Reklama

Prezes Wisły Płock Tomasz Marzec: – Może się zdarzyć, że tego lata już nikt więcej do nas nie przyjdzie

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

23 czerwca 2022, 12:10 • 11 min czytania 26 komentarzy

Wisła Płock w poprzednim sezonie zajęła, zaskakująco wysokie, szóste miejsce w Ekstraklasie. Po drodze klub z Mazowsza miał m.in. spore problemy finansowe, bo nie zawsze zawodnicy otrzymywali pensje na czas. Najgorsze pod tym względem jest już jednak za Nafciarzami. Obecnie klub negocjuje nową umowę sponsorską z PKN Orlen. Dowiedzieliśmy się też, że nowy stadion zostanie otwarty w całości dopiero w przyszłym roku. Prezes Wisły Tomasz Marzec w trakcie rozmowy powiedział nam też o nowych zawodnikach Wisły, współpracy z trenerem Pavolem Stano, nieudanym transferze wychodzącym i swoim zdaniu na temat przepisu o młodzieżowcu.

Prezes Wisły Płock Tomasz Marzec: – Może się zdarzyć, że tego lata już nikt więcej do nas nie przyjdzie

Jak obecnie wygląda sytuacja finansowa Wisły Płock? W trakcie minionego sezonu były momenty, kiedy brakowało płynności i nie zawsze piłkarze dostawali pieniądze w terminie. Zdarzały się kilkumiesięczne opóźnienia. Najgorszy czas jest już chyba jednak za wami?

Tomasz Marzec (prezes Wisły Płock): Nie ma co ukrywać, że tak było. Lekki oddech możemy jednak złapać. Czekamy jeszcze na realizację wszystkich przelewów. Jest to związane ze wszystkimi wpływami za poprzedni sezon. Chodzi też o różne premie za zajęcia szóstego miejsca. W tym również te od naszych sponsorów. Wszystko jest jednak na dobrej drodze. Mam nadzieję, że podobnych historii nie będziemy już mieli w przyszłości.

Rozmawiamy kilka dni przed 30 czerwca, a to jest dość ważna data z kilku powodów. Piłkarzom i trenerom kończą się wtedy umowy, ale również wygasają kontrakty sponsorskie w Wiśle Płock. Taki pański klub ma z PKN Orlen. To sponsor strategiczny. Toczą się w tej chwili rozmowy z przedstawicielami koncernu, żeby przedłużyć współpracę?

Reklama

Trwają rozmowy czy jak kto woli negocjacje. To wszystko dzieje się już od kilku tygodni. Odbyliśmy już kilka spotkań w tej kwestii. Teraz przybrały one na częstotliwości. Niebawem spodziewamy się decyzji.

Orlen często uzależniał wysokość wsparcia finansowego od zajęcia wyższego miejsca. Lokaty Wisły Płock w Ekstraklasie od sezonu 2018/19 wyglądają następująco: czternaste, dwunaste, dwunaste i w ostatnich rozgrywkach szóste. Rozumiem, że teraz przystępujcie do negocjacji ze zdecydowanie lepszej pozycji i jest szansa na to, że nowa umowa sponsorska będzie korzystniejsza dla klubu.

Trwają negocjacje i nie chciałbym zdradzać ich szczegółów. To delikatne kwestie. Na pewno wysokie miejsce, które zajęliśmy w poprzednich rozgrywkach stawia nas w lepszej sytuacji niż w latach poprzednich. Po cichu liczymy na to, że wsparcie może być na wyższym poziomie.

Przy okazji poprzedniej umowy z Orlenem było sporo dyskusji na temat tego, że koncern nie wspiera szkolenia młodzieży w Wiśle. Słyszałem, że coś pod tym względem się zmieniło. Czy to prawda?

Od początku 2022 roku Orlen wspiera finansowo naszą akademię. Obecne rozmowy dotyczą również tego, żebyśmy współpracowali w tym zakresie również w kolejnych sezonach.

Cały czas w Płocku trwa budowa nowego stadionu. Początkowo mówiło się, że otwarcie całego nowego obiektu nastąpi na przełomie października i listopada, a dziś bardziej realna data to wiosna przeszłego roku. Podobno wpływ na to ma wojna na Ukrainie. Chodzi nie tylko o problemy i opóźnienia związane z brakiem materiałów budowlanych, ale ponoć też wielu Ukraińców, pracujących na budowanie, zdecydowało się wrócić do kraju i po prostu walczyć o swój kraj. W istocie tak jest?

Reklama

Za inwestycję jaką jest stadion odpowiada Urząd Miasta Płock, ale mogę potwierdzić te doniesienia. Oddanie całego obiektu do użytku nastąpi dopiero w przyszłym roku. W rundzie wiosennej minionego sezonu kibice mieli do swojej dyspozycji nieco ponad 3000 miejsc. Nic pod tym kątem się nie zmieni. Do całkowitego wykończenia stadionu taką będziemy mieli maksymalną frekwencję.

stadion-wisla-plock

Przechodząc do kwestii sportowych, szóste miejsce z poprzedniego sezonu, to trzecia najlepsza lokata w historii występów Wisły w Ekstraklasie. Lepiej było tylko w sezonach: 2004/05 – czwarte miejsce, 2003/04 i 2017/18 – piąte. Minione rozgrywki trzeba więc rozpatrywać w kategoriach sukcesu. Tak to pan odbiera?

Zdecydowanie tak. Rok temu, przed początkiem sezonu, nikt nie zakładał, że będzie nas stać na zajęcie tak wysokiej lokaty. Uważam, że to spory sukces całego klubu. To pokazało też, że kadra, którą mieliśmy była naprawdę mocna. Nie mamy przecież największego budżetu w lidze. Tym bardziej trzeba to docenić. Zawodnicy udowodnili, że Wisła Płock może myśleć o czymś więcej niż tylko walce o utrzymanie czy miejscach w drugiej części tabeli.

7 marca trenerem Wisły Płock został Pavol Stano, zastępując Macieja Bartoszka. Pod wodzą Słowaka rozegraliście dziesięć meczów. Jego bilans to pięć zwycięstw i tyle samo porażek. Jak prezes może ocenić dotychczasową współpracę?

Zajęcie szóstego miejsca na koniec sezonu pokazuje, że zadania jakie postawiliśmy przed trenerem Stano zostały wykonane. Trzeba też jasno powiedzieć, że on buduje zespół zupełnie po swojemu. Zmienił sposób i częstotliwość treningów, ale również podejście do niektórych zawodników.

Właśnie, w niedawnej rozmowie z Pawłem Paczulem na łamach Weszło trener Stano przyznał, że „trochę przepalił zespół”. Od zawodników było słychać, że słowacki trener bardzo mocno „dokręcił śrubę”, bo część z nich mówiła, że chyba nigdy tak ciężko nie trenowali. Zarząd wiedział, że obecny szkoleniowiec Wisły ma taki styl pracy?

Wiedzieliśmy o tym od samego początku, kiedy w ogóle zaczęliśmy rozmawiać z trenerem na temat przejęcia przez niego zespołu. Tak to miało wyglądać i tak wyglądało. Za nami trzy miesiące wspólnej pracy. Teraz trener wie jak poszczególni piłkarze znoszą takie obciążenia. Nie wszyscy na zareagowali na nie dobrze. Teraz podejście trenera będzie nieco bardziej zindywidualizowane. Po prostu bardziej zna poszczególnych piłkarzy i wie czego może od nich oczekiwać. Zawodnicy też wiedzą czego mogą się spodziewać po jego warsztacie. Mam nadzieję, że większe zrozumienie z obu stron przyniesie efekty w nadchodzącym sezonie.

pavol-stano

Dość szybko sfinalizowaliście cztery transfery. Kontrakty z Wisłą podpisali: hiszpański skrzydłowy Davo (poprzednio drugoligowy UD Ibiza), francuski stoper Steve Kapuadi (słowacki AS Trencin), środkowy pomocnik Michał Mokrzycki (Ruch Chorzów) i słowacki obrońca Martin Sulek (SKF Sered). O ile Davo (39 meczów, 4 gole i 2 asysty) i Mokrzycki (33 spotkania, 9 bramek i 3 asysty) w poprzednim sezonie grali sporo, o tyle Kapouadi (bez ani jednego występu) i Sulek (15 meczów) są piłkarzami, których trzeba odbudować. W przeszłości pokazywali potencjał, ale ostatnio nie mieli za sobą najlepszego okresu.

Też dzięki temu po części do nas trafili. Dokładnie tak jest z Kapuadim. Trener Stano chciał go sprowadzić do swojej drużyny w czasach, kiedy jeszcze prowadził MSK Żilina (w latach 2020 – 2021 – przyp. red.). On świetnie zna możliwości i umiejętności Francuza. To na pewno jest zawodnik, którego trzeba odbudować. Niemniej trener bardzo go ceni. Jeżeli chodzi o Sulka, to nad jego transferem zastanawialiśmy się już w grudniu ubiegłego roku. Przekazaliśmy trenerowi, że teraz jest szansa na sprowadzenie tego zawodnika i również dał rekomendację w jego temacie. Też go zna i wie na co go stać. Przypomnę, że kilka lat temu było blisko, żeby tego piłkarza zakontraktował Lech Poznań. Świadczy to o tym, że Martin ma spory potencjał. W ostatnim sezonie zagrał w nieco mniejszej liczbie spotkań. Wiemy, że na obu trzeba będzie trochę poczekać, żeby osiągnęli swoją optymalną formę.

Patrząc na statystyki ciekawym zawodnikiem wydaje się być Davo. Jego liczby w ostatnich sezonach są całkiem niezłe: 2021/22 – 39 meczów, 4 gole i 2 asysty, 2020/21 – 28 spotkań, 10 bramek i 4 asysty, 2019/20 – 28 występów, 13 trafień i asysta. Ostatnie rozgrywki spędził na zapleczu LaLiga.

W jego przypadku musieliśmy dość szybko działać, bo miał też oferty z innych klubów. Trener Stano ma pomysł na odpowiednie wkomponowanie Davo do naszego składu. Piłkarzowi się to spodobało i pewnie też dlatego ostatecznie zdecydował się na naszą propozycję. Nad tym transferem pracowaliśmy jednak dość długo. Jego przyjście to zasługa zarówno trenera, jak i dyrektora sportowego Pawła Magdonia.

Davo można porównać do któregoś z hiszpańskich piłkarzy występujących w Ekstraklasie do tej pory?

To zawodnik, który imponuje wyszkoleniem technicznym. Piłka mu nie przeszkadza. Jest szybki, a jednocześnie dysponuje niezłym uderzeniem z dystansu. Porównałbym go trochę do naszego byłego piłkarza Nico Vareli (Urugwajczyk grał w Wiśle w latach 2017-19). Davo to bardziej skrzydłowy niż napastnik, ale jego statystyki pokazują, że gola też potrafi strzelić.

Na jakie pozycje jeszcze szukacie nowych graczy? Niedawno pojawiły się tematy słowackiego skrzydłowego Milana Kvocery (poprzednio Zemplin Michalovce, a ostatnio bez klubu) i czarnogórskiego napastnika Aleksa Marasa (Zeta Golubovac). Rozumiem, że będziecie ich testować?

Obaj przyjechali się pokazać. Mają szanse zaprezentować swoje umiejętności. Jeżeli, któryś z nich spisze się na tyle dobrze, że przekona do siebie trenera Stano, to wówczas będziemy starali się ich zatrzymać. Oni przyjechali na klasyczne testy. Nie szukamy obecnie specjalnie jakichś kolejnych graczy, bo kadra zespołu jest naprawdę liczna. Przyjście kogoś nowego to będą już raczej uzupełnienia, ale to też nic pewnego.

A czy wiadomo już jaka będzie przyszłość Adama Chrzanowskiego (Pordenone) i Jorginho (Ludogorec Razgrad)? Obaj byli do was wypożyczeni i ich umowy kończą się 30 czerwca.

Myślę, że Adam z nami zostanie. Wiemy, ile dokładnie musimy za niego zapłacić włoskiemu klubowi i nie jest to wygórowana kwota. Jeżeli chodzi o Jorginho, to rozmawiamy z jego bułgarskim klubem. Zobaczymy, co z tego wyniknie.

Wisła obecnie przebywa na zgrupowaniu w Gniewinie i licząc dwóch testowanych piłkarzy trener Stano ma do dyspozycji 34 zawodników. Trochę nie za dużo? Ktoś jeszcze może odejść?

Na pewno kadra będzie jeszcze uszczuplona. Trener chciał jednak zobaczyć kilku piłkarzy w treningu. Możliwe, że ktoś nas jeszcze opuści. Przypomnę, że spora liczba graczy wraca do nas po wypożyczeniach. W tej grupie są: Bartłomiej Gradecki (ostatnio Wisła Puławy), Mateusz Lewandowski (Wigry Suwałki), Dawid Kocyła (Bruk-Bet Termalica) czy Adrian Szczutowski (Stal Mielec – przyp. red.). Trener Stano nie miał okazji z nimi pracować, więc na pewno chce ocenić ich przydatność do zespołu. Są też inni zawodnicy, którzy wracają z wypożyczeń, ale dla nich znowu będziemy szukać transferów czasowych. Nie chcemy kogoś trzymać w klubie na „sztukę”. Uważamy, że młodzi gracze mogą rozwijać się w I, II czy III lidze, gdzie będą regularnie grać. Przykładem jest chociażby Jakub Witek (wiosną Radunia Stężyca – przyp. red.). Środek pola mamy bardzo mocny, więc mimo jego niezłych umiejętności miałby problem z występami.

Kilka dni temu dyrektor sportowy Paweł Magdoń mówił w klubowej telewizji na kanale Youtube Wisły Płock, że jesteście blisko sprzedaży jednego z piłkarzy. Chodziło o zagraniczny transfer. Jak obecnie wygląda ta sytuacja i czy może prezes zdradzić, kto jest tym graczem?

Temat upadł. My z tym drugim klubem dogadaliśmy się i ustaliliśmy szczegóły transferu. Zawodnik wstępnie też się porozumiał, ale po namyśle zdecydował się pozostać w Wiśle. Jest w tej chwili z drużyną w Gniewinie i normalnie przygotowuje się do sezonu. Nie chcę zdradzać o kogo chodzi, bo być może temat jego odejścia jeszcze wróci.

martin-sulek

Kilka dni temu umowę za porozumieniem stron rozwiązał z Wisłą Milan Obradović. Ktoś jeszcze na podobnych zasadach może opuścić klub?

Raczej nie. Aczkolwiek całkowicie takiego scenariusza wykluczyć nie można.

Okno transferowe dopiero otwiera się 1 lipca, a wygląda na to, że Wisła Płock nie będzie już za bardzo szukać kogoś na rynku. Dobrze to rozumiem?

Będziemy analizować sytuację na bieżąco. Jeżeli jednak nie pojawi się jakaś wyjątkowo ciekawa okazja, to może się zdarzyć, że tego lata już nikt więcej do nas nie przyjdzie.

A co ze sprzedażą zawodników? Jakiś czas temu można było zrozumieć między wierszami, że aby poprawić sytuację finansową, ktoś z podstawowych piłkarzy będzie musiał odejść.

Pojawiają się różne zapytania. Coś może się wydarzyć. Jak najbardziej ktoś za gotówkę może nas opuścić. Nauczeni sytuacją z ostatnich dni, kiedy wszystko było już w zasadzie dogadane, wiemy że za wcześnie nie można czegoś deklarować czy ogłaszać. Dopóki wszystkie strony nie podpiszą dokumentów, to nie będziemy wychodzić przed szereg. Sprzedać latem możemy jednego, maksymalnie dwóch zawodników. Myślę jednak, że to wszystko będzie się toczyć aż do końca okna transferowego.

Jeżeli chodzi o sztab szkoleniowy, to przed nowym sezonem ulegnie on jakimś zmianom?

Nie planujemy tu żadnych roszad. Rozmawiamy obecnie z członkami sztabu na temat nowych umów. Jestem jednak optymistą pod tym względem i uważam, że dalej będziemy pracować w takim samym składzie ludzkim jak wiosną.

Rozmawiamy kilka dni przed spodziewanymi zmianami w przepisie o młodzieżowcu. Jakie jest pańskie stanowisko w sprawie najnowszego pomysłu, w którym kluby Ekstraklasy nie będą musiały wystawiać piłkarza o takim statusie w każdym meczu, ale będą musiały skompletować 3000 minut rozegranych przez młodzieżowców w całym sezonie. Ta koncepcja budzi kontrowersje. Jeżeli jakiś klub nie wypełni limitu minut, to trzeba będzie zapłacić nawet 2 mln zł „kary”. Jak pan to ocenia?

Dla mnie kluczowe w sprawie młodzieżowca jest pozostawienie i wzmocnienie finansowania Pro Junior System. Obecnie kluby Ekstraklasy dostają do podziału 10 mln zł. W mojej ocenie największym zachęceniem do stawiania na młodzież będzie podwyższenie tej puli. Nakazy i zakazy w zawodowej lidze nie są do końca OK. Uważam, że jak młody piłkarz będzie prezentował odpowiedni poziom, to będzie grał niezależnie od wieku. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że kluby naszej ligi najwięcej zarabiają na transferach, sprzedając młodych Polaków. Każdy przytomnie zarządzany klub musi wystawiać młodych polskich piłkarzy, dbając o swoje interesy. W mojej ocenie dotychczasowy przepis o młodzieżowcu sprawiał, że globalnie młodzi gracze tracili na nim. Korzystały na tym jednostki. W Wiśle w poprzednim sezonie mieliśmy ośmiu młodzieżowców, z czego w miarę regularnie grał jeden, maksymalnie dwóch. Pozostali siedzieli na ławce, bo musieliśmy być zabezpieczeni na wypadek kontuzji czy kartek. Gdyby przepisu nie było, to większa liczba młodych grałaby regularnie w I czy II lidze na wypożyczeniach i zbierałaby doświadczenie. Ten nowy przepis z limitem, to jest jakiś kompromis.

ROZMAWIAŁ MACIEJ WĄSOWSKI

WIĘCEJ O WIŚLE PŁOCK:

Fot. 400mm.pl

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

26 komentarzy

Loading...