„Ja się nie chwalę, ja mam talent” – mogliby powiedzieć w Miedzi, cytując słynnego Diabła, który przechadza się po legnickiej dzielnicy cudów. On i klub mają ze sobą coś wspólnego – jeden opanował sztuki walki, a drudzy zdobyli patent na fajne transfery. Co prawda duża część z nich dopiero przejdzie weryfikację na poziomie Ekstraklasy, ale już teraz możemy powiedzieć, że okno transferowe w Legnicy na papierze wygląda znakomicie.
„Miedzianka” zdążyła już przyzwyczaić środowisko piłkarskie, że kreatywności jej nie brakuje. Gdy otwiera się okno transferowe, ktoś w klubie w pewnym sensie odpala też najnowszą odsłonę Football Managera. Albo starszą, przedawnioną o co najmniej kilka lat, żeby sprawdzić, kto miał być kozakiem, ale akurat wylądował na zakręcie kariery. W obu przypadkach efekt jest podobny, to znaczy: do Legnicy trafiają ciekawe nazwiska. A odkąd trenerem jest Wojciech Łobodziński, w parze z ciekawym CV idzie także jakość.
Transfery Miedzi Legnica: eksplorują „zakazane kierunki”
Słowo „zakazane” traktujcie z lekkim przymrużeniem oka. Chodzi tutaj o fakt, że kluby Ekstraklasy raczej nie przywykły do tego, żeby szperać na brazylijskim czy argentyńskim rynku. W przeciwieństwie do innych klubów Ekstraklasy, legnicki klub może się tutaj wyróżnić. W ostatnim czasie do swojego repertuaru dołożył właśnie Amerykę Południową. Rzadko zdarza się, żeby polski klub transferował zawodników bezpośrednio z najwyższych lig z tamtego zakątka świata. W ostatnich pięciu sezonach coś takiego zdarzyło się tylko trzy razy. Do Legii z Athletico Paranaense (Brazylia) przeszedł Eduardo, do Śląska Wrocław z Club Nacional (Urugwaj) Guillermo Cotugno, a do Radomiaka Radom z Botafogo (Brazylia) Rhuan. Żaden z tych piłkarzy nie zostawił po sobie czegoś pozytywnego, choć Rhuan ma na to jeszcze szansę.
Z zaplecza najwyższych lig trafili do Ekstraklasy: Conrado i Juan Bauza. O tym drugim pamiętają dzisiaj chyba tylko kibice Górnika Zabrze, natomiast skrzydłowy Lechii okazał się dobrym strzałem. Jak widać, jedynym w ostatnich latach, który przyleciał z Ameryki Południowej, odrzucając już podział na poziom ligi. A to oznacza, że Latynosów nie tylko trafia mało, ale również ich jakość czy umiejętność adaptacji pozostawia wiele do życzenia. Z tym że trzeba pamiętać o jednym – ich CV nie powalało. Jedynie Cotugno miał mocne jak na nasze warunki, no i wciąż był w dobrym wieku do sensownego grania, bo Eduardo – bez kolan – tutaj nie liczymy.
Mając już tę perspektywę, można pokusić się o tezę, że Miedź Legnica przeprowadziła być może najlepsze transfery w tej kategorii w najnowszej historii Ekstraklasy. Owszem, papier przyjmie wszystko, ale w momencie sprowadzania piłkarzy wiele na to wskazuje. Angelo Henriquez i Jeronimo Cacciabue mają sporo do udowodnienia, ale też mają ponoć ogrom jakości do sprzedania na boisku. Jeśli ich aklimatyzacja przebiegnie jak należy – nie jak Rhuana czy Cotugno – Miedź uwiarygodni ten kierunek, postawi na nim swój stempel. Na razie ci dwaj, patrząc na ich dotychczasowy dorobek, mogliby równie dobrze trafić do czołowych klubów Ekstraklasy. Ale trafili do beniaminka, który ostatnio robił transfery trochę ponad swój stan, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Letnie okno Miedzi: Nie ma szrotu
Miedź Legnica w ofensywie transferowej na Ekstraklasę przyjęła kilka prostych zasad. Pierwsza z nich brzmi: nie bierzemy spadkowiczów, w myśl wizji trenera Łobodzińskiego. Druga: nowym zawodnikiem nie musi być koniecznie Polak – byle był dobry piłkarsko, pracowity i poukładany mentalnie. Trzecia: jesteśmy wybredni. Odkąd „Łobo” przejął stery w Legnicy, czyli rok temu, każdy piłkarz sprowadzony do klubu sprawdził się w swojej roli. Na osiem transferów w sezonie 2021/2022 dosłownie każdy wypalił. Co tutaj ważne, część z nich była przeprowadzana już z myślą o Ekstraklasie. Tacy zawodnicy jak Dominguez, Aurtenetxe, Carlos Julio, Gammelby czy Chuca pokazali, że potrafią prezentować poziom zdecydowanie wyższy. Każdy w jakimś momencie czy całej rundzie zjadał 1. ligę, dając sygnał, że w legnickim środowisku przeskok na najwyższy szczebel może nie będzie zbyt bolesny.
Gdy dołożymy zawodników, którzy trafili do Miedzi w ostatnich tygodniach, klaruje nam się jeszcze lepszy obraz. Jeśli chodzi o kluczowych zawodników w drodze do awansu, odszedł tak naprawdę tylko Patryk Makuch (do Cracovii za ok. 550 tys. euro). Miedź zatem nie dość, że utrzymała prawie całą grupę najważniejszych graczy, to jeszcze wezwała posiłki, które mogą robić wrażenie:
- Angelo Henriquez (o Chilijczyku szerzej pisaliśmy tutaj)
- Koldo Obieta (ostatnio 7 goli i 4 asysty na zapleczu La Liga)
- Levent Gulen (ostatnio 26 meczów w lidze greckiej)
- Hubert Matynia (rezerwowy lewy obrońca Pogoni Szczecin)
- Michael Kostka (talent z młodzieżówek RB Lipsk)
- Jeronimo Cacciabue (piłkarz Newell’s Old Boys)
- Olaf Kobacki (najlepszy młodzieżowiec 1. ligi, roczne wypożyczenie)
- w drodze być może Dawid Drachal, największy talent rocznika U-17
Składając to wszystko do kupy, Miedź będzie miała czym straszyć. Niemal skompletowała kadrę na dwa tygodnie przed ligą, a więc nie popełniła błędów z przeszłości. Jeśli ten projekt teraz jej nie wypali, czyli nie uda się utrzymać w Ekstraklasie, będzie to ogromne zaskoczenie. Z drugiej strony – widzimy, że każdy nowy beniaminek buduje swoją kadrę inaczej. Sposób Miedzi, mimo że chyba dostarcza największej ekscytacji, nie musi być tym właściwym. Przyszłość pokaże wszystko, choć na poczynaniach tej ekipy na pewno będzie warto zawiesić oko.
WIĘCEJ O MIEDZI LEGNICA:
- Carlos Julio: – Barcelona to fikcja. Gdy odejdziesz z La Masii, uczysz się, jakie jest życie
- Dominguez: Zakaria? Nie był najlepszy. W Genewie mieliśmy talenty, ale i łatkę leniów
- Makuch: Zawsze chciałem być tak pracowity jak Cristiano Ronaldo!
- Mijusković: Czego mam się bać? K*rwa, grałem na Lewandowskiego
- Henriquez: Nie żałuję, że nie udało mi się w Manchesterze United
- Obieta: Matematyka stanowi dla mnie odskocznię od piłki
- Sukces Miedzi niejednego ma ojca. Jednym z nich jest Marek Ubych
Fot. Newspix