Reklama

Treser wściekłych psów nadzieją dla Marsylii i Milika. W czym tkwi siła Tudora

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

06 lipca 2022, 07:58 • 6 min czytania 5 komentarzy

W poprzednim sezonie trener Igor Tudor sprawił, że małego Hellasu Verona musieli się bać wszyscy we Włoszech, a w kolejnym ma spowodować, że Olympique Marsylia będzie tak wielka, jak jest tylko w mniemaniu jej kibiców. W zamyśle prezesa klubu – ma się to stać z wydatnym udziałem Arkadiusza Milika.

Treser wściekłych psów nadzieją dla Marsylii i Milika. W czym tkwi siła Tudora

Jorge Sampaoli prowadził zespół z południa Francji przez półtora roku i przez półtora roku szokował. Na powitanie zamknął piłkarzy w ciemnej sali, włączył projektor i pokazywał podstawy przesuwania formacji, a z biegiem czasu praktycznie przestał z nimi rozmawiać. Alvaro Gonzalez zgodził się na obniżkę pensji, po czym został odstawiony od składu i nigdy nie dowiedział się dlaczego. Wieloletni kapitan Steve Mandanda usiadł w rezerwie bez słowa wyjaśnienia, choć przynajmniej on nie zrzekał się przy tej okazji żadnych pieniędzy.

Argentyński szkoleniowiec kombinował z taktyką, jak tylko mógł. Valentin Rongier w poprzednich rozgrywkach występował jako prawy obrońca, prawy pomocnik, defensywny pomocnik oraz ofensywny pomocnik, bramkarz Pau Lopez musiał zachowywać się niemal jak zawodnik z pola, a w spotkaniu z Nice nagle zagrało czterech stoperów. Ale to wszystko dawało dobre wyniki.

Marsylia za Sampaolego zdobyła wicemistrzostwo kraju, dzięki czemu zakwalifikowała się do fazy grupowej Ligi Mistrzów, a do tego w międzyczasie doszła do półfinału Ligi Konferencji Europy. Mało? Na pewno dla Argentyńczyka, dlatego oczekiwał wzmocnień. I to nie byle jakich, a konkretnych, tyle że na takie nie ma w Marsylii kasy. Z tego powodu uznał, że jego misja w Olympique dobiegła końca, a prezes Pablo Longoria musiał szukać zastępstwa. Postawił na Tudora, który ma za sobą najlepszy sezon w karierze trenerskiej. Choć pozornie wyglądało, że angażuje się w misję samobójczą.

W Hellasie Tudor wrócił do korzeni

W 2021 roku Ivan Jurić miał dość ograniczonych możliwości finansowych Verony, więc przeniósł się do bogatszego Torino, a szefostwo Gialloblu zdecydowało się powierzyć drużynę Eusebio Di Francesco. Nieoczekiwanie, bo po świetnych meczach jego Romy zostały tylko wspomnienia, a dopiero co zawiódł w Sampdorii i Cagliari. Dlaczego miał sobie poradzić w Hellasie? Tym bardziej że preferował całkowicie odmienny styl od bezpośredniego, opartego na pressingu sposobu gry poprzednika.

Reklama

Cóż, po trzech porażkach w trzech pierwszych kolejkach – z Sassuolo, Interem i Bologną – przyznano się do błędu, pogoniono Włocha i zatrudniono Tudora, co tłumaczono tym, że „będzie bardziej pasował do charakterystyki piłkarzy”. Słusznie, bo Chorwat wrócił do fundamentów wylanych przez Juricia i momentalnie zaczął malować świat Serie A na żółto i na niebiesko.

Dla mnie moduły i systemy są zawsze na drugim planie. Ważny jest styl. To on wyróżnia jedną ekipę od drugiego. Można grać czwórką w obronie albo trójką. Ustawić formację 10 metrów wyżej lub niżej. Ale moim zdaniem to nie ma znaczenia. Liczy się sposób, w jaki stawiasz czoła przeciwnikowi i tożsamość zespołu. Patrząc na drużynę zadajesz sobie pytanie: „jaka jest?”. Nie patrzysz, czy w defensywie jest czterech, trzech czy pięciu zawodników. Intensywność, ruch bez piłki, odpowiednie linie podań. Na to zwraca się uwagę – przekonywał Tudor i wrócił do tożsamości wypracowanej przez Juricia.

Hellas ma w herbie dwa mastify i w pewnym sensie zawodnicy do tego nawiązywali – bez piłki rzucali się na przeciwników niczym wściekłe psy, by ją odzyskać. W ubiegłych rozgrywkach niewiele ekip stosowało bardziej agresywny wysoki pressing niż zespół z regionu Wenecja Euganejska, co dobitnie potwierdzają liczby. Gialloblu byli:

  • 4. w lidze pod względem najniższego PPDA (10,7)
  • 5. w lidze pod względem wysokich przechwytów, czyli maks. 40 metrów od bramki rywali (328)
  • 2. w lidze pod względem goli strzelonych po wysokich przechwytach (8)
  • 4. w lidze pod względem fauli na mecz (14,7)

Tudor bazował na tym, co zapoczątkował Jurić, bo właśnie dzięki takiej grze Verona najpierw bez problemu utrzymała się w Serie A jako beniaminek w sezonie 2019/20, który finiszowała na 9. miejscu, a w następnym spadła o jedno. Za Tudora ponownie skończyła na 9. pozycji z jedną różnicą – lepszą ofensywą.

Hellas zrobił postęp w ofensywie

Verona za Tudora grała bezpośrednio, bez tracenia czasu. Średnie tempo przesuwania akcji do przodu przez Gialloblu to 1,69 m/s, co stanowi trzeci wynik Serie A. Przeciętnie ich akcja składała się z 7,33 podania i tylko trzy ekipy notowały mniej. Ledwie 201 akcji zbudowano z minimum 10 dograń, co było 15. rezultatem ligi włoskiej. 

Hellas – tak jak za Juricia – unikał budowania ataków od własnego pola karnego. Bramkarze – Lorenzo Montipo, Ivor Pandur oraz Alessandro Berardi – rzadko decydowali się na krótkie dogrania, średnia długość ich podań (nie licząc wznowień) to 42,5 metra i tylko golkiperzy Torino (prowadzonego przez Juricia) kopali na większą odległość. Idąc dalej, zawodnicy Gialloblu w defensywnej tercji zanotowali 6889 kontaktów z futbolówką, co było 18. rezultatem Serie A. Słowem – drużyna Tudora unikała ataku pozycyjnego, prędzej nastawiała się na wysoki odbiór i zbieranie tzw. „drugich piłek”. Znów – nawiązanie do spuścizny poprzednika.

Reklama

Verona przede wszystkim atakowała bokami, jedynie 23% akcji rozgrywała środkiem. Stwarzała przewagę na flankach za sprawą ofensywnych pomocników, którzy zbiegali do wahadłowych – na lewej stronie Gianluca Caprari do Darko Lazovicia, a na prawej Antonin Barak do Davide Faraoniego. Hellas na połowie rywali kontrolował (czyli zbierał minimum 55% kontaktów zanotowanych przez oba zespoły) wyłącznie cztery z 15 stref: trzy skrajne z lewej flanki oraz jedną z prawej w narożniku boiska.

Ale tym, co przede wszystkim wyróżniało drużynę Tudora nie tylko na tle tej Juricia, lecz także całej Serie A była skuteczność. Gialloblu nie stali się nagle dużo bardziej kreatywni, za to za kadencji Chorwata byli bezlitośni w fazie finalizacji.

  • sezon 2019/20: 45 goli przy xG 49,2
  • sezon 2020/21: 38 goli przy xG 43,5
  • sezon 2021/22: 63 gole przy xG 51,8

Jak widać – wcześniej zdobywali mniej bramek niż powinni, biorąc pod uwagę jakość wykreowanych okazji, a w poprzednich rozgrywkach więcej i to dużo. +11,2 goli w stosunku do xG to trzeci wynik całej Serie A (lepsze tylko Napoli oraz Lazio). 

To wszystko razem wzięte sprawiło, że Hellas był groźny także dla czołówki.

  • wygrana z Atalantą
  • wygrana z Juventusem
  • wygrana i remis z Lazio
  • wygrana i remis z Romą
  • remis z Napoli
  • dwa remisy z Fiorentiną

Minusem ery Tudora były kłopoty z niżej notowanymi przeciwnikami. Kiedy rywal oddawał futbolówkę, był bardziej niebezpieczny dla Gialloblu, niż kiedy ją posiadał (by wspomnieć tylko porażki z Cagliari czy Salernitaną). Pod okiem Tudora kapitalnie prezentowali się wspomniani Barak, Caprari oraz Giovanni Simeone, który uzupełniał ofensywę w ustawieniu 3-4-2-1. Dość napisać, że wyłącznie w jednej ekipie z lig TOP 5 szybciej trzech piłkarzy zdobyło minimum 10 bramek – w Liverpoolu. Choć żaden z nich do młodych już nie należy, każdy wykręcił rekordowe statystyki:

  • Simeone (rocznik 1995): 17 goli i sześć asyst
  • Barak (rocznik 1994): 11 goli i cztery asysty
  • Caprari (rocznik 1993): 12 goli i siedem asyst

To szczególnie istotne dla Arkadiusza Milika. Polak nie był pupilem Sampaolego, co piekielnie nie podobało się Longorii. Prezes OM walczył o sprowadzenie napastnika z Napoli i nie był zadowolony, że szkoleniowiec nie widzi go w składzie, mimo że ten generalnie bramki zdobywał (w sumie skończył z 20 trafieniami). A Tudor – przynajmniej w ostatnim miejscu pracy – potrafił wydobyć z „dziewiątki” to, co najlepsze. To nadzieja na lepsze czasy dla Milika. 

Trampolina dla Tudora

Na pierwszy rzut oka dziewiąte miejsce Verony może nie robić wrażenia, ale biorąc pod uwagę niewielkie nakłady finansowe oraz styl gry Tudor zapracował na miejsce w gronie najciekawszych trenerów Serie A. Treser wściekłych psów wycisnął maksimum z zespołu z północy Półwyspu Apenińskiego, a kiedy okazało się, że nie ma co liczyć na posiłki (trochę jak Sampaoli w Marsylii), podziękował i czekał na oferty. Ta z Olympique wygląda na sowitą nagrodę, mimo gorącej atmosfery wokół klubu i niestabilnej posady. Sześć meczów w Champions League to świetne okno wystawowe i trampolina, by wyskoczyć jeszcze wyżej.

MATEUSZ JANIAK

źródła: fbref.com, the.analyst.com, whoscored.com

CZYTAJ WIĘCEJ O EUROPEJSKIM FUTBOLU:

foto. Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
8
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
22
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Komentarze

5 komentarzy

Loading...