Zbigniew Boniek, nawet nie będąc już prezesem PZPN-u, nie bez powodu uważany jest za jedną z najbardziej wpływowych osób w polskiej piłce. Jego głos – nie tylko wybitnego piłkarza, ale i prominentnego działacza UEFA – jest bardzo dobrze słyszalny w całej piłkarskiej Polsce i nic dziwnego, że cenią go młodzi adepci futbolu. Na przykład Kacper Tobiasz, który w meczu z Zagłębiem przytomnie skalkulował ryzyko i – zgodnie ze szkołą Bońka – zdecydował się na niezwykle bezpieczne zagranie. A także Linsday Rose, który przy tym rozsądnym kopnięciu piłki miał swój „magic touch”.
Kiedy dziennikarz „Przeglądu Sportowego”, Marek Wawrzynowski, krytyczne napisał na Twitterze o zajściu w meczu siedmiolatków, gdy trener jednej z drużyn pokrzykiwał na zawodników „panowie, bez zabawy z tyłu”, Zbigniew Boniek skontrował:
Ma racje, w obronie potrzeba mądrych decyzji, zero ryzyka , odpowiedzialności… Bawić się, można pod bramką przeciwnika… nawyki trzeba zdobywać od najmłodszych lat… https://t.co/Iu9TM66khA
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) July 19, 2022
Jak na dłoni widać, że Kacper Tobiasz i Linsday Rose również wychodzą z założenia, że w obronie potrzeba mądrych decyzji. Co mamy na myśli? Sposób, w jaki rozpoczęli akcję z piątki w meczu z Zagłębiem Lubin. Młody bramkarz zagrał dobre spotkanie, zatrzymując między innymi sam na sam Martina Doleżala (i to borucowym pajacykiem), z pewnością jest jednym z ciekawszych młodzieżowców, jakich można spotkać w Ekstraklasie. Co więcej – bramkarz ten ma już szereg seniorskich nawyków. Również Linsday Rose, mimo że szkolił się we francuskim systemie, doskonale wie, że piłce nożnej chodzi o to, żeby jak najszybciej pozbyć się futbolówki, a nie po to, by rozgrywać jakieś akcje.
Prześledźmy tę definicję piłkarskiego rozsądku klatka po klatce.
Zaczęło się od krótkiego wznowienia z piątki. Bramkarz nie wziął rozbiegu, a więc pressujący piłkarze Zagłębia wiedzieli, że trzeba od razu ruszyć.
Zanim Linsday Rose dostaje piłkę, ma już odpalony detektor zagrożenia. Skanuje przestrzeń i doskonale wie, skąd idzie niebezpieczeństwo. Jest bardzo zaskoczony, że piłkarze rywala zdecydowali się do niego podbiec.
Francuz ma jeszcze możliwość, by popchnąć tę akcję do przodu, ale przecież tak wytrawny zawodnik wie, że nie można pozbyć się futbolówki bez skrupulatnego przyjęcia i jeszcze skrupulatniejszego poprawienia jej.
Gdy piłka wraca do Kacpra Tobiasza, pozostaje mu już tylko jedna opcja.
Ekstraklasa 🙂#LEGZAG pic.twitter.com/MBQElYBPZg
— Stadionowi Oprawcy (@Stadionowi) July 24, 2022
Nie ma wątpliwości – gdy tylko Tobiasz wznawiał grę, już było wiadomo, że sytuacja jest zbyt trudna, by wyjść z niej bez szwanku. Zagłębie przechytrzyło przeciwników agresywnym pressingiem, którego nikt obecny przy Łazienkowskiej się nie spodziewał. Rose mógł co prawda szybciej podjąć jakąś inną decyzję, ale czy własne pole karne jest dobrym miejscem, by zagrywać futbolówkę bez przyjęcia i bez poprawienia? No właśnie. Można było też od razu zagrać lagę do przodu, ale wtedy Legia naraziłaby się na konieczność podjęcia pojedynku główkowego, a więc – co pokazał mecz z Koroną – na narażenie swojego zdrowia. Czy kadra stołecznego klubu jest na tyle szeroka, by świadomie decydować się na takie ryzyko? Chyba nie. Kolejną z opcji było zagranie piłki do Wieteski, ale wszyscy wiedzą, jak się kończą podania wszerz we własnym polu karnym. Poza tym – czy rzut rożny dla przeciwnika nie jest idealną okolicznością do tego, by spróbować swoich sił w kontrataku?
Defensywa Legii wykazała się więc dużą przytomnością umysłu i w bezpieczny sposób wyszła z niebywałej opresji, której nikt by nie przewidział. Piłkarze warszawskiego klubu hołdują więc nie tylko słowom Zbigniewa Bońka, ale i Lesława Ćmikiewicza, który prawił: „jeśli nie wiesz co zrobić z piłką, oddaj ją przeciwnikowi, niech on się martwi”.
WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA: