Reklama

Wisła nadal niepokonana w I lidze. Straciła jednak pierwszego gola

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

09 sierpnia 2022, 22:47 • 5 min czytania 69 komentarzy

Wisła Kraków pozostaje niepokonana w I lidze. Po zwycięstwie 2:1 nad GKS Katowice wskoczyła na fotel lidera. Drużyna Rafała Góraka sprawiła jednak wiele problemów Białej Gwieździe, która straciła pierwszego gola w tym sezonie. Bohaterem spadkowicza z Ekstraklasy został autor dubletu Luis Fernandez. 

Wisła nadal niepokonana w I lidze. Straciła jednak pierwszego gola

Spotkanie z GKS Katowice miało być pierwszym poważnym testem dla Wisły Kraków w I lidze. Jak dotąd mierzyła się z rywalami radzącymi sobie dość przeciętnie na początku sezonu lub sprzyjały jej okoliczności, jak stało się w starciu z Arką Gdynia. Od dłuższego czasu drużyna trenera Rafała Góraka prezentuje zdyscyplinowaną taktycznie piłkę, która pozwoliła m.in. na pokonanie lidera I ligi – Zagłębie Sosnowiec, silnego ŁKS Łódź czy urwanie punktów aspirującemu do gry w Ekstraklasie Bruk-Betowi Termalice Nieciecza. Generalnie rzecz biorąc Gieksa, w przeciwieństwie do Białej Gwiazdy, ma trudny start w sezon, bowiem poza wspomnianymi meczami, przegrała z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a w piątej kolejce zmierzyła się z wiceliderem, czyli drużyną z Małopolski.

Wisła Kraków – GKS Katowice 2:1

Do tego katowiczanie nadal muszą radzić sobie bez dwóch motorów napędowych linii środkowej – Rafała Figiela i Bartosza Jaroszka. System gry GKS się jednak nie zmienia. To samo można również powiedzieć o Wiśle. Bez względu na wynik Biała Gwiazda z uporem maniaka najpierw muruje dostęp do własnej bramki, a dopiero później myśli o ofensywie. Nic więc dziwnego, że Maciej Żurawski w zapowiedzi spotkania powiedział nam, że na razie w Krakowie wynik jest lepszy niż gra, a w ataku drużyna boi się podejmować jakiegokolwiek ryzyka.

Pierwszy stracony gol

Gieksa natomiast już na początku meczu zaskoczyła Wisłę, burząc jej misternie budowany plan od początku sezonu, który można skrócić w klasycznym stylu: – Gramy na zero z tyłu, a z przodu na pewno coś wpadnie. Taka taktyka sprawdzała się przez cztery kolejki, bowiem Biała Gwiazda jako jedyna nie straciła gola. Strzeliła ich jednak zaledwie cztery, co mimo to pozwoliło na zdobycie 10 punktów. Katowiczanie postawili rywali pod ścianą już w trzeciej minucie. Wyprowadzili kontrę po najgroźniejszej broni Wisły, czyli stałym fragmencie gry. Notujący świetne wejście w sezon Patryk Szwedzik, który w trzech meczach zdążył już strzelić dwa gole i zaliczyć asystę, popędził z atakiem na bramkę miejscowych. Mimo tego że biegł z piłką, robił to szybciej niż wydawałoby się najlepsi w tym elemencie w Wiśle – Krystian Wachowiak i Momo Cisse. 20-latek zagrał na skraj szesnastki do Adriana Błąda. Pomocnik jak profesor przełożył Mikołaja Biegańskiego, w którego wpadł jeszcze Wachowiak, i pewnie umieścił piłkę w siatce.

Reklama

Pierwszy raz od spadku Biała Gwiazda znalazła się w sytuacji, w której musiała odrabiać straty. Słabo sobie z tym radziła. Dalej skupiała się w głównej mierze na defensywie, niemal do zera ograniczając sobie możliwości w kontrataku. W ataku pozycyjnym nie radziła sobie wiele lepiej. Wyraźnie poddenerwowany brakiem podań Michał Żyro, często wychodził ze swojej pozycji – wysuniętego napastnika, by pomagać w budowaniu akcji. A to zbiegał w boczny sektor, a to wychodził z pola karnego, by spróbować postraszyć Dawida Kudłę z dystansu, co finalnie skutkowało jego brakiem w szesnastce. Dobrze poukładana defensywa Gieksy bez problemu sobie z tym radziła.

Kontuzje, kontuzje, kontuzje

Największą zmorą dla katowiczan okazały się kontuzje. Z tego powodu w Krakowie zabrakło Figiela. Boisko w przerwie opuścił Błąd, a Dominik Kościelniak, który go zastąpił spędził na murawie tylko kwadrans. Obu wyeliminowały urazy. Uraz mięśniowy przytrafił się również wybijającemu piłkę Kudle, ale golkiper nie zdecydował się zejść na ławkę. Wymuszone zmiany nie poprawiły gry Gieksy. Dużo lepiej z roszadami trafił Jerzy Brzęczek. Bezproduktywnego Kacpra Dudę zastąpił Luis Fernandez. Niedługo po wejściu Hiszpan otrzymał dobre dośrodkowanie od Bartosza Jarocha. Przedłużenie piłki przez Patryka Plewkę zwiodło Grzegorza Janiszewskiego. Środkowy obrońca nie trafił w futbolówkę i stracił krycie napastnika, który po udanym przyjęciu z obrotem, doprowadził mocnym uderzeniem do wyrównania. Chwilę później zdecydował się na strzał z dystansu. Piłka skozłowała przed Kudłą, bramkarz nie zdołał jej odbić i ugrzęzła w siatce.

W ciągu czterech minut Fernandez zupełnie odmienił oblicze gry i sposób postrzegania Wisły. Krakowianie, którzy nie potrafili skonstruować składnej akcji, nagle prowadzili w meczu. Gieksa nie zdołała już zareagować na dwa szybkie ciosy. Biała Gwiazda cofnęła się do głębokiej defensywy. Faulami wybijała rywali z właściwego rytmu, nie pozwalając rozwinąć skrzydeł katowiczanom. Robiła to na tyle skutecznie, że w goście nie oddali żadnego celnego strzału po przerwie.

Ponownie trener Brzęczek po meczu mógł powiedzieć, że cel uświęca środki. Długimi fragmentami Wiśle szło jak po grudzie, ale najważniejsze ponownie okazały się punkty. Ponownie trzy wpadły na konto Białej Gwiazdy, która wskoczyła na pozycję lidera. Choć w I lidze jest wiele ładniej grających drużyn, to pewnie każda z nich zazdrości krakowiakom dorobku punktowego. Na razie Wisła skutecznie broni wyników. – Co może się dziać, jeśli poprawi grę? – pytał Żurawski przed meczem. No właśnie co?

Wisła Kraków – GKS Katowice 2:1 (0:1)

Bramka: Fernandez 71′ i 75′ – Błąd 3′

WIĘCEJ O I LIDZE:

Reklama

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Michał Kołkowski
0
Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

1 liga

Anglia

Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Michał Kołkowski
0
Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Komentarze

69 komentarzy

Loading...