Kevin Durant to jeden z największych talentów w historii koszykówki. Mimo tego nieustannie – od 2016 roku, kiedy po raz pierwszy zmienił zespół – musi mierzyć się z głosami krytyki. Teraz zarzuty co do jego ambicji oraz sposobu prowadzenia kariery są tym głośniejsze, że zażądał transferu z Brooklyn Nets. Czyli według niektórych – znowu ucieka od wyzwania.

Zazwyczaj kiedy wielki sportowiec osiąga pewien wiek, szacunek i uwielbienie przychodzą naturalnie. Bo skoro będziemy obserwować go jeszcze tylko parę lat, to wypada go docenić.
Durant się jeszcze tego procesu nie doczekał, mimo tego, że za parę tygodni skończy 34 lata. Ba, w związku z tym, że Stephen Curry i Warriors sięgnęli po mistrzostwo, musi mierzyć się z jeszcze większą krytyką. Dlaczego? Niedawno to tłumaczyliśmy:
– Przypadkową ofiarą czwartego mistrzostwa Golden State Warriors stał się… Kevin Durant. […] Jego Brooklyn Nets sromotnie polegli w tegorocznych play-offach i niespełna 34-letni skrzydłowy wciąż może się wylegitymować „zaledwie” dwoma pierścieniami mistrzowskimi. Tymi, które wywalczył właśnie w barwach Warriors. Problem w tym, że Curry i spółka dowiedli dwukrotnie – w 2015 i 2022 roku – iż potrafią wspiąć się na szczyt bez Duranta w składzie. Dlatego złośliwi kibice już teraz nazywają KD zaledwie trybikiem w maszynie Warriors, takim samym jak Harrison Barnes w sezonie 2014/15 i Andrew Wiggins w sezonie 2021/22. Co jest oczywiście bzdurną narracją, ale tego rodzaju głosy będą towarzyszyły Durantowi, dopóki nie sięgnie on po kolejny tytuł.
I faktycznie – może Durant nie jest dosłownie stawiany w jednym szeregu z zawodnikami jak Barnes czy Wiggins, ale znowu znalazł się na celowniku amerykańskich kibiców oraz ekspertów.
Mistrzostwa, które nic nie udowodniły?
Tak naprawdę za początek okresu, kiedy trzykrotny mistrz olimpijski stał się jednym z najbardziej „hejtowanych” zawodników w NBA, musimy uznać rok 2016. To wtedy zmienił barwy klubowe, podpisując kontrakt z Golden State Warriors, drużyną, która jeszcze parę miesięcy wcześniej pokonała go w play offach. I była uważana za największą potęgę w koszykówce.
Warriors i Durant oczywiście szybko stworzyli mieszankę, z którą inne zespoły nie były w stanie sobie poradzić. W 2017 roku ekipa Steve’a Kerrego zdobyła mistrzostwo, przegrywając… tylko jedno spotkanie w fazie play offs. W 2018 roku powtórzyła ten sukces. A Kevin dwukrotnie otrzymywał nagrodę dla MVP finałów.
To nie zmieniało faktu, że opinia w środowisku była taka, iż… poszedł na łatwiznę. I faktycznie, dopiął swego, bo wreszcie sięgnął po tytuł, ale cóż, Warriors mistrzami byli i bez niego. Kibice, którzy pałali do Duranta wyjątkową niechęcią, zaczęli też nazywać koszykarza „wężem” – odnosząc się do jego braku „lojalności”.
Jakby nie patrzeć, Durant zrobił to samo, co LeBron James przy paru okazjach – będąc „wolnym agentem” podpisał kontrakt z wybranym przez siebie zespołem. I pewnie nikt by go za to nie krytykował… gdyby nie postawił właśnie na Warriors.
Stare demony ścigały Duranta, nawet kiedy opuścił już Golden State na rzecz Brooklyn Nets. Charles Barkley w programie „Inside the NBA” kilkukrotnie używał analogii, że wybrani zawodnicy, którzy zostawali mistrzami NBA, kierowali autobusem, a inni byli na jego pokładzie (kierowcy to zawodnicy jak Michael Jordan, bezsprzeczni liderzy swojego zespołu, a pasażerowie to ci, którzy tymi liderami nie byli).
Durant – który z Barkleyem sprzeczał się już niejednokrotnie – w końcu odpowiedział na te zarzuty za pośrednictwem Twittera. – Całe to gówno jest paskudne. Kolejna beznadziejna analogia od narzekającego starego dziada, który nie potrafi się pogodzić z tym, że zarabiamy więcej kasy od niego. Źle się wstrzeliłeś z czasem, nie hejtuj gracza – napisał.
Inna sprawa, że wcale nie mówimy o sprzeczce na linii młodzi-weterani. Do kwestii mistrzowskich sezonów Warriors i tego, kto był kluczowym zawodnikiem zespołu, wracał nawet Draymond Green. – Durant był absolutnie niesamowity. Ale Steph Curry był podwajany siedem razy częściej niż KD w każdej serii play offów. Więc kiedy oglądasz te mecze, możesz powiedzieć „no tak, jego statystyki są nieco gorsze, bo cały czas kryje go dwóch graczy” – mówił zawodnik Warriors w swoim podcaście.
Gdzie zagra KD?
Pod koniec ubiegłego tygodnia Durant postanowił wywołać trzęsienie ziemi. Czołowi insiderzy w najlepszej lidze świata, czyli Adrian Wojnarowski oraz Shams Charania, ogłosili, że Amerykanin zażądał transferu z obecnego klubu. Niedługo później z Brooklyn Nets miało się skontaktować… ponad połowa zespołów NBA.
Decyzja Duranta była zapewne pokłosiem tego, co działo się w Brooklynie w ubiegłych tygodniach. Przede wszystkim – z zespołu chce odejść również Kyrie Irving. A to oznacza, że „KD” znalazłby się w sytuacji, w której trudno byłoby mu sięgnąć po kolejny tytuł. Dlatego prawdopodobnie sam postanowił ruszyć w kierunku drzwi.
Tym samym dolał oliwy do ognia. – Na początku byłem zaskoczony, ale potem zrozumiałem, że KD jest biegaczem, jest gwiazdą lekkoatletyki, ucieknie, kiedy zrobi się ciężko. Opuścił Golden State, kiedy czuł, że jest niedoceniany. Chciał zbudować swoją własną drużynę. Teraz też chce z niej odejść. Tak szybko – gorączkował się Shannon Sharpe z programu „Undisputed”.
Innym razem ten ekspert, będący byłą gwiazdą NFL, mówił: – Durant nie byłby dwukrotnym mistrzem, gdyby nie Steph Curry. Powinien bić pokłony Stephowi, za to, że ten pozwolił mu dołączyć do Golden State.
Na ten moment wciąż nie wiadomo, gdzie zagra jedna z największych gwiazd basketu. Podobno na liście życzeń Kevina znaleźli się Phoenix Suns oraz Miami Heat – czyli najlepsze ekipy sezonu zasadniczego 2021/2022 w kolejno konferencji zachodniej oraz wschodniej. Dziennikarz ESPN Brian Windhorst sugerował jednak, że czarnym koniem w „wyścigu po Duranta” mogą okazać się Toronto Raptors. Kanadyjczycy bowiem dysponują szerokim składem i mają kogo za „KD” poświęcić, a ich menadżer Masah Ujri wie, jak pracować na rynku transferowym (w 2018 roku ściągnął do Raptors Kawhia Leonarda).
Problem na ten moment jest jednak taki, że nikt nie wie, co siedzi w głowie Duranta. Koszykarz – jak podaje Chris Haynes z Yahoo – miał się kompletnie odciąć od świata. Skontaktować z nim nie mogą się nawet jego koledzy z NBA. Tak naprawdę „KD” aktywny ma być wyłącznie na Twitterze. A poza tym najpewniej czeka na rozwój wydarzeń.
Podobno mimo tego, że Joe Tsai, miliarder i właściciel Brooklyn Nets, jest jak najbardziej za rewolucją, osoby decyzyjne w klubie nie kwapią się do tego, żeby łatwo rozstawać się zarówno z Durantem, jak i Irvingiem. A od klubów, które chcą pozyskać te gwiazdy, żądają bardzo dużo (Timberwolves mieli usłyszeć, że za Duranta powinni oddać Anthony’ego Edwardsa i Karla Anthony’ego Townsa, czyli swoich dwóch najlepszych zawodników). Na ten moment prawdopodobnie za dużo, bo nie słychać, aby odejście wspomnianej dwójki stawało się bliższe.
Decydujące rozdanie
Czas płynie nieubłaganie. Kevin Durant do kolejnego sezonu przystąpi jako 34-latek. Oczywiście granica wieku w sporcie się przesuwa, coraz częściej obserwujemy zawodników, którzy nawet blisko czterdziestki są w stanie występować na wysokim poziomie. Nie trzeba szukać daleko – doskonały przykład stanowi urodzony w 1984 roku LeBron James. Inna sprawa, że „KD” nie należy do koszykarzy specjalnie odpornych na kontuzje. Ile zatem może jeszcze grać w NBA, będąc czołową postacią ligi?
Jeśli zdrowie mu dopisze – zapewne parę lat. Z racji, że jego obecny kontrakt kończy się w 2026 roku, możemy śmiało założyć, że Durant rusza w swoją ostatnią przygodę. Czy będzie grał w Phoenix, czy Miami, a może nawet w Brooklynie, pozostanie mu udowodnienie raz jeszcze, jak wielkim koszykarzem jest. Bo choć sam temu zaprzecza – nieprzychylne głosy do niego docierają. Możemy to trochę porównać do sytuacji, w jakiej jest Novak Djoković, który wciąż dostrzega, że nie jest ubóstwiany tak jak jego koledzy po fachu, czyli Roger Federer i Rafael Nadal.
W tym wszystkim najciekawsze jest to, że Durant – poza sprawami związanymi z NBA – nie wzbudza większych kontrowersji. Ba, to człowiek, którego można polubić. Mało który zawodnik NBA aż tak żyje koszykówką. Dość powiedzieć, że po zakończeniu ubiegłego sezonu 33-latek wybrał się na mecze… Euroligi. I oglądał z trybun rywalizację Olympiakosu z Monaco. Wielokrotnie triumfował też w ankietach przeprowadzanych wśród pierwszoroczniaków w NBA, którzy wybierali go jako ulubionego gracza w lidze.
Koniec końców fakty są jednak takie, że zawodnik Nets nie jest ani tak utytułowany jak LeBron, ani nie przyciąga kibiców do tego stopnia co Curry. Oczywiście i tak przejdzie do historii jako jednostka absolutnie wybitna. Ale parę następnych lat zadecyduje, czy po zakończeniu kariery będzie faktycznie wymieniany w jednym szeregu ze wspomnianą dwójką. Czy będzie tym trzecim.
CZYTAJ WIĘCEJ O NBA:
- Czwarty pierścień przepustką Curry’ego do TOP10 wszech czasów?
- Polak trafił pod skrzydła legendy. Gregg Popovich zaopiekuje się Sochanem
- Jak Jeremy Sochan spełniał marzenie?
- Najlepsi koszykarze 75-lecia NBA. Kogo pominięto, kogo przeceniono?
- 50 najlepszych zawodników w historii NBA z podziałem na pozycje
- Malone, Barkley, Iverson… Najwięksi, którzy nie zdobyli pierścienia
- „To jest Len Bias… Musisz przywrócić mu życie”
- Wszystkie oblicza Sir Charlesa Barkleya
Fot. Newspix.pl
Teoretycznie wymianę z Miami czy Phoenix da się spiąć finansowo, ale w paczce za Duranta od Słońc Nets oczekują m.in Bookera, który podpisał 5-letniego maxa i jest nietykalny, a w Miami „KD” chce grać z Lowry’m, Butlerem i Adebayo, a bez któregoś z nich nie ma możliwości złożyć sensownej paczki, tym bardziej że Miami nie ma.za dużo pickow w nadchodzących draftach. Toronto natomiast nie chce oddać Barnesa, a Nets w paczce za Duranta oczekują między innymi jego.
Wiadoma jest jedna rzecz, na pewno będzie to długa saga, bo Nets nie będą spieszyć się z wymianą najlepszego zawodnika, zwłaszcza po tym jaka paczkę otrzymali Jazzmani za Goberta
No prawda, jeśli benchmarkiem ma być trade Goberta (5 pierwszorundowych picków w draftach) i Durant nie chce ogolić swojego nowego teamu do cna, to najlepszą paczkę po Duranta mogą złożyć… Golden State Warriors xD
Przykładowo Wiggins + Moody/Wiseman, Poole i Kuminga. + 4 1sty.
Nie sądzę podobnie jak kolega @Błażej powyżej, żeby Nets się skusili na paczkę od Suns- Ayton, Cam Johnson, Mikal Bridges + 4 pierwsze rundy.
Miami za Herro i Robinsona też raczej nie, musieliby Adebayo ruszyć.
Dobrą paczkę mogliby mieć Pelicans, ale Zion jest zbyt łamliwy, żeby KD tam szedł, no i to mały rynek.
Spodziewam się długiej dramy i ogromnego multi-zespołowego trejdu, kiedy już dojdzie do skutku. Ale raczej nieprędko.
1 uwaga: Nets nie mogą pozyskać Wigginsa, z powodu 'Designated Rookie Scale Player Extension’ – zepsół nie może posiadać 2 zawodników z takimi kontraktami pozyskanych w wymianach, a takim zawodnikiem jest już Ben Simmons. Innymi zawodnikami o takim statusie są m.in. Bam Adebayo czy Devin Booker, więc raczej też odpadają jako potencjalnych cele transferowe Nets.
Chyba że w najpierw pozbędą się Simmonsa – ale o to pewnie będzie ciężko.
No wiem wiem, wnioskuję, że wiedzą więcej niż my o stanie zdrowia Simmonsa niż my i mają większą wiedzę. Wcale nie sądzę, żeby było ciężko się go pozbyć. Wiele zespołów by go chętnie przygarnęło, oczywiście za odpowiednio niską cenę.
Przez wzgląd na Wigginsa i Adebayo właśnie wspomniałem o wymianie wielozespołowej, bo może dokleją do tego nawet trade Kyrie’go i przejęcie przez kogoś kontraktu Westbrooka na 48mln.
*Wiedzę o jego problemach psychicznych i fizycznych i czy chcą z nim wiązać przyszłość.
simmonsa trzeba sie pozbyć z NBA, nie cierpie tej kurewki
Najpierw można się ciebie i twojej toksyczności pozbyć xD
KD to jedyny gracz na takim poziomie, którego spuścizna będzie kwestionowana jeszcze długo po zakończeniu kariery. Albo szybko zapomniana. Mistrzostwo z Warriors? Zdobyliby je (i zdobywali) bez niego. Przyszedł na gotowe. W Brooklynie na spółkę z kumplami rozmontowali przyszłość klubu na lata, więcej przez kontuzje albo zgrzyty z zarządem i władzami stanu nie grali niż grali i sobie poszli 😀 A on prosi o transfer do zeszłorocznych liderów obu konferencji. Nie da się człowieka lubić. Nie wspomnę już o twitterowych akcjach bronienia samego siebie z lewych kont, gdzie zapominał się przelogowywać i rasistowskie odzywki względem Rapaporta w prywatnych wiadomościach, bo to jeszcze go skreśla jako człowieka.
Kyrie chyba jednak chce zostac skoro wybrał opcje zawodnika na następny rok
Ptaszki ćwierkają, że chce połączyć siły z LeBronem:) a Lakers chcą wypchnąć Russella właśnie w wymianie z Irvingiem. Jeśli Nets zgodziliby się to już wiadome byłoby, która organizacja jest największymi frajerami tej dekady w NBA
Dlaczego niby? Jeśli Kyrie użyje swojej przewagi, czyli powie, że nie przedłuży kontraktu za rok albo że tak czy siak pójdzie do Lakers, to wzięcie Westbrooka i wyborów w drafcie pozwala dostać cokolwiek.
Irving to obecnie lepszy gracz niż RW, ale nie tylko poziom sportowy liczy się w wymianach.
Przecież Lakers po za 1st round pickiem 2027 nie ma jakiekolwiek wartościowego assetu w drafcie na najbliższe lata. Co więcej najlepiej chcieliby jeszcze wyciągnąć Harrisa bądź Curry’ego i myślą, że wszyscy są takimi frajerami jak oni. Tyłu utalentowanych młodych prospektów puścili w obieg, wszystkie picki jakie mieli. I została im zgraja dziadków i ceglarzy albo Davis, który nie wiadomo kiedy rozegra więcej niż 50 spotkań w sezonie, bo wiecznie połamany. Ale ta organizacja na nic więcej nie zasługuje 🙂
Wybrał opcję zawodnika na kolejny rok, bo jego wartość na wolnym rynku była bardzo niska, więc wybrał po prostu kasę – 36mln $. Nikt w lidze nie chciał się wpieprzać w jego kontrakt długoterminowy na poziomie maksymalnej umowy. Kyrie ma ten sezon, żeby udowodnić, że na taki zasługuje.