Reklama

Ja jeszcze żyję. Renato Sanches, objawienie EURO 2016, odbudował karierę

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

19 czerwca 2022, 17:50 • 8 min czytania 2 komentarze

Lato 2016. Błaszczykowski strzela Ukrainie, potem Szwajcarii i reprezentacja Polski dociera do ćwierćfinału wielkiej imprezy. Adam Nawałka jest uznawany za bohatera. Z naszej perspektywy od tamtych momentów minęły wieki. Co jednak ma powiedzieć Renato Sanches, który sześć lat po tym, jak został objawieniem mistrzostw Europy, walczy o powrót na poziom, jaki mu wróżono?

Ja jeszcze żyję. Renato Sanches, objawienie EURO 2016, odbudował karierę

24 lata to jeszcze nie koniec kariery. Jednocześnie Renato Sanches musi zdawać sobie sprawę, że w tym wieku powinien być na zupełnie innym etapie swojej przygody z piłką. Wydawało się zresztą, że będzie, bo po fantastycznym EURO 2016 Bayern Monachium wyłożył 35 milionów euro, żeby 19-letni fenomen z Portugalii trafił do Bawarii. Potem były już jednak tylko kroki wstecz: najpierw do Swansea City, potem do Lille. Portugalczyk nie skończył jednak jak gwiazdy jednego przeboju. We Francji trafił pod skrzydła jednego z najlepszych dyrektorów sportowych w świecie futbolu i specjalistę od młodych talentów.

Luis Campos najpierw go odbudował, a teraz chce sprzątnąć go sprzed nosa Milanowi i wkomponować w konstelację gwiazd w PSG.

Billion euro man. Kim jest Luis Campos?

Renato Sanches: droga z nieba do piekła i z powrotem

Dwa lata po tym, jak Renato Sanches zupełnie zasłużenie zgarnął nagrodę „Golden Boy”, bijąc rekordy na mistrzostwach Europy, selekcjoner reprezentacji Portugalii nie zabrał go na mundial. 21-letni pomocnik miał wówczas za sobą pół roku rozczarowywania i pół roku leczenia na wypożyczeniu w Swansea. W Premier League uzbierał mniej więcej tyle minut, ile niedawno zaliczył w lidze Przemysław Płacheta. Obaj grali dla jednej z najsłabszych drużyn w lidze, ale jednak skala talentu była zupełnie inna. Sanchesowi wytykano to, jak daleko mu do gwiazdy drużyny, którą miał być. Nic dziwnego, bo w walijskiej ekipie Renato nie zdołał nawet oddać celnego strzału na bramkę.

Reklama

To nie ja zdecydowałem o tym, żeby iść do Swansea. Zmuszono mnie do tego, mimo że tego nie chciałem. Doceniam ten klub, ale po prostu nie chciałem tam być. To był mój zjazd: nie czułem już nawet motywacji ani siły — mówił później „L’Equipe” sam zainteresowany. Problemy rodaka w Anglii potwierdzał także Helder Cristovao, były trener Benfiki B, którego przepytywali dziennikarze „The Athletic”.

To był błąd, bo w Swansea uważano, że Renato będzie gwarantem utrzymania, w końcu przyszedł z Bayernu. Rozmawiałem z nim wtedy, oczekiwania były zbyt duże. Mówił, że czuje tam większą presję niż w Monachium, nie był gotowy na takie wyzwanie. Zamknął się w sobie, nie wychodził z domu i powtarzał agentowi, że chce odejść.

Gdy Renato Sanches przebojem wdzierał się do składu Benfiki Lizbona, a potem także do reprezentacji kraju, wszystkich zdumiewała jego pewność siebie. Był dzieciakiem, który brał piłkę i robił z nią to, co mu się podobało. Zero zahamować, zero przesadnego respektu, Sanches dawał z siebie wszystko, co najlepsze. W końcu jednak przyszła wspomniana presja, która pętała młodemu piłkarzowi nogi. Być może brzmi to zabawnie, gdy przypomnimy, że pomocnik miał już na koncie mistrzostwo Europy, więc utrzymanie w Premier League to przy tym pikuś. Tyle że Sanches błyszczał na EURO, bo był żółtodziobem, który chciał się pokazać. Po wielkim transferze musiał wziąć na barki większą odpowiedzialność. Bayern oficjalnie wspominał przecież o tym, że w umowie transferowej znajdują się bonusy za zdobycie „Złotej Piłki”.

W Benfice rozumieliśmy Renato i dbaliśmy o niego. Wiedzieliśmy, że może popełniać błędy, wierzyliśmy w niego. Można powiedzieć, że mógł z nami zostać, ale łatwo osądzać z boku. Dla niego i jego rodziny oferta Bayernu była życiową szansą — dodawał Cristovao.

Renato Sanches – złoty chłopiec na aucie

Swansea i Bayern – nieudane podejścia Renato Sanchesa

W Swansea szybko dostrzeżono, że Renato nie jest z zespołem ani duchem, ani ciałem. Nie nawiązywał interakcji z kolegami w szatni, nie dogadywał się z nikim w klubie. Najbardziej pamiętnym wydarzeniem z jego udziałem było podanie do bandy reklamowej. Portugalczyk pomylił czerwone logo firmy z czerwonym strojem, w jakim tego dnia grało Swansea. Kamery uchwyciły reakcję trenera Paula Clementa, który spuścił głowę i rzucił: kurwa, chłopie… Złoty dzieciak stał się memem, zwłaszcza że przecież wcześniej zdarzyło mu się kopnąć w jaja Joselu, co było równie komiczną sceną.

Reklama

Drugą część sezonu w Anglii zabrała mu kontuzja. Gdy nie pojechał na mistrzostwa świata, eksperci w Portugalii sugerowali, że powinien wrócić do kraju i zaliczyć sezon czy dwa w Benfice. Carlos Carvalhal, nowy trener Swansea, stwierdził nawet, że Sanches to chłopiec, który nie jest gotowy na Premier League. Szybko okazało się, że nie jest gotowy nawet na Bundesligę, choć nowe otwarcie w postaci trenera Niko Kovaca rozbudziło nadzieje. Nowy trener dawał mu szanse. Przed meczem z Benfiką w Lidze Mistrzów Kovac rzucił, że Renato nie będzie tylko „przewodnikiem wycieczki” po Lizbonie. Nie był, strzelił swojej byłej drużynie bramkę, a szkoleniowiec mocno go komplementował. Pochwały płynęły także z ust kolegów.

Wyróżnia się tym, jak rozpędza się z piłką. Jest kimś, kto potrafi uwolnić się od rywala w środkowej strefie boiska i dynamicznie ruszyć do przodu. Nieczęsto widzimy w naszym zespole coś takiego, dlatego jeśli może to dodać do naszej gry, będzie dla nas bardzo cenny — mówił Mats Hummels.

W drugiej części rundy jesiennej znów jednak był na bocznym torze. Gdy w styczniu zgłosiło się po niego PSG, wyglądało to na sporą szansę. Ale Bayern taki ruch zablokował. – Mój agent powiedział mi, że następnego dnia wylatuję do Paryża. Poszedłem na trening i wtedy Kovac poprosił mnie, żebym został w Monachium. Posłuchałem, zostałem i w kolejnych dwóch meczach zagrałem pięć minut. Straciłem miejsce w drużynie narodowej, wypadłem z formy. Nawet koledzy z drużyny pytali, dlaczego nie gram. Niklas Sule wspominał o tym w swoim wywiadzie — tłumaczył “L’Equipe” Sanches.

Christopher Galtier i Renato Sanches

Renato wypominano to, że się niecierpliwi. Z drugiej strony Bayern też się niecierpliwił, bo miał w pamięci — i w Excelu — spore pieniądze, które wydawały się być utopioną lokatą. Na początku sezonu 2019/2020 Portugalczyk zaszedł działaczom za skórę, gdy zszedł z treningu i pojechał do domu. Niedługo potem Luis Campos, człowiek z niebywałą ręką do młodych talentów, przyleciał do Lizbony, żeby namówić go na przejście do Lille. Pomagał mu Jose Fonte, weteran portugalskiej kadry i zawodnik francuskiego klubu. Nie wszyscy zachwalili mu ten kierunek, jednak Sanches dał się przekonać.

Kilka miesięcy później po raz pierwszy od czasu odejścia z Benfiki zanotował nie kilkaset, a ponad 1000 minut w ligowym sezonie. – Żeby zrobić postęp, zawodnik potrzebuje trzech rzeczy: adaptacji, dojrzałości i szansy. Renato otrzymuje od nas ogromne wsparcie. Christophe Galtier pokazał, że potrafi z nim pracować. Renato zaczął go słuchać i wszystko jest dla niego łatwiejsze. Moim zdaniem wciąż gra na ledwie 40% swojego potencjału — mówił Campos.

40 procent to jednak i tak więcej niż w Swansea czy Bayernie. To było to, genialny Sanches wrócił.

Renato Sanches w Lille, czyli odrodzenie

Marzec 2020 – świat wstrzymuje pandemia, a Renato Sanches musi ubolewać nad przerwaniem sezonu we Francji, bo właśnie odebrał nominację do nagrody piłkarza miesiąca w Ligue 1. W porównaniu z poprzednimi rozgrywkami zdecydowanie częściej dogrywał piłki kolegom, notując progres zarówno w rubryce podań w pole karne, jak i asyst przy strzałach. Zaczęły też pojawiać się liczby: według WyScouta wypracował wtedy osiem bramek dla Lille — jedną więcej niż przez wszystkie lata w Niemczech i Anglii. W październiku, gdy wznowiono rozgrywki międzynarodowe, wrócił także do składu reprezentacji Portugalii. Problemem były urazy, z powodu których opuścił ponad połowę spotkań w pierwszej rundzie Ligue 1, jednak na koniec świętował sensacyjne mistrzostwo Francji jako jeden z liderów drużyny.

Jest niezwykle wszechstronny z piłką, może grać w różnych formacjach i na różnych pozycjach: jako cofnięty rozgrywający czy wysunięta ósemka. Niezależnie od roli na boisku ma za zadanie stworzenie zespołowi okazji w ostatniej tercji boiska. Szybko dostrzega luki między liniami rywala, ma doskonały pierwszy kontakt, świetnie wykorzystuje balans ciała — analizował jego występy portal “Breaking The Lines”.

Wielkie projekty Galtiera – Lille i Nicea

W sezonie 2020/2021 Renato Sanches był w top 10 ligi pod względem podań w tercję ataku, więc można to uznać za trafną charakterystykę tego zawodnika. Podobnie zresztą mówił o nim następca Camposa w roli dyrektora sportowego Lille, Olivier Letang. – To kompletny atleta. Jest interesujący dlatego, że może grać na wielu pozycjach w pomocy. Jest świetny z piłką przy nodze, szybki, dynamiczny. Odegrał ważną rolę w walce o mistrzostwo kraju — mówił „The Athletic” działacz z Francji. Portugalczyk w każdym sezonie w barwach Les Dogues notował po osiem punktów w rozszerzonej klasyfikacji kanadyjskiej. Było widać stabilizację, z kolei postęp można było dostrzec po bardziej zaawansowanych liczbach.

19/20 20/21 21/22
Udane dryblingi 2,89 2,98 3,13
Asysty przy strzałach 1,44 0,67 1,35
Wygrane pojedynki w ataku 5,76 6,64 5,69
Progresywne biegi 2,46 2,78 2,56
Celne podania w tercję ataku 5,91 8,04 8,21
Celne podania w pole karne 1,70 1,08 1,68

Od kiedy tu jestem, czuję się bardzo dobrze w każdym tego słowa znaczeniu. Czuję się jak w domu. Wiem, że niektórzy byli zdziwieni, że wybrałem Lille, ale chciałem po prostu grać w piłkę. Tutaj gram regularnie, dzięki czemu jestem szczęśliwy. Bardzo ważne jest dla mnie to, że czuję się ważną częścią tej drużyny, że koledzy mają do mnie zaufanie. Nie wiem, czy dzięki mojej grze wielkie kluby znów zwrócą na mnie uwagę. Teraz liczy się tylko to, że znów czuję radość z gry w piłkę — mówił francuskim mediom sam zainteresowany.

Duże kluby rzecz jasna dostrzegły to, że Renato znów jest tym chłopakiem, który błyszczał na EURO 2016. Praktycznie pewne jest, że lada moment odejdzie z Lille, choć oferty, które wpływają do klubu nie są tak imponujące, jak przechwałki prezydenta klubu, który po pierwszym sezonie Portugalczyka w jego klubie deklarował publicznie, że ma na mailu zapytania rzędu 70 milionów euro. Milan oferuje za niego 15 milionów łącznie z bonusami, PSG 20. To rzecz jasna sporo mniej w porównaniu z transferem do Bayernu, ale najważniejsze jest dla Sanchesa to, że po długiej tułaczce ponownie znajdzie się w miejscu, do którego od początku zmierzał.

Bogatszy o bolesne doświadczenia, ale i o wiele świetnych momentów we Francji. Uboższy o kilka cennych lat kariery, jednak wciąż na tyle młody, żeby dopisać do niej wiele pięknych rozdziałów.

WIĘCEJ O RENATO SANCHESIE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Francja

Ekstraklasa

Bramkostrzelny 20-latek zwrócił uwagę Puszczy. Będzie transfer z IV ligi?

Bartosz Lodko
5
Bramkostrzelny 20-latek zwrócił uwagę Puszczy. Będzie transfer z IV ligi?

Komentarze

2 komentarze

Loading...