęła decyzję o zmianach w przepisie o młodzieżowcu w Ekstraklasie. Na stronie związku specjalna uchwała została opublikowana dopiero 11 lipca, a więc zaledwie cztery dni przed początkiem rozgrywek Ekstraklasy. Znowelizowany przepis zakłada, że każdy klub najwyższej ligi musi zebrać przez cały sezon liczbę 3000 minut rozegranych przez młodzieżowców. Jeżeli jakiś klub nie spełni tego limitu, to w zależności od liczby brakujących minut zapłaci karę od 0,5 mln do nawet 3 mln zł.
– Ta zmiana to efekt kompromisu. Większość klubów chciała takiej modyfikacji. Zostawiamy przepis o młodzieżowcu, ale dajemy większą elastyczność trenerom. Teraz nie zawsze na boisku musi przebywać młodzieżowiec. Do podobnych zmian szykowaliśmy się od dobrych kilku miesięcy. Rozmowy z klubami prowadził wiceprezes PZPN ds. piłki profesjonalnej Wojciech Cygan. Zmianę ogłosiliśmy dość późno, ale wszyscy wiedzieli, że ona nadejdzie. Każdy klub miał tego świadomość. Ci trenerzy, którzy planowali wystawiać do gry młodzieżowców i tak to robią – uważa Kulesza.
MINUSY PIERWSZEGO ROKU KADENCJI ZARZĄDU KULESZY
Przedłużający się serial z wyborem selekcjonera
Od 29 grudnia ubiegłego roku do 31 stycznia 2022 mieliśmy wakat na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski. Prezes Kulesza długo zastanawiał się nad tym, kogo ostatecznie wybrać. W mediach pojawiały się różne kandydatury. Pod uwagę brani byli: Fabio Cannavaro, Andrij Szewczenko, Adam Nawałka, Jan Urban czy Marcel Koller. Ostatecznie wybór padł na Czesława Michniewicza. Wszystko trwało jednak ponad miesiąc. Pojawiły się zarzuty, że prezes Kulesza wybrał obecnego selekcjonera głównie dlatego, że odmówił mu jego główny faworyt, którym był ponoć Szewczenko. Z kolei Nawałka nie został nominowany, bo miał „okazać się” pupilkiem mediów.
– Nie pierwszy raz wybierałem trenera. Przez lata byłem przecież prezesem Jagiellonii Białystok. Zawsze miałem taki styl wyboru. Z każdym kandydatem musiałem się spotkać i porozmawiać. Chciałem dowiedzieć się jaki ma pomysł na drużynę narodową, jej grę czy dobór ludzi do sztabu. To wszystko miało wpływ na ostateczną decyzję, ale potrzebowałem też czasu, żeby zapoznać się z wizją każdego kandydata. Nie będę już teraz mówił z kim rozmawiałem, ale spora liczba nazwisk pojawiła się w mediach. Zresztą to media wywierały presję, ale taka jest ich rola. Ostatecznie zdecydowałem się na wybór trenera Michniewicza i wygrany baraż ze Szwecją pokazał, że decyzja była słuszna – broni się prezes PZPN.
Brak przygotowania na pytania związane z „711”
31 stycznia na Stadionie Narodowym PZPN ogłosił, że nowym selekcjonerem będzie Czesław Michniewicz. Dwa, trzy dni wcześniej było wiadomo, że taka będzie ostateczna nominacja. W mediach od razu pojawiły się zarzuty związane z niejasną przeszłością 52-letniego szkoleniowca. Wszystko przez aferę korupcyjną i liczbę połączeń telefonicznych z Ryszardem F. pseudonim „Fryzjer”. Jasnym było więc, że na konferencji mogą pojawić się o to pytania. Tak też się stało. Zapytał o to m.in. Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski.
Michniewicz nigdy nie usłyszał żadnych zarzutów i nigdy nie był skazany za korupcję. Tych 711 połączeń zawsze zostawiało pewne niedopowiedzenia. Zarówno PZPN, jaki i selekcjoner, nie do końca byli przygotowani, by dokładnie wytłumaczyć się z przeszłości i odpowiedzieć dziennikarzom na pytania. Zapytaliśmy prezesa Kuleszę, czy dziś uważa, że całą prezentację można było zorganizować nieco inaczej, zwołując na przykład dzień później spotkanie, podczas którego Czesław Michniewicz spotkałby się z dziennikarzami, którzy chcieliby dopytać go o jego znajomość i relacje z „Fryzjerem”.
– Tak, być może to był błąd z naszej strony i takie spotkanie trzeba było zorganizować. Przypomnę jednak tylko, że w lipcu 2017 roku trener Michniewicz został już raz zatrudniony w PZPN. Wtedy został selekcjonerem kadry U-21. Podczas jego prezentacji ówczesny prezes związku Zbigniew Boniek cytował jednego z prokuratorów, który mówił, że Czesław Michniewicz nigdy nie był skazany za korupcję, ani nawet oskarżony i nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby został selekcjonerem kadry narodowej – tłumaczy prezes Kulesza.
Proces Michniewicz – Jadczak? Brak szybkiej reakcji
Podczas wspomnianej konferencji z okazji wyboru Michniewicza na selekcjonera pojawiły się słowa trenera o możliwym pozwie dla redaktora Jadczaka. Wtedy była to groźba. Sytuacja zaogniła się później.
Pod koniec czerwca dziennik „Fakt” opublikował informacje, że Czesław Michniewicz chce pozwać Szymona Jadczaka po publikacji tekstu (z 20 czerwca), w którym redaktor szczegółowo odtworzył na podstawie akt sądowych historię połączeń telefonicznych Michniewicza z „Fryzjerem” (w okresie od 1 lipca 2003 do 12 lipca 2005 roku). Chęć złożenia pozwu potwierdzał w różnych mediach również adwokat selekcjonera – mecenas Piotr Kruszyński. Ostatecznie 30 czerwca Michniewicz wydał oświadczenie, w którym zapowiedział, że pozwie Jadczaka, ale po mistrzostwach świata w Katarze (20 listopada – 18 grudnia 2022).
– Seria publikacji i wypowiedzi medialnych dotycząca mojego rzekomego udziału w procederze korupcyjnym uderzyła nie tylko w moje dobre imię, ale także w moją rodzinę. Nie mogę na to dłużej pozwalać. Jestem przekonany co do słuszności tej decyzji, gdyż wiem, że wspomniane ataki są niesłuszne, a tezy stawiane w medialnych publikacjach nie mają pokrycia w faktach. Jestem osobą niewinną i tego faktu będę bronił. Po turnieju będę walczył o swoje dobre imię. Teraz priorytetem jest dla mnie dobro reprezentacji i ta decyzja ma na celu zapewnienie jej optymalnych warunków przygotowań przed wyjazdem do Kataru – napisał selekcjoner w oświadczeniu zamieszczonym m.in. na jego koncie na Twitterze.
Cały spektakl medialny, w którym uczestniczył mecenas Kruszyński trwał jednak przez cztery dni. Dopiero 30 czerwca PZPN opublikował na swojej stronie oświadczenie. Zapytaliśmy, co o całej sprawie z pozwem sądzi prezes Kulesza.
– Jako PZPN nie możemy ingerować w prywatne życie naszych pracowników. Selekcjoner też jest jednym z nich. Jeżeli chce kogoś pozwać, to jest to jego prywatna sprawa. Cieszę się jednak, że trener Michniewicz zrobił krok w tył i sprawa ewentualnie trafi do sądu dopiero w przyszłym roku. Nikomu nie byłoby na rękę to, żeby spór sądowy odbywał się przed tak ważną imprezą jak mistrzostwa świata. Trener powinien się w pełni skupić na jak najlepszych przygotowaniach do turnieju – zaznaczył szef związku.
Kontrowersyjne wybory trenerów kadr młodzieżowych
Dużo pytań wzbudziły też wybory na selekcjonerów reprezentacji U-18 i U-21 dwóch szkoleniowców związanych w przeszłości z Jagiellonią Białystok. Najpierw 4 lipca ogłoszono nominację dla Michała Probierza, a dzień później poinformowano, że z kadrą U-18 pracę rozpoczyna Wojciech Kobeszko. Probierz dwukrotnie prowadził pierwszą drużynę Jagi (2008-11 i 2014-17), kiedy prezesem klubu był Cezary Kulesza, czyli obecny szef PZPN. Z kolei Kobeszko był zawodnikiem białostockiego klubu w latach 1999-2007. Później pracował z juniorami Jagiellonii (w 2018 roku jego zespół do lat 17 zdobył mistrzostwo Polski), a w latach 2019-22 prowadził tamtejsze rezerwy.
– To nie jest tak, że zatrudniam tylko osoby, które wcześniej pracowały w Jagiellonii. Na początku roku selekcjonerem kadry U-19 został Marcin Brosz, a reprezentacji U-16 Marcin Włodarski. Oni żadnych związków z Jagiellonią nie mają. Dla mnie liczą się kompetencje, a na pewno w obu przypadkach nie umniejsza ich fakt, że w przeszłości związani byli z Jagiellonią – odpowiada Cezary Kulesza.
Przy wyborze Probierza pojawiły się wątpliwości dotyczące merytorycznych uzasadnień samej decyzji. Pracując w Cracovii, gdzie jak na możliwości i historię Pasów osiągał niemałe sukcesy (dwukrotny awans do eliminacji do europejskich pucharów, zdobycie Pucharu Polski i Superpucharu), mimo wszystko nie został zapamiętany jako trener dający szansę i promujący polskich młodzieżowców. Był wręcz przedstawiany jako ten, który wielu piłkarzom miał kariery blokować, a symbolem ówczesnej Cracovii była meczowa jedenastka złożona niemal z samych obcokrajowców.
– Michał Probierz ma gigantyczne doświadczenie. Wprowadzał do piłki seniorskiej wielu młodych graczy, właśnie m.in. w Jagiellonii. W Cracovii też za jego kadencji debiutowało kilku zdolnych chłopaków, jak Jakub Myszor czy Michał Rakoczy. Ponadto ma blisko 500 meczów w roli trenera w Ekstraklasie. To niezwykle bogate doświadczenie każe przypuszczać, że w moim przekonaniu niewielu trenerów jest lepiej przygotowanych do pełnienia funkcji selekcjonera reprezentacji U-21 – uważa Kulesza.
Przed obecnym zarządem PZPN jeszcze trzy lata kadencji. One zdecydują, jak będzie oceniany prezes Kulesza i cała jego związkowa świta. Otwarcie jest dość obiecujące, ale są spore rezerwy, żeby było jeszcze lepiej. Na to, jak będziemy postrzegać kolejny rok, z pewnością wpływ będą miały wyniki pierwszej reprezentacji podczas zbliżającego się mundialu w Katarze. Planem minimum na pewno będzie wyjście z grupy.
MACIEJ WĄSOWSKI
WIĘCEJ O PZPN:
- Varsovia zarobi ponad 2,6 mln zł. Wiemy ile dostaną polskie kluby po transferze Lewandowskiego
- PZPN zaczyna kurs dla dyrektorów sportowych. Jak będzie wyglądał?
- PZPN w końcu podjął decyzję. Przepis o młodzieżowcu w Ekstraklasie z limitem 3000 minut!
Fot. 400mm.pl, Newspix